20 lat później – alterglobalizm i kontrpubliczności dzisiaj

Alterglobalistki nie krępowały się odsłaniać nadużyć międzynarodowego kapitału i neoliberalnych instytucji ponadnarodowych. Dzisiaj nie śmiemy nawet przypomnieć tego młodego w końcu, bo zaledwie dwudziestoletniego, wycinka historii.
Ewa Majewska
Fot. Adolfo Lujan/flickr.com

1 maja 2004 roku Polska weszła do Unii Europejskiej. O ile dzisiaj krytyka neoliberalizmu jest w zasadzie zbieżna z myśleniem prounijnym, dwadzieścia lat temu były to pozycje skrajnie opozycyjne, stąd większość osób, które uczestniczyły w protestach wobec Europejskiego Forum Ekonomicznego nie celebrowało rozszerzenia UE.

Ponad 20 lat temu, 29 kwietnia 2004 roku, w przededniu wejścia Polski do Unii Europejskiej, Warszawa gościła swój najsłynniejszy alterglobalistyczny protest – Antyszczyt 2004. Przeciwko Europejskiemu Forum Ekonomicznemu, obradom neoliberalnych polityków i przedstawicieli biznesu, zebrały się ruchy i organizacje działające na rzecz alternatyw dla kapitalizmu oraz niezależne media. Indymedia – bo tak nazywały się wtedy niezależne media, które umożliwiały każdej chętnej osobie wrzucanie do internetu informacji – powstały podczas protestów alterglobalistycznych w Seattle w 1999 roku, gdy aktywistki, zmęczone i zniechęcone tendencyjnymi doniesieniami mediów korporacyjnych z antykapitalistycznych protestów, postanowiły same zadbać o swój wizerunek i otworzyć możliwość publikowania dla wszystkich. Polskie Indymedia powstały w 2003 roku, w czym uczestniczyłam i co naznaczyło moje myślenie o polityce i mediach, wzmacniając egalitarne, oddolne zaangażowanie.

Globalizacja doprowadziła do permanentnej wojny

1 maja 2004 roku Polska weszła do Unii Europejskiej. O ile dzisiaj krytyka neoliberalizmu jest w zasadzie zbieżna z myśleniem prounijnym, dwadzieścia lat temu były to pozycje skrajnie opozycyjne, stąd większość osób, które uczestniczyły w protestach wobec Europejskiego Forum Ekonomicznego nie celebrowało rozszerzenia UE, a osoby świętujące rozszerzenie tego sojuszu nie chciały słyszeć o protestach alterglobalistów.

Z pewnymi wyjątkami. Na przykład dziennikarki „Twojego Stylu” dołożyły sporych starań, by przedstawić swoim czytelniczkom sylwetki kobiet organizujących Europejskie Forum Ekonomiczne oraz tych protestujących wobec neoliberalizmu. Dzięki temu moja mama oraz szereg jej przyjaciółek zostało alterglobalistkami. Jestem przekonana, że był to najlepszy materiał o tych protestach w komercyjnych mediach.

1 maja tradycyjnie obchodzono Święto Pracy – rocznicę protestów robotniczych na Haymarket Square w Chicago w 1886 roku. Tamte protesty dotyczyły zniesienia 12-godzinnego dnia pracy i wprowadzenia ośmiogodzinnego, który w 2013 roku oficjalnie zniósł polski parlament. Dzisiaj czas pracy rozciąga się na całość naszego życia, bo nawet jeśli nie zajmujemy się działalnością zawodową, wytwarzamy treści na mediach społecznościowych, kupujemy lub planujemy zakupy, uczestniczymy w aktywnościach fitnesowych, rekreacyjnych czy regeneracyjnych, z których każda została starannie skapitalizowana przez międzynarodowe korporacje.

Globalizacja okazała się wielką ściemą. Czy z deglobalizacją pójdzie nam lepiej?

Od 2004 roku w Polsce wspominamy tego dnia wejście naszego kraju do Unii Europejskiej, klubu najbogatszych państw świata, a pierwotnie powojennego sojuszu handlu stalą i węglem, który ewoluował do rangi stróża demokracji i dzisiaj postrzegany jest przede wszystkim jako obrońca praw człowieka. W latach rozpędzonego kaczyzmu tak właśnie postrzegano UE, pomimo jej zabójczej polityki antyuchodźczej na Morzu Śródziemnym, a potem również na granicy polsko-białoruskiej. Niestety – trzeba to powiedzieć otwarcie – tragedia osób uchodźczych w Puszczy Białowieskiej nie jest wyłącznie dziełem poprzedniego rządu, ochoczo kontynuuje ją rząd aktualny, przy serdecznym poparciu UE.

Taka otwarta krytyka neoliberalnych rządów i instytucji nie przechodzi już dzisiaj przez gardło nawet osobom z radykalnych ruchów społecznych, w tym także i tych, które wspierają osoby uchodźcze w ich poszukiwaniu lepszego życia. Jest to oczywiście kwestia strategii, której nie zamierzam teraz torpedować – świetnie rozumiem, że ratując życie odsuwamy inne kwestie na bok, i kompletnie nie interesuje mnie blokowanie tego szlachetnego działania. Interesuje mnie natomiast to, co stało się z kluczową cechą debaty publicznej. wolnością słowa – i gdzie leżą dzisiaj jej najbardziej niebezpieczne ograniczenia.

Między globalizacją a polityką wielkich mocarstw

Do niedawna spokojnie tkwiły one tam, gdzie miałyśmy ochotę nazywać współczesny konserwatywny fundamentalizm faszyzmem, ale (męscy na ogół) specjaliści w tej dziedzinie nawoływali nas do opamiętania się i spokoju oraz odróżniania współczesnych i tradycyjnych form radykalnej prawicy. Dzisiaj nikt się nie waha nazwać rządów Orbana, Putina, Trumpa, Bolsanaro czy Kaczyńskiego faszyzmem, ale wszystkie boimy się wyznać, że Unia Europejska, partie czy rządy liberalne albo demokracje Zachodnie łamią prawa człowieka, codziennie i systematycznie.

Hiperglobalizacja umarła. Niech żyje (lepsza) globalizacja

Alterglobalistki nie krępowały się odsłaniać nadużyć międzynarodowego kapitału i neoliberalnych instytucji ponadnarodowych. Postawiły też twarde żądania społecznej kontroli nad tymi bandyckimi momentami agendami. Dzisiaj nie śmiemy nawet przypomnieć tego młodego w końcu, bo zaledwie dwudziestoletniego, wycinka historii. W tekście o polityce umiejscowienia Adrienne Rich pisała, że „wyciszająca warstwa śniegu przykryła radykalną historię Stanów Zjednoczonych”. Nie wahajmy się przed odśnieżaniem, by naszej wolności nie skuł lód.

Podręczna bibliografia alterglobalizmu:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Ruch_alterglobalistyczny

Zygmunt Bauman, Globalizacja, Warszawa, PIW, 2000.

Elisabeth Dunn, Prywatyzując Polskę: o bobofrutach, wielkim biznesie i restrukturyzacji pracy, Warszawa, Krytyka Polityczna, 2008.

David Harvey, Neoliberalizm. Historia katastrofy, Warszawa, KiP, 2005.

Martin Kaltwasser, Ewa Majewska, Jakub Szreder(red), Futuryzm miast przemysłowych Kraków, Korporacja Ha!Art, 2007.

Naomi Klein, Doktryna szoku. Jak współczesny kapitalizm wykorzystuje klęski żywiołowe i kryzysy społeczne, Warszawa, Muza, 2009.

Tadeusz Kowalik, Polska transformacja, Warszawa, Muza, 2009.

Ewa Majewska, Jan Sowa (red), Zniewolony umysł II. Neoliberalizm i jego krytycy Kraków, Korporacja Ha!Art, 2007.

**

Ewa Majewska – feministyczna teoretyczka kultury, profesorka Uniwersytetu SWPS i kierowniczka projektu „Publiczni wbrew woli. Wytwarzanie podmiotu w archiwach akcji »Hiacynt«”. Wykładała na UDK w Berlinie, na UW i UJ; prowadziła projekty na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley, IWM w Wiedniu oraz ICI Berlin. Jest autorką siedmiu książek, w tym: Feminist Antifascism (Verso, 2021), Kontrpubliczności ludowe i feministyczne (2018), Tramwaj zwany uznaniem (2017), Sztuka jako pozór? (2013) oraz Feminizm jako filozofia społeczna (2009), jak też szeregu artykułów i esejów, publikowanych w czasopismach i tomach zbiorowych, w tym: „e-flux”, „Signs”, „Third Text” oraz „Journal of Utopian Studies”. W 2023 roku otrzymała nagrodę im. Emmy Goldman za badania zorientowane na równość.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij