Zdrowie

Burmistrz Budapesztu chce miasta bez igieł

Programowi wymiany igieł i strzykawek w stolicy Węgier grozi zamknięcie. Publiczne finansowanie i wsparcie polityczne dla redukcji szkód słabną.  

We wrześniu 2013 roku Rada Miejska VIII dzielnicy Budapesztu zdecydowała o zakończeniu umowy z Fundacją Kék Pont (Niebieski Punkt) – organizacją pozarządową, która prowadzi program wymiany igieł i strzykawek w centrum Budapesztu. Celem burmistrza dzielnicy jest jego całkowite zamknięcie – twierdzi on, że Punkt przyciąga użytkowników narkotyków z innych części miasta oraz, że to z powodu jego funkcjonowania na ulicach można znaleźć coraz większą liczbę porzuconych igieł i strzykawek.

Ministerstwo Zasobów Ludzkich (EMMI) zorganizowało w związku z sytuacją szereg spotkań, jednak zachowuje milczenie w debacie publicznej. Rząd umywa ręce, twierdząc że jest to kwestia do rozwiązania na poziomie lokalnym. Burmistrz dzielnicy, Máté Kocsis, ma – co zaskakujące – sojusznika w osobie byłej sekretarz Narodowej Rady ds. AIDS, Dr. Eszter Ujhelyi. W wywiadzie dla lokalnej gazety „Józsefváros” zaprzecza ona, jakoby punkty wymiany igieł i strzykawek odgrywały rolę w profilaktyce zakażeń i mówi: „jeśli ktoś uda się do apteki, może z łatwością kupić kilka [igieł]”.

Odmienne zdanie mają osoby zawodowo zajmujące się kwestiami związanymi z używaniem narkotyków. Stu wiodących ekspertów z obszaru profilaktyki narkotykowej, terapii i redukcji szkód wysłało list otwarty do ministra, Zoltána Baloga, wzywając go do podjęcia natychmiastowych kroków w celu ochrony Punktu i opowiedzenia się przeciwko jego likwidacji. Podkreślili, że nowa strategia antynarkotykowa przyjęta w tym roku przez Parlament aprobuje programy wymiany igieł i strzykawek i obliguje rząd do rozszerzania ich zasięgu działania. Jak do tej pory rząd nie odpowiedział jednak na list.

Pracownicy specjalistycznych serwisów zaznaczają, że zaistniała sytuacja to nie tylko problem na poziomie lokalnym, ale również krajowym.

Kék Pont to największy punkt wymiany igieł i strzykawek na Węgrzech, docierający do około 3000 klientów (działalność rozpoczęto w 2006 roku). Ci ludzie to przede wszystkim zmarginalizowani, zubożali, Romowie, którzy wcześniej w ogóle nie byli dostrzegani przez system lecznictwa. Organizacja prowadząca Punkt zdecydowała o prowadzeniu go w VIII dzielnicy ze względu na istnienie tam otwartej sceny narkotykowej: ludzie wstrzykują narkotyki w pustostanach i bawią się w kotka i myszkę z policją. W opozycji do oskarżeń o przyciąganie osób używających narkotyki z innych dzielnic stoją statystyki: sześciu na dziesięciu klientów programu mieszka w tej samej dzielnicy. Jest to slumsowa część miasta, którą rada miejska chciałaby uszlachetnić. Użytkownicy narkotyków, pracownicy seksualni i osoby bezdomne stoją temu na przeszkodzie. Zamiast zapewnienia zmarginalizowanym grupom tanich mieszkań socjalnych i dostępu do podstawowych usług socjalnych i zdrowotnych próbuje się usunąć ich z pola widzenia.

To nie Punkt jest odpowiedzialny za porzucone na ulicach igły. W 2011 roku klienci programu zwrócili 70% zużytych igieł i strzykawek do programu. W tym roku jednak współczynnik zmalał do 40%, ponieważ z braku środków spadła liczba igieł, którą Punkt może zapewnić. Organizacja musiała ograniczyć czas funkcjonowania Punktu, zwolnić 12 pracowników i wprowadzić dzienne limity liczby sterylnych igieł i strzykawek, jakie przypadają na jednego pacjenta. Fundacja kilka razy zwracała się z prośbą o wsparcie finansowe i opracowanie strategicznego planu poprawienia sytuacji zarówno do samorządu lokalnego jak i rządu, jednak bez rezultatu. Zamiast współpracy, burmistrz wybrał zrobienie z pracowników socjalnych kozła ofiarnego.

