„Bunt finansowy” Mentzena czy Palikota? W ich browarach fermentują te same drożdże

Nabici w „buha” przez „filozofię Wyjebongo” mają podobne predyspozycje, co „buntownicy” inwestujący w Konfederację.
Sławomir Mentzen i Janusz Palikot. Fot. Adrian Grycuk/Wikimedia Commons, ed. KP

Klientela Palikota i Mentzena to dwa ekosystemy, hodujące pokrewne flory bakteryjne. Wspólna jest podatność na prymitywny coaching, przy nikłej znajomości realiów ekonomicznych lub politycznych. Niechęć do pogłębienia wiedzy na temat danej oferty, ideologii i jej akwizytorów. Gotowość do łykania sloganów, które z daleka zalatują ściemą.

Lewica od wielu lat alergicznie reaguje na Janusza Palikota. Warto jednak studiować jego posunięcia. Zazwyczaj są symptomatyczne i dlatego pouczające, a w przeszłości bywały chwalebne. Przykład? W 2007 roku happeningi Palikota pomogły nam zrozumieć, że istotę pisowskiego państwa stanowi sadyzm policyjny. To był ważny epizod w polskiej polityce. Szkoda, że zapomniany.

Szkoda też, że po odejściu z polityki trickster obniżył loty i zjechał na mieliznę. Dziś jest już tylko januszem biznesu, operującym w grząskiej strefie przemysłu alkoholowego i ekonomii wyskokowej. Ale nawet jako szemrany akwizytor „filozofii Wyjebongo” prowokuje do myślenia, stawiając ważne pytania. Kto w państwie policyjnym Kaczyńskiego dostanie koncesję na pozorny bunt? I dlaczego akurat Konfederacja?

„Bunt finansowy” Palikota

Taką nazwę nosił do niedawna format crowdfundingowy, umożliwiający cykliczne emisje pożyczek społecznościowych. Dzięki nim Tenczynek Dystrybucja, jedna z głównych spółek grupy kapitałowej Manufaktura Piwa, Wódki i Wina, zdobyła 36 milionów złotych. Czyli aż jedną czwartą całego kapitału (140 milionów), jaki MPWiW pozyskała od wszystkich inwestorów.

W przypadku „buntu” biomasę tworzyli drobni inwestorzy. Maksymalna kwota jednorazowej pożyczki udzielonej Palikotowi wynosiła 35 tysięcy złotych. W takim wariancie inwestor miał co miesiąc dostawać odsetki, a po roku otrzymać 40 tysięcy. Jego zysk wynosił 5 tys. zł.

Chłopcy Mentzena idą po Polskę. Czy zatęsknimy za Korwinem?

Zbiórkom towarzyszyła agresywna promocja. „Miej Wyjebongo w Marrakeszu!” – ten slogan sugerował, że dzięki zwrotom z inwestycji drobny pożyczkodawca będzie mógł wynająć wypasioną rezydencję w rajskiej lokalizacji. Wyobraźcie sobie marokański riad, łączący architekturę pałacową i ogrodową, z basenem na dachu. Fantazjom deweloperskim sekundowały obrazy luksusowych aut i hasło: „Zbuntuj się”.

W 2021 roku „Wyjebongo” reklamował sam Iggy Pop. Palikot tłumaczył: „Zdecydowaliśmy się na nawiązanie współpracy z człowiekiem-symbolem niczym nieskrępowanej niezależności”. Miało chodzić o porzucenie nadęcia, konwenansów, schematów – tak syntetyzowano „filozofię Wyjebongo” na stronie internetowej, reklamującej „bunt finansowy”.

„Robimy coś więcej niż nudny biznes” – chwalił się Palikot. Ale eksperci sugerowali, że cały pomysł może okazać się dęty, a schemat inwestycyjny mało opłacalny w stosunku do ryzyka. Porównywalne stopy zwrotu można bowiem osiągać dzięki bezpieczniejszym inwestycjom w papiery wartościowe spółek publicznych. Dlatego zalecano ostrożność, lekturę dokumentów emisyjnych spółki i monitorowanie jej płynności finansowej.

