Świat

Ajatollah na Twitterze Muska. Wolność słowa – ale dla kogo?

Podzielam troskę Muska o zjawisko, które on nazwał „wirusem umysłu woke” – chodzi mu o skłonność do atakowania ludzi wygłaszających opinie uznane za niepoprawne politycznie – a także o brak prawdziwego dialogu pomiędzy różnymi stanowiskami na politycznym spektrum.

Jak to jest, że człowiek, który zakazał 83 milionom obywateli używać Twittera, sam swobodnie funkcjonuje na platformie, publikując treści uwłaczające kobietom czy popierając napaść na pisarza Salmana Rushdiego? Chodzi mi tutaj o przywódcę Islamskiej Republiki Iranu, ajatollaha Alego Chameneiego, którego rząd zabija młode kobiety, chcące chodzić z odkrytą głową w miejscach publicznych.

Doszman w sieci. Jak władze Iranu reagują na uliczne protesty? [rozmowa]

Od kilku lat irańsko-amerykańska aktywistka Masih Alinejad nawołuje do zablokowania Chameneiego na Twitterze. W zeszłym miesiącu Alinejad obok prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego otrzymała Nagrodę za Odwagę Oxi, przyznawaną na ceremonii w amerykańskim Instytucie Pokoju. Rzeczywiście, przeciwstawienie się Chameneiemu wymaga odwagi. Świadczy o tym choćby brutalny atak na Rushdiego w sierpniu tego roku, którego przyczyn można doszukać się w fatwie wydanej w 1989 roku przez poprzedniego ajatollaha, Ruhollaha Chomejniego, skazującej powieściopisarza na śmierć za bluźnierstwo.

Jeszcze w 2019 roku Chamenei skomentował ten werdykt jako „pewny i nieodwołalny”. Zaś po ataku irański minister spraw zagranicznych odmówił potępienia napastnika, obwiniając Rushdiego. Sama Alinejad od sierpnia, kiedy to służby zatrzymały mężczyznę oskarżonego o planowanie jej zabójstwa, znajduje się pod ochroną FBI.

Po zakupie Twittera przez Elona Muska kampania na rzecz zablokowania Chameneiego stara się wpłynąć na multimiliardera. W niedawnym liście do reklamodawców Musk napisał, że nabył Twittera, ponieważ „to istotne dla przyszłości cywilizacji, by miała wspólną, cyfrową agorę, gdzie można zdrowo dyskutować o bardzo różnorodnych poglądach, bez uciekania się do przemocy”. W przeciwnym razie, ostrzega Musk, załamią się możliwości dialogu w mediach społecznościowych, które podzielą się na „skrajnie prawicowe i skrajnie lewicowe bańki, generujące więcej nienawiści i dzielące społeczeństwo”.

Podzielam troskę Muska o zjawisko, które on nazwał „wirusem umysłu woke” – chodzi mu o skłonność do atakowania ludzi wygłaszających opinie uznane za niepoprawne politycznie – a także o brak prawdziwego dialogu pomiędzy różnymi stanowiskami na politycznym spektrum. To dlatego współzałożyłem „Journal of Controversial Ideas”, czasopismo, którego trzeci numer właśnie wyszedł. Podobnie jak na Twitterze, można publikować pod pseudonimem; w innych aspektach jesteśmy jednak na drugim biegunie. Twitter ogranicza posty do 280 znaków, a my przyjmujemy teksty do 12 tysięcy słów. To więc nie przypadek, że Twittera używa 240 milionów ludzi, a my cieszymy się z 50 tysięcy odsłon w pierwszym roku działalności – to sporo jak na czasopismo naukowe.