Lokalna policja dodatkowo zakłóca działanie Punktu poprzez legitymowanie i przeszukiwanie młodych osób znajdujących się w jego pobliżu. Z obawy przed aresztowaniem pacjenci niekiedy wolą zwyczajnie porzucić gdzieś zużyte igły, niż je zwrócić. Obecna administracja prowadzi tego rodzaju działania łamiąc umowę podpisaną w 2005 roku pomiędzy Programem i Budapesztańską Policją, zobowiązującą funkcjonariuszy do zaniechania działań utrudniających działanie Punktu. Większość jego klientów to Romowie, będący w grupie podwyższonego ryzyka jeśli chodzi o aresztowanie – profilowanie rasowe przez węgierską policję jest udokumentowane przez niedawne badania przeprowadzone przez Helsińską Fundację Praw Człowieka.

Organizacja Hungarian Civil Liberties Union (HCLU) złożyła zażalenie do Rzecznika Praw Obywatelskich, prosząc go o zbadanie czy decyzja władz dzielnicy łamie konstytucyjne prawo do zdrowia wobec osób używających narkotyki, jak również prawo okolicznych mieszkańców do zdrowego środowiska. Zażalenie prezentuje silne naukowe dowody ukazujące że programy wymiany igieł i strzykawek są skuteczne w ograniczaniu zakażeń wirusem HIV, a przy tym nie mają negatywnego wpływu na zdrowie publiczne, czy powszechne bezpieczeństwo. Dokument zwraca uwagę na to, że arbitralne zamknięcie funkcjonującego programu wymiany igieł i strzykawek w środowisku o wysokim stopniu ryzyka narusza prawo do możliwie najwyższych standardów zdrowia, zapewnione przez Międzynarodowy Pakt Praw Gospodarczych, Społecznych i Kulturalnych, który został ratyfikowany przez Węgry. Odnosi się to do komentarza ogólnego nr 14 Paktu, jak również do raportu Specjalnego Sprawozdawcy ds. prawa do zdrowia, który zaleca stopniowe wprowadzanie programów opartych na dowodach naukowych w celu ograniczania transmisji HIV.

Sprawa Niebieskiego Punktu nie jest jedyną – na Węgrzech można zaobserwować generalne ograniczenie dostępu do programów redukcji szkód. Inny punkt wymiany igieł i strzykawek, prowadzony przez Fundację Artéra, musiał zaprzestać działalności na kilka miesięcy z powodu braku środków. Inne programy, takie jak Drug Prevention Foundation, czy Street Front prowadzony przez Serwis Charytatywny Baptystów również zostały zmuszone do ograniczenia pomocy. Zgodnie z najnowszymi danymi węgierskiego Punktu Kontaktowego EMCDDA, liczba sterylnych igieł i strzykawek spadła o ponad 35% pomiędzy rokiem 2011 a 2012 (z 648,269 do 420,812). Liczba klientów nie uległa znaczącym zmianom, ale kontakty z klientami spadły o 14%. Oznacza to, że mamy do czynienia z dramatycznym spadkiem dostępności sterylnego sprzętu do wstrzykiwania wśród osób używających narkotyki dożylnie. Liczba rozdawanych czystych igieł spadła ze 114 do niebezpiecznie niskiego poziomu – 74 na osobę. Zgodnie z zaleceniami UNAIDS, WHO i UNODC, profilaktyka zakażeń HIV wśród osób zażywających narkotyki iniekcyjnie aby była skuteczna, wymaga współczynnika przekraczającego 100 czystych igieł na osobę. Nieskuteczność programów redukcji szkód na Węgrzech jest więc smutnym, ale nieuniknionym wnioskiem.

Dodatkowo, rynek narkotyków również znacząco się zmienił. Kilka lat temu większość użytkowników iniekcyjnych używała heroiny, jednak obecnie wstrzykuje się głównie stymulanty, szczególnie nowe substancje psychoaktywne, jak katynon i pochodne. Heroina jest wstrzykiwana zwykle 2-4 razy dziennie, natomiast te środki stymulujące 10-15 razy. Zapotrzebowanie na czyste igły rośnie a możliwości jego zaspokajania spadają.

