Może wymagam za dużo, w końcu to tylko strategia. Tyle że wobec zapowiedzi, jakoby wprowadzone teraz przez Polskę rozwiązania miały być wzorem dla europejskiej polityki migracyjnej, chyba możemy mieć nieco wyższe oczekiwania co do konkretów.
Jeszcze zanim opublikowano oficjalny dokument Odzyskać kontrolę. Zapewnić bezpieczeństwo. Kompleksowa i odpowiedzialna strategia migracyjna Polski na lata 2025–2030, organizacje humanitarne, eksperci i ekspertki ds. migracji podnieśli alarm. Wystarczyła im sama zapowiedź premiera o czasowym i terytorialnym zawieszeniu prawa do azylu. I trudno się dziwić – to w końcu złamanie prawa międzynarodowego i konstytucji.
„Majstrowanie przy pakiecie praw człowieka, który tworzy podwaliny całego europejskiego myślenia o człowieku i społeczeństwie, jest niebezpieczne. Jeśli ot tak zawieszamy prawo do azylu – bo w głowie mamy, że nas nie dotyczy – jak przyjmiemy inicjatywę ograniczenia innych praw?” – pisze Agnieszka Kosowicz, prezeska Polskiego Forum Migracyjnego.
Nowa władza kontynuuje łamanie prawa. Robi na granicy to samo co PiS [rozmowa]
czytaj także
Donald Tusk obstaje jednak przy swoim. W wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” przekonywał, że skoro prawo do azylu (według strategii oznaczające prawo do ochrony krajowej i międzynarodowej) staje się instrumentem w rękach Łukaszenki i Putina, którzy otworzyli szlak migracyjny na naszej wschodniej granicy, to jedynym wyjściem jest odmówienie tego prawa osobom, które ten szlak pokonały.
„Respektowanie wszystkich przepisów w sytuacji, gdy wiemy, że formuła azylu politycznego jest nadużywana i wykorzystywana przez naszych nieprzyjaciół, czyni państwo kompletnie bezradnym” – mówi premier. A dalej wsadza do jednego wora osoby zmuszone uciekać ze swojego kraju, te, którym nie grozi żadne niebezpieczeństwo, oraz te, które są szkolone przez reżim białoruski do agresywnych zachowań na granicy.
Mimo sprzeciwu organizacji humanitarnych na czwartkowym szczycie w Brukseli Tusk otrzymał poparcie dla swojego projektu od przywódców pozostałych krajów UE i szefowej Komisji Europejskiej, Ursuli von der Leyen. Jednocześnie część dziennikarzy zwraca uwagę, że szczyt miał służyć głównie celom politycznym, a nie rozwiązaniu tzw. kryzysu migracyjnego, którego skala według danych Frontexu w ostatnich dziewięciu miesiącach znacząco się zmniejszyła, a migrantów chcących dostać się do Europy jest o 42 proc. mniej niż w ubiegłym roku.
Siegień: Przeciwko fikcji, czyli o co powinniśmy pytać Tuska
czytaj także
Niezależnie od tego, czy obecne gorączkowe działania rządu stanowią tylko narzędzie do prowadzenia własnej polityki wewnętrznej i wizerunkowej, warto przyjrzeć się zapisom skromnie zarysowanej strategii, bo nawet jej ogólne wytyczne będą mieć dalekosiężne konsekwencje dla polityki migracyjnej.
Co dalej z prawem do ochrony?
Kto i na podstawie jakich kompetencji ma decydować, która spośród znalezionych w podlaskiej puszczy osób jest prześladowana, która „wykorzystuje system”, a która stanowi zagrożenie dla Polski? Dokument wyjaśnia w tej kwestii niewiele więcej, niż Tusk zdążył powiedzieć do tej pory:
„Polska, respektując podstawowe prawa człowieka w zakresie udzielania ochrony krajowej i międzynarodowej, będzie dążyła do zmiany ogólnego podejścia na poziomie Unii Europejskiej oraz w ramach członkostwa w organizacjach międzynarodowych, na rzecz uzupełnienia go o kwestie bezpieczeństwa (wewnętrznego i międzynarodowego) […] Dotyczy to nie tylko nielegalnych przekroczeń granicy poza przejściami granicznymi, ale również możliwości czasowego i terytorialnego zawieszania przyjmowania wniosków na samych przejściach lub poza nimi w sytuacji bezpośredniego zagrożenia bezpieczeństwa państwa” – czytamy w raptem 36-stronicowej strategii.
Zgodnie z oczekiwaniami, na takiej przestrzeni trudno zmieścić wiele konkretów. Dlatego wśród proponowanych rozwiązań otrzymujemy ogólne sformułowania takie jak „nowy model udzielania ochrony” cudzoziemcom, którzy „uprawdopodobnią zasadność swojego wniosku” i złożą go „w określonym miejscu oraz na określonych zasadach”. Jaki model, w jaki sposób uprawdopodobnią i co to za określone miejsce i zasady? Te pytania na razie pozostają bez odpowiedzi.
Niemcy zamykają granice. Czy to początek końca strefy Schengen? [rozmowa]
czytaj także
Dalej jest jeszcze mowa o „efektywnym systemie” dobrowolnych i przymusowych powrotów tych cudzoziemców, których wnioski o ochronę zostaną uznane za niezasadne w trakcie tzw. kontroli przesiewowej. Jej standardy i związane z nią procedury również pozostają zagadką. Może wymagam zbyt dużo, w końcu to tylko strategia. Tyle że wobec zapowiedzi, jakoby wprowadzone teraz przez Polskę rozwiązania miały być wzorem dla europejskiej polityki migracyjnej, chyba możemy mieć nieco wyższe oczekiwania co do konkretów.
Zamiast propozycji efektywnego zarządzania migracją, która jest dużym wyzwaniem dla państw tranzytowych i przyjmujących, otrzymujemy zaklinanie rzeczywistości granicznej, która ciągnie się od czasów PiS-u. Wprowadzanie ustaw i rozporządzeń, coraz więcej wojska i concertiny, wreszcie mur. Wszystko na nic, może więc trzeba inaczej? Propozycji nie brakuje – odsyłam do licznych rekomendacji ekspertów i ekspertek oraz osób z doświadczeniem migracji.
Programy integracyjne
Strategia zakłada, że po kontroli przesiewowej ktoś ostatecznie ochronę dostanie. Procedura o jej udzielenie ma być monitorowana przez „niezależne organy” z RPO i RPD (w przypadku małoletnich) na czele.
„Cudzoziemcy, którzy otrzymają zgodę na jedną z form ochrony krajowej lub międzynarodowej, zostaną objęci kompleksowymi, obowiązkowymi programami integracyjnymi” – zakłada dokument.
Rasiści zrobili kalkulacje. Wyszło im, że to dobry moment, by urządzić pogrom
czytaj także
Jestem zdania, że integracja w kontekście polityki migracyjnej jest kluczowa. Problem w tym, że jak dotąd polski rząd traktował ją jako kwestię drugorzędną, co unaoczniła choćby sytuacja uczniów z doświadczeniem uchodźstwa z Ukrainy. Autorzy dokumentu zapewniają, że są tego świadomi i nadszedł czas na zmiany, a jedną z nich ma być rezygnacja z możliwości nauki zdalnej w systemie edukacyjnym państwa pochodzenia, z którego korzystała część ukraińskich uczniów.
Jeśli strategia Tuska ma oznaczać, że państwo postara się ułatwić cudzoziemcom współtworzenie naszego społeczeństwa, to świetna informacja. Jak czytamy, „sukces w polityce integracyjnej zostanie osiągnięty, jeżeli dany cudzoziemiec komunikuje się w języku polskim, przestrzega przepisów oraz norm i wartości obowiązujących w Polsce, a także aktywnie uczestniczy w życiu społecznym lokalnej wspólnoty oraz utrzymuje bliskie relacje z członkami polskiego społeczeństwa”.
Zanim jednak przyjdzie nam ocenić skuteczność programów integracyjnych, ocenie zostaną poddani sami cudzoziemcy. Zgodnie z dokumentem, od postępów integracyjnych danej osoby zależeć będzie, czy otrzyma zezwolenie na pobyt stały, a dalej – możliwość uzyskania polskiego obywatelstwa (poszczególne formy ochrony nie są tożsame z prawem do pobytu stałego).
czytaj także
Zgodnie ze strategią Polska nie będzie stosowała żadnych instrumentów asymilacyjnych oraz „wdroży program zapobiegania i przeciwdziałania radykalizacji religijnej oraz kultywowania sprzecznych z polskim prawem tradycji”. Wszystko to przy współpracy rządu, samorządów i organizacji pozarządowych (przy czym Konsorcjum Migracyjne już teraz zaznacza, że strategia tak naprawdę proponuje właśnie asymilację, ignorując prawo cudzoziemców do zachowania tożsamości kulturowej).
Jak dotąd działania tych ostatnich w kontekście migracji były albo kryminalizowane (granica polsko-białoruska), albo pozostawiane bez pomocy ze strony państwa (uchodźcy z Ukrainy).
Czas pokaże, czy taka współpraca może wreszcie się udać, chociaż trudno mi w to uwierzyć, biorąc pod uwagę działania rządu na granicy i wyraźny sprzeciw NGO-sów wobec pierwszej części strategii.
Edukacja i rynek pracy
Rozdział poświęcony migracjom edukacyjnym (rozpisany na dwie strony) rozpoczyna się od deklaracji ukrócenia praktyki wykorzystywania wiz studenckich do legalnego wjazdu na teren UE, bez zamiaru podjęcia studiów. Czytamy o uszczelnieniu systemu wydawania wiz oraz o nowych zasadach rekrutacji.
Strategia zakłada uznanie znajomości języka wykładowego, będzie wymagała potwierdzenia ukończenia edukacji na wcześniejszych etapach (czy do tej pory nie miało to miejsca?), rekomenduje się także rozważenie ustanowienia limitów rekrutacyjnych w zakresie przyjmowania cudzoziemców na różnych kierunkach studiów. Chyba że prognozy wykażą zapotrzebowanie polskiego rynku na określonych specjalistów – wtedy limity mogą zostać zwiększone.
Autorzy strategii wskazują na konieczność wybrania instytucji centralnej, która będzie „koordynować, monitorować i nadzorować działania państwa oraz innych podmiotów w zakresie rekrutacji, podejmowania studiów oraz prowadzenia badań naukowych przez cudzoziemców w Polsce”. Wskazują, że taką rolę może odgrywać Narodowa Agencja Wymiany Akademickiej.
Osobny rozdział poświęcono warunkom dostępu do rynku pracy, gdzie na początku dowiadujemy się o zgubnych skutkach ściągania cudzoziemców na zachodnie rynki (to kwestia niezwykle skomplikowana, z pewnością zasługująca na więcej uwagi niż – dosłownie – siedem zdań).
Licencja na zabijanie. Kto powie rządowi, że czasem lepiej się cofnąć?
czytaj także
Odtąd Polska „przyjmuje zasadę, że konsekwencjom zmian demograficznych i społecznych na rynku pracy nie należy przeciwdziałać instrumentami polityki imigracyjnej”. Z dokumentu wynika też, że zbyt liberalna polityka migracyjna miałaby blokować „procesmodernizacji i automatyzacji polskiej gospodarki”, na co zgodzić się nie można. Dlatego za priorytetowe należy uznać „inne instrumenty wchodzące w zakres polityk gospodarczej, zatrudnienia i społecznej”. I znów – nie wiemy, co się kryje pod tymi pojęciami.
Zgodnie ze strategią cudzoziemcy, by móc w Polsce pracować, będą musieli spełnić więcej wymagań niż do tej pory, m.in. obywatelstwo kraju OECD lub państwa, z którym Polska lub Unia Europejska ma podpisaną umowę o readmisji.
Dokument zapowiada też wprowadzenie systemu punktowego, który oznacza, że za pewne kryteria zostaną przyznane punkty, które zwiększają szansę na dostęp do polskiego rynku pracy. W innych krajach, gdzie taki system został wprowadzony, brane pod uwagę są m.in. wykształcenie i doświadczenie zawodowe. Ma to na celu przede wszystkim przyciągnięcie wysoko wykwalifikowanych migrantów.
czytaj także
Strategia zakłada rozprawienie się wreszcie z agencjami pośrednictwa pracy, które zdążyły wyspecjalizować się w wyzyskiwaniu osób z doświadczeniem migracji (tak, w Polsce mamy do czynienia ze współczesnym niewolnictwem, które dotyka zwłaszcza cudzoziemców).
Wszystko w swoim czasie
Ostatnie dwa rozdziały dotyczą obywatelstwa i repatriacji (zapowiedziane zostały zmiany w procedurze uznania cudzoziemca za polskiego obywatela i zdefiniowanie „repatrianta”) oraz kontaktów państwa z polską diasporą (dążenie do zachęcenia obywateli do powrotu).
Na końcu dokumentu rząd jakby chciał się usprawiedliwić, że tak hucznie zapowiadany dokument okazał się zbiorem komunałów, niejasnych rozwiązań i pozostawia wiele pytań bez odpowiedzi – „Opisane powyżej główne cele i kierunki strategiczne polskiej polityki migracyjnej wymagają opracowania programu implementacyjnego. Nie został on stworzony w czasie opracowywania niniejszej Strategii ze względu na konieczność uzyskania konsensusu co do jej pryncypiów”.
Chyba jednak trudno uzyskać rzeczony konsensus, gdy poszczególne – zwłaszcza te najbardziej kontrowersyjne – fragmenty są po prostu niejasne. A może właśnie o to chodziło?