Czytaj dalej, Weekend

Venclova: Polsko-litewska batalia o Wilno

Piłsudski postulował federację Polski i Litwy, w której granicach w takim przypadku znalazłoby się Wilno wraz z Wileńszczyzną. Projekty federacyjne hamowało przede wszystkim to, iż nikt, także sam Piłsudski, nie mógł zagwarantować, że wyborów w Polsce nie wygra endecja

W okresie międzywojennym Litwa była kojarzona bodaj w największym stopniu jako państwo wojujące z Polską o Wilno. Ten ostry terytorialny i dyplomatyczny spór do teraz wzbudza emocje zarówno wśród Litwinów, jak i Polaków. Warto więc omówić go możliwie spokojnie i obiektywnie, ważąc argumenty obu skonfliktowanych stron.

Dziś, jak powszechnie wiadomo, Wilno jest stolicą Litwy, miastem, w którym niewątpliwie przeważają Litwini i język litewski, mimo że różni się od „czysto litewskiego” Kowna — jest w dużej mierze wielonarodowe i wielokulturowe. Polska uznała przynależność Wilna do państwa litewskiego na mocy międzynarodowej umowy. Trudno ją złamać, a dla członka UE i NATO jest to właściwie niemożliwe. Jeśli więc grupa turystów z Polski widzi w Wilnie „stare polskie miasto”, jeśli polski historyk ogłasza tendencyjny tekst o kwestii wileńskiej, a litewski publicysta z tej okazji przypomina o „nieuleczalnym polskim imperializmie” — są to zjawiska marginalne i anachroniczne, niemogące wpływać na losy miasta. Niegdyś jednak sprawa wyglądała inaczej.

Z Mińska jest bliżej do Wilna niż do Warszawy

czytaj także

Na początku XX wieku Wilno nie było miastem litewskim, dopiero planowano jego lituanizację — a dokładniej rzecz biorąc, próbowano zachować tam choćby symboliczne fundamenty litewskości, takie jak kościół św. Mikołaja, gdzie odbywały się nabożeństwa w języku litewskim. Publicysta Adomas Jakštas-Dambrauskas w kwestii szans na lituanizację Wilna mówił, że tylko cud mógłby tu pomóc, a on w cuda nie wierzy. Zgadzało się z nim wielu spośród działaczy odrodzenia narodowego, zwłaszcza chrześcijańscy demokraci, którzy nad Wilno przedkładali Kowno. Maironis (Jonas Mačiulis) w poemacie Mūsų vargai [Nasze niedole] pisał:

Były to kowieńskie jary:
Ze wszystkich miast Litwy starej —
Najstarszy gród Palemona.

(Maironis, Nasze niedole. Poemat w 5 częściach, tłum. Stefania Jabłońska, Wilno 1922, s. 62.)

Akt niepodległości zakładał, że Litwa będzie państwem w granicach etnograficznych ze stolicą w Wilnie, tyle że ani Wilno, ani jego najbliższe okolice — przynajmniej pod względem językowym — nie należały do etnograficznej Litwy. Kryterium to próbowano zastąpić szerszym, „etnologicznym” (stwierdzano, że wilnianie nie mówią po litewsku, ale są Litwinami dzięki pochodzeniu i zwyczajom), jednak ten warunek okazał się trudny do spełnienia i konfliktogenny.

Rusini, trzeci naród Rzeczpospolitej [rozmowa]

Jak zostało powiedziane już wcześniej, w 1897 roku w Wilnie było ledwie 2 proc. Litwinów (a dokładniej mieszkańców litewskojęzycznych). Niektórzy twierdzą, że ta liczba jest celowo zaniżana, inni zwracają uwagę, że w czasie pierwszej wojny światowej odsetek Litwinów w mieście zwiększył się z powodu napływu uchodźców, ale tak czy inaczej, Litwini nie stanowili tam nawet jednej dziesiątej ogółu mieszkańców. W promieniu między trzydziestoma a pięćdziesięcioma kilometrami od Wilna właściwie nie dało się usłyszeć mowy litewskiej; Litwini dominowali liczebnie mniej więcej na północ od Święcian, na południe od Marcinkańców i na zachód od Wysokiego Dworu, a na wschód od Wilna istniało kilka wysp języka litewskiego, na przykład w Gierwiatach (dziś na terytorium Białorusi).

Swoją drogą, Kowno pod tym względem niezbyt różniło się od Wilna. Przypomnijmy, że mieszkało w nim około sześciu i pół procent Litwinów; najwięcej było Żydów, następnie Rosjan, dalej Polaków, a liczba Niemców niemal równała się liczbie Litwinów. Jedynie okolice Kowna — zwłaszcza na południowym zachodzie — były w większym stopniu litewskie niż Wilno. (Ciekawym i nieznanym powszechnie faktem jest to, że w pierwszej radzie miasta Kowna w 1918 roku 30 miejsc zdobyli Polacy, 27 Żydzi, Litwini tylko 12, Niemcy 6, a Rosjanie — 1. Lingua franca w radzie był rosyjski, w tym języku toczyły się obrady; zdarzało się też, że publikowano wielojęzyczne uchwały; aż do 1929 roku radni kowieńscy korespondowali z radnymi Rygi i Tallina po rosyjsku).

Litewski projekt narodowy, lansowany między innymi przez Antanasa Smetonę, wymagał symbolicznego przywłaszczenia sobie Wilna i zasiedlenia go tak, jak to według jego zwolenników miało wyglądać w początkach istnienia państwa, a więc samymi Litwinami (mimo że „Litwin” znaczyło w tamtym okresie coś innego niż w XX wieku). Dlatego Litwini zaczęli tworzyć w Wilnie swoje instytucje, gdy tylko stało się to możliwe, często nawet szybciej od Polaków.

Ostatnie kolędowanie na Litwie

czytaj także

Ostatnie kolędowanie na Litwie

Mateusz Żebrowski

Nie będzie chyba przesadą stwierdzenie, że powstająca wówczas w Wilnie literatura litewska była ciekawsza i bardziej różnorodna niż wileńska twórczość w języku polskim. Biskupem wileńskim w 1918 roku został Jurgis Matulaitis-Matulevičius (Jerzy Matulewicz) — nie nacjonalista, ale Litwin. W Wilnie mieszkał Jonas Basanavičius i tutaj odbyły się obrady Wielkiego Sejmu Wileńskiego. Słowem, Wilno stało się niewątpliwą i właściwie jedyną stolicą kulturalną Litwy, Polacy zaś mieli kilka takich ośrodków: Warszawę, Kraków, Lwów. Jak napisał Adam Michnik, Wilno stanowiło wtedy dla Litwinów podobną wartość, jak dla Polaków Warszawa, Kraków, Gniezno i Częstochowa razem wzięte. To ważne uzasadnienie litewskiej przynależności miasta, może nawet istotniejsze od ówczesnego, ale i dziś jeszcze przywoływanego argumentu, że Wilno to miasto Giedymina i Witolda.

Polacy, w tym Józef Piłsudski, mieli własne zdanie na ten temat. Cały XIX wiek — czyli jak by nie patrzeć, w porównaniu ze średniowieczem całkiem niedawno — Wilno było miastem filomatów, Juliusza Słowackiego, Stanisława Moniuszki, Władysława Syrokomli, Elizy Orzeszkowej i dla Polski znaczyło więcej niż Kraków i Warszawa. Istniało nawet takie porównanie: Kraków to Medyna, a Wilno — Mekka. Dla Smetony czy Maironisa Wilno było tym samym, czym dla Żydów Jerozolima — dla Polaków zresztą stanowiło równie święte miejsce. (Dodajmy, że mówiono wtedy o Wilnie nawet jak o trzech „Jerozolimach” — litewskiej, polskiej i żydowskiej; tyle że dla Żydów ważniejsza była ta prawdziwa, dlatego nie brali oni udziału w sporze o stolicę. Czwartą „Jerozolimę” (albo „Syjon”) próbowali stworzyć w Wilnie Białorusini).

Wydawało się, że rozwiązanie tego konfliktu to istna kwadratura koła. I trudno sądzić, że jedynie zderzyły się tu dwa mity. Starły się także dwie racje: czy nam się to podoba, czy nie, Litwini nie mieli całkowitej słuszności, a Polacy nie byli jej pozbawieni. Już sama struktura demograficzna przechylała szalę na korzyść Polaków (może właściwiej byłoby powiedzieć: na korzyść Starolitwinów, a nie Nowolitwinów). Innymi słowy — idea Litwy w granicach etnograficznych była nowatorska, idea Wilna jako miasta stołecznego Litwy została zaś przeszczepiona z czasów Wielkiego Księstwa Litewskiego. Niełatwo było je ze sobą pogodzić.

Komu więc przypadnie w udziale Wilno? A kto stanie się w nim mniejszością — Litwini czy Polacy? Konflikt zaostrzał się od początków okupacji niemieckiej. Niemcy po zajęciu Wilna, nie orientując się najlepiej w historii miasta, w odezwie określili je „perłą Królestwa Polskiego”. Wzbudziło to irytację mieszkańców (nie tylko Litwinów), wszak Wilno nigdy nie należało do Królestwa Polskiego. Rozklejone plakaty z komunikatem trzeba było zrywać. Zarówno Litwini, jak i Polacy wyłożyli swoje oczekiwania odnośnie do Wilna w listach do kanclerza Niemiec. Polacy chcieli widzieć Litwę w granicach etnograficznych, obejmujących w ich ujęciu gubernię kowieńską, północną część guberni suwalskiej i zachodnią wileńskiej, zaznaczali też polskie wpływy na kulturę litewską i domagali się odtworzenia wspólnego państwa polsko-litewskiego. Litwini z Basanavičiusem i Smetoną na czele (list być może napisał Petras Klimas) sprzeciwiali się uznaniu Polski za źródło cywilizacji, wskazywali, że Polacy bardzo dużo otrzymali z Litwy, i opowiedzieli się za litewską niezależnością.

Nowo powstałe kraje nadal nie były w stanie porozumieć się w sprawie granic i wzajemnych relacji. Inaczej niż endecy, Piłsudski uznawał istnienie niepodległej Litwy, jednak bez tych obszarów, gdzie przeważały język polski i polska świadomość narodowa. Postulował federację Polski i Litwy, w której granicach w takim przypadku znalazłoby się Wilno wraz z Wileńszczyzną. Projekty federacyjne hamowało przede wszystkim to, iż nikt, także sam Piłsudski, nie mógł zagwarantować, że wyborów w Polsce nie wygra endecja. Kiedy podczas Świąt Wielkanocnych 1919 roku Piłsudski odbił Wilno z rąk bolszewików, Litwini protestowali przeciwko polskim rządom w mieście, chociaż wielu wydawały się one łatwiejsze do przyjęcia niż bolszewickie. Po odtworzeniu w Wilnie przez władze polskie uniwersytetu (11 października 1919), który otrzymał imię Stefana Batorego, Vaižgantas — jako przedstawiciel Litewskiego Towarzystwa Naukowego — wygłosił z tej okazji laudację. Działały, wprawdzie nie bez przeszkód, litewskie szkoły i gazety. Bolszewików aż do Dyneburga wypychali zarówno Litwini, jak i Polacy, bo między ich wojskami istniała linia demarkacyjna. Mimo to plany federacyjne się nie kleiły, przeciwnie — przybywało konfliktów.

Stulecie Lex Grabski i wciąż żywe dylematy polskiej polityki narodowościowej

Początkowo do walk dochodziło na południowej Suwalszczyźnie. Niemcy, wycofując się, przekazali Litwinom Sejny, które wówczas były siedzibą biskupstwa i ważnym litewskim ośrodkiem kulturalnym. Linia Focha z lipca 1919 roku zostawiła Sejny po stronie polskiej, lecz rząd litewski nie zgodził się z tą decyzją i nadal kontrolował sporą część Sejneńszczyzny, do Czarnej Hańczy. Następnie 23 sierpnia Polska Organizacja Wojskowa (POW) rozpoczęła w okolicach Sejn powstanie. Miasto przechodziło z rąk do rąk. Polacy zajęli także Łoździeje, Kopciowo i Wiejsieje, jednak ich stamtąd wyparto.

Siłami litewskimi walczącymi z peowiakami dowodził Kazys Ladiga; ten, który później pobił bermontowców pod Radziwiliszkami. W starciach zginęło 37 Polaków, 70 zostało rannych (w przypadku Litwinów dane nie są znane). 9 września wojsko litewskie wycofało się za linię Focha. Również współcześnie granica między Litwą a Polską w okolicach Sejn pokrywa się z linią Focha, choć usankcjonowano to dopiero po wielu trudnych wydarzeniach i około siedemdziesięciu latach. W 1919 roku w miejscowościach zajętych przez Polaków zamknięto litewskie szkoły, drukarnie i organizacje.

Peowiacy, w tym samym czasie co w Sejnach, zamierzali wszcząć powstanie w Kownie, które miało wybuchnąć nocą 29 sierpnia 1919 roku. Mieli oni nadzieję na utworzenie propolskiego rządu przychylnego projektom federacyjnym. Te plany były zgodne ze skłonnością Piłsudskiego do awanturnictwa i konspiracji, ale skończyły się wielkim niepowodzeniem. Na przebieg wydarzeń i przyszłość kraju miała wpływ akcja dwudziestojednoletniej agentki wywiadu Marcelė Kubiliūtė, która przekazała z Wilna do Kowna szyfry spiskowców. (Warto wspomnieć, że początkowo w wywiadzie Litwy pracowały głównie kobiety, na przykład pielęgniarki i służące). Dzięki temu Liudas Gira, szef litewskiego wywiadu, przy wsparciu szaulisów pojmał część peowiaków, co uniemożliwiło przeprowadzenie zrywu.

Z członkami POW postąpiono relatywnie łagodnie: siedemdziesięciu trzech oddano pod sąd, większość skazanych od razu amnestionowano, pozostałych zwolniono wcześniej albo wymieniono na Litwinów więzionych w Wilnie. Piłsudski doświadczył kompromitacji; nieudana akcja zaważyła zarówno na stosunkach z Litwą, jak i na odbiorze zrywu w Polsce. Jednym z peowiaków, którzy byli zmuszeni przenieść się z terenów pod władzą litewską do Wilna, był Aleksander Miłosz z ziemi kiejdańskiej, co wpłynęło także na losy jego syna, wówczas małego chłopca Czesława, a w przyszłości poety i noblisty.

***

Fragment książki Tomasa Venclovy „Litwa, ojczyzna moja”, która 9 września ukaże się nakładem wydawnictwa Międzynarodowego Centrum Kultury. Z litewskiego przełożyła Beata Kalęba. Dziękujemy wydawnictwu za zgodę na przedruk.

**

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij