Świat

Estonia, czyli jak udało się zwalczyć epidemię przedawkowań

Dopiero kiedy na estońskim rynku zabrakło heroiny, sytuacja zrobiła się naprawdę poważna. Pojawiły się bowiem groźniejsze narkotyki. Każdego roku z przedawkowania umierały dziesiątki Estończyków. Ale milionowy kraj tak efektywnie zażegnał kryzys opioidowy, że teraz Unia Europejska stawia go za wzór. Jednym z kluczy do sukcesu okazała się dekryminalizacja.

Estoński kryzys opioidowy zaczął się od wojny. W 2001 roku Stany Zjednoczone zaatakowały Afganistan, a rok później zaczęły walkę z lokalnym przemysłem narkotykowym. Celem było pozbawienie talibów dochodu z handlu środkami odurzającymi. W efekcie w 2002 roku w oddalonym o 5 tysięcy kilometrów bałtyckim państwie zabrakło heroiny.

Powracające fale przedawkowań

Dilerzy zareagowali błyskawicznie. Próżnia na rynku została zagospodarowana dostawami fentanylu, syntetycznego opioidu o sile wielokrotnie większej niż heroina. Jak tłumaczą autorzy estońskiego raportu o tamtejszym kryzysie opioidowym, nowa substancja miała działanie nawet tysiąckrotnie silniejsze niż deficytowa heroina. Na początku handlarze nie byli tego świadomi, więc fentanyl sprzedawali tak, jakby to była heroina. O zwiększonej mocy nowej substancji nie wiedzieli też użytkownicy.

Z podobnym scenariuszem zmagały się też wtedy inne kraje Europy, ale tylko w Estonii wydarzenia potoczyły się wyjątkowo niekorzystnie. Okazało się, że pojawienie się mocniejszego środka sprawiło, że nikt nie chciał już używać heroiny, kiedy stała się na powrót dostępna. Narkotykowy rynek na lata zdominowały fentanyl i jego analogi.

W efekcie kraj o liczbie ludności niewiele przekraczającej milion przez niemal dwie dekady zmagał się z dramatycznym problemem narkotykowym. W 2002 roku nastąpił gwałtowny wzrost śmierci z przedawkowania. Z roku na rok sytuacja się pogarszała. Rekordowy pod tym względem był 2012, kiedy z przedawkowania zmarło w sumie 170 osób. Skalę zjawiska najlepiej tłumaczy to, że w latach 2007–2017 Estonia miała najwyższy wskaźnik zgonów na milion mieszkańców w całej Unii Europejskiej.

Kryzys narkotykowy w Szkocji. Skąd się wziął?

Użycie syntetycznych opioidów było największe w Tallinie, dookoła stolicy oraz w północno-wschodniej części kraju. Czyli w regionach najbardziej cierpiących z powodu kryzysu społeczno-ekonomicznego, który dotknął Estonię na przełomie tysiącleci. Użytkownicy z czasem przekonywali się o sile fentanylu i odpowiednio miarkowali jego przyjmowanie, ale fale przedawkowań powracały, ilekroć na rynek trafiała nowa wersja tej substancji.

Bez kary, z naloksonem

Jak wskazują autorzy estońskiego raportu, dominacja syntetycznych opioidów wśród osób używających substancji psychoaktywnych oraz wynikająca z tego śmiertelność były w tym czasie zjawiskiem zupełnie nowym. W pozostałych krajach Europy tymczasowa dominacja fentanylu została przełamana, kiedy na rynku znowu pojawiła się heroina. Estonia była jedynym krajem, w którym tak się nie stało.

Już w 2002 roku władze zniosły kary za używanie substancji psychoaktywnych i posiadanie ich niewielkich ilości. Odkąd zniknęło ryzyko pójścia do więzienia, sami użytkownicy, jak i ich towarzysze częściej wzywali karetkę w sytuacjach podbramkowych. Taka zmiana nie nastąpiła jednak natychmiast – żeby strach przed konfrontacją z policją zniknął, potrzeba było lat. Dzięki dekryminalizacji, ale także wobec narastającego kryzysu działania służb w coraz większym stopniu skupiały się na handlarzach narkotykami, a nie na ich użytkownikach.

Norwegowie muszą jeszcze zaczekać na dekryminalizację narkotyków

Władze wprowadzały kolejne środki mające zaradzić kryzysowi – osoby zatrzymane przez funkcjonariuszy na posiadaniu narkotyków czy korzystaniu z nich nie były karane, ale kierowane do placówek ochrony zdrowia i specjalnych ośrodków pomocowych dla osób z uzależnieniami. Rozwinięto system pomocy użytkownikom, który obejmuje m.in. programy redukcji szkód, leczenie substytucyjne i współpracę z terapeutą.

W 2013 roku estoński Narodowy Instytut Rozwoju Zdrowia rozpoczął program przeciwdziałania przedawkowaniom. Jednym z jego elementów było (i pozostaje do dzisiaj) rozdawanie naloksonu, czyli leku, który ratuje życie w przypadku przedawkowania opioidów. Przyjęcie zbyt dużej dawki tych ostatnich sprawia, że człowiek przestaje oddychać, co może doprowadzić do śmierci.

Nalokson działa na receptory opioidowe i znosi efekty przyjęcia narkotyku. W rezultacie odwraca skutki przedawkowania, przy czym nie wywołuje silnych efektów farmakologicznych oraz nie uzależnia.

W ramach szeroko zakrojonej kampanii naloksonowej preparat trafił na wyposażenie służb ratowniczych, rozdawano go również samym użytkownikom, ich bliskim, a nawet mieszkańcom, którzy mogli stać się świadkami przedawkowania w przestrzeni publicznej. Według autorów estońskiego raportu był to jeden z najważniejszych kroków w walce z plagą przedawkowań.

Znamy wyniki największego europejskiego raportu o narkotykach

Przerwany łańcuch

Kolejnym elementem systemowego podejścia do walki z kryzysem było utworzenie w 2018 roku nowego programu wsparcia osób używających narkotyki (skrót od estońskiej nazwy: SÜTIK). Jego ogólnym celem jest poprawa jakości życia użytkowników. W ramach programu potrzebujący nie tylko dostają pomoc psychologiczną, ale trafiają pod opiekę pracownika, który uczy sposobów redukcji szkód i kieruje w inne miejsca, gdzie można rozwiązać pozostałe problemy, np. mieszkaniowe, prawne czy zdrowotne.

Wszystkie te działania przynosiły powolne rezultaty. Przełomowym okazał się rok 2018, kiedy to nastąpił znaczny spadek liczby osób, które zmarły z przyczyn związanych z narkotykami. O ile w 2017 roku było ich 110, o tyle rok później już 39. Wtedy to działania policji doprowadziły do rozpracowania i zakłócenia łańcucha dostaw fentanylu i innych syntetycznych opioidów.

„Nigdy nie słyszałam o naloksonie. Dopóki nie uratował mojego życia”

W ostatnich dwóch latach również odnotowano spadki, ale władze i służby ciągle zachowują czujność z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze, zaburzenie dostaw fentanylu, owszem, zaowocowało zmniejszeniem śmiertelności, ale na rynku od razu pojawiły się nowe substancje psychoaktywne, włączając w to nowe rodzaje syntetycznych opioidów. Po drugie, od tego czasu wcale nie wzrosła liczba osób korzystających z leczenia substytucyjnego. A to oznacza, że dominującym trendem stało się raczej korzystanie z nowych substancji niż terapia metadonowa.

To nie koniec

Dlatego sami Estończycy przyznają, że to nie koniec drogi. Problem narkotykowy ciągle istnieje – w zeszłym roku z przedawkowania zmarło 27 osób. Kolejne środki, jakie chcieliby wdrożyć lokalni eksperci, to m.in. pokoje iniekcyjne oraz programy walki ze stygmatyzacją użytkowników w dyskursie publicznym.

Nixon poszedł na wojnę z narkotykami 50 lat temu. Amerykanie uważają, że przegrał

Sukces bałtyckiego kraju jest prezentowany jako przykład do naśladowania przez SO-PREP, unijny projekt wzmacniający krajowe działania na rzecz walki z syntetycznymi opioidami. Przykład Estonii pokazuje, jak skuteczne w redukcji śmiertelności wśród użytkowników substancji psychoaktywnych są programy redukcji szkód, zmiana paradygmatu karania na rzecz pomagania oraz walka z handlarzami, a nie użytkownikami.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Mateusz Kowalik
Mateusz Kowalik
Dziennikarz Krytyki Politycznej
Dziennikarz, stały współpracownik Krytyki Politycznej. Absolwent Polskiej Szkoły Reportażu i europeistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Wcześniej dziennikarz „Gazety Wyborczej”.
Zamknij