Świat

Koronawirus na Bałkanach. Nikt nie całuje niebieskiej flagi w gwiazdki

Fot. Roberto De Vido/flickr.com, Erin East/Unsplash. Edycka KP.

Unia Europejska wyraźnie przegrywa na Bałkanach walkę o najlepszy PR. Choć 30 marca Komisja Europejska przegłosowała pakiet pomocy dla Bałkanów: 38 milionów euro natychmiastowego wsparcia dla tamtejszych systemów ochrony zdrowia i kolejne 374 miliony wsparcia długoterminowego.

„Jeśli w krajach takich jak Chorwacja, Bośnia i Hercegowina, Słowenia, Czarnogóra itp. przebywacie w samoizolacji, robicie przysługę nie tylko swojemu fizycznemu, ale i psychicznemu zdrowiu. (…) Gdybyście przypadkiem przeżyli do czasu aż pandemia się zakończy, kontynuujcie samoizolację, bo oprócz zdrowotnych, żadne inne okoliczności nie ulegną poprawie”. To tylko dwa z 40-punktowego poradnika dla pesymistów przygotowanego przez chorwackiego pisarza i satyryka Viktora Ivančicia. Pandemia koronawirusa na Bałkanach szaleje już od dłuższego czasu. W tych przeważnie niewielkich państwach strach stanowczo zbyt często bywał przekuwany w nacjonalizm i nienawiść, a ochrona zdrowia, jak i większość instytucji państwowych, pozostawia zazwyczaj wiele do życzenia. Zobaczmy zatem, jak się mają pandemiczne nastroje od Alp po Morze Czarne.

Pandemia, trzęsienie ziemi i Godzilla

Chorwaci dołączali niedawno na Facebooku do wydarzenia „Czekam na przybycie Godzilli do Zagrzebia“. Jakby bowiem pandemii było mało, 22 marca nad ranem Zagrzeb nawiedziło silne trzęsienie ziemi, po którym nastąpiła seria mniejszych. Epicentrum znajdowało się w śródmieściu, tam też najwięcej jest zniszczeń.

„Dostaliśmy dwie równoległe informacje – opowiadają mi mieszkańcy Zagrzebia. – Mieliśmy  jak najszybciej opuścić domy z powodu trzęsienia, a jednocześnie w nich pozostać ze względu na pandemię“. Bezpośrednio w wyniku trzęsienia ziemi zginęły dwie osoby, wiele budynków w centrum grozi zawaleniem. Tymczasem długoletni burmistrz Zagrzebia Milan Bandić, wieolokrotnie okarżany o korupcję i nepotyzm, prosi Chorwatów o datki, a jednocześnie krzyczy na dziennikarzy dopytujących, gdzie się podziały 22 miliony kun (ok. 12 mln złotych) przeznaczone na reagowanie w sytuacjach kryzysowych. Wiadomo już, że te pieniądze w większości wydane zostały na renowacje kościołów, a także m.in. godne przyjęcie powracających z mistrzostw piłkarzy.

Rząd i miasto kłócą się o to, kto pokryje koszty renowacji – wiele budynków użyteczności publicznej wymaga całkowitej przebudowy. Z 4,5 tysiąca miejskich mieszkań tylko 40 zostało przeznaczonych dla osób, które po trzęsieniu zostały bez dachu nad głową. Część mieszkańców poradziła sobie na własną rękę, przeprowadzając się do rodziny (do innych dzielnic, bo z powodu pandemii nie wolno opuszczać miasta), pozostali zostali umieszczeni w akademiku, który na początku pandemii musieli opuścić studenci. Sytuacja może jednak ulec znacznemu pogorszeniu – sejsmolodzy zapowiadają w najbliższych dniach kolejne silne trzęsienia ziemi w okolicach Zagrzebia.

Jak z koronawirusem radzą sobie państwa, które nie działają – level Europa Wschodnia

Z wirusem Chorwacja na razie radzi sobie jednak nieźle. Najczęściej odmienianym przez wszystkie przypadki słowem w mediach jest ostatnio solidarność, a konflikty polityczne jakby na moment umilkły. Jedyny skandal związany z pandemią wywołała grupa zarażonych lekarzy, którzy „zapomnieli” poinformować, że w lutym szusowali na nartach w Austrii.

Serbia na Jedwabnym Szlaku

Tymczasem w Serbii prezydent Aleksandar Vučić wykorzystuje kryzys wywołany wirusem, aby wzmacniać swoją i tak sporą władzę. 15 marca wprowadzony został stan wyjątkowy: nie wolno wychodzić z domu bez przepustki od 17 do 5 rano i w weekendy, większość przejść granicznych zostało zamkniętych, a na ulicach roi się od policji i wojska. Vučić podsyca przy okazji nastroje antyunijne i wskazuje nowych sojuszników – ostro zrugał UE za wprowadzenie restrykcji na eksport sprzętu medycznego oraz zwrócił się o pomoc do swojego drogiego „przyjaciela i brata” Xi Jinpinga. Serbia zabroniła wjazdu wszystkim obcokrajowcom, oprócz dyplomatów, osób z pozwoleniem na pobyt i – oczywiście – braci Chińczyków. Pierwsze samoloty z chińską pomocą wylądowały w Belgradzie już pod koniec marca.

„To prawdziwe piekło”. Świadectwa z Wuhan

Sytuacja w serbskiej ochronie zdrowia jest, zdaniem miejscowych medyków − fatalna, dramatycznie brakuje środków ochrony osobistej, co piąty chory to pracownik ochrony zdrowia.

Rząd znalazł remedium – nowe prawo zabrania wypowiadania się w sprawach związanych z pandemią bez konsultacji z biurem premierki. Dziennikarka, która napisała o dramatycznej kondycji szpitala w Nowym Sadzie wylądowała na przesłuchaniu i w areszcie.

Kolejne ograniczenia dla uchodźców

Pandemia sprzyja też nacjonalistom i bojówkom skrajnej prawicy w szerzeniu niechęci do uchodźców i migrantów. Dziesiątki tysięcy osób przebywających na bałkańskim szlaku znalazło się w wyjątkowo trudnej sytuacji – nieświadomi kolejnych ograniczeń, podatni na zarażenie wirusem, uwięzieni w krajach, które zamykają granice. W Bośni i Hercegowinie obecnie zarejestrowanych jest 7,5 tysiąca uchodźców i migrantów – dla 2,5 tysiąca z nich nie ma miejsca w ośrodkach, mieszkają więc w namiotach i na dworcach, kontynuując próby przekroczenia granicy.

#Zostańwdomu – jeśli go masz. Dobre rady nie dla uchodźców

Tymczasem bośniackie władze, przy milczącej zgodzie UE i organizacji międzynarodowych, maksymalnie ograniczyły im prawa – wprowadziły zakaz opuszczania obozów dla uchodźców, a w przypadku złamania zakazu policja może użyć siły.  Podobne ograniczenia wprowadziła Serbia – do poruszania się po mieście uchodźcy i migranci potrzebują przepustek. Lokalni dziennikarze piszą, że wśród uchodźców i migrantów na razie panuje nie tyle złość, co totalna konfuzja.

Bałkańskie kryzysowe patenty

W Bośni surowe ograniczenia obowiązują także osoby powyżej 65 roku życia – w ogóle nie wolno opuszczać im domu. Zostali skazani na łaskę i niełaskę rodziny, sąsiadów, młodszych znajomych – policja nader chętnie przyznaje mandaty za złamanie prawa, które wynoszą 500 KM (ok. 250 euro), podczas gdy średnia emerytura w BiH to ok. 200 euro. Na szczęście mogą też liczyć na pomoc wolontariuszy – tam, gdzie słabe i zdecentralizowane państwo zawodzi, mieszkańcy samodzielnie organizują pomoc.

Koronawirus pogłębił narodowe uprzedzenia. Również wobec Europy Wschodniej, w tym Polski

Władze Republiki Serbskiej (część Bośni i Hercegowiny zamieszkanej w większości przez Serbów) poprosiły Rosję o pomoc w walce z pandemią. Pierwszy rosyjski samolot z lekarzami i sprzętem medycznym wylądował w Banjaluce 9 kwietnia. Islamska społeczność Federacji Bośni i Hercegowiny jest tymczasem zaskoczona brakiem pomocy ze strony Emiratów Arabskich – wsparcie ma jednak nadejść ze strony Ankary.

Świetny pomysł na zapobieganie rozprzestrzenianiu się pandemii ma Czarnogóra. Tamtejszy rząd utworzył spis osób przebywających na kwarantannie – wystarczy kliknąć w baner na stronie rządowej, aby otrzymać pełen dostęp do danych – imienia i nazwiska, daty zakończenia kwarantanny, często pełnego adresu zamieszkania. Na falę krytyki premier Marković odpowiedział, że „nie czas na niuanse prawne, teraz trzeba ratować ludzkie życie”.

W Bułgarii minister zdrowia najpierw nakazał wszystkim noszenie maseczek w miejscach publicznych, ale szybko się z tego wycofał, bo – choć nikt tego na głos nie powiedział − maseczek brakuje nawet w szpitalach. Bułgarscy lekarze donoszą, że o ile wszyscy członkowie parlamentu błyskawicznie poddani byli testom po zachorowaniu jednego z posłów, dla pracowników medycznych testów nie ma. Aby uspokoić sytuację, minister zdrowia obiecał 500 euro dodatku, ale tylko dla lekarzy specjalistów. Bułgaria martwi się także skutkami ekonomicznymi pandemii – tamtejsze Ministerstwo Pracy podało, że od jej wybuchu w Bułgarii dziennie traci pracę około 3 tysięcy osób.