Przez kilka ostatnich lat liczba zakażeń HIV wśród osób używających narkotyki iniekcyjnie pozostaje niska, jednak to może wkrótce się zmienić. Rumunia i Grecja są najlepszymi przykładami na to, że rozpowszechnienie zakażeń HIV wśród iniekcyjnych użytkowników narkotyków było niskie, ale gwałtownie wzrosło od roku 2010 w związku z brakiem dostępu do serwisów redukcji szkód i rosnącym wskaźnikiem wstrzykiwania stymulantów. Rozpowszechnienie zakażeń wirusowym zapaleniem wątroby typu C wśród osób używających narkotyki iniekcyjnie w VIII dzielnicy Budapesztu jest już w tej chwili dużo większe (80%), niż średnia krajowa (25-30%). Biorąc pod uwagę rosnące wśród użytkowników trendy do dzielenia się sprzętem iniekcyjnym, jeśli epidemia HIV nie będzie miała miejsca w najbliższych czasie, można uznać to za cud. Jeśli jednak epidemia wybuchnie, najprawdopodobniej i tak nie będziemy o tym wiedzieć – program monitorowania zakażeń HIV i HCV wśród iniekcyjnych użytkowników narkotyków (prowadzony przez Krajowe Centrum Epidemiologiczne) również został zlikwidowany.

Za tę alarmującą sytuację nie powinno winić się osób pracujących w sektorze zdrowia publicznego i opieki społecznej, a brak odpowiedniego finansowania przez rząd. Budżet przeznaczony na kwestie związane z narkotykami zmniejszył się o 60% w latach 2007–2011. W tej chwili celem organizacji związanych z tym obszarem nie jest rozbudowa dostępnych usług lecz przetrwanie. Niektóre z organizacji pozarządowych musiały zamknąć lub zawiesić skuteczne programy pomocy ze względu na niezrównoważony system finansowania. Wsparcie polityczne dla redukcji szkód również zostało zahamowane. Rząd ustanowił nową strategię narkotykową, której celem jest uczynienie z Węgier państwa całkowicie wolnego od narkotyków do roku 2020. Programy redukcji szkód są jej częścią jednak wydaje się, że rząd nie przykłada zbyt dużej wagi do jej wdrożenia. Jego nowym hasłami są wyzdrowienie, abstynencja i „czysta świadomość”. Większość użytkowników narkotyków nie może jednak skorzystać z terapii nawet jeśli tego chce ponieważ dostęp do leczenia jest ograniczony. W lipcu nowy Kodeks Karny wprowadził zaostrzone kary dla użytkowników narkotyków, w związku z czym osoby najsilniej uzależnione mają większe szanse trafić do więzienia niż skorzystać z dofinansowanego programu leczenia.

Kryzys ekonomiczny nie może być obwiniany za wszystko. Zachodzi potrzeba realokacji środków z kosztownych działań organów ścigania do sektora zdrowia publicznego i opieki społecznej.

Jak możemy pozwolić sobie na wydawanie 8-10 miliardów forintów (110–140 mln złotych) rocznie na kryminalizowanie młodych ludzi ze względu na używanie narkotyków, w momencie kiedy zaledwie niecały miliard (14 mln złotych) jest przeznaczany na wszystkie programy leczenia, profilaktyki i redukcji szkód łącznie? Jak możemy, jako obywatele węgierscy, pozwolić sobie na zamykanie programów, które pozwalają nam na ograniczenie kosztów za pomocą profilaktyki zakażeń wirusami przenoszonymi przez krew?

Troska o okolicznych mieszkańców związana z otwartą sceną narkotykową jest zrozumiała lecz rozwiązaniem jest właśnie redukcja szkód. Kończąc działalność programu, burmistrz nie rozwiąże problemu a jedynie wywoła jego eskalację. Rząd musi opowiedzieć się za rozwiązaniami opartymi na fundamentalnych zasadach europejskich polityk narkotykowych – podejść zrównoważonych, opartych na dowodach i prawach. Budapeszt może nauczyć się wiele od zachodnioeuropejskich, australijskich, czy północnoamerykańskich miast, które opracowały skuteczne alternatywy dla karania – takie jak nadzorowane punkty iniekcyjne – które pozwalają na redukowanie szkód wynikających z otwartej sceny narkotykowej.

Peter Sarosi jest aktywistą węgierskiej organizacji Hungarian Civil Liberties Union, zajmującej się międzyinnymi staraniami o zmianę perspektywy globalnej polityki narkotykowej na tę opartę o redukcję szkód. Dziennikarz portalu DrugReporter.

Tłumaczenie: Iga Jeziorska, Studencka Inicjatywa Narkopolityki

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij