Unia Europejska

Aborcja we Włoszech nie działa. Nadchodzi prawicowa kontrrewolucja

Chociaż prawo aborcyjne we Włoszech od lat 70. należy do liberalnych, to przerwanie ciąży jest dla wielu Włoszek bardzo utrudnione. Główny problem stanowi istnienie klauzuli sumienia, umożliwiającej odmowę wykonania zabiegu. Korzysta z niej blisko 70 proc. lekarzy.

Jeśli potwierdzą się przecieki, Sąd Najwyższy USA odbierze milionom Amerykanek prawo do aborcji poprzez unieważnienie orzeczenia Roe vs Wade z 1973 roku. Jest to efekt wieloletniej kampanii religijnych fundamentalistów oraz prezydentury Donalda Trumpa, który nominował do Sądu Najwyższego konserwatywnych sędziów, zapewniając przeciwnikom aborcji niezbędną większość.

Graff: Na południu USA nie będzie drugiej Polski czy dawnej Irlandii, lecz Salwador

Stany Zjednoczone nie są jedynym państwem, gdzie następuje regres w zakresie praw kobiet. W Polsce Prawo i Sprawiedliwość również wykorzystało podporządkowanych sobie sędziów, aby przeforsować zmiany antyaborcyjne. Mniej znany jest natomiast przypadek włoski, gdzie teoretycznie aborcja pozostaje w pełni legalna, ale jednocześnie trwa pełzająca kontrrewolucja, której przewodzi skrajna prawica. Już teraz przeprowadzenie zabiegu jest utrudniane na wszelkie możliwe sposoby, a „obrońcy nienarodzonych” chcą pójść dalej.

Sekularyzm obok papieża

W samym sercu Włoch swoją siedzibę ma głowa Kościoła, więc poniekąd automatycznie postrzegamy je jako kraj mocno katolicki. Są ku temu powody, ale relacje ze Stolicą Apostolską bywały bardzo napięte. Wystarczy przypomnieć, że zjednoczenie Włoch nastąpiło wbrew papieżowi, który ogłosił się więźniem Watykanu i nie uznał nowego państwa. Normalizacja stosunków przyszła dopiero po kilku dekadach, gdy Mussolini postanowił sprzymierzyć się z Kościołem i podpisał traktaty laterańskie, obowiązujące w zmienionej formie do dziś.

Po upadku reżimu faszystowskiego o uprzywilejowaną pozycję Kościoła we Włoszech dbała rządząca nieprzerwanie do lat 80. chadecja. Jednak już dekadę wcześniej progresywna koalicja liberałów, socjalistów i komunistów zdołała przeforsować szereg reform. W ten sposób zalegalizowano chociażby… rozwody. Tak, aż do lat 70. nie były one we Włoszech unormowane prawnie i obywatele nie mogli pobrać się po raz drugi. Zresztą dopiero w 1984 roku, gdy premierem został socjalista, katolicyzm po rewizji traktatów laterańskich przestał być uznawany za religię państwową. W ten sposób Włochy z dużym opóźnieniem stały się oficjalnie państwem świeckim.

W międzyczasie, w 1978 roku, w prawie pojawiła się również aborcja, dostępna bez większych ograniczeń w pierwszych 90 dniach ciąży. Do tego momentu przerywanie ciąży groziło więzieniem zarówno dla lekarza, jak i matki. Konserwatyści w następnych latach próbowali ponownie zdelegalizować aborcję, ale bez powodzenia – Włosi dużą większością odrzucili ich propozycje w referendum. Antyaborcjoniści nie złożyli jednak broni, a do ataków na prawa kobiet zachęcali ich między innymi Jan Paweł II oraz potężna machina kościelna.

Legalna aborcja? W teorii tak, w praktyce niekoniecznie…

Chociaż prawo aborcyjne pozostało liberalne, to przerwanie ciąży jest dla wielu Włoszek bardzo utrudnione. Główny problem stanowi istnienie klauzuli sumienia, umożliwiającej odmowę wykonania zabiegu. Korzysta z niej blisko 70 proc. lekarzy, a w kilkudziesięciu szpitalach nie ma ani jednego medyka, który przeprowadziłby aborcję. Ze względu na spore zróżnicowanie regionalne mieszkanki niektórych prowincji (głównie południowych) są w gorszej sytuacji. I nie tylko one, ponieważ na lekarzy niekorzystających z klauzuli spada więcej pracy – czasem muszą przerywać nawet dziewięć ciąż tygodniowo.

Regionalizacja jest widoczna również na innych poziomach. Włoskie prowincje posiadają sporą autonomię w zarządzaniu służbą zdrowia i mogą aplikować prawo państwowe w różny sposób. W efekcie regiony rządzone przez prawicę zwiększają obecność Kościoła oraz organizacji antyaborcyjnych w szpitalach, poddając lekarzy dodatkowej presji. Podobnie ma się rzecz w centrach pomocy rodzinnej, które są coraz częściej miejscami wrogimi kobietom chcącym przerwać ciążę.

To wszystko sprawia, że rośnie liczba lekarzy korzystających z klauzuli sumienia, a zapisana w prawie możliwość wykonania aborcji nie zawsze i nie wszędzie funkcjonuje w rzeczywistości. Według danych Ministerstwa Zdrowia w 2018 roku dokonano ok. 76 tysięcy zabiegów przerwania ciąży. To duży spadek względem rekordowego 1982 roku, gdy było ich 235 tysięcy. Głównymi przyczynami są lepsza edukacja seksualna i upowszechnienie antykoncepcji, ale trudności w przeprowadzeniu aborcji pewnie powstrzymały część kobiet, a konserwatyści dążą do tego, aby takich przypadków było jak najwięcej.

Antykobieca ofensywa prawicy

Podobnie jak w Stanach Zjednoczonych, ograniczanie dostępności aborcji jest efektem wieloletniej kampanii środowisk religijnych i ultrakonserwatywnych. Włożono w nią wiele wysiłku, czasu i pieniędzy. Zresztą włoscy antyaborcjoniści nie kryją wzorowania się na amerykańskich odpowiednikach. W przeciwieństwie do nich nie mogą (przynajmniej na razie) liczyć na uchylanie prawa ogólnokrajowego, ale intensywnie działają na szczeblu lokalnym.

W Abruzji wbrew wytycznym Ministerstwa Zdrowia wycofano z użycia pigułki aborcyjne oraz wprowadzono obowiązek grzebania wszystkich płodów, nawet bez zgody matki. Z kolei w Piemoncie władze dofinansowały organizacje antyaborcyjne, aby te mogły płacić kobietom za rezygnację z przerwania ciąży. Za tego typu inicjatywy odpowiada skrajnie prawicowe ugrupowanie Bracia Włosi (FdI), wywodzące się z powojennego ruchu neofaszystowskiego, który zawsze był radykalnie antyaborcyjny.

Bracia Włosi biorą szturmem Italię. Czego chcą, skąd się wzięli i czy jesteśmy straceni?

Politycy FdI motywują „obronę nienarodzonych” chęcią podwyższenia wyjątkowo niskiego wskaźnika dzietności i zapobiegnięcia „zastąpieniu” rdzennych Włochów imigrantami. W ten sposób religijny tradycjonalizm łączą z etnonacjonalizmem. Bracia Włosi notują obecnie rekordowo wysokie poparcie i według sondaży mogą liczyć na ok. 20 proc. głosów. Niewykluczone, że po następnych wyborach znajdą się w prawicowej koalicji rządowej.

Syndrom oblężonej rasy, czyli o co chodzi z wielkim zastąpieniem

Źle to wróży prawu Włoszek do przerywania ciąży. Obecnie wiele z nich, aby przerwać ciążę, musi przemieszczać się pomiędzy różnymi regionami kraju, ale jeśli skrajna prawica zwycięży, to konieczne mogą stać się wyjazdy za granicę. Poziomu przyrostu naturalnego to nie zmieni, ale o wiele prościej jest ograniczyć prawa kobiet niż wprowadzić sensowną politykę prorodzinną opartą na zapewnieniu bezpieczeństwa socjalnego i stworzeniu dobrych warunków do wychowywania dzieci.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Artur Troost
Artur Troost
Doktorant UW, publicysta Krytyki Politycznej
Doktorant na Uniwersytecie Warszawskim, publicysta Krytyki Politycznej.
Zamknij