Kraj

Wszystko, co musisz wiedzieć o pigułce gwałtu

Jak żyć w miejscu, w którym kultura gwałtu ma się świetnie, polską policję stać jedynie na takie akcje społeczne jak ta pod seksistowskim hasłem „mądra dziewczynka pilnuje drinka”, a Kaja Godek chce, żeby Polki rodziły dzieci swoim oprawcom? Trzeba organizować się oddolnie. Rozmawiamy z założycielkami Kolektywu Chemia.

Stworzony przez Marię i Magdę Kolektyw Chemia nie zmieni legislacji ani podejścia polskich służb do ochrony kobiet w Polsce, ale skutecznie edukuje o tym, co robić, gdy w twoim drinku wyląduje pigułka gwałtu. Myślisz, że ci to nie grozi? Jeśli nie tobie, to na pewno komuś w twoim otoczeniu albo na imprezie, w której uczestniczysz.

Kreatywni przestępcy

Wprawdzie odpowiedź na pytanie, jak zapobiec gwałtom, powinna po prostu brzmieć: „nie gwałcić”, jednak w patriarchalnej rzeczywistości o ostrożność upominamy wyłącznie potencjalne ofiary i to na nie zrzucamy pełną odpowiedzialność za własne bezpieczeństwo. Nie, przed przemocą seksualną często nie da się uchronić, ale można dowiedzieć się, jak działają oprawcy i ich ulubiony specyfik do odurzania swoich ofiar – kwas GHB, potocznie zwany pigułką.

„Pigułki gwałtu to związki chemiczne, które mają wywołać u potencjalnej ofiary określone zachowania, w tym utratę przytomności, niepamięć, efekt nasenny oraz opóźnienie reakcji somatycznych. Osoba, której podano pigułki gwałtu, staje się całkowicie bezradna, bez szans na podjęcie obrony, a dodatkowa amnezja utrudnia schwytanie sprawcy i udowodnienie mu winy” – czytam w opracowaniu znalezionym w zbiorach biblioteki Uniwersytetu Wrocławskiego.

Gwałciciele i sprawcy przemocy wykorzystują różnorodne metody i pojawiają się wszędzie tam, gdzie serwuje się i sprzedaje alkohol. Dlaczego? To proste. Napoje procentowe potęgują i przyspieszają działanie pigułki. Między innymi takie informacje Kolektyw Chemia umieszcza na swoich plakatach, rozwieszanych w klubach i knajpach w Warszawie, a także wielu innych polskich miastach, w tym we Wrocławiu, Lublinie, Łodzi, Poznaniu i niewielkim Kostrzynie nad Odrą.

Dziewczyny mają duże ambicje, bo chcą ze swoim projektem wyjść poza granice Polski. To plany na kolejny rok. A na razie celem Chemii jest edukować, edukować i jeszcze raz edukować polskie społeczeństwo. Co konkretnie warto wiedzieć?

Ilustracja: kolektyw_chemia/instagram.com

– W tej chwili popularnością cieszą się cztery opcje, których w przyszłym roku zapewne będzie więcej, bo kreatywność przestępców nie zna granic. Obecnie GHB występuje w formie pigułki, proszku, płynu, które wrzuca się, wsypuje lub wlewa bezpośrednio do napoju, ale także umieszcza w słomkach. To bezbarwna i bezwonna substancja, która bardzo szybko rozpuszcza się w napoju – mówi Maria.

Ale to nie wszystko, bo przytomność można stracić także „z pomocą” nasączonego kwasem plastra, który bez trudu da się nakleić komuś w zatłoczonym miejscu.

– W Londynie podczas dość głośnej serii odurzeń dokonywano ich, nakłuwając ofiary igłą. Ale okazuje się, że sprawcy eksperymentują też z rodzajem substancji i stosują na przykład mieszanki wody utlenionej z płynem do spryskiwaczy, które też działają oszałamiająco. Co istotne: każda z tych opcji po kontakcie z alkoholem może działać już od 15 minut od zażycia – dodaje Maria.

