Galopujący Major

Polaczek Janek w Monachium mieszka, czyli wyrzućmy wreszcie „W pustyni i w puszczy” z kanonu lektur

Fot. Jacek Karczmarz CC-BY 2.5/wikimedia commons. Edycja KP.

„W pustyni i w puszczy” Sienkiewicza jest za darmo dostępne na Wolnych lekturach. Kto chce, może czytać do woli, jak się uprze, to nawet i swoim biednym dzieciom. Ale polska szkoła nie musi podsuwać tego uczniom tak, jak niemiecka szkoła nie powinna uczyć swoich uczniów o polskich złodziejach samochodów.

Polaczek Janek w Monachium mieszka,
Dziki ma akcent ten nasz koleżka.

Uczy się pilnie przez całe ranki
Ze swojej wschodniej, pierwszej czytanki.

A gdy do domu ze szkoły wraca,
Psoci, figluje − to jego praca.

Aż mama krzyczy: „Janek, łobuzie!”,
A Janek dziką nadyma buzię.

Mama powiada: „Napij się mleka”,
A on sąsiadom kraść radia ucieka.

Mama powiada: „Chodź do spowiedzi”,
A on, że policji donoszą sąsiedzi.

Lecz mama kocha swojego synka,
Bo dobry chłopak jest z tego Janka.

Szkoda, że Janek dziki, wesoły,
nie chodzi razem z nami do szkoły.

Ten celowo przerobiony przeze mnie wierszyk Tuwima, oddaje dokładnie to, czym oryginalny Murzynek Bambo może się wydawać każdemu, kto nie akceptuje krzywdzącej stereotypizacji czy po prostu rasistowskiego postrzegania kogoś o innym kolorze skóry. Tak jak bowiem Polak nie powinien być utożsamiany przez Niemca ze złodziejem samochodów, tak dziecko o czarnym kolorze skóry nie powinno być utożsamiane z głupim dzikusem, który bojąc się białego mleka ucieka na drzewo. O ile jednak wierszyków, które wtłoczono nam do głowy, wymazać się nie da, tak jak nie da się wszystkiego zapomnieć czy odzobaczyć, tak można po prostu przestać na nie narażać kolejne pokolenia dzieciaków. I tu wraca sprawa W pustyni i w puszczy, książki od dobrych paru lat uważanej za rasistowską.

Stach, Nel i zaginiony klejnot

Czy sam Sienkiewicz by rasistą? Cóż, jak pisze Joanna Podgórska w tygodniku „Polityka”:
„Wystarczy sięgnąć do jego Listów z Afryki, by trafić na opis »budzącej wszędzie jednakową wesołość« jazdy na karku Murzyna, który Sienkiewicz dodatkowo ubarwia obawą, by nie pobrudzić sobie białego kolonialnego stroju o czarną skórę.”

Fragment oburzający, nawet jeśli uznać, że Sienkiewicz jest dzieckiem swych czasów. Ale przecież nie on jeden. Otóż Zbigniew Herbert, w liście do Czesława Miłosza w 1967 roku, pisał wprost, że „Murzynów nie trzeba zapewne bić ani prześladować, ale załadować na statki i posłać ich do ojczystej Afryki, gdzie ich współplemieńcy załatwią się z nimi krótko i bez krzyku”. Zaraz potem przyrównuje Polskę do milenijnego bobasa i choroby wenerycznej. Nie o lustrowanie kolejnych pisarzy tu jednak chodzi, ale o to, że tworząc pewien kanon lektur, warto jednak co jakiś czas go weryfikować pod kątem przekazu. Korespondencja Herberta z Miłoszem do kanonu mimo wszystko nie należy, ale W pustyni i puszczy już tak.

Weźmy choćby poniższy fragment:

„Oboje z Nel, prócz klejenia latawców i obok innych codziennych zajęć, zabrali się także do nawracania Kalego, Mei i Nasibu. Ale poszło to trudniej, niż się spodziewali. Czarna trójka słuchała jak najchętniej nauk, ale pojmowała je na swój, właściwy Murzynom, sposób. Gdy Staś opowiadał im o stworzeniu świata, o raju i o wężu, szło jeszcze nieźle, ale, gdy doszedł do tego, jak Kain zabił Abla, Kali mimo woli pogłaskał się po żołądku i zapytał z całym spokojem:
— A czy go potem zjadł?
Czarny chłopak twierdził wprawdzie zawsze, że Wa-hima nigdy ludzi nie jedzą, ale widocznie pamięć o tem pozostała jeszcze jako narodowa tradycya między nimi”.

Majewska: Karolcia do lamusa. Ale co zamiast?

Z drugiej strony zaraz potem dostajemy kolejny, być może najsłynniejszy fragment, w którym Sienkiewicz stara się być nawet nieco zniuansowany:

„Nie mógł również zrozumieć, dlaczego Pan Bóg nie zabił złego Mzimu, i wielu podobnych rzeczy. Pojęcia o złem i dobrem miał także aż nadto afrykańskie, wskutek czego, między nauczycielem a uczniem, zdarzyła się pewnego razu taka rozmowa:
— Powiedz mi — zapytał Staś — co to jest zły uczynek?
— Jeśli ktoś Kalemu zabrać krowy — odpowiedział po krótkim namyśle — to jest zły uczynek.
— Doskonale! — zawołał Staś — a dobry?
Tym razem odpowiedź przyszła bez namysłu:
— Dobry, to jak Kali zabrać komu krowy.
Staś był zbyt młody, by zmiarkować, że podobne poglądy na złe i dobre uczynki wygłaszają i w Europie — nie tylko politycy, ale i całe narody”.

A więc słynny „kalizm” pochodzący od rzekomo naturalnej hipokryzji „Murzynów”, a jednocześnie zaznaczenie, że jest to powszechne także w Europie. Nie zmienia to jednak całościowej wymowy fragmentu, w którym czarnoskórzy są tymi głupimi, którzy jeszcze niedawno jedli ludzi, a ich poniekąd naturalną etyką jest monstrualna hipokryzja.

Black Lives Matter. Kościuszko to mówił 250 lat temu

Nie możemy wiele zrobić dla czarnoskórej społeczności w USA, ale możemy chociaż cokolwiek zrobić dla takiej społeczności w Polsce. Oto Katarzyna Fiołek stworzyła petycję, aby wreszcie wyrzucić W pustyni i w puszczy z kanonu lektur. Oburzonym wrażliwcom śpieszę z wyjaśnieniem, że nie jest to żadna cenzura, bo powieść Sienkiewicza jest za darmo dostępna na Wolnych Lekturach. Kto chce, może czytać do woli, jak się uprze, to nawet i swoim biednym dzieciom. Ale polska szkoła nie musi podsuwać tego uczniom tak, jak niemiecka szkoła nie powinna uczyć swoich uczniów o polskich złodziejach samochodów.

*
Od redakcji: Jak pisze Emilia Dłużewska na wyborcza.pl, 6 czerwca Katarzyna Fiołek, z powodu fali hejtu, jaka na nią spadła, zdecydowała się zamknąć zbiórkę podpisów pod petycją.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Galopujący Major
Galopujący Major
Komentator Krytyki Politycznej
Bloger, komentator życia politycznego, współpracownik Krytyki Politycznej. Autor książki „Pancerna brzoza. Słownik prawicowej polszczyzny”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej.
Zamknij