Kraj

Tak rząd chce pomagać uchodźcom w 2023 roku [rozmowa z ministrą Ścigaj]

Ustawa o prawach lokatorskich mocno chroni prawa lokatora, ale spowodowała, że rynek się zamknął, bo właściciele obawiają się, że nie będą mogli z niewypłacalnym najemcą się rozstać. Społeczne Agencje Najmu mają ten węzeł rozwiązać. Z ministrą Agnieszką Ścigaj rozmawiamy o skierowanym (nie tylko) do uchodźców programie „Wzajemnie potrzebni”, który ruszy w styczniu.

Katarzyna Przyborska: W styczniu ma ruszyć pilotażowy etap programu integracyjnego „Wzajemnie potrzebni”. Do kogo jest skierowany?

Agnieszka Ścigaj: Ma być ofertą dla rodzin uchodźczych, migrantów, repatriantów i innych ludzi, którzy chcieliby znaleźć swoją przestrzeń poza wielkimi aglomeracjami.

Na czym ma polegać?

Ma łączyć trzy podstawowe potrzeby: mieszkanie, pracę i opiekę nad osobami zależnymi, nad dziećmi. Samorząd, który zdecyduje się na przyjęcie takiej rodziny, przy wsparciu państwa będzie mógł zapewnić mieszkanie na wynajem, a także, podczas pierwszych miesięcy adaptacji rodziny, opiekę asystenta, który wspierać będzie ją w obszarze rozwoju zawodowego, organizacji życia. Założenie jest takie, że rozwiązania będą szukane indywidualnie, pod potrzeby konkretnej rodziny. Asystent będzie pomagał określić ramy wsparcia i współpracował z pracodawcą.

„Macie milczeć i być wdzięczne”. Uchodźczynie nie chcą opuszczać hotelu Ikar

Pośrednik czy przewodnik?

Przewodnik. Jego praca pozwoli uniknąć krążenia po różnych urzędach, przeprowadzi przez potrzebne formalności. Jednocześnie przez te trzy–cztery miesiące, kiedy będzie trwało przygotowanie zawodowe, rodziny dostaną wsparcie w postaci czynszu, by miały szansę stanąć na nogi. Po stronie samorządu będzie leżała też opieka nad dziećmi – czyli miejsce w szkole czy klub dziecięcy.

Czy osoba objęta tym programem będzie mogła podjąć się opieki nad dziećmi, która będzie zarazem formą zatrudnienia?

Takie rozwiązanie również będzie możliwe. Dlatego mówię o elastycznej formie, uzależnionej od wieku osób zależnych. Możliwe będzie założenie spółdzielni opieki, domu pomocy społecznej, będzie można stworzyć oddział przygotowawczy czy klubik dziecięcy, które też będą dawały zatrudnienie. To są rozwiązania systemowe, proponowane przez UNICEF.

Projekt „Wzajemnie potrzebni” będzie się opierał na współpracy z dużymi organizacjami pomocowymi?

Zaczniemy sami, na kolejnym etapie projekt zakłada partnerstwo rządu i samorządów z dużymi organizacjami pomocowymi: UNICEF-em i IOM (International Organization for Migration). Projekt będzie przeprowadzany konkursowo, oferta ma być przedstawiana przez samorządy, a rozwiązania proponowane w zależności od tego, jakie są potrzeby danych rodzin i możliwości samorządu. Nie ma tu gotowych szablonów. Ponieważ czasu jest mało, będziemy ewaluować projekt jeszcze w trakcie pilotażu, który obejmie kilka samorządów. Potem, mamy nadzieję, obejmie on całą Polskę.

Jak będzie finansowany?

Projekt nie będzie miał specjalnej ścieżki finansowania. Wszystkie elementy, które w fazie pilotażu będą finansowane przez KPRM, znajdują się w systemie, tylko w różnych resortach, nigdy dotąd nie były wprowadzane łącznie. Wszystko jest, wystarczy teraz połączyć nitki.

Terroryści i szpiedzy, czyli płoty lekiem na całe zło

Co mamy?

Mamy pieniądze na Społeczne Agencje Najmu w Ministerstwie Finansów. Mamy pieniądze z BGK na adaptacje i remonty mieszkań, środki finansowe z Funduszu Pracy w różnych obszarach na uzawodowienie, a równocześnie Ministerstwo Rodziny i Pracy uruchamia konsultacyjno-doradczy projekt tworzenia centrów pomocy dla Ukraińców. To trzeba zgrać.

A do tego wsparcie od organizacji, Unii Europejskiej i samorządy?

Podobny projekt realizowany był przez Grecję w trakcie kryzysu uchodźczego w czasie wojny w Syrii, nazywał się Helios. Grecja przygotowywała ten projekt przez rok, również wspólnie z IOM-em, tylko tam nie było tego komponentu remontowego. Projekt się sprawdził, został rozpowszechniony w całej Grecji i dostali na niego środki z Komisji Europejskiej, specjalną ścieżką. Grecja, tak jak my, rozpoczęła ze środków własnych, a potem dostała środki z Komisji Europejskiej.

Jakie trudności pani przewiduje? Bo liczba podmiotów może je generować.

Po pierwsze nabudowywana przez wiele lat struktura prawna nie widzi, jak te elementy mogą się łączyć. Teraz w ustawie o cudzoziemcach robiliśmy poprawkę, bo gdy powstały Społeczne Agencje Najmu, nie mieliśmy jeszcze okoliczności związanych z masowym napływem uchodźców, i przez to SAN-y nie mają zapisu, że mogą zapisywać ich na listy oczekiwania. Nie było też możliwości, by organizacje pozarządowe opracowywały krajowy zasób nieruchomości.

Skąd będą pozyskiwane mieszkania? Elementem tego projektu ma być inwentaryzacja pustostanów?

Tak. Projekt wypłynął od samorządowców. Po 24 lutego zebrał się Samorządowy Okrągły Stół we Wrocławiu, przygotowano instrument „białej księgi”, czyli zestaw rekomendacji i niezbędnych zmian prawnych w związku z przyjęciem przez Polskę uchodźców z Ukrainy. Według uczestników Samorządowego Okrągłego Stołu jest około 250 tysięcy mieszkań w średnich i mniejszych miastach, które stoją puste i warto pozyskać je pod wynajem długoterminowy. W naszym projekcie Społeczne Agencje Najmu będą miały możliwość pozyskiwania mieszkań od właścicieli prywatnych, przekazać środki na remont – bo wiadomo, że mieszkanie, które nie jest używane dłuższy czas, wymaga nakładu. Wtedy właściciel przekazuje SAN dane mieszkanie na pięć lat, agencja przejmuje też odpowiedzialność za lokatorów.

Aby zimą nikt nie został sam [reportaż z Nadarzyna]

Ile pieniędzy zostanie przeznaczonych na remont jednego mieszkania?

W projekcie pilotażowym 100 tysięcy, ale to kwota elastyczna. SAN będzie miał 30 mieszkań, to on będzie kierował pieniądze w zależności od potrzeb.

Jak będzie ustalana wysokość czynszu płacona Agencji i ile będzie dostawał właściciel?

Ustalał będzie ją SAN, w oparciu między innymi o dochód lokatorów. A jeśli lokator na jakiś czas utraci płynność finansową albo jego dochód będzie niewystarczający, to różnica będzie dopłacana z Funduszu Krajowego. Rolą agencji jest wynegocjowanie jak najniższego czynszu od właściciela. Ale SAN nie będzie działał w próżni, kluczowa będzie uchwała rady gminy, która decyduje się przystąpić do programu, to ona będzie ustalała kryteria czynszowe, dopłat, kwot wsparcia dla lokatorów.

A co przekona właścicieli do przekazania mieszkania?

Ten, kto odda mieszkanie do agencji, ma trzy korzyści. Podwyższoną wartość mieszkania, pewność czynszu, bo to agencja będzie go płacić. No i ten przychód będzie nieopodatkowany, a gdyby właściciel wynajął mieszkanie na rynku, musiałby płacić podatek.

Czy ten projekt oprócz tego, że teraz wesprze uchodźców, z których część po wojnie wróci do Ukrainy, ma jakiś swój wymiar długoterminowy? Tańsze, wspomagane mieszkania mogą być jakąś odpowiedzią na kryzys mieszkaniowy w Polsce? Kolejki do mieszkań komunalnych są dość długie.

No właśnie. Staram się unikać mówienia, że to program tylko dla uchodźców. Ten mechanizm, który teraz tworzymy, ma w przyszłości stać się mechanizmem powszechnym, stosowanym w odniesieniu do wszystkich mieszkań wspomaganych dla osób z niepełnosprawnościami, osiągających pełnoletność wychowanków instytucji pieczy zastępczej, samotnych matek, którym często nikt nie chce wynająć mieszkania. Ustawa o prawach lokatorskich mocno chroni praw lokatora, ale spowodowała, że rynek się zamknął, bo właściciele obawiają się, że nie będą mogli z niewypłacalnym najemcą się rozstać. Społeczne Agencje Najmu mają ten węzeł rozwiązać.

Polacy za Ukrainą, ale przeciw Ukraińcom. Raport z badań socjologicznych

Chętnych może być wielu. Sytuacja młodych rodzin, którym teraz z powodu inflacji trudno wziąć kredyt, też jest niewesoła.

Mamy przeznaczone środki na rozwijanie SAN-ów, podobne agencje w całej Europie funkcjonują bardzo dobrze i sprawnie regulują rynek. W sytuacji kiedy kredyty są mało osiągalne, wynajmowanie mieszkań w rozsądnej cenie jest dobrym rozwiązaniem. Mam nadzieję, że stanie się to bardzo powszechne i rozbuja ten rynek.

Nie jestem przeciwna posiadaniu mieszkania na własność, ale nie każdemu sytuacja pozwala na taki zakup. Weszłam do rządu między innymi po to, żeby tę sprawę załatwić. Przeanalizowałam wszystko w budżetach, ustawach, resortach, powołałam zespół międzyresortowy i zespół ekspercki. SAN-om wystarczy dać pieniądze na początek, bo potem same się będą finansowały. Dodaliśmy też w ustawie, że gmina będzie mogła SAN-om zlecać i inne usługi, np. właśnie pośrednictwo na rynku pracy, opiekę nad dziećmi, przeprowadzanie remontów.

Mam jednak taką wątpliwość. Pustostany w mniejszych miejscowościach stoją, bo ludzie z nich wyjechali, często właśnie szukając lepszej pracy, opieki dla dzieci, żłobków czy przedszkoli. Często są odcięte od większych ośrodków przez brak publicznej komunikacji. Czy proponując ludziom osiedlanie się w mniejszych ośrodkach, nie ryzykujemy, że staną się bezrobotni? Że nie będą mieli warunków, by sobie poradzić?

Problem, który dotyka dużych miast, to wysokie czynsze czy brak miejsca w szkole. W mniejszych tego problemu nie ma. Firmy też przenoszą się z miast, również z powodu czynszów. Gospodarka przesuwa się trochę w kierunku tych mniejszych miejscowości.

W naszym założeniu praca jest zagwarantowana. Samorząd, składając ofertę do konkursu, wskazuje, jakie są możliwości pracy na jego terenie. Byłam już w kilku miejscach, rozmawiałam z przedsiębiorcami, samorządowcami, kwestie mieszkania i pracy można ze sobą pożenić. Na Dolnym Śląsku jest fundacja, którą założyły firmy odzieżowe. Chcą one rozwijać działalność szkoleniową, mają więcej zamówień w związku z tym, że Ukraina przestała produkować odzież. Są pracodawcy, którzy już teraz gwarantują 20 tysięcy miejsc pracy.

Uchodźcy z Ukrainy pomogą docenić potencjał mniejszych miast

A solidne umowy o pracę też gwarantują? Bo jest obawa, że bez przestrzegania praw pracowniczych praca potanieje, a ludzie będą wyzyskiwani. Pracodawcy mogą wykorzystać bezradność uchodźców.

Są to elementy, które trzeba poprawić. Teraz konsultowana jest ustawa o zatrudnianiu cudzoziemców, robi to ministerstwo pracy. My chcielibyśmy włączyć mechanizmy zabezpieczające, czyli nie tylko ułatwić otrzymanie pozwolenia na pracę, ale też np. zniechęcić pracodawców do outsourcingu, chronić pracownika. Jest w ustawie przepis zaostrzający karę dla pracodawcy za nieprzestrzeganie praw pracowniczych. Dotychczas na pracodawcę była nakładana jedna kara, niezależnie od ilości zatrudnionych cudzoziemców. Teraz każdy pracownik będzie potraktowany osobno, osobna będzie też kara dla pracodawcy.

Jak wygląda nabór samorządów i organizacji do pilotażu?

Nabór będzie otwarty. Każdy samorząd, który spełni warunki, może się zgłosić.

Jak sobie pani wyobraża współpracę w warunkach tak silnej polaryzacji politycznej jak teraz, napięcia między rządem a samorządami?

Ja tego nie odczuwam, nie zajmuję się tym − idę i rozmawiam z partnerami, nie pytam o barwy partyjne. Taką też deklarację złożyłam rządowi. Tak samo z organizacjami pozarządowymi. Były napięcia, ale odbyłam kilkadziesiąt spotkań, doszliśmy do porozumienia. Ten temat jest dla wszystkich ważny, upolitycznianie go nikomu nie służy. Ja wywodzę się ze środowiska organizacji pozarządowych i wiem, co jest dla nich ważne. Polityka nie jest dla nich najistotniejsza, wystarczy skupić się na problemach i je rozwiązać. Duża część samorządów też nie jest polityczna.

Jednak sprawa PIT-u, zmniejszone zarobki samorządów, postawa rządu, która pokazuje, że właściwie polityczne jest wszystko – to nie jest problem w negocjacjach?

To, co ja proponuję, to szansa dla samorządów. One chcą takiej współpracy.

Co dziesiąty mieszkaniec Polski to cudzoziemiec. Ikonowicz: Sława uchodźcom!

I nie wybiera pani samorządów przyjaznych rządowi?

Nie interesują mnie poglądy danego wójta, burmistrza czy prezydenta. Jeśli ktoś widzi problem i chce go rozwiązać, nie chce zatrzymać się na tym, co nas dzieli – to wystarczy. W Polsce da się rozmawiać, wbrew temu, co dzieje się w przestrzeni publicznej.

To samo dotyczy organizacji pozarządowych. W tym projekcie współpraca jest konieczna. KPRM musi wybrać operatora, którym będzie organizacja pozarządowa, bo nie ma drogi prawnej na tym etapie, by strumień finansowy trafił bezpośrednio do samorządów. To ta organizacja ogłosi nabór samorządów i organizacji lokalnych. Trzy czy cztery sąsiednie gminy mogą się w tym programie połączyć, jeśli jedna dysponuje np. dwoma, a druga trzema mieszkaniami.

Co z komunikacją?

Ten program nie ma specjalnego komponentu transportowego. Ale jeśli zakłady pracy chcą uruchomić nową linię czy maszynę, to muszą też myśleć o transporcie.

Nie obawia się pani, że podniosą się głosy, że to projekt dla Ukraińców, a Polacy zostali pozostawieni sami sobie?

O tym trzeba mówić i to podkreślać: ten projekt ma poprawić sytuację wszystkich. Doraźnie wesprzeć Ukraińców uciekających przed wojną, pozwolić im się usamodzielnić, nie tkwić w miejscach masowego zakwaterowania, pozwolić im na siebie zapracować. Ale nie tylko Ukraińcy mogą się do niego zgłosić – Polacy, którzy szukają dla siebie miejsca, również. W dłuższym terminie pozwoli na ożywienie i wzmocnienie mniejszych ośrodków i urozmaici rynek mieszkaniowy.

**

Agnieszka Ścigaj – ministra w rządzie Mateusza Morawieckiego, socjolożka, posłanka na Sejm VIII i IX kadencji z listy Kukiz’15, koordynatorka projektu KPRM „Wzajemnie potrzebni”.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Katarzyna Przyborska
Katarzyna Przyborska
Redaktorka strony KrytykaPolityczna.pl
Redaktorka strony KrytykaPolityczna.pl, antropolożka kultury, absolwentka The Graduate School for Social Research IFiS PAN; mama. Była redaktorką w Ośrodku KARTA i w „Newsweeku Historia”. Współredaktorka książki „Salon. Niezależni w »świetlicy« Anny Erdman i Tadeusza Walendowskiego 1976-79”. Autorka książki „Żaba”, wydanej przez Krytykę Polityczną.
Zamknij