Kraj

7 lekcji z pierwszej tury wyścigu o prezydenturę

Choć druga tura wyborów rozgrywa się na dobrze znanym POPiS-owskim boisku, meczowi Dudy i Trzaskowskiego bacznie przyglądają się kibice innych barw. Kogo kandydaci zdołają przeciągnąć na swoją stronę i jak to wpłynie na układ sił w polskiej polityce? Czy flirty z Konfederacją i sukces Bosaka, a także wielka przegrana Lewicy przechylą oś podziału jeszcze bardziej na prawo?

Wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich nie zaskoczyły chyba nikogo. Tym razem decyzje Polek i Polaków niemalże pokrywają się z prognozami publikowanych w ostatnich tygodniach sondaży, które dawały zwycięstwo Andrzejowi Dudzie (43,5 proc. głosów) i Rafałowi Trzaskowskiemu (30,46 proc.).

Nie pomylili się również ci, którzy przewidywali klęskę Roberta Biedronia (2,22 proc.) i Władysława Kosiniaka-Kamysza (2,36 proc.) oraz niezłe notowania raczkującego na scenie politycznej Szymona Hołowni (13,87 proc.), a także reprezentującego frakcję o marginalnym do niedawna znaczeniu Krzysztofa Bosaka (6,78 proc.). Spodziewano się również wysokiej frekwencji wyborczej. Ostatecznie, pomimo pandemii koronawirusa, wyniosła ona 64,4 proc.

Ale to nie oznacza, że zaskoczeń nie było. Pierwsza tura wyborów prezydenckich pokazała, że toczy się walka o „być albo nie być” lewicy, a także że wschodzi słońce dla radykalnych frakcji na prawo od PiS. Czego jeszcze dowiedzieliśmy się o Polsce po pierwszej połowie wyścigu prezydenckiego? Odpowiadają publicystki i publicyści zaprzyjaźnionych z nami redakcji Kultury Liberalnej, Magazynu Kontakt oraz Klubu Jagiellońskiego.

1. Wybory bez większych zaskoczeń

Fot. Youtube/Krytyka Polityczna
Katarzyna Kasia. Fot. Youtube/Krytyka Polityczna

Katarzyna Kasia, Kultura Liberalna: Myślę, że warto zwrócić uwagę na frekwencję. Mieliśmy do czynienia z bardzo wyjątkową sytuacją – zamieszaniem wokół wyborów 10 maja, a także pandemią oraz katastrofami wywołanymi przez burze nad Polską. Mimo to ponad 60 proc. Polek i Polaków udało się do urn, by oddać swój głos, co najprawdopodobniej świadczy o tym, że polityka nie jest dla Polaków peryferyjnym zjawiskiem, którym zajmują się wyłącznie nudni ludzie w mediach.

I tu pojawia się pytanie, co będzie dalej? Która z grup wyborców – Andrzeja Dudy czy Rafała Trzaskowskiego – będzie traktowała tę politykę bardziej osobiście, na tyle osobiście, by wyjść z domu, zaryzykować zdrowie i potraktować głosowanie jako sprawę pierwszoplanową? Wydaje mi się, że właśnie ten aspekt będzie mieć fundamentalne znaczenie dla wyniku drugiej tury.

Fot. Youtube/Klub Jagielloński
Karolina Olejak. Fot. Youtube/Klub Jagielloński

Karolina Olejak, Klub Jagielloński: Jedynym zaskoczeniem, na które zwróciłam uwagę w tych wyborach, jest bardzo niski wynik Władysława Kosiniaka-Kamysza. Przez długi czas w sondażach jego postać trzymała się dość wysoko i nie spodziewałam się aż tak dużego spadku. Najwyraźniej po liberalno-lewicowej stronie było zbyt wielu kandydatów do wyboru, dlatego przy Kosiniaku-Kamyszu zostali najwierniejsi wyborcy, głównie ci z obszarów wiejskich. Na tych terenach zaskakująco dużym poparciem cieszył się też Krzysztof Bosak.

2. Polska w objęciach POPiS-u

Fot. facebook.com/hwalczynski
Hubert Walczyński. Fot. facebook.com/hwalczynski

Hubert Walczyński, Magazyn Kontakt: Podstawowym wnioskiem, który płynie z wyników wyborów, jest to, jak głęboko tkwimy w kleszczach POPiS-u. Jak zauważył ostatnio Michał Danielewski, znaleźliśmy się w momencie, w którym przez większość istnienia III RP rządził duopol Platformy i Prawa i Sprawiedliwości. W każdych kolejnych wyborach pojawiają się postacie i ruchy, które próbują ten duopol przełamać, okazuje się jednak, że albo szybko znikają ze sceny politycznej, albo są wchłaniane przez stare partie polityczne – tak stało się z Kukizem, który zbratał się z PSL-em, tak stało się z Nowoczesną, dziś częścią Koalicji Obywatelskiej, czy z Wiosną Biedronia wchłoniętą przez SLD.

Karolina Olejak, Klub Jagielloński: Nie tylko tkwimy w duopolu, ale większość Polaków ów duopol zdaje się lubić. W momencie gdy w wyścigu pojawiła się kandydatura Rafała Trzaskowskiego, który jest niekwestionowanym symbolem mocno polaryzującego stylu uprawiania polityki, nastąpił zwrot. Zarówno Szymon Hołownia – kandydat spoza tego układu, jak i Kosiniak-Kamysz grający na ostudzenie sporu – stracili znaczącą część głosów. Być może to przyzwyczajenie do opartej na głębokim podziale POPiS-owskiej polityki tłumaczy też, dlaczego Małgorzata Kidawa-Błońska nie cieszyła się dużym poparciem. Ona nie generowała emocji i politycznej walki w takim stopniu, jak robi to Trzaskowski.

Hubert Walczyński, Magazyn Kontakt: Robert Biedroń efekt świeżości miał parę lat temu, prezentował się jako kandydat ponadpartyjny, ale z każdych kolejnych wyborów wychodził z wynikiem znacznie niższym, niż mówiły to sondaże czy szumne zapowiedzi przedwyborcze. Wynik prezydencki – pięciokrotnie niższy niż wynik Lewicy w wyborach parlamentarnych – to zimny prysznic dla Lewicy, lekcja tego, że projekt „uśmiechnięta Polska” to nie jest lewicowy projekt polityczny, dodatkowo łatwo w tych rozgrywkach przegrać na rzecz innych „uśmiechniętych”, o sprawniejszych machinach medialnych i większych funduszach na kampanię.

Karolina Olejak, Klub Jagielloński: Ciekawi mnie to, kto tak naprawdę tworzy największe grono wyborców Konfederacji. Badania wskazują głównie na młodych mężczyzn. Tymczasem głosy zupełnie inaczej rozkładają się w tej samej grupie wiekowej u kobiet. Widzimy tendencję, według której poglądy wśród najmłodszych wyborców coraz bardziej rozjeżdżają się w przeciwnych kierunkach. Może się więc okazać, że główna linia podziału politycznego przebiega między płciami i to będzie zapewne niedługo najbardziej determinować kształt sceny politycznej w Polsce. Jeśli więc szukać odmiany na wspomniany duopol POPiS-owski, to może właśnie bardziej trzeba sięgnąć po oś różnic pomiędzy wyborami mężczyzn i kobiet?

3. Co dalej z Hołownią? 

Hubert Walczyński, Magazyn Kontakt: W tym roku kandydatem „z zewnątrz” był Hołownia. Zdobył wynik zbliżony do wyniku Kukiza sprzed pięciu lat, podejrzewam, że w znacznej części dzięki efektowi świeżości, którego żaden inny kandydat nie miał – choć program i pomysł na Polskę miał bez dwóch zdań znacznie lepszy niż Kukiz.

Karolina Olejak, Klub Jagielloński: Największą i najbardziej frapującą niewiadomą po tych wyborach będzie moim zdaniem przyszłość Szymona Hołowni. Jego kampania była świeża i prowadzona w nowy sposób. Szymon Hołownia dobrze wykorzystał moment lockdownu i media społecznościowe. Świetnie zagospodarował wiele głosów – również wśród młodych ludzi. Warto zauważyć, że właśnie wśród młodych wyniki wyborów zdecydowanie się wyróżniały.

Katarzyna Kasia, Kultura Liberalna: Przyszłość Szymona Hołowni wydaje mi się bardzo interesująca. Wprawdzie mieliśmy już w Polsce kilka podobnych przypadków i jesteśmy w jakimś sensie przyzwyczajeni do tego, że dynamika sceny politycznej oprócz dwóch głównych partii niemal podczas każdego głosowania ma jeszcze jedną stałą – obywatelskie ruchy oburzonych. Są one zazwyczaj efemeryczne, a w dodatku znikają z przestrzeni publicznej tak szybko, jak się pojawiają. Szymon Hołownia zaprezentował się jednak nie jako antysystemowiec, ale jako kandydat z poważnym programem i pomysłem na prezydenturę. Jestem bardzo ciekawa, jak zagospodaruje zdobyty w tych wyborach cenny kapitał społeczno-polityczny. Czy uda mu się przetrwać, czy podzieli losy Pawła Kukiza lub Janusza Palikota?

4. Maszerują chłopcy, maszerują…

Katarzyna Kasia, Kultura Liberalna: Trudno przejść obojętnie wobec znakomitego wyniku Krzysztofa Bosaka i tego, co nastąpi po tym sukcesie. Od wielu lat przestrzegaliśmy wszelką władzę przed flirtowaniem lub jakimkolwiek nawiązywaniem kontaktów z nacjonalistyczną prawicą. A rządy PiS okazały się tym czasem, w którym tendencje nacjonalistyczne uległy wzmocnieniu. Wysunięta daleko na prawo część sceny politycznej była systematycznie dowartościowywana. Moja największa obawa związana jest z tym, jak my wszyscy jako społeczeństwo za to zapłacimy.

Zastanawiam się także, w jaki sposób ta frakcja będzie się umacniać, skoro Konfederacji udało się z sukcesem wskrzesić osoby z obrzeży polityki, jak Janusz Korwin-Mikke, który w niedzielę stał za Krzysztofem Bosakiem na scenie i cieszył się z uzyskanego przez niego wyniku. Czy można to zatrzymać? Czy polskiej lewicy, której wynik w tych wyborach był bardzo słaby, uda się w ciągu najbliższych lat odbudować swój potencjał, żeby mogła stać się przynajmniej sensowną przeciwwagą dla ugrupowań ekstremistycznych czy ekstremalnie prawicowych?

Kto zadecyduje o przyszłości Polski? Między innymi młodzi narodowcy

Karolina Olejak, Klub Jagielloński: Konfederacja ogłosiła się już trzecią siłą polityczną. W tych wyborach partia ukształtowała nowy wizerunek – dzięki Krzysztofowi Bosakowi, który potrafił opowiedzieć inaczej niż dotychczas o poglądach jej członków. W efekcie trafił do części wyborców PO i tych, którzy do tej pory nie byli zaktywizowani. Na jego korzyść zadziałały też warunki zewnętrzne, czyli pandemia. Program Krzysztofa Bosaka przemawiał bowiem do przedsiębiorców i to dzięki ich głosom uzyskał dobry wynik. Nie przesadzałabym tutaj jednak z entuzjazmem, bo poparcie Bosaka nie odbiega w znaczący sposób od wyniku Konfederacji w wyborach parlamentarnych. Ale robi wrażenie, jeśli spojrzeć na poprzednie głosowania. Dotychczas na taki wynik nie mógł liczyć żaden kandydat utożsamiany ze skrajną prawicą. Wciąż jednak będę upierać się przy nieprzecenianiu wyborczych osiągnięć Bosaka.

5. Lewica (wciąż) jest potrzebna

Katarzyna Kasia, Kultura Liberalna: Polsce jest potrzebna silna lewica, zbierająca o wiele większe poparcie niż w jakichkolwiek dotąd wyborach. Najważniejszym argumentem w tej sprawie jest wynik Konfederacji. Jeżeli nie wypracujemy radykalnej opozycji dla tendencji nacjonalistyczno-totalitarnej, czeka nas nie tyle znany dobrze duopol polityczny, ile monopol prawicy. Polska przez ostatnie 30 lat stopniowo przesuwała się na prawo. Efekt? W tej chwili w polityce rządzą dwie partie, bardzo prawicowa i centrowa, ale ze zdecydowanym odchyleniem w prawo. Mało tego, doszliśmy do dość specyficznego stanu, w którym uważamy, że Platforma jest w jakimś sensie bardziej lewicowa niż PiS. To oczywiście absurd, jeśli wziąć pod uwagę choćby programy socjalne PiS.

Hubert Walczyński, Magazyn Kontakt: Lewica potrzebuje lewicowego kandydata, klasowej narracji, populizmu i odpowiedzi na gniew społeczny. A jeżeli mamy się z imadła POPiS-u kiedykolwiek wydostać, to lewicowe media muszą za takim kandydatem stać, a nie pisać peany na cześć kandydata Platformy Obywatelskiej.

Karolina Olejak, Klub Jagielloński: Lewica zdawała sobie sprawę z tego, że będą to dla niej bardzo trudne wybory. Wynik Roberta Biedronia okazał się bardzo słaby. Myślę jednak, że to nie tyle znak, że lewica jest w Polsce niepotrzebna, ile po prostu dowód na to, że Robert Biedroń to reprezentant jedynie pewnej części lewicy. Jest dużo mocniej kojarzony z postulatami światopoglądowymi niż jakimikolwiek innymi, w przeciwieństwie do jego zaplecza, w tym m.in. partii Razem, która ma silnie zaznaczone w swojej agendzie kwestie gospodarcze i politykę społeczną.

Z drugiej strony mamy całe grono partii i polityków startujących w wyborach, którzy mają spory program socjalny. Niezależnie od tego wydaje się, że wystawienie kandydatury Roberta Biedronia było nie do końca dobrym strategicznie posunięciem. Wprawdzie w jego kampanii pojawiały się postulaty społeczne, np. dotyczące mieszkalnictwa, ale albo było ich za mało, albo niewystarczająco głośno wybrzmiały i znalazły się w tle tego, z czym Biedroń jest kojarzony.

Co ciekawe, ten kandydat miał bardzo słabe wyniki w Słupsku, gdzie był prezydentem. To jasno wskazuje, że stracił zaufanie wyborców.

Katarzyna Kasia, Kultura Liberalna: Bardzo bym nie chciała, żebyśmy znaleźli się w sytuacji, w której centrową pozycję PO przejmie PiS, bo na prawo od tej partii wyrośnie znacząca siła polityczna w postaci Konfederacji czy jakkolwiek to ugrupowanie będzie się w przyszłości nazywało. Myślę, że potrzebujemy w Polsce – jak nigdy dotąd – lewicy, która nie pozwoli na to przesunięcie. Tak naprawdę chodzi nawet nie o to, gdzie sytuujemy prawicę i lewicę, ale gdzie umieszczamy centrum. Jeśli centrum systematycznie będzie przechylać się na prawo, to może się za jakiś czas okazać, że wyborcy Bosaka to grupa umiarkowana, bo pojawi się ktoś jeszcze bardziej radykalny i jeszcze bardziej nacjonalistycznie zorientowany.

Czy to koniec lewicy w Polsce?

6. Co nas czeka w drugiej turze?

Karolina Olejak, Klub Jagielloński: Dosłownie chwilę po ogłoszeniu wyników rozpoczęła się kampania drugiej tury. Widzieliśmy silne ukłony w stronę wyborców Krzysztofa Bosaka, ale też Szymona Hołowni, z obu stron politycznej barykady. Z tą różnicą, że obecnie urzędujący prezydent wykonywał gesty w również kierunku Władysława Kosiniaka-Kamysza, i myślę, że to najważniejszy transfer, na którym będzie się skupiał Andrzej Duda.

Oczywiście wyborcy Konfederacji – ci najbardziej konserwatywni, też są istotni dla kandydata PiS. Warto jednak zauważyć, że to, kto głosuje na Konfederację, uległo dużej zmianie. Wśród tych wyborców nie znalazły się bowiem wyłącznie osoby – jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać – konserwatywne w poglądach. W gruncie rzeczy najistotniejszą kwestią, która skłoniła ich do oddania głosu na kandydata Konfederacji, są poglądy bardzo liberalne gospodarczo. Tutaj większe pole do działania ma moim zdaniem Rafał Trzaskowski. To stąd wynika jego bezpośredni zwrot do Krzysztofa Bosaka, który wielu wydawał się zupełnie nieintuicyjny.

Oburza was tweet Trzaskowskiego do Bosaka? Oto dlaczego kandydat PO zatrzyma w Polsce faszyzm

Katarzyna Kasia, Kultura Liberalna: Pewną nadzieję daje niedawny sondaż OKO.press, który pokazał, że wyborcy Konfederacji są zorientowani przede wszystkim antysystemowo, kwestionują status quo. Wydaje mi się więc, że z tego względu dla Rafała Trzaskowskiego fundamentalny będzie w drugiej turze głos nie elektoratu Bosaka, ale wyborców Szymona Hołowni i Roberta Biedronia. Jedyny walor, który może zwolenników Konfederacji przekonać do kandydata KO, to fakt, że nie jest Andrzejem Dudą.

Dlatego próby przekonywania, że program gospodarczy KO jest jakkolwiek zbliżony do tego, który ma Konfederacja, to strzał w kolano. Libertarianizm ekonomiczny proponowany przez Konfederację nie idzie w parze z założeniami Trzaskowskiego. Dlatego kandydat KO moim zdaniem nie powinien sobie pozwalać na to, by sympatyzować z Bosakiem i tracić przez to swoich wyborców. Nie da się przecież mówić: „chcemy utrzymania programów socjalnych” (tu ciekawa jestem, jak z tego wybrnie przed wyborcami Konfederacji Andrzej Duda), a z drugiej strony nawoływać do poparcia absolutnych przeciwników tych programów.

7. A co w dalszej perspektywie?

Hubert Walczyński, Magazyn Kontakt: Nic się nie stanie od razu, nie ma magicznej recepty na to, żeby Adrian Zandberg zrobił za pięć lat 40 proc. w wyborach prezydenckich, a Lewica w wyborach parlamentarnych 50 proc. Na to wszystko potrzeba czasu, bo w Polsce lewicowa narracja pojawiła się pięć lat temu, a przez 25 ostatnich lat sfera publiczna była niemal w całości podporządkowana propagandzie liberalnej i konserwatywnej.

Katarzyna Kasia, Kultura Liberalna: Podejrzewam, że w ciągu dwóch najbliższych tygodni czeka nas nie tyle rzetelna dyskusja o tym, czym będzie się zajmować przyszły prezydent Polski, ile przerzucanie się argumentami z porządku obyczajowego (nie mylić z ideologicznym). Mam wrażenie, że PiS od momentu objęcia władzy buduje swoją pozycję na intensyfikowaniu strachu przed różnymi wymyślonymi lub odległymi zagrożeniami. Pytanie, czy polityka porozumienia, o jakiej mówi Trzaskowski, ma szansę być bardziej pociągająca dla wyborców niż ta reprezentowana przez PiS – oparta właśnie na strachu i założeniu, że prezydent będzie stał na straży, np. tradycyjnej polskiej rodziny. Bardzo bym nie chciała, by Rafał Trzaskowski podzielał taktykę Dudy, a jednocześnie bił zbyt głębokie pokłony wyborcom Konfederacji. On może przejąć jedynie młodą część tego elektoratu, której głos na Konfederację był wynikiem niezgody na to, co się w tej chwili dzieje w Polsce.

Karolina Olejak, Klub Jagielloński: Czy to czas na nową trzecią siłę? Wiele zależy od tego, co wydarzy się z wyborcami skupionymi wokół Hołowni, zwłaszcza że on sam już zapowiada utworzenie jakiegoś ruchu czy też partii. Do następnych wyborów zostały trzy lata, więc prawdopodobnie poszuka jakichś sojuszników na scenie politycznej. Może nastąpi jakieś połączenie sił.

Nie przekreślałabym całkowicie roli Władysława Kosiniaka-Kamysza w budowaniu jakiegoś nowego środowiska, bo jednak jest szerokie grono odbiorców, do których wciąż będzie trafiała część jego postulatów programowych.

Utworzona przez Biedronia Wiosna dała zaś środowiskom lewicowym nadzieję na zbudowanie nowej siły, ale owe nadzieje i potencjał zostały spektakularnie zmarnowane.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Paulina Januszewska
Paulina Januszewska
Dziennikarka KP
Dziennikarka KP, absolwentka rusycystyki i dokumentalistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Laureatka konkursu Dziennikarze dla klimatu, w którym otrzymała nagrodę specjalną w kategorii „Miasto innowacji” za artykuł „A po pandemii chodziliśmy na pączki. Amsterdam już wie, jak ugryźć kryzys”. Nominowana za reportaż „Już żadnej z nas nie zawstydzicie!” w konkursie im. Zygmunta Moszkowicza „Człowiek z pasją” skierowanym do młodych, utalentowanych dziennikarzy. Pisze o kulturze, prawach kobiet i ekologii.
Zamknij