Unia Europejska

Tusk niczym Joe Biden. Jak niemieckie media komentują wybory w Polsce?

Niemieckie media prześcigają się w zachwytach nad polskim społeczeństwem obywatelskim, które w październiku ruszyło do urn, by ratować polską demokrację. Zgodnie przyznają, że prawdopodobny rząd Donalda Tuska to dobra wiadomość dla Niemiec i Unii Europejskiej. Wyciąganie lekcji z ośmioletnich rządów PiS-u i trzeciego zwycięstwa w wyborach postulują tylko niektórzy komentatorzy.

Polska bywa w Niemczech określana jako najmniej znany sąsiad. Rządy PiS, z całą konfrontacyjną i antyniemiecką retoryką, tylko pogłębiły tę obcość. W ostatnich miesiącach Polska pojawiała się w niemieckich mediach głównie w kontekście migrantów masowo przekraczających polsko-niemiecką granicę. W drugiej połowie października – gdyby nie wojna Izraela z Hamasem – komentarze powyborcze mogłyby królować na jedynkach gazet.

Jak łatwo się domyślić, dobry wynik partii opozycyjnych wywołał w Niemczech wiwaty. Centrowy „Der Spiegel” nazywa wybory „epokowym wydarzeniem”, zawróceniem z drogi do autokracji i obroną demokracji. Porównuje prawdopodobne premierostwo Donalda Tuska do zwycięstwa Joe Bidena nad Donaldem Trumpem. Konserwatywny „Die Welt” idzie jeszcze dalej – określa wynik wyborów „bliskim cudu”. Zwraca uwagę na polską tradycję walki o wolność i doświadczenia historyczne wyjątkowo bolesne na tle Europy.

Haruję w Niemczech, żeby wrócić kiedyś do Polski i pracować za marne grosze

Inny komentator „Der Spiegel” zauważa, że potencjalne zwycięstwo opozycji to powód do radości dla Unii, która „może liczyć na konstruktywnego partnera”, a w szczególności dla Niemiec, które „muszą podjąć próbę odbudowy bliskich i opartych na zaufaniu relacji ze swoim najważniejszym wschodnioeuropejskim sąsiadem”. Z poprzednim rządem, uważa autor komentarza, nie dało się załatwić nic – ani rozwiązać zagadki śmierci ryb w Odrze, ani walczyć z nielegalną migracją.

Przegrana PiS-u komentowana jest w Niemczech jako przejaw szerszego zjawiska. „Wyniki wyborów w Polsce pokazują, że marsz w kierunku autorytaryzmu nie jest nie do zatrzymania, a duch [obecnych] czasów niekoniecznie jest prawicowy” – pisze „Der Spiegel” (z niezrozumiałym optymizmem, zważywszy na sondaże w innych europejskich krajach). Z kolei były ambasador Niemiec w Polsce Arndt Freytag von Loringhoven na łamach liberalno-konserwatywnego „Frankfurter Allgemeine Zeitung” zauważa, że dzięki tej zmianie „europejska, demokratyczna Polska może urosnąć do przewodniej roli w Europie”.

Niemcy ich biją: Olaf Scholz wymierza cios w ruch klimatyczny

Wielu komentatorów zwraca uwagę na wysoką frekwencję wyborczą i przypomina, że wynik głosowania poprzedzały lata dynamicznej aktywizacji polskiego społeczeństwa obywatelskiego. Najczęściej przywoływanym tego przejawem są czarne protesty. Lewicowy „Die Tageszeitung” wyraża nadzieję, że „progresywne reformy, takie jak legalizacja aborcji […] powinny sprawić, że Polska stanie się znów atrakcyjna dla europejskich inwestorów”. Dość ryzykowna teza – niby kiedy inwestorom robiło to jakąkolwiek różnicę?

Prawicowy „Die Welt” nazywa zakaz aborcji „radykalizmem PiS-u”, który został przez wyborców odrzucony. Z kolei portal Queer.de cieszy się z polskimi aktywistami LGBT+, że Platforma Obywatelska obiecała legalizację związków partnerskich w ciągu pierwszych stu dni sprawowania rządu.

Aborcja to nie „kwestia światopoglądowa”

Kiedy powyborcza euforia opadła, wielu komentatorów zwróciło uwagę na fakt, że nawet jeśli rząd Donalda Tuska powstanie, będzie ograniczany przez prezydenckie prawo weta, jak również różnice poglądów między partiami tworzącymi koalicję. Niektórzy przypuszczają, że niezgodności te mogą doprowadzić do podobnych impasów, co w koalicji rządzącej Niemcami, gdzie lewicowi Zieloni spierają się z liberałami w kwestiach ekologicznych czy budżetowych.

„Jeśli polska koalicja sygnalizacji świetlnej dojdzie do skutku, będzie świecić się nie trzema, a wszystkimi kolorami tęczy” – zauważa przytomnie Klaus Bachmann na łamach centrolewicowego „Berliner Zeitung”. „Partie opozycyjne nie dogadały się jeszcze w wielu ważnych kwestiach – polityki klimatycznej, reform ochrony zdrowia czy finansów publicznych. A żeby wprowadzić w życie to, w czym się zgadzają – nie mają wystarczającej większości”.

Podczas gdy większość niemieckich publicystów i ekspertek odbiera wynik polskich wyborów w kategoriach „powrotu do normalności”, niektórzy starają się wyciągnąć lekcję z krnąbrnej postawy PiS oraz błędów niemieckiej polityki wschodniej. W „Die Welt” czytamy: „W czasie poprzednich rządów Tuska Polska zachowywała się jak zdolny i potulny uczeń państw starej, zachodniej UE. Nie zostało to wynagrodzone”. W opinii autora Unia powinna zacząć poważnie traktować europejską kulturę i „nauczyć się rozpoznawać Zachód we Wschodzie”.

Podobny postulat formułuje ambasador von Loringhoven: „Polska nie jest już młodszym partnerem, którego wprowadzamy do europejskiej rodziny z dobrego serca. Nie tylko Polacy głosujący na PiS oczekują od nas porzucenia starych stereotypów […]. Musimy udowodnić, że wyciągnęliśmy wnioski z nieudanej polityki wobec Rosji”.

A jak by to miało wyglądać w praktyce? „Der Spiegel” postuluje reaktywację Trójkąta Weimarskiego i zbudowanie silnej francusko-niemiecko-polskiej osi względem konfliktu w Ukrainie. Jednak, jak zauważa „Die Welt”, polityka obronna może pozostać tematem polsko-niemieckich sporów pomimo zmiany rządu, podobnie jak kwestie klimatu, energetyki oraz stosunków z Rosją. Liberalno-konserwatywny „Tagesspiegel” nadmienia, że Donald Tusk jest krytyczny wobec planu relokacji uchodźców, jak również podejmowaniu przez Unię decyzji w sprawach polityki zagranicznej metodą większościową (a nie – jak to było do tej pory – jednomyślnie).

5 szkód, które Niemcy wyrządzają Europie przez odejście od atomu

„Der Spiegel” zastanawia się z kolei, czy Polska może nauczyć czegoś Niemców, mierzących się ze wzrostem prawicowo-populistycznego AfD. W opinii autora przepisem na sukces Tuska było odcięcie się od polaryzacyjnych ram politycznej walki, narzucanych przez PiS. Były premier nie reagował bowiem na zaczepki, wybrał „radykalny pragmatyzm zamiast polemik”.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kaja Puto
Kaja Puto
Reportażystka, felietonistka
Dziennikarka i redaktorka zajmująca się tematyką Europy Wschodniej, migracji i nacjonalizmu. Współpracuje z mediami polskimi i zagranicznymi jako freelancerka. Związana z Krytyką Polityczną, stowarzyszeniem reporterów Rekolektyw i stowarzyszeniem n-ost – The Network for Reporting on Eastern Europe. Absolwentka MISH UJ, studiowała też w Berlinie i Tbilisi. W latach 2015-2018 wiceprezeska wydawnictwa Ha!art.
Zamknij