Była badaczką wyjątkową, dla której pod pojęciem socjologii kryło się znacznie więcej niż praca naukowa. Edwin Bendyk żegna Elżbietę Tarkowską.
„Nikt z żyjących nie wie chyba tyle co Elżbieta Tarkowska o stanie, przyczynach i dynamice ubóstwa w Polsce i o jego katastrofalnych następstwach rujnujących umysł i wolę ludzi nim dotkniętych i ich potomstwa. A już z pewnością nikt nie usiłował gorliwiej niż ona, by – zebrawszy wokół siebie grono młodych badaczy i działaczy społecznych równie jak ona sama przejętych sprawą i zapalonych do jej lepszego rozpoznania, a zatem i jej skuteczniejszego rozwiązywania – uczynić z problemu nierównego a niesprawiedliwego podziału ludzkich szans i upośledzeń jedno z centralnych zainteresowań polskiej socjologii, a za jej pośrednictwem także doprowadzić go do świadomości publicznej i uczynić zeń przedmiot publicznego dyskursu i publicznej troski”. Tak o Elżbiecie Tarkowskiej pisał w 2014 roku w „Kulturze i Społeczeństwie” Zygmunt Bauman. Niestety, bohaterki tych słów nie ma już z nami, odeszła wczoraj – 3 marca 2016.
Rzeczywiście, urodzona w 1944 roku socjolożka była badaczką wyjątkową, dla której pod pojęciem socjologii kryło się znacznie więcej niż praca naukowa i związany z nią uprawiany zawód.
To był zawód-powołanie – sposób życia i wpływania na świat poprzez nieustanne odsłanianie, wyjaśnianie i przedstawianie rzeczywistości społecznej, często w najmniej oczekiwanych i lubianych aspektach.
Zajmowała się antropologią i socjologią czasu, socjologią kultury, a od połowy lat 90. – jak sama mówiła, przez przypadek – badaniem ubóstwa. To chyba najmniej „seksowny” temat wśród tych, które otworzyła przed badaczami postsocjalistyczna transformacja.
Rodzący i rozwijający się kapitalizm wytwarzał fascynujące zjawiska: nowa stratyfikacja społeczna, walki o hegemonię w strukturze społecznej, nowe style życia i praktyki kulturowe, nowe formy korupcji, przemiany etyki pracy i struktury zawodowej. Szybko też jednak wyszło na jaw, że transformacyjna fala nie pociągnęła wszystkich łódek do góry, wiele z nich niestety zatopiła. Ci, co znaleźli się na dnie, nie pasowali do optymistycznej narracji sukcesu i szansy, jaką wszystkim tworzyła para – wolny rynek i demokracja. Jeśli nie potrafili z tej szansy skorzystać, najwyraźniej sami sobie byli winni – skażeni bakcylem homo sovieticus.
Elżbieta Tarkowska odrzucała wykluczające i stygmatyzujące interpretacje ubóstwa, pokazując, że ma ono w potransformacyjnej Polsce uwarunkowania strukturalne i nie można za nie winić ubogich – odpowiedzialność ponosi całe społeczeństwo.
Tyle tylko, że dominująca ideologia sprywatyzowanego szczęścia i sukcesu nie pozostawiała już miejsca na społeczeństwo jako całość, w której silniejsi ponoszą odpowiedzialność za słabszych. Dziś odkrywamy koszty tej ideologii, kiedy przekonujemy się, że podobnie jak w latach 70. zamiast społeczeństwa Polskę wypełnia próżnia socjologiczna.
Badała konsekwencje ubóstwa i związanego z nim wielowymiarowego wykluczenia, próbując przebić się ze swymi odkryciami do szerszego obiegu komunikacyjnego, na długo zanim modne stało się mówienie i pisanie o nierównościach społecznych. Dzięki niej dysponujemy wiedzą i językiem umożliwiającymi racjonalną debatę wokół najbardziej ponurej i najbardziej też zmistyfikowanej strony polskiej współczesnej rzeczywistości społecznej. W słowach Zygmunta Baumana nie ma odrobiny przesady.
Nie sposób jednak Elżbiety Tarkowskiej ograniczyć do jednego pola badań i zainteresowań. Wywodzi się z klasycznej, warszawskiej szkoły socjologicznej, nauki w latach 60. odbierała u najlepszych – magisterka u Baumana, doktorat u Jerzego Szackiego, w gronie nauczycieli i kolegów nazwiska, które kształtowały i kształtują nauki społeczne do dziś. Elżbieta Tarkowska szybko też przekonała się, że nauka to nie tylko badania, ale i wybory etyczne. Pracę magisterską zatytułowaną Pojęcie czasu w społeczeństwach pierwotnych mogła opublikować w „Studiach Socjologicznych”, co byłoby dobrym startem dla młodej badaczki. Jak wspomina, szczotki publikacji otrzymała z redakcji 1 kwietnia 1968 r. z poleceniem, by usunęła z pracy nazwiska Zygmunta Baumana, Leszka Kołakowskiego i Adama Schaffa. Nie zrobiła tego.
Przez całe niemal naukowe życie związana była z Instytutem Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk, w 2007 roku podjęła pracę w Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej, gdzie tworzyła Instytut Filozofii i Socjologii. Pozostawiła po sobie dorobek mierzony setkami publikacji, dziesiątkami książek i znacznie trudniej mierzalnym oddziaływaniem osobistym.
Pracowała do końca, pytana o swój czas wolny odpowiedziała:
Mało go mam. Od czasu, gdy rozpoczęłam pracę w APS, straciłam resztki czasu wolnego, przestałam chodzić na koncerty do Filharmonii, pozostało mi słuchanie płyt podczas pracy przy komputerze. Bawię się z moimi wnuczkami, bardzo przyjemnie spędzam z nimi czas. Wymyśliłam dla nich bajki. Czytam. Jak się rozejrzycie po moim pokoju, to zobaczycie, co mnie pasjonuje: Jane Austen. Mam chyba wszystko, co napisała, w dwóch wersjach językowych i dużo tego, co o niej napisano. Moja przyjaciółka z Londynu przysyła mi grube opracowania naukowe o Jane Austen, listy i inne materiały. Na tym spędziłam ostatnie wakacje.
Nina Kraśko pisze w wydanym w 2015 roku dedykowanym Elżbiecie Tarkowskiej tomie jubileuszowym: „Kiedy zaczęłam analizować, jakie cechy najbardziej charakteryzują Elżbietę Tarkowską w roli społecznej człowieka nauki, rozpoczęłam od powtórnej lektury jej prac. Pierwsze, na co musiałam zwrócić uwagę, to konsekwencja w jej rozwoju naukowym. Jej pracę magisterską poświęconą problemowi czasu w społeczeństwach pierwotnych można traktować jako fundament całego gmachu wiedzy, który tworzyła w czasie swojej działalności naukowej. Już w pracy magisterskiej pojawiło się pogranicze antropologii społecznej i socjologii jako kierunek dalszych zainteresowań naukowych. Patrząc z perspektywy lat, można pomyśleć, że przez całe życie naukowe wykonywała ona narysowany wówczas plan badań naukowych”.
Ów to jubileuszowy tom zatytułowany Socjologia czasu, kultury i bóstwa to najlepszy sposób, by poznać nie tylko dorobek Elżbiety Tarkowskiej (to w nim opublikowana została w końcu zablokowana w 1968 r. praca magisterska) ale także jej wpływ na dzisiejsze nauki społeczne. Tom ten jest dostępny na otwartej platformie „Otwórz książkę”, domyślam się tu interwencji Alka Tarkowskiego, syna prof. Tarkowskiej, również socjologa i aktywnego promotora otwartego dostępu do wiedzy.