Kraj

Wiosna wierzy w lewicę. „Idziemy do wyborów po wynik dwucyfrowy”

Jest 90 dni do wyborów. Przesądzanie z góry o tym, kto wygra, a kto przegra, jest bez sensu. Jeszcze trzy dni temu nikt nie wierzył, że w Polsce będzie zjednoczona lewica. Dlatego bez względu na to, skąd przychodzimy, zorganizujemy tę kampanię godnie i jeszcze niejeden będzie zaskoczony, jak dobrze będzie ona wyglądała – mówi Krzysztof Gawkowski z Wiosny Roberta Biedronia.

 

Michał Sutowski: Wysłaliście już kwiaty Grzegorzowi Schetynie? Bez niego by tego cudu nie było.

Krzysztof Gawkowski, Wiosna: Świadomość, że lewica po tylu latach nieobecności w sejmie może się zjednoczyć w jednym bloku, wystartować z szansami na dobry wynik i nie wstydzić się swego programu, tylko nieść go dumnie na sztandarach – to naprawdę wielka rzecz. I przewodniczący Schetyna niewątpliwie dołożył do tego swoją cegiełkę. Miał być ojcem zjednoczenia całej opozycji i obronić w Polsce demokrację, a wychodzi na to, że pogrzebał tę ideę.

Dużo o nas bez nas, czyli Schetyna ustawia lewicę

Wszystko przez niego czy wszystko dzięki niemu?

Najbardziej winnym rozbicia wspólnej listy opozycji jest jednak Władysław Kosiniak-Kamysz. Nie jestem hazardzistą, ale wiem, że w ruletce grający na niskich stawkach mają większe szanse na zwiększenie sumy wygranej. Tymczasem przewodniczący PSL postawił wszystko na jeden z 36 numerów. I teraz albo wszystko wygra, czyli dostanie szansę wyboru koalicjanta…

Albo?

Wszystko przegra i spadnie poniżej progu wyborczego. A jak to nastąpi, będzie bardzo prawdopodobne, że zakończy piękną, ponad stuletnią historię ruchu ludowego w Polsce. To jego ryzyko i jego sprawa.

Bardziej się dziwię, jak łatwo Schetyna ustąpił z tego, o czym sam mówił przez wiele miesięcy, tzn. że sens zjednoczonej opozycji nadaje perspektywa zwycięstwa nad PiS-em. No i dziś widać, że taką perspektywę tworzy tylko lewica. PSL mówi o konserwatywnym zwrocie pod rękę z Kukizem i samorządowcami, ale wyborcy o bardzo tradycyjnych poglądach mają już, zdaje się, kogo wybierać i jest to raczej PiS. A PO z kolei szuka „chadeckich korzeni”.

Sześciopak Schetyny za Bóg zapłać

A wy kim jesteście na tym tle?

Przede wszystkim lewica nie musi się wstydzić swojego programu. Możemy jasno i wyraźnie mówić, że jesteśmy za rozdziałem Kościoła od państwa, za zamknięciem kopalń i odnową ekologiczną kraju, nie musimy też sugerować, że związki partnerskie owszem, są dobre, ale raczej dla par heteroseksualnych. My po prostu rozumiemy, że to w ideach leży tożsamość, i będziemy je dumnie nieśli – pozostałe partie wciąż lawirują, zmieniają stanowiska, przemilczają różne tematy, krótko mówiąc, mają z tym problem.

Mówisz o tożsamości, a gdzie w tym wszystkim są sprawy gospodarcze? Będziecie mówić o podatkach? Bo Schetyna też zaproponował całkiem socjalny program, tylko obiecał jednocześnie obniżenie klina podatkowego…

Lewica wszystkich odcieni rozumie, że od wielkości wpływów do budżetu zależą granice polityki państwa. I dlatego nie boimy się mówić o potrzebie progresji podatkowej. Polityka redystrybucji będzie wtedy skuteczna, kiedy budżet będzie pełen, a przecież podtrzymanie obecnych trendów sprawi, że one będą się kurczyć.

Czyli trzeba będzie zebrać więcej. Od kogo?

Dziś, pomimo dobrej koniunktury w Polsce, biedniejszy biednieje, a bogaty się bogaci. A skoro tak, to ten ostatni powinien płacić więcej podatków. Także dlatego, że skoro potrzeba nam – a potrzeba coraz bardziej – ambitnej polityki społecznej skupionej na usługach publicznych wysokiej jakości, to po prostu musimy mieć więcej środków.

Pewne rzeczy są dla lewicy oczywiste, inne mniej. Będziecie się spierać z Razem o atom? 

Nie sądzę, żeby to był temat najbliższej kampanii, bo i nie wierzę, że elektrownia atomowa w przewidywalnej przyszłości zacznie powstawać. Miała być gotowa już w 1992 roku, potem wskrzeszano ten pomysł w kolejnych dekadach, ale bez specjalnego efektu. Warto i trzeba za to rozmawiać o OZE, których udział w miksie energetycznym musi rosnąć.

Potrzebny jest atom [rozmowa z Maciejem Koniecznym]

Czyli odchodzimy od węgla?

Trzeba zacząć już dziś proces, który doprowadzi do rezygnacji z węgla między rokiem 2030 a 2040. Przy czym samo zamknięcie kopalń nie wystarczy, bo przecież dziś sprowadzamy blisko 18 milionów ton węgla z Rosji, którym palimy w naszych piecach i elektrowniach. Musimy też walczyć z tzw. niskimi emisjami, o czym się dużo już mówi, ale niewiele robi, a rząd ostatnio doprowadził do tego, że Polacy utracili kilkadziesiąt miliardów złotych z UE na wymianę pieców.

Lewica jednak razem. A Zieloni?

czytaj także

A więc kiedy nowa szefowa KE deklaruje, że Unia do 2050 roku ma być neutralna klimatycznie, a nasz rząd jest przeciw, to lewica będzie bardzo za?

Lewica nie może sobie pozwolić na brak wyrazistego zdania choćby z tego powodu, że w Polsce 40 tysięcy ludzi umiera rocznie z powodu szkodliwych skutków emisji CO2, a na opiekę dla cierpiących na wywołane emisjami choroby dróg oddechowych i krążenia wydajemy dodatkowe kilka miliardów złotych rocznie. Dlatego powinniśmy być bardziej proaktywni niż sama Unia. Cel 2050 roku oznacza 31 lat dalszych emisji. Czy przez te lata mamy w Polsce lekką ręką godzić się na śmierć 1 mln 200 tys. ludzi?!

A co z innymi tematami społecznymi?

Wszyscy w bloku lewicy mówimy o podniesieniu płacy minimalnej, o poprawie warunków pracy i prawach pracowniczych. Pamiętamy o wykluczeniu komunikacyjnym i wiemy, jak mu przeciwdziałać. Wskazujemy, że potrzebne są zmiany w ochronie zdrowia, ale też w szkole – nie będziemy oczywiście przywracać gimnazjów, ale musimy znaleźć więcej nauczycieli, napisać nowoczesne programy nauczania i wreszcie uporządkować chaos, przez który dzieci muszą dojeżdżać do szkół w innych miastach albo w ogóle nie mają miejsca do nauki.

A jak we wrześniu wybuchnie strajk nauczycieli, to go poprzecie?

Znowu, wszyscy zgodnie na lewej stronie powtarzamy, że pracownik musi godnie zarabiać, a zwłaszcza w zawodach wyjątkowo użytecznych społecznie, takich jak nauczycielski. Jeżeli chcemy, żeby ci ludzie wykonywali swą pracę z pasją i nie musieli dorabiać na kasie, żeby utrzymać rodzinę powyżej minimum egzystencji, to jest dla mnie oczywiste, że jeśli strajk nastąpi, to go jednoznacznie poprzemy.

Mówi się ciągle o bloku, projekcie, wspólnym starcie; w mediach poszła nawet wieść, że dogadaliście się na koalicję. Wiem jednak, że wciąż dyskutujecie. Które opcje są najbardziej prawdopodobne? Koalicja, komitet wyborców czy listy SLD?

To ostatnie, czyli start z list jednej partii, bez względu na to, czy dotyczyłoby to Wiosny, SLD czy Razem, byłoby nieuczciwe – zarówno wobec innych partii, jak i ich wyborców, bo zrzekalibyśmy się w ten sposób wspólnej tożsamości ideowej na rzecz afiliacji partyjnej. To raz. A dwa, że nie możemy okazywać strachu, że nie przekroczymy progu – a do tego by się taki partyjny start sprowadzał. Jeśli lewica będzie walczyła tylko o próg 5 procent, to dla ludzi będzie jasne, że nie chodzi o zwycięstwo, tylko o mandaty dla kilku osób. Kluczowe pytanie brzmi, jaka będzie wola innych partii – jesteśmy gotowi albo iść w komitecie wyborczym wyborców, albo w koalicji, czekamy teraz na decyzje zarządów Razem i SLD. My będziemy w tej sprawie elastyczni.

Żukowska: Mam już dość Platformy Obywatelskiej

Grzegorz Schetyna zapowiedział, że będzie zapraszał na listy środowiska pozapartyjne. A wy?

Mamy poczucie, że im więcej osób i instytucji będzie tworzyło ten projekt, tym lepiej, tzn. im szerszy blok, tym lepszy wynik. Jest u nas miejsce dla związkowców, dla ruchów społecznych i miejskich, ale i dla innych partii politycznych – na pewno warto okazać otwartość ideową i personalną. Nie chcę nikogo wymienić z nazwiska ani nazwy, żeby kogoś nie pominąć, ale pole manewru jest bardzo szerokie.

Mówiłeś, że celem jest zwycięstwo, ale co to konkretnie znaczy? Odsunięcie PiS od władzy?

Po pierwsze, że lewica wraca do sejmu, bo dziś jej tam nie ma. Po drugie, że zajmuje miejsce na podium w wyścigu wyborczym. Po trzecie, że dostaje wynik dwucyfrowy. A po czwarte – że ma możliwość tworzenia bloku, który odsunie PiS od władzy i wprowadzi postępowe rozwiązania programowe. I także to ostatnie jest możliwe, bo skoro jest 90 dni do wyborów, to przesądzanie z góry o jakiejś niemożności zwycięstwa jest bez sensu. Trzy dni temu nikt nie wierzył, że w Polsce będzie zjednoczona lewica.

Teraz jest dużo entuzjazmu, ale za co wy właściwie zrobicie tę kampanię? PiS ma na nią cały budżet państwa…

Nie będziemy się porównywać z tymi, którzy prowadzą kampanie nielegalnie i tak też je finansują. Natomiast i SLD, i Razem to doświadczone partie, które mają subwencje z budżetu, Wiosna zaś w miesiącach przed wyborami do europarlamentu pokazała, że potrafi zbierać środki z indywidualnych wpłat. Dlatego bez względu na to, skąd przychodzimy, zorganizujemy tę kampanię godnie i jeszcze niejeden będzie zaskoczony, jak dobrze będzie ona wyglądała.

Trzy dni temu nikt nie wierzył, że w Polsce będzie zjednoczona lewica.

A zastawiłbyś dom pod kampanię?

Już kiedyś to zrobiłem, bo wierzę w lewicę. Dziś idziemy do wyborów po wynik dwucyfrowy i w celu wprowadzenia dużej reprezentacji do sejmu.

A Barbarę Nowacką zapraszacie na listy?

Bardzo szanuję Barbarę i drzwi dla niej zawsze są otwarte, mam jednak wrażenie, że ona dokonała innego wyboru.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Michał Sutowski
Michał Sutowski
Publicysta Krytyki Politycznej
Politolog, absolwent Kolegium MISH UW, tłumacz, publicysta. Członek zespołu Krytyki Politycznej oraz Instytutu Krytyki Politycznej. Współautor wywiadów-rzek z Agatą Bielik-Robson, Ludwiką Wujec i Agnieszką Graff. Pisze o ekonomii politycznej, nadchodzącej apokalipsie UE i nie tylko. Robi rozmowy. Długie.
Zamknij