Świat

Płeć w dowodzie? Taka jaką zadeklarujesz, o ile mieszkasz w Finlandii

Prawo w kraju, określanym jako jedno z lepszych miejsc do życia na świecie, odbiera transpłciowej społeczności możliwość posiadania dzieci. Istnieje jednak szansa, że w końcu to się zmieni. Przynajmniej na papierze.

Dlaczego kraj tysiąca jezior znajduje się w czołówce najszczęśliwszych krajów na świecie i pozostaje mokrym snem lewicy o idealnym państwie dobrobytu? Powodów jest co najmniej kilka – sprawnie działający system usług publicznych, dobre zarobki, dostęp do malowniczej przyrody, niska przestępczość czy duże zaufanie do władz.

W kraju rządzonym przez Sannę Marin uwagę zwraca jednak coś jeszcze – progresywne myślenie o prawie do samostanowienia jednostki. W życie niebawem wejdą tam przepisy umożliwiające korektę oznaczenia płci w dokumentach.

Model fiński: orientacja na konsensus, zaufanie do nauki, wiara w skuteczność państwa – czy to wciąż działa?

Wolność po fińsku

W ubiegłorocznej edycji World Happiness Report Finlandia już po raz piąty znalazła się na szczycie listy państw, w których żyje się najlepiej. Publikacja opracowywana pod auspicjami Organizacji Narodów Zjednoczonych uwzględnia osobiste samopoczucie obywateli i obywatelek krajów objętych badaniami, w tym sondażami Gallupa, a także wskaźniki dotyczące wsparcia społecznego, poziomu korupcji, PKB i wolności osobistej.

Jeden z autorów analizy, Jeffrey Sachs, twierdzi, że „lekcja płynąca z raportu o szczęściu świata na przestrzeni lat jest taka, że wsparcie społeczne, szczodrość wobec siebie nawzajem i uczciwość w rządzeniu mają kluczowe znaczenie dla dobrobytu”. „Światowi przywódcy powinni uważać” – wskazuje ekspert. Fińska premierka, Sanna Marin, zdaje się chyba brać tę radę do serca, choć przeciwnicy polityczni próbują ją dyskredytować na wiele, często prymitywnych sposobów, np. krytykując publicznie fakt, że szefowa rządu w czasie wolnym tańczy i pije alkohol.

Polowanie na Sannę Marin

czytaj także

Polowanie na Sannę Marin

Wojciech Woźniak

Marin ostatecznie nie tylko nie straciła stanowiska i zaufania społecznego, ale w geście solidarności otrzymała mnóstwo wsparcia od kobiet, publikujących w sieci nagrania ze swoich imprez. Może to dlatego, że Finom niespecjalnie przeszkadza, co robisz po godzinach, dopóki – jak twierdzi Małgorzata Sidz, autorka książki Kocie chrzciny – „segregujesz śmieci i przestrzegasz zasad bezpiecznego parkowania”?

Finlandia – kraj, w którym nie ma znaczenia, z kim sypiasz, dopóki dobrze segregujesz śmieci

Tak rozumiana wolność osobista, która nie ingeruje w kwestie tożsamościowe jednostki, w polskiej (ale nie tylko) rzeczywistości wydaje się czymś bardzo odległym, bo dla wielu z nas „jestem wolny” oznacza: mogę ROBIĆ, co mi się żywnie podoba, np. śmiecić, zatruwać powietrze, łamać prawo (no chyba że jestem kobietą, wtedy nie mogę usunąć ciąży albo się wysterylizować), a nie BYĆ tym, kim się czuję. Płeć, ale też inne cechy osobiste, służą zaś instytucjom publicznym do dyscyplinowania społeczeństwa, co stanowi ingerencję w najbardziej intymne aspekty życia, a zatem istotnie wpływa na jego jakość oraz poziom odczuwanego szczęścia.

Lada chwila światło dzienne ujrzy kolejna odsłona ONZ-owskiego – tym razem uwzględniająca już okres po najeździe Rosjan na Ukrainę, który w Finlandii uruchomił kwestię przyspieszenia dołączenia do NATO. Wiele wskazuje na to, że państwa skandynawskie, które od dawna nie schodzą z podium zestawienia najszczęśliwszych miejsc, znów będą cieszyć się „zwycięstwem”. Ale jednocześnie, choć prawa człowieka wydają się tam respektowane lepiej niż gdziekolwiek indziej, to nie oznacza, że wszystko działa bez zarzutu.

Transterylizacja

Finlandię krytykowano przede wszystkim za to, że legislacyjnie dyskryminuje osoby transpłciowe. Trudno się dziwić, skoro tamtejsze przepisy skutecznie uprzykrzały im życie. Formalnie obywatele i obywatelki kraju, którzy chcieli dokonać korekty oznaczenia płci w swoich dokumentach, musieli przedstawić opinię lekarza psychiatry oraz dowód na brak zdolności rozrodczej, co jest sprzeczne z Europejską konwencją praw człowieka. Słowem: państwo uznawało osoby transpłciowe dopiero wtedy, gdy te udowodniły, że nie mogą posiadać dzieci.

