Lepią pierogi, organizują warsztaty, występują na festynach. Robią wieńce dożynkowe, zbierają dary, a nawet położyły we wsi kostkę brukową. Przed wyborami ponad 1800 kół gospodyń wiejskich zajmowało się zapobieganiem przestępczości. W programie Ministerstwa Sprawiedliwości koła wspierały walkę z przestępczością i gościły delegatów Suwerennej Polski i PiS.
W środę, tuż przed wyborami, Mateusz Morawiecki na spotkaniu z kołem gospodyń wiejskich zapowiedział akcję profrekwencyjną: w powiatach do 20 tysięcy mieszkańców, które przekroczą pułap 60 proc. biorących udział w wyborach, koła gospodyń wiejskich albo zespoły sportowe otrzymają dodatkowo 250 tys. zł.
Akcję wciągania w kampanię wyborczą kół gospodyń wiejskich PiS prowadzi już od wielu miesięcy. 250 tysięcy to bardzo dużo, do tej pory maksymalną kwotą dofinansowania było 20 tysięcy dla gminy, a koła mogły otrzymać od 2 do 5 tys. na zakup sprzętu potrzebnego do realizacji projektu. Żeby dostać pieniądze, trzeba było koło zarejestrować. Wnioskodawcą projektu były gminy.
Co można było zrobić w ramach projektu? W zasadzie wszystko. Najczęściej organizowane były pikniki z dodatkowymi atrakcjami. Pojawiali się na nich strażacy, policjanci, a czasem – jak w Gminie Łomazy – przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości. W programie są prelekcje o bezpieczeństwie, często także elementy profilaktyki przestępczości. Gminy płacą za organizację pikników z własnych środków, a na zakupionym z projektu sprzęcie koła gospodyń szykują poczęstunek.
– Ponieważ nie mamy na te imprezy pieniędzy, organizujemy je przy okazji innych wydarzeń. U nas było miasteczko ruchu drogowego dla dzieci, stoisko straży, policji i służby więziennej – mówi wójt jednej z gmin w województwie lubelskim.
czytaj także
W niektórych projektach łączono koszty poczęstunku i prelekcji. W Gminie Wisznice na poczęstunek każde koło otrzymało na przykład 600 zł. Przygotowano piknik, podczas którego prelekcję wygłosił radca prawny ze stowarzyszenia Agape; informował o tym, jak Fundusz Sprawiedliwości pomaga osobom dotkniętym przestępstwem. W spotkaniu wziął też udział policjant oraz przewodniczący gminnego zespołu do spraw przemocy. Ciasto panie przygotowały same, a z projektu kupiły zmywarkę. W gminie Gęsi kupiły garnki i patelnię, w sąsiedniej gminie robota kuchennego, Zdarzały się też ekspresy do kawy, lodówki, piece konwekcyjne, maszyny do waty cukrowej, rzadziej rzutnik, laptop, ekran.
Jak mówi przewodnicząca koła w Łyniewie, chodzi o to, aby jak najwięcej ludzi zaangażowało się w przygotowanie pikniku i żeby dużo ludzi przyszło. W tej gminie jest sześć kół, każde dostało po 3 tys. zł na sprzęt. Jak wszyscy podkreślają, najważniejsze jest to, że ludzie się mogą spotkać. Osób przychodzi sporo, jest posiłek i dodatkowe atrakcje. Fajna sąsiedzka impreza. Można dostać informację o pomocy prawnej czy psychologicznej. A na ulotce projektowej – wiceminister, obecnie kandydat do Sejmu z listy PiS.
W innej gminie wszystkie środki przeznaczono na zakup sprzętu.
– Naszej pracy i czasu nikt nie liczy. Gmina w organizacji nie wspiera, nie pomaga – mówią panie z KGW na terenie powiatu parczewskiego. Zaplanowały pogadankę wokół bezpieczeństwa w ruchu drogowym, którą wygłosi przedstawiciel policji. Dmuchańce kupiły wcześniej. Imprezę przygotowują własnymi siłami i środkami.
– Szczerze? Drugi raz byśmy się na to nie zdecydowały.
czytaj także
Nie wszystkie jednak działania zapobiegające przestępczości, w tym przemocy, można było zrealizować.