Słowa Muska o „zdrowym” dyskutowaniu poglądów podlegają różnym interpretacjom, również takim zmierzającym do znacznego ograniczenia wolności słowa. Cokolwiek jednak miałoby to znaczyć, pozostaje pytanie, jak do tego doprowadzić. W „Journal of Controversial Ideas” po wstępnej weryfikacji przesyłamy wszystkie artykuły do niezależnych recenzentów przy utajnieniu autora lub autorki. Podobnie postępujemy z odpowiedziami na opublikowane teksty. Poszukujemy przemyślanych wywodów, a nie tylko polemik.

Od naszego pierwszego zaproszenia do nadsyłania tekstów ponad rok temu otrzymaliśmy 300 zgłoszeń. Obecnie odsetek przyjętych artykułów wynosi 12 procent. Natomiast na Twitterze co sekundę pojawia się 6000 nowych postów. Nawet firmie wartej 44 miliardy dolarów nie opłaca się utrzymywać wystarczającej liczby pracowników do prześwietlania tych tweetów – a Musk podobno planuje nie powiększać personel, ale zwolnić około 25 procent osób zatrudnionych przez Twittera. Rozwiązaniem mogłaby być sztuczna inteligencja. Obecnie jednak nie potrafi ona skutecznie rozróżniać tweetów stanowiących pozytywny wkład do debaty od tych promujących nienawiść i podziały społeczne, którym pragnie zapobiec Musk.

Multimiliarder nazwał siebie „absolutystą wolności słowa”. Udane przejęcie Twittera – który ma w logo błękitnego ptaszka – ogłosił w wiadomości: „ptak jest na wolności”. Zniesienie wszystkich ograniczeń treści dopuszczalnych na Twitterze nie jest jednak odpowiednim sposobem promowania „zdrowej” debaty wśród ludzi o bardzo odmiennych punktach wyjścia. Dowodzi tego zbiór ponad 1200 rasistowskich i antysemickich tweetów i retweetów, które pojawiły się na serwisie w ramach zorganizowanej kampanii, zgranej w czasie z dokonaniem zakupu przez Muska.

Osiągnięcie chlubnego celu Muska wymaga rozróżnienia pomiędzy wypowiedziami odwołującymi się do rozumu i dowodów bądź starającymi się poszerzyć naszą empatię i zrozumienie, aby przekonać nas do zmiany zdania, a wypowiedziami starającymi się oczerniać innych i wywoływać nienawiść.

Musk być może już to zrozumiał. Po przejęciu firmy zatweetował o pomyśle stworzenia „rady moderacji treści [złożonej z osób] o wysoce różnorodnych punktach widzenia” i zapowiedział, że firma nie będzie podejmować „istotnych decyzji na temat treści bądź przywracania kont”, zanim nie „zgromadzi się ta rada”. Taki organ z pewnością będzie musiał rozważyć kwestię, czy Twitter powinien udzielać głosu komuś, kto opowiada się za podrzędnym statusem kobiet oraz popiera karę śmierci za wypowiedzi uznane za bluźnierstwo przez jego religię.

Ajatollah jest nagi. Uzurpowana władza duchownych w Iranie

Panowanie nad platformą taką jak Twitter złożyło wielką władzę – a zatem i ogromną odpowiedzialność – w rękach jednej osoby. Od Muska oraz od wyznaczonych członków i członkiń planowanej rady będzie zależeć, jak się obejdą z tą odpowiedzialnością.

**
Peter Singer jest profesorem bioetyki na uniwersytecie Princeton, profesorem Uniwersytetu w Melbourne i założycielem organizacji non profit The Life You Can Save. Jest autorem książek Animal Liberation (Wyzwolenie zwierząt, przeł. Anna Alichniewicz, Anna Szczęsna, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2004), Practical Ethics (Etyka praktyczna, przeł. Agata Sagan, Książka i Wiedza, Warszawa 2003), The Life You Can Save (Życie, które możesz ocalić, przeł. Elżbieta de Lazari, Czarna Owca, Warszawa 2011) oraz The Most Good You Can Do.

Copyright: Project Syndicate, 2022. www.project-syndicate.org. Z angielskiego przełożyła Aleksandra Paszkowska.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij