Szkocja chce dawać kobietom tampony za darmo, a Indie zwiększają ich opodatkowanie. Dyskusja o dyskryminacji kobiet z powodu menstruacji nigdy nie była tak głośna jak dziś.
To, czy kobieta ma podczas menstruacji dostęp do podpasek i środków przeciwbólowych, jest kwestią praw człowieka, ogłosiła właśnie organizacja Human Rights Watch (HRW), wzywając państwa do zagwarantowania kobietom dostępu do środków higienicznych, jak również do toalety i edukacji o zdrowiu. Wszystko po to, by wyeliminować dyskryminację wynikającą z faktu menstruacji.
HRW bardzo umiejętnie wykazała powiązanie tej kwestii z prawem do zdrowia, do pracy, edukacji czy generalnie funkcjonowania w przestrzeni publicznej. Jej badania w różnych krajach, na przykład w Nepalu, pokazują, że brak dostępu do podpasek i toalet powoduje utrzymywanie się praktyki menstruacyjnego tabu, czyli traktowania kobiet podczas okresu jako nieczystych i niebezpiecznych. Co za tym idzie, dziewczęta w tym kraju nie są w tym czasie posyłane do szkoły i mają gorsze wyniki. A skoro mają gorsze wyniki, to po co inwestować w ich edukację – lepiej wydać je za mąż. I tak trwa w najlepsze proceder małżeństw dzieci. Następnie te młode dziewczyny bardzo wcześnie rodzą dzieci, a za tym zwykle idą negatywne skutki dla ich zdrowia. Na leczenie nie będą miały pieniędzy, bo trwają w kręgu ubóstwa. Ten przykład może wydawać się skrajny, dotyczy przecież jednego z najuboższych krajów świata, ale w pigułce pokazuje, do jak poważnych naruszeń praw człowieka może prowadzić tak prosta sprawa jak brak podpasek.
Wystąpienie Human Rights Watch jest niewątpliwie bardzo mocne, choć nie jest pierwszym prawnoczłowieczym głosem za dostępem do środków higienicznych niezbędnych podczas menstruacji. Niedawno Szkocja powołała się na podobne argumenty, wprowadzając nieodpłatny dostęp do nich dla najuboższych kobiet. Doświadczenie szkockich pracowniczek opieki społecznej pokazywało, że kobiety i dziewczęta w trudnej sytuacji materialnej mają z powodu okresu problem z chodzeniem do pracy czy szkoły. Szkockie władze zapewniają, że będzie to program testowy, bo docelowo dostęp do bezpłatnych podpasek i tamponów powinny mieć wszystkie kobiety.
Nie wszędzie jednak zauważa się, jakim dodatkowym obciążeniem finansowym dla kobiet jest ta kwestia. W Indiach wprowadzano niedawno nowy podatek od towarów. Podpaski i tampony znalazły się wśród towarów luksusowych, czyli wyżej opodatkowanych. Z kwestią podatków mierzą się kolejne stany USA. Coraz więcej wybiera całkowitą rezygnację z opodatkowania tych produktów, ale są politycy, którzy zaciekle bronią tzw. podatku tamponowego (tampon tax), mimo że dobrze wiedzą, że kobiety generalnie zarabiają mniej niż mężczyźni, a koszt menstruacji czy antykoncepcji zwykle spada wyłącznie na nie.
czytaj także
Dyskusja o prawach człowieka i menstruacji nie kończy się na kwestii finansów osobistych. Niedawno głośna była inicjatywa legislacyjna we Włoszech, która próbuje wprowadzić płatny urlop dla kobiet podczas okresu – trzy dni w miesiącu. Projekt podzielił społeczeństwo, w tym same kobiety. Część obawia się, że to udogodnienie obróci się przeciwko nim, bo będzie kolejnym argumentem dla pracodawców, by w zatrudnieniu faworyzować mężczyzn. Może wzmocnić też absurdalne przekonanie wciąż podzielane przez wiele osób, że menstruująca kobieta nie jest w stanie właściwie wykonywać swoich obowiązków zawodowych, szczególnie jeśli ma podejmować odpowiedzialne decyzje. Włoska inicjatywa stoi też w ciekawym kontraście do tego, co próbują osiągnąć kobiety we wspomnianym już Nepalu czy w Indiach, gdzie wiele kobiet i dziewczyn marzy, by społeczeństwo wreszcie przestało interesować się tym, czy mają okres, i by nie traktowało ich w tym czasie jak niedotykalnych.
Coraz więcej kobiet na różnych szerokościach geograficznych i w różnych kontekstach kulturowych wie jednak, że milczenie nie działa i utrzymuje jedynie status quo, czyli dyskryminację kobiet. Niewątpliwie nie ma jednej recepty na jej niwelowanie w kontekście menstruacji, ale dyskusje podobne do tych trwających w Szkocji, we Włoszech czy w Nepalu przybliżają nas do wypracowania jakiegoś zestawu dobrych praktyk.
Szkoda, że wśród mierzących się się z tym tematem krajów nie ma Polski, gdzie zasadniczo milczy się zarówno o rzeczywistej dostępności podpasek i tamponów, jak i na przykład wysokich cenach antykoncepcji, które sprawiają, że dla wielu kobiet jest ona poza zasięgiem. Chcielibyśmy myśleć, że wystąpienie Human Rights Watch dotyczy krajów słabo rozwiniętych i takich, które generalnie łamią prawa kobiet – zła wiadomość jest jednak taka, że wciąż dotyczy nas wszystkich.
„Naukowe” podstawy dyskryminacji kobiet? Ona z nimi walczyła