Kampanię na rzecz zmian od wielu lat prowadzą transpłciowe aktywistki i aktywiści, wspierani przez organizacje prawnoczłowiecze. Ale dopiero teraz parlament fiński pochylił się nad sprawą dyskryminowanej mniejszości i uchwalił większością głosów (113 do 69) na początku lutego tego roku nową ustawę dotyczącą transpłciowości i znoszącą obowiązek przedstawiania zaświadczeń medycznych urzędom odpowiedzialnym za wydawanie dokumentów tożsamości.

Od teraz będzie to kwestia uznaniowa – każda dorosła osoba samodzielnie deklaruje, jakie poprawki chce nanieść w dokumentach, i składa w tym celu pisemny wniosek po upływie „obowiązkowego 30-dniowego okresu do namysłu”.

Finlandia nie jest pierwszym krajem w Europie, który ułatwi taką procedurę. Wcześniej na podobny krok zdecydowała się Hiszpania, co – miejmy nadzieję – jest powolną, ale postępującą realizacją przewrotu kulturowego w porządku prawnym, dotychczas odpowiadającym przede wszystkim na potrzeby białego, heteroseksualnego cis mężczyzny. Przewrotu, o którym jakiś czas temu rozmawiałam z autorkami książki Mów o mnie ono. Dlaczego współczesne dzieci szukają swojej płci?

„To przełom kulturowy, będący konsekwencją rewolucji dokonanych w obszarze gender, identyfikacji ról płciowych, kulturowych, społecznych oraz buntu przeciwko ich narzucaniu. Znaleźliśmy się w momencie, w którym wiele osób uznaje, że nikt nie może im udowodnić, że są lub nie są kobietami/mężczyznami, ani zmusić do potwierdzania tego w jakimkolwiek stopniu przeprowadzeniem lub nieprzeprowadzeniem tranzycji. Przyjmujemy założenie, że sens i prawda tkwią w tym, co ja o sobie mówię i co czuję. Tak realizuje się wielkie prawo do wolności, którego nikt nie jest w stanie nam odebrać” – powiedziała Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin.

Transpłciowe dzieci są wszędzie. Po prostu o nich nie wiesz

A ja dodaję, że ustawodawcy na różne sposoby próbują to mimo wszystko robić takimi narzędziami, jakimi dysponują. Coraz częściej jednak napotykają sprzeciw osób, których nie potrafi dostrzec wąska litera prawa. Nic zatem dziwnego, że uchwalenie przepisów, które znoszą szkodliwe wymagania dla osób transpłciowych, polegające na poddaniu się inwazyjnym procedurom medycznym i psychiatrycznym przed uznaniem ich płci, odtrąbiono jako „wielkie zwycięstwo na rzecz równości”. Tak o przegłosowanej ustawie pisze m.in. Amnesty International.

Reprezentujący fiński oddział tej organizacji Matti Pihlajamaa wskazuje jednak, że „chociaż nowe prawo będzie miało ogromny i pozytywny wpływ i stanowi ważny filar dla niedyskryminacji, trzeba jeszcze zrobić więcej”, bo na razie mówimy jedynie o zmianach w obrębie wydawania dokumentów tożsamości.

Tymczasem wykluczeniu z prawnego uznania płci poddawane są także osoby nieletnie, choć godzi to w zapisy konwencji ONZ. „Będziemy nadal wzywać rząd do odpowiednich zmian w przepisach, aby zapewnić, że wspierają one prawa dzieci” – podkreślił przedstawiciel AI.

Sanna Marin z kolei stwierdziła, że zrobi wszystko, by jej rząd jak najszybciej wprowadził nowe ustalenia dla dorosłych w życie, rozumiejąc wagę prawa każdego człowieka do samostanowienia. Zdaje się, że przede wszystkim w tym tkwi sekret szczęścia Finów, którzy ufają swoim rządzącym, bo sami dostają kredyt zaufania – a raczej zapewnienie, że ich osobiste odczucia i doświadczenie są ważne i obowiązujące.

W parlamencie i społeczeństwie nie brakuje grup, dla których uznaniowość w kwestii tożsamości płciowej to otwarcie drogi do „demoralizacji dzieci”, „migania się od służby wojskowej” czy „atakowania kobiet w przebieralniach, więzieniach”. Być może konserwatywna część społeczeństwa, doświadczona opresją ze strony własnego środowiska, patriarchalnie skonstruowanych rodzin czy Kościoła katolickiego, nie jest w stanie z ufnością spojrzeć na inne grupy społeczne i oczekuje z ich strony ataku. Dopóki jednak strach będzie organizował jakiekolwiek życie społeczne, o dobrobycie i szczęściu nie może być mowy.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Paulina Januszewska
Paulina Januszewska
Dziennikarka KP
Dziennikarka KP, absolwentka rusycystyki i dokumentalistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Laureatka konkursu Dziennikarze dla klimatu, w którym otrzymała nagrodę specjalną w kategorii „Miasto innowacji” za artykuł „A po pandemii chodziliśmy na pączki. Amsterdam już wie, jak ugryźć kryzys”. Nominowana za reportaż „Już żadnej z nas nie zawstydzicie!” w konkursie im. Zygmunta Moszkowicza „Człowiek z pasją” skierowanym do młodych, utalentowanych dziennikarzy. Pisze o kulturze, prawach kobiet i ekologii.
Zamknij