W połowie czerwca odbędzie się kongres Partii Socjalistycznej (PS), a wcześniej jej członkowie wybiorą nowego (lub starego) pierwszego sekretarza. To głosowanie ważne dla całej francuskiej centrolewicy, bo od jego wyniku zależy, czy dalsza współpraca w ramach Nowego Frontu Ludowego (NFP) będzie możliwa.
Francuscy socjaliści tęsknią zapewne za czasami, gdy ich kongresy partyjne decydowały o losach kraju. Nieraz mogli oceniać poczynania własnego rządu, a jeśli nie sprawowali władzy, to przynajmniej wywierali na nią nacisk jako główna siła opozycyjna, stale obecna w drugich turach wyborów prezydenckich.
Teraz stawka jest z jednej strony niższa, bo o takich wpływach politycznych obecna Partia Socjalistyczna (PS) może tylko pomarzyć, a z drugiej wyższa, ponieważ wybór złej strategii ma szansę pogrzebać partię, która w ostatnich wyborach prezydenckich zdobyła niecałe 2 proc. poparcia. Socjaliści wygrzebali się z tego dołka za sprawą silnych struktur regionalnych oraz współpracy z resztą lewicy, ale ta stoi teraz pod poważnym znakiem zapytania.
Razem czy osobno?
W powstałym po katastrofalnych dla socjalistów wyborach prezydenckich w 2022 roku NUPES socjaliści grali drugie skrzypce i musieli zadowolić się niecałą trzydziestką deputowanych w nowej kadencji Zgromadzenia Narodowego. Zawiązany po zeszłorocznych wyborach europejskich (całkiem korzystnych dla PS) Nowy Front Ludowy przyniósł im ponad dwukrotnie silniejszą reprezentację parlamentarną. Jako że apetyt rośnie w miarę jedzenia, to popierający lewicową koalicję Olivier Faure znajduje się pod rosnącą presją ze strony prawego skrzydła partii, wzywającego do prowadzenia dalszych kampanii pod własnym szyldem.
Le Pen winna defraudacji funduszy publicznych. Nie wystartuje w wyborach prezydenckich
czytaj także
Kierujący partią od 2018 roku pierwszy sekretarz zdążył już przywyknąć do takich nacisków – w przypadku obu ostatnich głosowań parlamentarnych unia z Zielonymi, komunistami i niepokornymi kończyła się buntem części partii i wystawianiem niezależnych kandydatur socjalistycznych dysydentów w niektórych okręgach. Teraz jednak rozłam między PS a Francją Niepokorną (LFI) stał się niezaprzeczalnym faktem i Faure do walki o reelekcję przystąpił pod hasłem zjednoczenia całej lewicy „niemélenchonowskiej”.
To jednak wciąż za dużo dla Nicolasa Mayera-Rossignola, mera normandzkiego Rouen, który rzucił rękawicę aktualnemu pierwszemu sekretarzowi jako kandydat prawego skrzydła socjalistów, od początku sceptycznego wobec NUPES i NFP. Główny problem stanowiła dla wielu działaczy PS silna pozycja niepokornych w ramach tych sojuszy wyborczych, ale również współpraca z innymi lewicowymi ugrupowaniami powinna ich zdaniem być podejmowana wyłącznie pod warunkiem przewodniej roli Partii Socjalistycznej i odrzucenia nazbyt radykalnych postulatów.
Jak nie zlikwidować demokracji chroniąc ją przed zagrażającymi jej siłami?
czytaj także
W pierwszej turze głosowania uczestniczył jeszcze trzeci kandydat, pozycjonujący się między wspomnianą dwójką i nawołujący do „zjednoczenia” partii. Boris Vallaud otrzymał jednak skromne 17 proc. głosów (Faure i Mayer-Rossignol odpowiednio 42 i 40 proc.), więc odpadł z wyścigu o pozycję pierwszego sekretarza. Wkrótce potem deputowany PS ogłosił, że zagłosuje na Faure’a, co stawia aktualnego lidera partii w pozycji faworyta przed drugą rundą wyborów wewnętrznych, która odbędzie się 5 czerwca. Pierwszego sekretarza, niezależnie od tego, kto ostatecznie nim zostanie, czeka trudne zadanie odbudowy dawnej potęgi Partii Socjalistycznej.
Stara gwardia walczy o powrót do pierwszej ligi
Socjaliści nie są jedynymi, którzy z rozrzewnieniem wspominają dawne czasy. Niedawno swojego lidera wybierali również konserwatywni Republikanie, tradycyjni rywale socjalistów, a obecnie słabsi koalicjanci macronistów. Mają jeszcze mniej deputowanych niż PS i znaleźli się między młotem a kowadłem – z jednej strony liberalna centroprawica z obozu prezydenckiego, z drugiej Zjednoczenie Narodowe (RN).
W ich przypadku wybór padł na tradycjonalistę Bruna Retailleau, aktualnego szefa MSW, co zapowiada zwrot w prawo i rywalizację z nacjonalistami poprzez upodabnianie się do nich. Nowy szef Republikanów zapowiada, że dzięki temu odzyska wyborców, którzy odeszli do Le Pen – tyle że to samo obiecywał jego poprzednik Éric Ciotti i ostatecznie skończył jako… przybudówka RN. Wygląda więc na to, że dawni gaulliści (trudno ich wciąż określać tym mianem) nie uczą się na błędach. A co z ich centrolewicowymi rywalami?
Po drugiej stronie sceny politycznej sytuacja wydaje się bardziej płynna. Nie ma jednej partii, która zdominowałaby lewą flankę – najbliżej ku temu niepokornym z LFI, za sprawą wyników ich lidera w ostatnich dwóch wyborach prezydenckich. Jednak Mélenchon ma bardzo duży elektorat negatywny i niską skłonność do kompromisu, co stawia PS przed szansą na zjednoczenie reszty lewicy i przyciągnięcie części centrum, raczej rozczarowanego rządami Macrona. Na to pierwsze wyraźnie stawia Faure, podczas gdy ku drugiej opcji socjalistów ciągnie Mayer-Rossignol. Optymalne byłoby oczywiście połączenie tych dwóch tendencji, zwłaszcza jeśli PS ma w planach poważną walkę o Pałac Elizejski.
Przedbiegi przed kampanią prezydencką
Po drodze, w marcu 2026 roku, odbędą się jeszcze wybory samorządowe, które dla francuskiej lewicy będą stanowić próbę sił – poszczególne partie zapowiadają wystawienie osobnych list i tylko w nielicznych przypadkach należy spodziewać się lokalnych koalicji wyborczych. Jednak we francuskim systemie politycznym to kampania prezydencka stanowi grę o wszystko, więc członkowie PS, rozważając oddanie głosu na któregoś z kandydatów na pierwszego sekretarza, bez wątpienia będą mieli w głowie ich zapatrywania w tym aspekcie.
Wybór Faure’a oznaczałby, że niewykluczone pozostanie poparcie jakiejś wspólnej lewicowej kandydatury, chociażby pod szyldem NFP, nawet jeśli to opcja mniej prawdopodobna. Na ten moment nieźle w sondażach wypada Raphaël Glucksmann, nienależący formalnie do PS, ale z nią związany i przewodzący liście socjalistów w wyborach europejskich. Jest on politykiem bliskim centrum, bardzo krytycznym wobec niepokornych i sceptycznie traktującym Front Ludowy. Wygrana Mayera-Rossignola zwiększyłaby szansę na wysunięcie takiej kandydatury przez PS, ale są też inne opcje.
Problemy z islamofobią. Jak Europa powinna karać spalenie Koranu?
czytaj także
Mówi się nawet o potencjalnym zainteresowaniu François Hollande’a, co może wydawać się kuriozalne, jeśli wziąć pod uwagę, że były prezydent w 2017 roku kończył kadencję z jednocyfrowym poziomem poparcia i zrezygnował wówczas z ubiegania się o reelekcję. Z perspektywy czasu Francuzi nieco cieplej patrzą na jego prezydenturę, ale taka kandydatura ze strony PS wciąż oznaczałaby powrót do przeszłości i złożenie broni w walce o pozyskanie bardziej lewicowych wyborców. Inna sprawa, że Glucksmann również nie jest do tego odpowiednim kandydatem.
Pytanie, czy ktokolwiek podołałby zadaniu zjednoczenia całego NFP. Aktualny rozłam wewnątrz Frontu Ludowego wynika nie tylko z działań PS, ale i LFI, z obydwiema partiami wzajemnie obrzucającymi się winą i próbującymi przeciągnąć na swoją stronę dwie pozostałe części składowe lewicowej koalicji, a więc Zielonych i komunistów. Jeśli Faure pozostanie liderem socjalistów, to na pewno będzie kontynuować te starania, podczas gdy jego rywal patrzy bardziej w stronę centrum i koalicję z resztą lewicy widzi bardziej jako balast, który należy zrzucić dla pozyskania umiarkowanych wyborców. Niedługo okaże się, która wizja przyszłości zwycięży wśród aktywu głównej centrolewicowej partii Francji.