– Dzwoniłam do resortu. Nie można było zrobić warsztatów WenDo, tylko zakupy. Był pomysł, żeby przeprowadzić warsztaty, niestety regulamin nie pozwalała opłacić instruktorów. Nie można było opłacić też psychologa dla osób doświadczających przemocy. Był nacisk na zapraszanie dzielnicowych, strażaków z pogadankami – mówi Karolina, od kilkunastu lat organizująca warsztaty dla kół gospodyń wiejskich.
– Za pieniądze kupuje się ludzi. W tym przypadku za garnki, patelnie i maszyny do waty cukrowej. Namawiałam do bojkotu tego programu. Ale to jest przecież kasa.
Profilaktyka przestępczości czy kupowanie głosów?
Justyna Duriasz-Bułhak z Fundacji Wspomagania Wsi tak komentuje projekt: – „Przekupywanie” kół dzieje się nie do dziś. Odkąd PiS doprowadził do uchwalenia ustawy o kołach gospodyń wiejskich (Ustawa z dnia 9 XI 2018), których rejestr prowadzi teraz Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, trwają różne formy rozdawnictwa, które przed wyborami przyśpieszyły. Każde koło chętnie przygarnie przysłowiową lodówkę czy inne dobra, bo są im potrzebne. Nie wiemy jednak, czy to przekłada się na głosy wyborcze.
– Nie wiem, czy do prowadzenia profilaktyki przestępczości potrzebne są jakieś konkretne kompetencje, ale rzeczywiście, źródło finansowania działań realizowanych przez KGW jest dosyć zaskakujące – mówi prof. Sylwia Michalska z Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN. – Trudno tu chyba jednak szukać winy po stronie KGW, że korzystają z kierowanych do nich konkursów.
Wypada raczej zapytać, co skłania Fundusz do organizowania konkursów dla Kół. Znam z historii KGW sytuacje, w których w wyniku działań wymuszano częściową bądź całkowitą prohibicję albo wsparcie Kościoła w wymuszaniu „trzeźwych sierpni”. Tego rodzaju działania nie wymagały jednak środków finansowych, a raczej zgody co do wyznawanych wartości.
Znam przypadek koła, w którym prowadzono wsparcie dla osób doświadczających przemocy domowej – tam jednak działała osoba mająca kompetencje do prowadzenia takiej działalności. Myślę, że gdyby zmiany KGW zachodziły w sposób bardziej oddolny, to właśnie szkolenia i dyskusje o roli i zadaniach KGW mogłyby prowadzić do wykorzystania sieci istniejących organizacji kobiecych do działania w ważnych społecznie sprawach.
Zieloni, ale w temacie: jaki pomysł na transformację energetyczną mają polskie partie?
czytaj także
Wiele osób oburzają takie metody walki z przestępczością. Samo Ministerstwo Sprawiedliwości wyjaśnia, że program ma przede wszystkim funkcję informacyjną, a koła gospodyń są „skuteczną grupą społeczną w walce z przyczynami przestępczości”.
„Koła gospodyń wiejskich to ważne ośrodki aktywizacji społecznej, współpracy międzypokoleniowej, gdzie nie tylko przekazywana jest wiedza i tradycja, ale także kształtują się lokalne grupy wsparcia, które pozwalają zapobiegać wielu negatywnym zjawiskom w danej społeczności, takim jak np. wykluczenie społeczne czy różnego rodzaju przestępstwa: oszustwa, przemoc w rodzinie czy przestępczość wobec dzieci” – przekonuje Marcin Romanowski, wiceminister sprawiedliwości.
A koła cieszą się oczywiście z pieniędzy, to dla nich duże wsparcie.
„Dzisiejsze wydarzenie jest wynikiem projektu, dzięki któremu gmina Łomazy zakupiła sprzęt AGD, stoły, krzesła i namioty, termosy i wiele innych urządzeń do działalności koła gospodyń wiejskich z Funduszu Sprawiedliwości, którego dysponentem jest minister sprawiedliwości” – mówił w wywiadzie dla RadioBiper wójt gminy Łomazy.
Wiceminister Romanowski wręczył kołom nagrody w konkursie kulinarnym, podczas którego dodatkowo można było wysłuchać pogadanki o bezpieczeństwie w ruchu drogowym i zobaczyć pokaz samoobrony.