Konfederaci nie rozumieją, że imigranci zapieprzają na nasze emerytury

Bezskutecznie. Drobni inwestorzy nie analizowali rynku, ani kondycji Tenczynka. Niosła ich wiara w „kreację”, w sukces gwarantowany przez social mediowy marketing i celebrycki patronat. „Do inwestycji skłoniła mnie głównie popularność Janusza Palikota, a także jego obecność w mediach, w towarzystwie innych znanych osób oraz celebrytów. Trudno było mi sobie wyobrazić, że to się nie uda” – wyznał portalowi Money.pl jeden z pożyczkodawców.

Wielu z nich alarmuje dzisiaj, że nie otrzymują odsetek, nie mogą też odzyskać kapitału. Palikot obiecuje spłatę zobowiązań, ale przekłada terminy, zachęcając zarazem do dalszych inwestycji. Miedziany od marokańskiego słońca albo nadciśnieniowo purpurowy, przekonuje, że tu nie chodzi o żadną piramidę finansową. Jednocześnie biuro prasowe MPWiW uspokaja opinię publiczną: „pytania o upadłość spółki są znacznie przedwczesne”. 

„Bunt” Konfederacji

Dlaczego nie skwitować całej afery parsknięciem nad pudłem popcornu? Ponieważ popularność „buntu finansowego” to objaw ogólnej patologii społecznej. A ta jest również wysokoprocentową patologią polityczną.

Problem polega na tym, że nabici w „buha” przez „filozofię Wyjebongo” mają podobne predyspozycje, co „buntownicy” inwestujący w Konfederację.

Ktoś mógłby oponować. Tenczynek butelkuje przecież Pomarańczową Alternatywę (jedna z reklamowanych marek), żerując na resztkach nostalgii za progresywną kontrkulturą – podczas gdy konfederackie kraftowe to piwsko esencjalnie brunatne.

10 najgłupszych gospodarczych pomysłów Konfederacji

Ale fermentują w nich te same drożdże. Klientela Palikota i Mentzena to dwa ekosystemy, hodujące pokrewne flory bakteryjne. Wspólna okazuje się wysoka podatność na prymitywny coaching przy nikłej znajomości realiów ekonomicznych lub politycznych. Niechęć do pogłębienia wiedzy na temat danej oferty, ideologii i jej akwizytorów. Gotowość do łykania sloganów, które z daleka zalatują ściemą, lecz „buntowników” nie zniechęcają, a wręcz mobilizują.

Skrajny egoizm i sknerstwo idą tu w parze z rozrzutnością i perwersyjnym altruizmem. „Buntownik” – zazwyczaj średnio lub słabo zarabiający drobnomieszczanin – woli kipnąć na wylew niż odpalić choćby centa na czyjąś „chorom córke”. Bez wahania natomiast przeleje swoje oszczędności milionerowi, wspierając jego biznes i kibicując mu „w trudnych chwilach”, bo przecież „chłop się stara”.

Palikot móżdży, jak nam załatwić pałacyk w Maroku, a Mentzen kmini: „Chcemy, żeby Polak miał dom, dwa samochody i mógł latać na wakacje!” Inwestycja w ciemno pod wezwaniem pajaca celebryty lub demagoga w garniaku? Klientela melduje się na rozkaz.

To rozrzutne ryzykanctwo nie ma oczywiście nic wspólnego z bezinteresowną wielkodusznością. W grę wchodzi predyspozycja czysto hazardowa. O ile jednak klient Palikota ryzykuje tylko własną przyszłością, o tyle wyborcy Konfederacji – napędzani spuszczonym z łańcucha konsumeryzmem – grają w rosyjską ruletkę o przyszłość demokracji. A Mentzen wciska im wejściówki do własnego kasyna, żeby demokrację zaorać.

Piramidalna ściema w brunatnym kasynie

W tej sytuacji należy konsekwentnie demaskować przynajmniej dwa piramidalne kłamstwa Konfederacji. Po pierwsze, że w przypadku Mentzena w ogóle dochodzi do „buntu”. Po drugie – że ten „bunt” jest „wolnościowy”.

Janusz Palikot – błazen i cynik kontra zwyrodnialcy w mundurach

Konfederacka „antysystemowość” to ściema, a akwizytorzy i konsumenci ściemy są serwisantami systemu. Prawicowy libertarianizm nie wywraca stolika, ponieważ jego agenci to pionki zaprogramowane przez neoliberalizm, który od dekad gra w deregulację i prywatyzację wszystkiego pod dyktando socjaldarwinizmu.

Rezultat? Nie żadna wolność dla najbardziej pomysłowych. Nawet nie bezkarność dla najsilniejszych, najsprytniejszych i najbardziej bezwzględnych. Po prostu feudalne przywileje dla bogatych. W świecie, w którym od dawna dominuje patologicznie skoncentrowany kapitał, skutkiem prawackiej „wolności” będzie samowola plutokratów. Wyuzdany wyzysk siły roboczej. To na co dzień, a w niedzielę kościółek: igrzyska konsumenckie ze smażeniem kozłów ofiarnych na rożnie dziczejących przesądów. Czy może być coś mniej buntowniczego od takiej uległości wobec najbardziej regresywnej tendencji epoki?

Drobnomieszczanie fantazjują o omnipotencji

Klasycy rozumieli ten problem. Adorno podręcznikowo opisał psychopatyczną osobowość drobnego konsumenta, który dziczeje w miarę narastania kryzysu ekonomicznego i etycznego. „Jego podstawowa właściwość polega na tym, że nie może czekać – nie może odroczyć przyjemności gratyfikacji”. Apetyty trzeba zaspokajać natychmiast, przeszkody usuwać bez namysłu. Innych konsumentów należy postrzegać jak konkurentów w kolejce po gratyfikację, stąd kult „przejmowania spraw we własne ręce”.

Młodzi mężczyźni, wyleczcie się z neoliberalizmu

W takim układzie czynnik kluczowy to „twardy charakter”. „Twardziel” z kolei okazuje się według Adorna emocjonalnym i politycznym psychopatą. Zwłaszcza wtedy, gdy kapitalizm jest rozregulowany, irracjonalny, coraz bardziej darwinowski. Rynki ulegają zapaściom, rośnie bezrobocie, siła nabywcza spada. Skołowani i rozeźleni drobnomieszczanie fantazjują wówczas o własnej omnipotencji, by w wyobraźni kompensować sobie faktyczną bezsilność wobec wielkiego kapitału i jego właścicieli.

W czasach kryzysu konsumenci, zagrożeni spadkiem stopy życiowej czy wyobrażoną albo realną deklasacją, okazują się „niezwykle podatni na wszelką propagandę i gotowi pójść za każdym przywódcą”. Podatność ta siłą rzeczy będzie ulegać radykalizacji prawicowej. Psychopata bowiem jest darwinistą, instynktownie wrogim idei kooperacji i solidaryzmu społecznego.

Wrogość zaś karmi się „buntem”. Libertariański konsument widzi siebie jako bohatera antykomunistycznego komiksu, dlatego „przedstawia się jako rebeliant, fanatyk religijny łamiący panujące kody i standardy”.

Oczywiście ten bunt to samooszustwo i szopka. „Rebelianci” są posłusznymi dziećmi systemu, które chcą trochę poszumieć, zanim się wyszumią i podporządkują systemowym zasadom. Zanoś zdrowaśki do coacha i lidera, nie zadzieraj z silniejszym i bogatszym. Kultywuj konkurencję, wyżywaj się na słabszych. To ponadczasowe zasady wychowawcze.

Dzięki nim wracamy do domu. Adorno pisał o Niemcach z czasów Hitlera i Amerykanach z epoki McCarthy’ego. Ale jego diagnozy pasują też do kiboli i kuców Mentzena. To hazardziści, koncesjonowani przez pisowskie państwo policyjne. W tym państwie będą rozbijać samochody pod opiekuńczym okiem Ziobry. Kasyno da im koncesję na „broń sportową” i bon ułaskawieniowy od Dudy. Mogą bezkarnie postrzelać do kilku krzesełek w poczekalni, ale nie wywrócą głównego stolika. Bo przy stoliku grzecznie podpiszą umowę z Kaczyńskim.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Tomasz Kozak
Tomasz Kozak
Marksista
Łączy sztuki wizualne z filozofią, literaturoznawstwem i naukami politycznymi. Autor książek: Wytępić te wszystkie bestie? (2010), Akteon. Pornografia późnej polskości (2012), Poroseidy. Fenomenologia kultury trawersującej (2017). Aktualnie pracuje nad książką inspirowaną zaproponowanym przez Marka Fishera pojęciem libertariańskiego komunizmu.
Zamknij