Po inwazji Rosji na Ukrainę mieliśmy dużo szczęścia, że zepsuty pisowski zegar przez chwilę wskazywał właściwą godzinę. Ale to szczęście musiało się szybko wyczerpać.

Wywiad, esej, reportaż, książka, film, serial. W każdą sobotę odpalamy weekendowe wydanie Krytyki Politycznej.
Po inwazji Rosji na Ukrainę mieliśmy dużo szczęścia, że zepsuty pisowski zegar przez chwilę wskazywał właściwą godzinę. Ale to szczęście musiało się szybko wyczerpać.
Napoleon domaga się dialektycznej narracji, pokazującej historyczne znaczenie i osobistą małość tej postaci, tragedię i komedię epoki, jej osiągnięcia i koszty, sens i bezsens napoleońskiej odysei. Czy film Ridleya Scotta dostarcza takiej wizji?
Historia mas, queery, kobiety to nie są żadne sensacje XX wieku, to jest przeszłość, która nam się zdarzyła. Paulina Małochleb pyta Joannę Kuciel-Frydryszak i Grzegorza Piątka o to, co jeszcze zostało do zrobienia w przybliżaniu społeczeństwu ludowego zwrotu w historiografii.
Mimo że nas to przeraża, dajemy się wciągnąć w bagno kapitalistycznych rozkoszy. Bo co mamy do zaproponowania zamiast? Fundowanie kolejnych teatrów operowych i działalność charytatywna chyba nie jest tu odpowiedzią. I zakładam, że ten stan ambiwalencji jest celowo zaprojektowany dla nas przez Hernana Diaza.
Czy Rosja wjedzie czołgami do Polski i czy polska armia powinna pójść bombastyczną ścieżką wytyczoną przez ministra Błaszczaka? Rozmawiamy z Marcinem Ogdowskim.
Wyższość francuskich wojsk po rewolucji wynikała z nowej formuły społecznej państwa i armii, która stała się bardziej ludowa, demokratyczna, a przede wszystkim – jednorodna.
Napoleon, nie większy od ziarnka grochu, w płaszczu i trójgraniastym kapeluszu, siedzi w pozycji kawaleryjskiej na stołeczku, który umieszczony jest na czubku faktycznie pochodzącego z wyspy odłamka tufu, i ze zmarszczoną brwią patrzy w dal.
„Yellowface” nieco mnie rozczarowało, dobrze się to czyta, ale już nie ma tego rozmachu co poprzednie książki Rebekki Kuang. Kto wie, czy z komercyjnego punktu widzenia nie jest to zaletą?
Jako czytelnik Daniela Clowesa, klasyka współczesnego komiksu o rozpoznawalnym stylu, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że w „Monice”, jego najnowszym dziele, coś niespodziewanie kliknęło i wskoczyło na swoje miejsce.
Filmy są zaledwie kolejnym artefaktem w całej gamie produktów – wspomnień, komiksów, filmów podróżniczych, teledysków – znanych jako Wagnerverse.
Mam nadzieję, że „Absolutni debiutanci” znajdą swoją publiczność, nie przepadną w strumieniu netflixowego feedu.
Sto dwadzieścia lat istnienia nagrody ciąży coraz bardziej akademii Goncourtów.