Dotacje dla kół
Koła potrzebują tych pieniędzy, Dopiero od niedawna otrzymują jakiekolwiek wsparcie finansowe i każdy sprzęt lub wyposażenie jest im potrzebne. Czy to spowoduje, że kobiety lojalnie zagłosują na PiS? Na pewno nie chcą teraz o tym mówić.
Historia kół gospodyń wiejskich w Polsce ma ponad 150 lat, jednak ustawa z 2018 roku wpłynęła na bardzo szybki rozwój tych organizacji na wsi. Co roku mogą otrzymywać dofinansowanie działalności w wysokości od 5 do 10 tys. zł, w zależności od liczby członkiń. Dofinansowanie otrzymują tylko koła zarejestrowane w Krajowym Rejestrze Kół Gospodyń Wiejskich prowadzonym przez ARiMR. KGW ma osobowość prawną, działa na podstawie statutu, a jego działaniami kieruje zarząd. Nadzór nad ich działalnością sprawuje Prezes Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa we współpracy z pełnomocnikiem rządu do spraw lokalnych inicjatyw społecznych.
Pomoc dla kół gospodyń wiejskich udzielana jest z budżetu państwa od wejścia w życie ustawy z 9 listopada 2018 roku. Wartość przyznanej pomocy wzrosła z 16 mln 311 tys. w 2018 roku do 120 mln w 2023. W przypadku kół liczących nie więcej niż 30 członkiń będzie to 8 tys. zł rocznie; od 31 do 75 członkiń – 9 tys. zł, ponad 75 członkiń – 10 tys. zł. Uzyskanie dotacji nie wymaga pisania tzw. projektu ani jego szczegółowego rozliczenia. Jedynym wymogiem jest wydatkowanie pieniędzy zgodnie ze statutem. Większość kół przyjęła wzorcowy statut, przygotowany przez ARiMR.
Czy te dotacje realnie wpływają na rozwój kobiet na wsi?
– Wcześniejsza formuła działania KGW, bez osobowości prawnej, powodowała, że nie mogły one korzystać z wielu potencjalnych źródeł finansowania, tak jak to robią fundacje lub stowarzyszenia – mówi prof. Sylwia Michalska. Warto się jednak zastanowić, czy zmiana zachodząca nie oddolnie, ale stymulowana ogólnopolskim programem ministerialnym, wspartym zachętą w postaci pewnych środków finansowych, to na pewno taki sposób rozwoju, który sprzyja zmianom społecznym. W pewnych przypadkach zamiast przekształcenia „starego” koła w nową formułę zakładano nowe koło, a wstępowały do niego kobiety, które z jakiegoś powodu nie należały do wcześniej istniejącej organizacji.
Taka sytuacja nie tylko generuje pewnego rodzaju konkurencję, ale też tracimy w niej wartości, które ważne były dla twórczyń tych organizacji: wspólnotowość, łączenie kobiet w różnym wieku, z różnym doświadczeniem, co pozwalało wymieniać się wiedzą, umiejętnościami itd. – tłumaczy Michalska.
– Oczywiście, kobiety wiejskie zdecydowanie trzeba wspierać. Widać jednak, że działania podejmowane przez nowo powstałe koła bardzo często odwołują się do konserwatywnie pojmowanej roli kobiet: przygotowywania posiłków, dekorowania przestrzeni. Czy to na pewno są te najpilniej potrzebujące wsparcia obszary życia wiejskich kobiet? Przypomnijmy, że w przeszłości KGW prowadziły szkolenia rolnicze na wysokim poziomie, organizowały opiekę dla dzieci, uczyły księgowości, zarządzania, organizacji pracy, nowoczesnej kuchni. Także dziś jest wiele tematów, w których mogłyby służyć wsparciem mieszkającym na wsi kobietom – podkreśla ekspertka.
*
Elżbieta Sokołowska – absolwentka filologii polskiej na UMCS w Lublinie, animatorka społeczna i kulturalna, feministka, ekolożka, aktywistka koalicji Stop Fermom Przemysłowym. Od urodzenia mieszka w Wisznicach, wsi na wschodzie Polski, od 14 lat jest dyrektorką domu kultury. Kandydatka z numerem 4 z listy Nowej Lewicy w okręgu nr 7, w powiatach chełmskim, hrubieszowskim, krasnostawskim, parczewskim, radzyńskim, tomaszowskim, włodawskim i zamojskim.
**
Projekt realizowany z dotacji programu Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy finansowanego z Funduszy Norweskich.