Rok w zawiasach za gwałt na 14-latce, bo „nie krzyczała”. My nie przestaniemy o tym krzyczeć

Akademiczki z Wrocławia potwierdzają, że liczba możliwych do wykorzystania środków, jak i ich kombinacji jest duża. Choć dominuje GHB, z próbek zbadanych przez organy ścigania i szpitale wynika, że sprawcy stosują także jego lakton GBL, BDO (1,4-butanodiol), pochodne benzodiazepiny (między innymi flunitrazepam), metakwalon czy klonidynę.

„Większość tych związków bardzo szybko ulega wchłanianiu, metabolizmowi i wydalaniu z organizmu, dlatego bardzo istotne jest jak najszybsze zgłoszenie się ofiary do najbliższej jednostki policji. Dodatkowo prawidłowe pobranie odpowiedniego materiału może być jedyną drogą w celu wykazania zażycia pigułki gwałtu przez ofiarę” – piszą dalej ekspertki.

Ale to nie zawsze jest takie proste.

„Sama się prosiłaś”

Odium ciążące na ofiarach jest na tyle silne, że część osób po prostu nie decyduje się na kontakt ze służbami. A te zwykle nie robią nic, by w tym procesie wykazać się empatią. Przeciwnie – przesłuchania wiążą się z olbrzymim upokorzeniem.

Magda: – I to też poniekąd tłumaczy, dlaczego statystyk na temat odurzeń jest tak niewiele. Dostępne szczątkowe badania zwykle nie dotyczą sytuacji w Polsce, choć oczywiście nie mogę pominąć wkładu Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, który starał się z inicjatywy położnych pokazać skalę problemu.

Przedstawicielkom Kolektywu Chemia marzy się, by takich publikacji było więcej i – kto wie – może w przyszłości same podejmą się tego zadania.

– Do tego jednak są potrzebne osoby, które doświadczyły nadużycia w postaci odurzenia i wyrażą chęć udziału w badaniu, a także współpraca z organami dysponującymi odpowiednio zabezpieczonymi próbkami. Z tym obecnie jest, niestety, spory kłopot – wskazuje Magda.

Skąd to wiadomo? Przede wszystkim z doświadczeń osób, które zgłosiły się do Kolektywu. Część z nich, jak tłumaczy mi Maria, była wyrzucana ze szpitali w dużych miastach. Nikt nie chciał tam przeprowadzić badania na obecność kwasu.

– Widać więc, że nakłada się tu szereg problemów systemowych, ale też powszechnie panujące przekonanie, że dziewczyna pijąca alkohol sama prosi się o problemy. Polska policja każe nam jedynie pilnować swoich drinków, zaś bliscy i otoczenie nie zawsze reagują we właściwy sposób. Poczucie winy przebija się cały czas w historiach, które dostajemy, bo ofiary zwykle myślą, że nikt im nie uwierzy, albo słyszą, że się po prostu upiły i były niewystarczająco uważne – dodaje moja rozmówczyni, którą odurzono w jednej z modnych warszawskich miejscówek nad Wisłą.

Jak powinna się zachowywać ofiara gwałtu, żeby jej uwierzono?

czytaj także

W tym miejscu upada kolejny mit. Mianowicie – renoma knajpy nie ma znaczenia, choć to rzecz jasna nie znaczy, że pewne nazwy nie powtarzają się częściej niż inne.

– Kiedy trafiłam na instagramowy profil Marii, byłam niesamowicie zszokowana tym, jak popularne jest odurzanie dziewczyn. Przydarzyło się to też bliskim mi osobom i wielu tym, które zgłosiły się do nas przez social media. Nie potrafiłam przejść wobec skali zjawiska obojętnie, więc jeszcze tego samego dnia poszłam do miejsc, które przewijały się w nadesłanych historiach, i zaproponowałam im współpracę w celu przeciwdziałania przestępstwom. Wśród nich było to, które same często odwiedzamy i lubimy – wspomina Magda.

Ku swojemu zaskoczeniu spotkała się z pozytywnym odzewem.

– Przedstawiciele jednego z klubów w Warszawie wprawdzie początkowo stawiali opór, mówiąc: „Jak to?! Takie rzeczy u nas?! Niemożliwe!”, ale ostatecznie dali się przekonać. A my ruszyłyśmy z akcją szeroko – słyszę od Magdy.

