Kraj

Gdula: Palikot zakiwał się na śmierć

Palikot chciał upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: pokazać się jako krytyk establishmentu i kandydaturą Grodzkiej pogłębić rozłam w PO. Obie spalił.

Trudno mi się było zdecydować, czy zacząć od głupoty Janusza Palikota czy od jego chamstwa. Jedno bardziej jest porażające od drugiego. To, że zaczynam od głupoty, nie znaczy, że chamstwo oceniam lepiej. Trzeba po prostu od czegoś zacząć.

Postępowanie Palikota w ostatnich tygodniach w kategoriach politycznych jest katastrofą. Po wyborach jego Ruch połknąć miał SLD, dziś walczy przede wszystkim, żeby wdrapać się do następnego parlamentu. W takiej sytuacji łatwo o nerwowość, ale nic nie tłumaczy, dlaczego sposobem na odzyskanie społecznego poparcia miałoby być odstrzelenie jednej z niewielu figur w partii, jaką jest Wanda Nowicka, i utrata zaufania środowisk, które ona reprezentuje.

Palikot chciał upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Pokazać się jako nieprzejednany krytyk nadużyć establishmentu i zaszantażować Donalda Tuska kandydaturą Anny Grodzkiej na marszałkinię sejmu, żeby pogłębić rozłam w Platformie po kompromitujących głosowaniach nad projektami związków partnerskich. Obie pieczenie spalił. Marszałkowie, którzy dostali premie zwyczajowo, szybko zadeklarowali, że przekażą je na cele społeczne. Upieranie się przy odwołaniu Nowickiej przestało być wyrazem pryncypialności i stało się ewidentnym pretekstem dla realizacji planu podzielenia PO.

Sprawa premii nie pozbawiła jednak Nowickiej twarzy, a zgoda na odejście oznaczałaby jej marginalizację w partii i w zasadzie wypchnięcie z polityki. Nic dziwnego, że nie chce się poddać.

Dlatego dziś zamiast nad kandydaturą Grodzkiej, wszyscy dyskutują nad konfliktem w Ruchu Palikota.

Wiadomo, kim jest Wanda Nowicka. Nie pojawiła się w Ruchu z łapanki, ale dlatego, że od wielu lat jest niestrudzoną działaczką na rzecz kobiet i prawa do aborcji. Zna ja każdy, kto choć trochę angażuje się w lewicowe ruchy społeczne, i jest raczej powszechnie szanowana. Jej pójście do Palikota nie było oczywistym wyborem i dla wielu aktywistów oznaczało jeden krok za daleko. Wiele razy potem jednak słyszałem: „Przynajmniej jest Wanda u tego Palikota”. Ruchy społeczne to nie tylko, jak bezmyślnie zauważył Rozenek, głosy w wyborach, ale siła kształtująca opinię publiczną i polityczną atmosferę. Marginalizując Nowicką w stylu, na jaki się zdecydował, Palikot narusza wątłą nić, jaka go z nimi łączy.

I tu przechodzimy do drugiego wątku naszych rozważań. Chamstwo Palikota polegało na stworzeniu dla Nowickiej sytuacji bez wyjścia. Zdefiniował ją jako zachłanną przedstawicielkę politycznej oligarchii i wykorzystując swą władzę szefa partii, wezwał do rezygnacji. Rezygnacja oznaczałaby przyjęcie piętna nadanego przez Palikota. Nieprzyjęcie wystawia ją na zarzuty o interesowność i trzymanie się stołka (pewnie dla pieniędzy). Trudno z twarzą wybrnąć z sytuacji, w której własny kolega i szef pyta nas: „Czy zaprzeczysz, że jesteś zachłanną działaczką?”

Po piątkowym głosowaniu, w którym posłowie zdecydowali o pozostawieniu Nowickiej na fotelu wicemarszałka, Palikot posunął się dalej. Stwierdził, że Nowicka podświadomie marzy o tym, żeby być zgwałcona. Powiedział przy tym, że on sam nie zamierza tego robić. Co właściwie zrobił? Uruchomił najbardziej szowinistyczny schemat, zgodnie z którym kobiety mogą być zrozumiałe wyłącznie przez swoją seksualność. Nowicką umieścił wśród takich, które marzą o seksualnej podległości i muszą być zaspokajane przez brutalną władzę. Tylko tak bowiem można zrozumieć jej upór. Już to było oczywiście wystarczająco upokarzające. Nie wystarczyło jednak Palikotowi, który powiedział, że gardzi takimi kobietami – nie zamierza ich gwałcić, nawet jeśli tego pragną.  Najpierw wepchnął w błoto, a potem stwierdził, że brzydzi się ubłoconymi.

Wiem, ze istnieje coś takiego jak dialektyka zmiany społecznej. Do tego jednak, że Palikot służy dziś kwestii kobiecej albo jakiejkolwiek lewicowej agendzie politycznej, nie dam się przekonać.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Maciej Gdula
Maciej Gdula
Podsekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego
Podsekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego, socjolog, doktor habilitowany nauk społecznych, pracownik Instytutu Socjologii UW. Zajmuje się teorią społeczną i klasami społecznymi. Autor szeroko komentowanego badania „Dobra zmiana w Miastku. Neoautorytaryzm w polskiej polityce z perspektywy małego miasta”. Opublikował m.in.: „Style życia i porządek klasowy w Polsce” (2012, wspólnie z Przemysławem Sadurą), „Nowy autorytaryzm” (2018). Od lat związany z Krytyką Polityczną.
Zamknij