ISIS wydało zalecenia dotyczące właściwej higieny i ostrożności na długo przed wieloma zachodnimi państwami. Zważywszy na rozmiłowanie dżihadystów w praktykach wątpliwych sanitarnie (jak publiczne pozbawianie ludzi kończyn czy głowy), wydane zalecenia są zaskakująco rozsądne.
Cofnijmy się do czwartku 6 lutego. Zwykle właśnie między czwartkowym a piątkowym popołudniem ukazuje się nowy numer wydawanego przez ISIS magazynu „An-Naba”, swoistego newslettera dla dżihadystów. An-Naba oznacza dosłownie „Wieść” i jest nawiązaniem do 78. sury Koranu, która mówi o dniu Sądu Ostatecznego i opisuje wspaniałości raju. Obok innych należących do Daesz tytułów, jak „Dabiq” i „Rumiyah”, które są w całości lub częściowo wydawane po angielsku i obliczone także na zachodniego odbiorcę, „An-Naba” ma trafić przede wszystkim do członków i sympatyków grupy wewnątrz państw, w których ISIS wciąż jest najsilniejsze, jak Irak czy Jemen. W tych krajach „An-Naba” jest dostępna nie tylko online, np. na chętnie używanym przez członków grupy Telegramie, ale też kolportowana w wersji drukowanej.
Początkowo wydawana raz w roku, później – cotygodniowo, ma budować morale przez szerzenie wieści o zwycięstwach militarnych ISIS (lub też porażkach, które próbuje na zwycięstwo przerobić) i atakach przeprowadzonych w poszczególnych prowincjach (welajatach) organizacji. Lektura „An-Naby” nie pozostawia najmniejszych wątpliwości, że spośród wszystkich cech państwowości tzw. Państwo Islamskie upodobało sobie szczególnie monopol na przemoc. Statystyki uwzględniające liczbę ofiar, rodzaje technik wykorzystywanych do ataku, umiejscowienie ich na osi czasu – wszystko to zawarte w dwóch infografikach, kilku tekstach na temat teologii i dogmatów wiary oraz wstępniaku.
czytaj także
Już w styczniu w piśmie pojawiały się wzmianki o „nowym wirusie, który szerzy śmierć i panikę w komunistycznych Chinach”. Pierwszy bezpośredni komentarz dotyczący epidemii COVID-19 (choć nie pada w nim nazwa choroby ani wirusa) ukazał się jednak dopiero 6 lutego w 220. numerze An-Naby i nosił tytuł Inna, batsza rabbika laszadidun: Zaiste, surowość Twego Pana jest straszna. Tak brzmi dwunasty wers sury Al-Burudż (Konstelacje), która została objawiona Prorokowi w Mekce w okresie, gdy prześladowania jego zwolenników sięgały zenitu. Przysięgając na niebo z konstelacjami (co z kolei stanowi nawiązanie do sury Al-Hidżr), Bóg przypomina wiernym, że nawet przyjaciele Mahometa zmagali się z plagami. Różnica między nimi a niewiernymi była taka, że ci drudzy nie chcieli przyznać, że owe plagi są boską karą za ich przewinienia – i grzeszyli dalej. Na tych jednak, którzy wierzą i przejdą tę próbę, czekają wspaniałe pozaziemskie uciechy.
Niechlubną listę niewiernych otwierają Chiny. W tym samym numerze pisma ISIS przedstawia epidemię jako „karę od Wszechmogącego Boga dla rządu Chin za zbrodnie, jakie popełnił na muzułmanach na swojej ziemi, za zabijanie ich, więzienie, przesiedlanie”. Chodzi oczywiście o prześladowania Ujgurów przez chiński rząd (choć Daesz nigdy nie podjęło działań w ich obronie – trudno powiedzieć, czy z powodu braku możliwości, czy woli). Dla tych, którzy prześladują wierzących i wierzące przewidziana jest zaś gehenna i piekielny ogień. Pandemia ma być także karą dla Iranu za „szyickie bałwochwalstwo”. Ich i innych “niewiernych, apostatów i politeistów” ma dosięgnąć tytułowa surowość Boga.
Materiał, który wywołał taki entuzjazm u zachodnich dziennikarzy, to infografika zatytułowana „Zalecenia szariatu” w kwestii walki z epidemią. Warto zauważyć, że ISIS wydało zalecenia dotyczące właściwej higieny i ostrożności na długo przed wieloma zachodnimi państwami. Infografiki odgrywają w propagandzie Daesz rolę tak istotną, że powstają całe prace naukowe na ich temat. Ich celem jest dotarcie ze strategicznym przekazem do wewnętrznego odbiorcy – nic zatem dziwnego, że zdecydowano się przygotować taką grafikę na tę szczególną okoliczność. Zważywszy na rozmiłowanie ISIS w praktykach wątpliwych sanitarnie (jak publiczne pozbawianie ludzi kończyn czy głowy), wydane tam zalecenia są zaskakująco rozsądne. Dżihadystom radzi się zakrywanie ust przy kichaniu (przywołując nawet hadis na temat zarazków), częste mycie rąk oraz niewyprawianie się na ziemie dotknięte epidemią (choć Europa nie zostaje ani razu wymieniona z nazwy).
Dżihadystom radzi się częste mycie rąk i niewyprawianie się na ziemie dotknięte epidemią.
Nie przyjadą? Ależ to nie szkodzi! Już tu są. Spośród 199 dżihadystów aresztowanych w Europie w samym 2015 roku za akty terroru 57 procent wyjdzie na wolność do 2023 roku, wyliczył think-tank GlobSec. W 2019 roku francuskie więzienia opuściło około 50 osób skazanych za terroryzm i kolejne 450 uznanych za radykałów. Większość z nich to francuscy obywatele, których nie można wydalić do innego kraju. Francuski Instytut Spraw Międzynarodowych opublikował w 2018 roku raport, w którym przygląda się 137 dżihadystom osadzonym we francuskich więzieniach. 91 procent z nich stanowią Francuzi, a tylko 22 procent ma podwójne obywatelstwo. Chociaż przeprowadzanie zamachów za pomocą tzw. samotnych wilków to taktyka ISIS stosowana raczej w okresach świetności, czasy są teraz wyjątkowe dla wszystkich – i dżihadyści dobrze o tym wiedzą. ISIS z jednej strony radzi swoim członkom zapobieganie zakażeniu, z drugiej jednak stwierdza jasno, że śmierć w wyniku zakażenia będzie uznana za męczeńską.
Pandemia sprzyja prowadzeniu cyberdżihadu. W czasie izolacji, gdy towarzyszą nam uczucia osamotnienia, napięcia i lęku, odczuwamy potrzebę wytłumaczenia sobie kryzysu i nadania mu sensu. Jesteśmy też szczególnie narażeni na fałszywe newsy i teorie spiskowe. Facebook walczy ze stronami straszącymi rzekomym zagrożeniem ze strony sieci 5G, parę dni temu Polska drżała przed radioaktywną chmurą nadciągającą rzekomo znad Czarnobyla (nie było jej), a internauci próbują wyśledzić, komu i skąd uciekł wirus. Media społecznościowe mają tu dużą rolę do odegrania (o czym pisaliśmy już przy okazji rzekomego pokonania ISIS przed ponad rokiem).
Pogłoski o pokonaniu Państwa Islamskiego są mocno przesadzone
czytaj także
Dzięki algorytmom rozpoznającym symbole, muzykę i treści organizacji terrorystycznych 98 procent rozprowadzanych przez nie treści znika z sieci, zanim zobaczy je ludzkie oko. Pozostaje jednak dwa procent ekstremistycznych materiałów, które szczególnie teraz mogą trafić na podatny grunt. Są także jednostki już zradykalizowane, które czekają tylko na sprzyjające okoliczności. A – jak tłumaczy „An-Naba” – „ostatnią rzeczą, jakiej chcą [państwa zachodnie – przyp. aut.] to, żeby ten krytyczny dla nich czas zbiegł się z przygotowaniami żołnierzy Kalifatu do nowych ataków, takich jak w Paryżu, Londynie, Brukseli czy innych miejscach”. Uwagi te padają w 226. numerze „An-Naby” z 19 marca w tekście zatytułowanym „Największy koszmar krzyżowców”.
ISIS posłużyło się tytułową frazą nie po raz pierwszy – a ściślej, po raz drugi. „Ustanowienie Państwa Islamskiego w Iraku to największy koszmar krzyżowców” – tak brzmi pierwsze zdanie Khoutah Istratigiya li Ta’aziz al-Maqif al-Siyasi al-Dawlat al-Islamiyah fi al-Iraq (Strategicznego planu poprawienia pozycji politycznej Państwa Islamskiego w Iraku), szerzej znanego jako Memorandum z Faludży. Jego autor do dziś nie jest znany, a więc może pozostawać przy życiu. Ten tekst, datowany na miesiąc muharram 1431 roku (przełom grudnia 2009 i stycznia 2010), to 55-stronicowy rachunek sumienia, zawarta w pięciu rozdziałach analiza błędów, jakie popełniło ówczesne Państwo Islamskie w Iraku i planowanie strategii, jaką powinno przyjąć.
Przez długi czas memorandum nieszczególnie interesowało zachodnich analityków. Nie palono się nawet do przetłumaczenia go z arabskiego (to pierwsze mogło być skutkiem drugiego lub odwrotnie). Wielu ekspertów wierzyło wręcz, że ISI, jak wtedy nazywało się ugrupowanie, zostało osłabione na tyle, że można mówić o jego upadku. Śmierć pierwszego przywódcy (Abu Musab az-Zarkawi zginął w nalocie amerykańskich sił w Iraku w 2006 roku), utrata terytorium i poparcia – to wszystko zwiastowało rychły koniec organizacji, która od swojego zarania wstrząsnęła światem niewidzianą dotychczas brutalnością.
Daesz wzięło sobie jednak za nieoficjalne motto pewien arabski slogan, tyle wyświechtany, co w tym przypadku prawdziwy. Brzmi on baqiya wa tatamaddad, co znaczy dosłownie „trwanie i ekspansja”. Szczególną umiejętnością grupy (którą posiadła też, choć w mniejszym stopniu, al-Kaida), jest przyjmowanie formy przetrwalnikowej. Tak właśnie stało się po domniemanym zwycięstwie nad dżihadystami w 2007 roku, kiedy radość okazała się przedwczesna. ISIS w różnych formach przetrwało już dwa potężne kryzysy i wszystko wskazuje na to, że przetrwa i tym razem.
W tej chwili Państwo Islamskie, podobnie jak przed trzynastoma laty, nie ma kontroli nad żadnym terytorium. Ma za to znacznie bardziej rozbudowaną niż wtedy sieć swoich prowincji rozsianych po całym świecie, od zachodniej Afryki po Azję Południowo-Wschodnią, od – według różnych źródeł – 20 do 30 tysięcy bojowników na terenie Iraku i Syrii oraz sieć wsparcia, komunikacji i zaopatrzenia na dużych połaciach tych państw. Od początku lutego żołnierze ISIS dokonują kolejnych zamachów w regionie, co wyraźnie sygnalizuje problem istnienia uśpionych komórek organizacji. A koronawirus stwarza im nader sprzyjające okoliczności do działania.
czytaj także
Z kilku aparatów władzy sprawujących kontrolę nad poszczególnymi terenami Iraku i Syrii – irackiego rządu, reżimu Asada i Syryjskiej Rady Demokratycznej – wszystkie są zajęte zwalczaniem pandemii i jej skutków. International Crisis Group w jednym z ostatnim raportów ostrzega, że pogorszenie warunków bezpieczeństwa – a z taką sytuacją mamy do czynienia w Iraku, którego służby bezpieczeństwa są skupione na COVID-19 – pozwoli ISIS planować i przeprowadzać bardziej kompleksowe, pochłaniające więcej zasobów ataki, które przyniosą znaczne straty w ludziach. Dodatkowo w Iraku ciągle panuje paraliż systemu politycznego, a rosnące napięcie między USA a Iranem, dla których Irak jest sceną konfliktu proxy, tylko sprzyja dżihadystom.
Na efekty nie trzeba było długo czekać. Oto dane z zaledwie dwóch tygodni: 7 kwietnia we wschodniej prowincji Syrii Dajr az-Zaur bojownicy ISIS zabili dwóch członków Narodowych Sił Obrony. Tego samego dnia członek ISIS zdetonował minę na południu prowincji, uśmiercając czterech członków irańskiej brygady Al-Kuds. Dzień wcześniej dżihadyści stracili kobietę, która miała współpracować z reżimem Baszara al-Asada. ISIS zaatakowało także pozycje reżimu w miastach Al-Dżala, Al-Sial i Al-Abbas. Także w Iraku zaobserwowano znaczne nasilenie ataków na siły bezpieczeństwa.
Kolejny problem stanowią więzienia i obozy na terytoriach kontrolowanych przez SDF, w których obecnie przebywa 11-12 tysięcy członków ISIS. Z jednego z tekstów nt. pandemii koronawirusa czytelnicy „An-Naby” mogą się dowiedzieć, że „powinni wykorzystać obecne możliwości, by nadal pracować nad uwolnieniem muzułmanów z więzień i obozów, w których spotyka ich zniewolenie i choroby”. Już w marcu dochodziło tam do prób buntu i ucieczki, a sytuacja sanitarna jest kiepska. Od rozpoczęcia operacji Gałązka Oliwna w 2019 roku ujęcie wody w Allouk jest kontrolowane przez Turcję, co powoduje częste przerwy w dostawie. Brakuje też lekarstw i sprzętu medycznego, w tym defibrylatorów. Kiedy na te tereny dotrze wirus, Kurdowie mogą nie być w stanie opanować sytuacji i jednocześnie utrzymać kontroli nad obiektami, w których dziś przebywają dżihadyści. Co gorsza, istnieje dla nich potencjał poparcia – odkąd Donald Trump zdecydował o wycofaniu USA z północno-wschodniej Syrii, część miejscowej ludności nie chce współpracować z SDF, zdając sobie sprawę, że ich zwierzchnictwo nad tymi terytoriami jest tylko tymczasowe.
„Państwo upadło po jego pierwszym ustanowieniu, ale powróci za zgodą Boga (…) To [wycofanie się zagranicznych wojsk – przyp. aut.] postawi Państwo Islamskie w Iraku w lepszej politycznej i militarnej pozycji za dwa lata, kiedy większość sił wroga się wycofa. Kiedy to nastąpi, projekt muzułmański będzie gotowy, by przejąć sprawy w Iraku. To oczywiste, że każdy szykuje się na moment, kiedy wrogie siły krzyżowców opuszczą Irak” – pisał anonimowy autor Memorandum z Faludży.
Nie da się nie zauważyć kolejnej paraleli: z powodu pandemii koronawirusa kolejne państwa wycofują z Iraku swoich żołnierzy. Samo Państwo Islamskie pisze w „An-Nabie”: „Ostatnią rzeczą, jakiej będą chciały [państwa Zachodu – przyp. aut], to zwiększanie liczebności swoich wojsk w miejscach, w których szerzy się epidemia albo gromadzić swoje siły bezpieczeństwa czy żołnierzy u siebie w czasie, kiedy starają się ograniczać zgromadzenia i kontakty między ludźmi wszelkich profesji”. Wycofujący się Amerykanie kontrolują teraz zaledwie ułamek obszaru, nad którym wcześniej sprawowali nadzór. Podpułkownik Tim Garland, amerykański oficer, który w bazie Ain al-Asad zajmuje się operacjami przeciwko Państwu Islamskiemu, powiedział magazynowi Foreign Policy, że dawniej nadzorowali strefę rozmiaru Teksasu, teraz – Dallas. Nie ulega wątpliwości, że dżihadyści będą chcieli – jak zawsze – wypełnić tę próżnię.
Jakie wnioski powinniśmy zatem wyciągnąć na podstawie obecnej propagandy ISIS, znając historię i modus operandi grupy? Po pierwsze – nie tracić czujności. Takie grupy jak Państwo Islamskie czy Al-Kaida zawsze podejmują próby skapitalizowania konfliktów, kryzysów i chaosu. Nie powinniśmy mieć złudzeń, że teraz, kiedy nasza uwaga, czas i środki są skoncentrowane na pandemii, Daesz ugra coś dla siebie – należy jednak zrobić wszystko, żeby potencjalne szkody zminimalizować.
czytaj także
Stany Zjednoczone, na co nie ma wielkiej nadziei, powinny wziąć sobie do serca apel António Guterresa o globalne zawieszenie broni i nie tylko powstrzymać się od dalszego eskalowania napięcia w relacjach z Iranem – ale nawet przełknąć gorzką pigułkę i zrozumieć, że to naturalny sojusznik USA i Europy w kwestii zwalczania sunnickiego ekstremizmu w regionie.
Parafrazując pewnego amerykańskiego polityka, pandemia to zbyt wspaniała rzecz, żeby Państwo Islamskie mogło ją zmarnować.
**
Fragmenty Memorandum z Faludży cytuję za książką The ISIS Reader: Milestones Texts of the Islamic Movement, Charlie Winter, Craige Whiteside, Haroro J. Ingram. Wersy z Koranu przytaczam w tłumaczeniu Józefa Bielawskiego, PIW 1986.