Świat

Dlaczego Manning?

To właśnie za Obamy sygnalistów i aktywistów ścigano wyjątkowo uparcie. Skąd więc decyzja o ułaskawieniu Chelsea Manning?

Prezydent Barack Obama na dosłownie chwilę przed odejściem z urzędu skorzystał z prawa łaski wobec ponad dwustu osób. Na liście osób, którym skrócono wyroki lub ułaskawiono, znajduje się też Chelsea Manning, sygnalistka, która ujawniła być może najważniejsze informacje o wojnach z Irakiem i Afganistanem i realiach amerykańskiej „wojny z terroryzmem” na Bliskim Wschodzie.

Prezydent Obama w pewnych aspektach dokonał gestu wyjątkowego, pod innymi względami po prostu kontynuował politykę, jaką prowadzili obaj jego poprzednicy. Zarówno prezydent Bush, jak i Clinton pod koniec kadencji korzystali z prawa łaski wobec skazanych – gesty te były symbolicznym pożegnaniem z urzędem, ale miały też swoje polityczne uwarunkowania. Obydwaj złagodzili też kary wojskowym, którzy ujawnili istotne informacje, tak jak wobec Manning zrobił to Obama. Prezydent Bush unieważnił wyrok więzienia dla byłego szefa gabinetu swojego wiceprezydenta, Dicka Cheneya, Lewisa Libby, który został skazany w związku z ujawnieniem tożsamości agentki CIA i matactwem w śledztwie. Clinton ułaskawił Jamesa Morrisona, byłego analityka marynarki wojennej, który przekazał prasie tajne fotografie satelitarne.

Czym od poprzednich różni się sprawa Manning? Po pierwsze swoją „wybuchowością”. Pracując jako analityk Manning – wtedy pod męskim imieniem Bradley, które zmieniła w więzieniu – wyprowadziła setki tysięcy materiałów wywiadowczych, operacyjnych i dyplomatycznych. Służyła w Iraku, zaledwie w stopniu private first class, starszego szeregowego. To wiele mówi o standardach obchodzenia się z informacjami w amerykańskiej armii – już po aresztowaniu Manning tłumaczyła, że zdobycie tajnych dokumentów w ogóle nie było trudno, bo żołnierze swobodnie z nich korzystali, nierzadko wynosząc na płytach dla rodziny i znajomych wojenne fotografie i nagrania, jako „pamiątki” czy „trofea”. Tak też zrobiła Manning, jednego dnia po prostu przynosząc płyty podpisane „Lady Gaga”, kasując ich zawartość i nagrywając na nich materiały, które chciała później przekazać prasie. Podobno „Washington Post” nie wyraził zainteresowania, a w „New York Timesie” nikt nie odebrał telefonu. Manning ostatecznie zdecydowała się przekazać je serwisowi WikiLeaks, wówczas jeszcze nie tak znanej jak dziś platformie Juliana Assange’a.

Czym od poprzednich różni się sprawa Manning? Po pierwsze swoją „wybuchowością”.

Najgłośniejszym echem odbiło się chyba nagranie nazwane później collateral murder, czyli „zabójstwo uboczne”. Zostało ono zaprezentowane światu na konferencji prasowej w Waszyngtonie 5 kwietnia 2010 roku. Nagranie pokazuje ostrzał prowadzony przez dwa helikoptery w Bagdadzie, które za cel wzięły skrzyżowanie, na którym wcześniej ostrzelano amerykański samochód wojskowy typu humvee. Piloci najpierw ostrzelali grupę gapiów, myśląc, że to mogą być bojownicy, a następnie otworzyli ogień do dwóch mężczyzn kręcących się w pobliżu oraz zaparkowanego nieopodal vana. Uwagę zwróciły „granatniki”, który trzymali. Tylko że nie były to lufy granatników, a obiektywy fotograficzne, ostrzelani mężczyźni – Saeed Chmagh i Namir Noor-Eldeen – byli korespondentami wojennymi pracującymi dla agencji Reuters. Śmierć poniosło przynajmniej 12 osób, rannych zostało dwoje dzieci. Szczególny szok wywołały wyluzowane, niezobowiązujące komentarze prowadzących ostrzał żołnierzy – zachowywali się, jak gdyby to, czy strzelają do cywili, czy nie, było bez znaczenia. W pewnym momencie widzimy obraz z helikoptera krążącego nad czołgającym się rannym, podczas gdy głosy na nagraniu zachęcają go, by podniósł broń, aby mieli powód, aby go dobić – choć być może od początku nie miał w rękach żadnej broni.

Obok tego były jeszcze dokumenty, które w ocenie wielu komentatorów przyczyniły się do Arabskiej Wiosny – to Wikileaks ujawniła wiele kompromitujących informacji o tunezyjskim autokracie Ben Alim – i świadectwa z obu amerykańskich wojen. W oświadczeniu po aresztowaniu Manning pisała: „Zastanawiałam się wtedy, jaki to odniesie skutek, jak zostanie odebrane przez opinię publiczną. Miałam nadzieję, że zachowanie załogi śmigłowca zaniepokoi opinię publiczną tak samo jak mnie. Zależało mi, żeby Amerykanie zrozumieli, że nie wszyscy w Iraku i Afganistanie są celami, które trzeba unieszkodliwić. Że ludzie ci z trudem usiłują przeżyć w przygniatającym środowisku, które nazywamy »asymetrycznymi działaniami wojennymi«. Reakcja mediów i opinii publicznej na to nagranie dodała mi otuchy. Okazało się, że inni byli wzburzeni tak samo jak ja, a może nawet bardziej”.

W 2013 roku Manning została skazana za kilka wykroczeń – ale nie najpoważniejsze, grożące karą śmierci, „pomaganie wrogowi” – na 35 lat więzienia, licząc od dnia aresztowania w 2010 roku.

Gest Obamy jest wyjątkowy właśnie z powodu długości tego wyroku. Organizacje broniące praw człowieka podkreślały, że warunki, w jakich jest przetrzymywana, godzą w międzynarodowe konwencje zakazujące tortur i nieludzkiego traktowania. Manning – także z powodu zdiagnozowanej dysforii płciowej i transseksualnej tożsamości – nie stała się bohaterem/bohaterką. Za brak patriotyzmu i zdradę atakowały ją nie tylko media prawicy (co oczywiste), ale też mainstream, a także część społeczności LGBT. Uważano, że swoim działaniem wzmacnia terroryzm, osłabia poparcie dla armii i pomaga przeciwnikom Ameryki. Mimo to Obama w dość oszczędnych słowach przyznał, że są powody, aby wyrok skrócić, aż o 28 lat. Trump – można się o to dość bezpiecznie założyć – Manning by nie ułaskawił.

Dymek: Chelsea Manning nic nie musi

Z drugiej zaś strony to właśnie za Obamy sygnalistów i aktywistów ścigano wyjątkowo uparcie. Osoby związane z WikiLeaks albo grupą hakerską Anonymous, które ujawiniły wiele międzynarodowych skandali i zbrodni, a także skutecznie walczyły na froncie informacyjnym z reżimami, po identyfikacji przez amerykańskie (lub zaprzyjaźnione) służby dostawały olbrzymie wyroki. Na administrację presję wywierały korporacje, które w kradzieży tajemnic widziały wielkie zagrożenie. Administracja Obamy, a konkretnie Departament Sprawiedliwości, złagodziła prawo wobec dziennikarzy ujawniających tajemnice, ale z zastrzeżeniem, że bardzo surowo będą ścigać łamanie prawa.

Dlaczego więc Obama zdecydował się Manning uwolnić? Interpretacji może być kilka. Żeby wkurzyć republikanów i prawicę? Możliwe. Żeby zachować – wbrew wielu faktom – wizerunek prezydenta pokoju i obrońcy praw człowieka? Bardzo prawdopodobne. Żeby nie uwalniać Snowdena (który przebywa w Rosji) i dylemat ten zostawić prezydentowi Trumpowi? Niewykluczone.

Co ciekawe, częścią tego zakładu jest też sam szef WikiLeaks, Julian Assange. Przebywa obecnie w ambasadzie Ekwadoru w Londynie, gdzie ukrywa się przed Amerykanami i zarzutami o gwałt w Szwecji. Na kilka dni przed ułaskawieniem ogłosił na Twitterze – który chyba już oficjalnie należy nazwać głównym kanałem komunikowania się z amerykańską administracją – że podda się procesowi, o ile Manning zostanie uwolniona. Życzenie Assange’a – i organizacji broniących praw człowieka, które prowadziły kampanię na rzecz uwolnienia Manning – stało się rzeczywistością. Czy zatem teraz sam Assange, który stał się niespodziewanym bohaterem amerykańskiej prawicy – chwaliła go m.in. Sarah Palin i sam Trump – oskarżany o pracę z Rosjanami, wybierze się do USA i stanie przed sądem? I co na to nowa administracja?

Co zostanie po Obamie?

Uwolnienie Manning otwiera nowy, arcyciekawy rozdział tej historii o tajemnicach, wyciekach i prawdzie – przy prezydencie, który ma problem ze wszystkimi trzema.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jakub Dymek
Jakub Dymek
publicysta, komentator polityczny
Kulturoznawca, dziennikarz, publicysta. Absolwent MISH na Uniwersytecie Wrocławskim, studiował Gender Studies w IBL PAN i nauki polityczne na Uniwersytecie Północnej Karoliny w USA. Publikował m.in w magazynie "Dissent", "Rzeczpospolitej", "Dzienniku Gazecie Prawnej", "Tygodniku Powszechnym", Dwutygodniku, gazecie.pl. Za publikacje o tajnych więzieniach CIA w Polsce nominowany do nagrody dziennikarskiej Grand Press. 27 listopada 2017 r. Krytyka Polityczna zawiesiła z nim współpracę.
Zamknij