Bałkany nie mogą być dłużej uznawane za nieeuropejskie

Proporcjonalnie najwięcej zachorowań jest w graniczącej z Włochami Słowenii, kraj martwi się także skutkami gospodarczymi pandemii. Po kilku latach przerwy spowodowanej oskarżeniami o korupcję, na fotel premiera powrócił tam prowadzący populistyczną i antyimgiracyjną politykę Janez Janša. Ostatnio ogłosił, że oto „niewidzialną rękę rynku zastąpiła widzialna ręka państwa” – Słowenia przyjęła tzw. „antykorona pakiet”, na mocy którego 3 miliardy euro przeznaczone zostaną na pomoc poszkodowanym przedsiębiorcom.

Opozycja zwraca uwagę, że pakiet zakłada także znaczne zwiększenie zakresu władzy policji i rządu, co zagraża demokracji, a jej lewicowa część podkreśla brak pomocy dla  studentów, ludzi pracujących na podstawie umowy o dzieło czy prowadzących jednoosobową działalność, a więc osób, których kryzys może dotknąć najszybciej i najbardziej boleśnie.

Wirus, jaki wirus?

Tytuł najmniej przejętego pandemią bałkańskiego państwa otrzymuje Kosowo – może rządzący tym krajem z najmłodszą w Europie populacją uznali, że akurat im nic nie grozi. Koronawirus okazał się jednak katalizatorem wszystkich innych problemów Kosowa, w którym po przedterminowych październikowych wyborach w koalicyjnym rządzie bezustannie trwały tarcia.

Powrót do zamkniętego pokoju, w którym straszy

Partia Vetëvendosje [Samostanowienie], popularna zwłaszcza wśród młodych mieszkańców Kosowa, wygrała wybory, ale musiała utworzyć rząd wspólnie ze swoimi ideologicznymi przeciwnikami, również opozycyjną dotąd LDK [Demokratyczna Liga Kosowa]. Vetëvendosje to specyficzna partia – nacjonalistyczna (miewali m.in. pomysły zjednoczenia Kosowa z Albanią), antysystemowa, postulująca politykę socjalną, z założenia przeciwna wszelkim porozumieniom i podporządkowaniu się UE czy ONZ, ale z USA również nie pozostająca w ciepłych stosunkach. Tuż po rozpoczęciu epidemii, premier Albin Kurti, lider Vetëvendosje, zmienił jednego z ministrów należących do LDK – minister poparł prezydenta Hashima Thaçi w pomyśle wprowadzenia stanu wyjątkowego z powodu pandemii, czemu Kurti się sprzeciwia. W rezultacie koalicja się rozpadła, a 25 marca przegłosowano wotum nieufności dla rządu. Ilość zakażonych – nieznana, ale wiadomo, że epidemia wybuchła już na północy, w serbskich gminach, co może po raz kolejny zaostrzyć napięte stosunki etniczne.

Mocarstwa rozgrywają Bałkany

Epidemia koronawirusa to dla światowych mocarstw dobry moment, aby rozgrywać swoje interesy na Bałkanach. Lokalna prasa wskazuje na amerykańskie tło rozpadu rządu w Kosowie – Stany Zjednoczone wywierały silną presję na Albina Kurti, aby zawarł przynajmniej formalne porozumienie z Serbią, czemu ten wyraźnie się sprzeciwiał. Belgrad pełen jest chińskich flag, a prezydent Vučić, dziękując Chińczykom, publicznie pocałował jedną z nich. Nie zapomniał także złożyć wyrazów uznania tradycyjnym sojusznikom, ślącym pomoc do Serbii i Bośni – Rosjanom.

Bałkany nie muszą być wcale uznane za „europejskie”. Polska niebawem też może nie być

Unia Europejska wyraźnie przegrywa walkę o najlepszy PR. Choć 30 marca Komisja Europejska przegłosowała pakiet pomocy dla Bałkanów: 38 milionów euro natychmiastowego wsparcia dla tamtejszych systemów ochrony zdrowia i kolejne 374 miliony wsparcia długoterminowego, przeznaczonego na złagodzenie skutków ekonomicznych i społecznych kryzysu wywołanego pandemią, nikt jak dotąd nie całował niebieskiej flagi z gwiazdami.

A optymistyczna puenta? Godzilla nadal nie dotarła do Zagrzebia.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij