Gospodarka

Wysokie koszty prostych podatków

Konfederacja proponuje reformę podatkową, która dla mało zarabiających oraz klasy średniej będzie niekorzystna lub w najlepszym wypadku neutralna. Skorzystają najlepiej zarabiający, szczególnie gdy prowadzą firmę.

Wolnorynkowa prawica nie ustaje w wyrażaniu miłości do ustawy Wilczka, która uregulowała polską gospodarkę na zaledwie jednej kartce, dzięki czemu przedsiębiorczy i dynamiczni przedstawiciele peerelowskiej nomenklatury mogli przystąpić do uwłaszczania się na państwowym majątku. Leitmotivem prekampanii wyborczej Sławomira Mentzena również są „proste i niskie podatki”, czyli miód na uszy wannabe milionerów znad Wisły.

Mentzenowi nie chodzi „tylko o podatki”. Chodzi o wyzysk i upokarzanie słabszych

Następca Korwina musiał się niedawno tłumaczyć z faktu, że po „stu ustawach Mentzena” ślad zaginął, więc by zamknąć usta malkontentom, przygotował trzy inne. Zaprezentował je na swoim kanale YouTube i opublikował na GitHubie, by każdy mógł do nich zerknąć, a nawet zgłosić uwagi.

Te projekty są dopiero projektowane

Według Mentzena podatek dochodowy od osób fizycznych jest w Polsce skrajnie skomplikowany. Polityk Konfederacji zwraca uwagę, że ustawa o PIT oraz ustawa o podatku ryczałtowym zajmują łącznie 500 stron, które rzekomo „trzeba przeczytać, żeby wiedzieć, jaki podatek trzeba zapłacić”. Co prawda przytłaczająca większość aktywnych zawodowo Polek i Polaków tych kilkuset stron nigdy nie przeczytała, nawet nie miała ich przed oczami, a mimo to podatki normalnie płaci, ale to szczegół.

„Zespół ekspertów z kancelarii Mentzen” przygotował więc trzy krótkie ustawy o podatku dochodowym osób fizycznych – dla pracowników, przedsiębiorców i osób osiągających dochody kapitałowe. Łącznie mają niecałe 50 stron, więc dziesięć razy mniej niż te obowiązujące.

To ważne o tyle, że oszczędność papieru jest główną, o ile nie jedyną, zaletą tych projektów. Nic więc dziwnego, że ich autor właśnie tym chwali się najczęściej.

Czy to będzie w ogóle działać? Och, to wyjdzie w praniu. Lider Nowej Nadziei zaznaczył, że jego ekipa też popełnia błędy, więc w zaprezentowanych projektach omyłek może być wiele. Dlatego też sympatycy idei krzewionej przez Mentzena proszeni są o wnikliwą lekturę i wykrycie ewentualnych luk i nieścisłości. Projekty mają więc charakter roboczy. Być może w wyniku licznych poprawek i zmian jeszcze się rozrosną. Najśmieszniejsze będzie, gdy finalnie urosną do 600 stron i z prostych podatków wyjdą nici.

Ktoś mógłby zauważyć, że publikacja niedokończonych projektów ustaw jest dosyć nietypową zagrywką. Najwyraźniej Konfederacja skorzystała ze strategii, którą stosują w ostatnich latach najwięksi wydawcy gier komputerowych. W ostatnim czasie trudno znaleźć nową grę od dużego wydawcy, która nie byłaby pełna błędów i niedoróbek. Zadaniem graczy, którzy lekkomyślnie kupili grę już na premierę, jest zgłaszanie usterek do producenta, by ten mógł ją stopniowo łatać, wypuszczając kolejne patche. W ten sposób klienci producentów gier stają się równocześnie ich darmowymi testerami.

A wtedy konfederaci staną się nową polską prawicą

Na tej samej zasadzie sympatycy Konfederacji będą łatać jej ustawy podatkowe, więc staną się równocześnie jej elektoratem i zapleczem legislacyjnym. Jak widać, popularny doradca podatkowy z Torunia nawet w polityce stara się obniżać koszty, gdzie się da.

Nieprzyzwoite tańce z logiką

Ogólną ideą, na której opierają się projekty, jest liniowe opodatkowanie. Mentzen postuluje likwidację drugiego progu PIT i pozostawienie tylko stawki 12 proc.

Polityk wytłumaczył to w ten sposób, że najlepiej zarabiający i tak jej nie płacą, gdyż przechodzą na działalność gospodarczą, co jest z grubsza niestety prawdą. Nie dodał jednak, że przechodzenie z etatu na JDG w celu obniżenia podatków jest niezgodne z prawem, więc można przypuszczać, że sam swoim klientom takie rozwiązanie gorąco poleca.

W tym miejscu znów należałoby wytknąć Mentzenowi, że robi nieprzyzwoite rzeczy z logiką. Z jednej strony opowiada o tym, że drugą stawkę PIT płacą wyłącznie najlepiej zarabiający pracownicy sfery budżetowej i spółek skarbu państwa, za to sektor prywatny omija ją szerokim łukiem. Z drugiej jednak strony przekonuje, że stawka PIT 32 proc. służy do „łupienia klasy średniej”, a nie prawdziwych milionerów, więc należy ją zlikwidować.

„Boisz się? To świetnie!” – czyli co łączy Friza i Mentzena

To jak to w końcu jest? Zamożni pracownicy sektora prywatnego już dawno uciekli przed wyższą stawką na działalność gospodarczą, czy jednak nie do końca? Jeśli faktycznie uciekli, to po co ją likwidować? Żeby ulżyć ustosunkowanym dyrektorom z Orlenu i PKO BP? A może jednak ucieczka przed wyższą stawką poprzez założenie firmy nie w każdym przypadku jest taka prosta, jak przekonuje lider Nowej Nadziei?

Drugie najważniejsze założenie reformy PIT w pomyśle Konfederacji to kwota wolna od opodatkowania w wysokości rocznej pensji minimalnej. Ta ostatnia zostałaby więc podniesiona do niecałych 42 tys. złotych, a w każdym kolejnym roku odpowiednio by rosła (o ile podniesiona będzie też minimalna).

Na pierwszy rzut oka to sensowne rozwiązanie, jednak jest w tym zawarta pewna pułapka, której nie kryje sam Mentzen. Obecnie podniesienie pensji minimalnej oznacza wzrost dochodów budżetowych i ZUS. Powiązanie kwoty wolnej z pensją minimalną będzie jednak obniżać opodatkowanie właściwie wszystkich osób fizycznych wraz z każdą waloryzacją tej drugiej.

W rezultacie politycy będą zdecydowanie mniej chętni do podnoszenia wynagrodzenia minimalnego, co według Mentzena jest dodatkową zaletą tego rozwiązania. Miliony pracowników zarabiających w okolicach pensji minimalnej zapewne by się z tą tezą nie zgodziło. Przy okazji reformy podatkowej Mentzen chciałby im znacząco ograniczyć wzrost płac. Być może chodzi o to, że sam zatrudnia asystentów w kancelarii na płacy minimalnej.

Bardzo sprytnie, zreformować system podatkowy i jeszcze grosika przytulić. Smykałki do interesów temu człowiekowi odmówić nie można.

Obniżka podatków podwyższająca podatki

W projektach ustaw Mentzena są jednak znacznie ciekawsze znaleziska. Otóż podstawą opodatkowania pracowników najemnych będzie ich przychód, czyli kwota brutto. Oczywiście pomniejszony o kwotę wolną w wysokości pensji minimalnej.

To bardzo niekorzystne rozwiązanie dla podatników. Obecnie podstawą opodatkowania jest kwota brutto pomniejszona nie tylko o kwotę wolną, ale też ryczałtowe koszty uzyskania przychodu oraz składki na ubezpieczenie społeczne. Mentzen zamierza jednak odebrać pracownikom te nieliczne odliczenia i opodatkować im wynagrodzenie brutto – czyli de facto podnieść opodatkowanie.

Owszem, najmniej zarabiający tego nie odczują, gdyż skompensuje im to podniesienie kwoty wolnej. Jednak już zarabiający ok. 6 tys. złotych będą tracić. Obecnie przy pensji 6 tys. zł brutto zaliczka na podatek PIT to 291 złotych. Według projektu Mentzena byłoby to jednak 301 złotych (6000 – 3490 kwoty wolnej = 2510; 2510 x 0,12 = 301,2). Przy zarobkach rzędu 8 tys. zł strata wyniosłaby już niecałe 50 złotych.

Na tak skonstruowanym podatku skorzystaliby dopiero zarabiający wyraźnie powyżej 12 tys. złotych, gdyż nie objęłaby ich druga stawka PIT. Jednak zarabiający między 6 a 12–14 tys. zł brutto straciliby w stosunku do stanu obecnego – zakładając pozostawienie składek ZUS na dotychczasowym poziomie.

Inaczej mówiąc, strojący się w piórka obrońcy klasy średniej Mentzen chce podnieść podatki większości klasy średniej, byle tylko móc je obniżyć najbogatszym. Ma chłop tupet, wróżę mu długą i bogatą karierę polityczną.

Zresztą Mentzen nawet przesadnie nie stara się ukrywać, w czyim interesie stworzył zarys reformy podatkowej. Chodzi tu wyłącznie o interesy zamożnych przedsiębiorców. Lider Nowej Nadziei chce znacząco rozszerzyć możliwości odliczania kosztów uzyskania przychodów przez przedsiębiorców, by mogli wliczać dokładnie każdy wydatek, który ponieśli w związku z prowadzeniem firmy. Równocześnie pracownikom zamierza w ogóle odebrać prawo do odliczania kosztów uzyskania przychodu. Przypadek? Nie sądzę.

Jak to możliwe, że wyborcy Razem i Konfederacji są do siebie podobni?

Mentzen jest gotów na wasze poświęcenie

Poza tym reforma podatkowa Mentzena zakłada też zniesienie daniny solidarnościowej, czyli 4-procentowego podatku obciążającego dochody powyżej miliona złotych rocznie. Według Mentzena to pic na wodę, gdyż milionerzy jej nie płacą, podobnie jak drugiej stawki PIT.

Problem w tym, że akurat daninę solidarnościową płacą, gdyż obejmuje ona także działalność gospodarczą. Za 2021 roku podatnicy wpłacili 2,6 miliarda złotych z tytułu daniny solidarnościowej – całkiem pokaźna kwota jak na podatek, którego nikt nie płaci. Mentzen jawnie więc oszukuje, próbując zlikwidować jedyny faktycznie działający element progresji podatkowej w Polsce.

Równocześnie zamierza zlikwidować szereg ulg podatkowych, z których korzystają tysiące zwyczajnych podatników – na przykład ulgę dla rodzin wielodzietnych, ulgę na termomodernizację, internet czy IKZE. Jak widać, za uproszczenie podatków wielu nieuprzywilejowanych podatników będzie musiało słono zapłacić, ale jest to poświęcenie, na które Mentzen jest gotów.

Jak zamierzam złupić Sławomira Mentzena

Zresztą uproszczenie podatków wykonaniu Konfederacji to tak naprawdę złudzenie optyczne. Jak zauważył doradca podatkowy Piotr Leonarski, „w wielu miejscach uproszczenie polega na przeniesieniu fragmentów ustaw do rozporządzeń MF. Na skomplikowanie systemu to nie wpływa, za to na bezpieczeństwo podatników owszem. Zwolnienie z PIT w rozporządzeniu MF łatwiej usunąć niż je wyciąć z ustawy”.

Inaczej mówiąc, Mentzen odchudził ustawy podatkowe, przenosząc część przepisów do rozporządzeń, które minister finansów może zmienić jedną decyzją. Przepisy nie będą więc prostsze, ale mniej przewidywalne już tak. Cóż to za wspaniały interes. Korzystniejsze byłoby już chyba tylko zatrudnienie się w kancelarii Mentzena za 3,5 tys. zł brutto.

Konfederacja – dzieci kukurydzy III RP

Konfederacja proponuje więc reformę podatkową, która dla mało zarabiających oraz klasy średniej będzie niekorzystna lub w najlepszym wypadku neutralna. Skorzystają najlepiej zarabiający, szczególnie gdy prowadzą firmę.

Reforma podatkowa autorstwa Sławomira Mentzena to projekt żywcem wyciągnięty z realiów jakiejś postsowieckiej oligarchii, a nie państwa należącego do UE. Trudno sobie wyobrazić, żeby to coś kiedykolwiek miało wejść w życie, ale przecież nie o to w tym wszystkim chodzi. „Proste i niskie podatki” to hasło, dla którego serdeczną aprobatę wyrazi zapewne wielu polskich wyborców. Niuanse mało kogo już zainteresują.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Piotr Wójcik
Piotr Wójcik
Publicysta ekonomiczny
Publicysta ekonomiczny. Komentator i współpracownik Krytyki Politycznej. Stale współpracuje z „Nowym Obywatelem”, „Przewodnikiem Katolickim” i REO.pl. Publikuje lub publikował m. in. w „Tygodniku Powszechnym”, magazynie „Dziennika Gazety Prawnej”, dziale opinii Gazety.pl i „Gazecie Polskiej Codziennie”.
Zamknij