– Musimy przy tym jednak zaznaczyć, że nie mamy na celu call outować poszczególnych knajp i je dyskredytować. Jeśli niektóre z nazw klubów padają wielokrotnie, to tylko dlatego, że po prostu przychodzi tam dużo ludzi. Nie jest to jednoznaczne z faktem, że właściciele czy pracownicy danego baru są bezpośrednio odpowiedzialni za przemoc i wykorzystanie substancji. Odpowiedzialni są ludzie, którzy tam przychodzą – podkreśla Maria, po czym wymienia pobudki stojące za stosowaniem kwasu GHB.

Poza przemocą na tle seksualnym odurzenia dokonują złodzieje i osoby, które bawią się kosztem drugiego człowieka i na przykład nagrywają upokarzające innych filmiki.

Nie panikuj, edukuj się

Kolektyw Chemia wspierają kolejne grupy wolontariuszek i wolontariuszy. Można do nich śmiało dołączać, rozklejać plakaty i udzielać pomocy osobom potrzebującym interwencji czy dokonującym zgłoszeń. Jak jeszcze można się włączyć w te działania?

– Przede wszystkim: nie wpadać w panikę, bo to, o czym mówimy, jest sumą skondensowanej wiedzy, która ma zwiększać naszą świadomość, a nie straszyć. Za każdym razem przypominamy też, że trzeba mierzyć siły na zamiary, czyli po prostu robić tyle, ile jesteśmy w stanie. Nam zależy przede wszystkim na tym, by docierać szeroko ze zdobytą wiedzą i stworzyć bezpieczną przestrzeń dla osób potrzebujących wsparcia – zaznacza Maria.

Ilustracja: kolektyw_chemia/instagram.com

– Ale czy nie wkurza was, że robicie rzeczy, które powinny działać systemowo? Że znowu trzeba wyręczać państwo swoim aktywizmem? – pytam.

– Nigdy nie uważałam się za aktywistkę, nie utożsamiam się z tym słowem, ale wydaje mi się, że w przypadku osób, które działają w ramach Kolektywu, chodzi o wrażliwość. Owszem, musimy organizować się oddolnie, ale robimy to, bo tak czujemy i uważamy, że to do nas należy. Przeżyłam straszną historię, zdobyłam doświadczenie i chcę się nim podzielić – odpowiada Maria.

– Jako społeczeństwo powinniśmy reagować na podejrzane sytuacje. Jeśli idziemy do Planu B i widzimy kogoś, kto czuje się źle, leży z głową na stole; dziewczynę, którą ciągnie za rękę jakiś mężczyzna i zmusza do całowania, to naszym obowiązkiem jest sprawdzić, czy dana osoba nie potrzebuje pomocy. Najwygodniej jest wyjść z założenia, że to nie nasza sprawa, ale czy chcielibyśmy, żeby podobną znieczulicą wykazano się wobec nas? – pyta retorycznie Magda.

Nie ma zgody, jest gwałt. Proste!

O czym warto więc pamiętać? Przede wszystkim o dbaniu o siebie nawzajem i schowaniu do kieszeni… własnego ego.

Maria: – W momencie kiedy czujemy, że coś jest nie tak, a znamy przecież swoje ciało i jesteśmy w stanie zauważyć choćby to, że ilość wypitego alkoholu nie jest współmierna do naszego stanu „upojenia”, bardzo ważne jest po prostu poprosić o pomoc (przede wszystkim z dotarciem do domu, i najlepiej kogoś bliskiego), bez żadnego: „poradzę sobie sama” albo „nie będę robić innym kłopotu”.

– Przede wszystkim uważajmy na siebie nawzajem, a nie tylko na swojego drinka – podsumowuje Magda.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Paulina Januszewska
Paulina Januszewska
Dziennikarka KP
Dziennikarka KP, absolwentka rusycystyki i dokumentalistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Laureatka konkursu Dziennikarze dla klimatu, w którym otrzymała nagrodę specjalną w kategorii „Miasto innowacji” za artykuł „A po pandemii chodziliśmy na pączki. Amsterdam już wie, jak ugryźć kryzys”. Nominowana za reportaż „Już żadnej z nas nie zawstydzicie!” w konkursie im. Zygmunta Moszkowicza „Człowiek z pasją” skierowanym do młodych, utalentowanych dziennikarzy. Pisze o kulturze, prawach kobiet i ekologii.
Zamknij