Czy wskrzeszanie dinozaurów jest etyczne? O grze „Jurassic World Evolution”.
W niedawno wydanej książce Epoka człowieka Ewa Bińczyk analizuje filozoficzne aspekty zmiany klimatu, traktując jako punkt wyjścia dyskusję na temat antropocenu. Chociaż według Międzynarodowej Komisji Stratygrafii nadal żyjemy w holocenie, popularność terminu świadczy o świadomości ogromnego wpływu ludzkości na Ziemię. Świadomość tą podziela 97% naukowców publikujących na ten temat. Globalne ocieplenie, zakwaszenie oceanów czy utrata bioróżnorodności to rezultat kilku stuleci zaniedbań, u których podstaw leży rzekomo dane od bogów pozwolenie by kształtować Ziemię wedle własnego uznania. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się by jeden gatunek zmienił globalną ekologię do tego stopnia.
Pamiętacie jeszcze Park Jurajski? Seria filmów akcji szczyty popularności osiągała w latach 90. Fabuła sprowadzała się do tego, że ludzie „bawiący się w bogów” wskrzeszali wymarłe gatunki dinozaurów. I próżno szukać lepszego przykładu wciąż dominującego przekonania o supremacji człowieka nad innymi gatunkami, a może nawet nad życiem jako takim. Jeśli nie było tego widać wystarczająco brutalnie w filmie, to nie da się o tym nie myśleć grając w nowość dostępną na konsole i PC-ty: Jurassic Park Evolution.
O ile książki i filmy z tego uniwersum mogły jeszcze być niewinną rozrywką, to gra przez swoją interaktywność wymusza na graczu wejście w ideologiczne buty biologów-demiurgów. Ostatecznie, o atrakcyjności każdego parku decydują odtwarzane na podstawie skamielin żywe organizmy oraz liczba gości, których przyciągają. Gra kończy się, gdy park przestaje być opłacalny.
Ale jak to, wyginęli?
Szacuje się, że pod koniec XXI wieku połowa gatunków zamieszkujących naszą planetę będzie zagrożona wyginięciem, dlatego przywracanie tych już wymarłych może okazać się koniecznością. Jak na razie, naukowcy pracują chociażby nad odtworzeniem mamuta, jednego z niezliczonych gatunków, do których wyginięcia przyczynili się ludzie. Pozyskawszy DNA z kości mamuta znalezionego na Syberii, naukowcy odtworzyli jego hemoglobinę. Dział badań Parku Jurajskiego pobiera genom dinozaurów właśnie z odkopanych skamielin. Mamut ma się odrodzić dzięki technice modyfikacji genetycznej znanej jako CRISPR (Clustered Regularly Interspaced Short Palindromic Repeats). Obecne prace są na etapie komórek, a naukowcy próbują różnych kombinacji genów mamuta i słonia by znaleźć tę właściwą. Inni naukowcy chcą użyć tego narzędzia do całkowitego wytępienia gatunków inwazyjnych, co pokazuje z jak potężnym i uniwersalnym narzędziem mamy do czynienia.
Amy Maxmen stawia CRISPR obok GMO jako element współczesności nie tyle naukowej, co już kulturowej. Niektórzy podkreślają nienaturalność GMO, inni widzą w nim rozwiązanie problemu światowego głodu. Jedną z pionierek CRISPR jest Jennifer Doudna i to do jej prezentacji odsyłam zainteresowanych metodą. Sam, z racji braku kompetencji w tej dziedzinie, skupię się na efektach.
Chińscy naukowcy „wyprodukowali” genetycznie modyfikowane beagle, których masa mięśniowa jest dwukrotnie większa od typowych psów tej rasy, by pokazać, że CRISPR może być pomocny przy leczeniu zaniku mięśni. Inni naukowcy wyhodowali świnkę, której jedynym przeznaczeniem jest bycie małym i słodkim zwierzątkiem domowym. Czemu zatem nie pójść dalej i nie wyhodować dinozaurów, tylko po to by cieszyły ludzkie oko?
Bendyk: Klimat, środowisko i kapitalizm, czyli tania natura się kończy
czytaj także
W grze park tworzymy na wyspach zwanych Las Cinco Muertes (Pięć śmierci), położonych na południowy zachód od wybrzeża Kostaryki. Mieszkańcy i pracownicy wysp mówią po hiszpańsku. Amerykanie pokazują biednym tubylcom jak zarabiać prawdziwe pieniądze, przy okazji eksploatując ich i ich ziemię (patrz: kolonializm). Gracz kształtuje wyspę wedle własnego uznania, czyli wyrównuje teren, tworzy stawy czy wycina drzewa. Przy tym ostatnim, co jakiś czas widać jak korony znikających drzew opuszczają mieszkające tam ptaki. To bardzo subtelny sposób pokazania graczowi, że tworzenie parku ma bardzo realny wpływ na tamtejszą przyrodę. Może zbyt subtelny, bo nie przeszkadza w usuwaniu cudów natury jednym kliknięciem.
Tego typu sugestii jest więcej, w czym przoduje niezawodny Jeff Goldblum jako doktor Ian Malcolm – każda wątpliwa decyzja jest przez niego sarkastycznie komentowana. Odblokowując kolejne wyspy będziemy mieli dostęp do „nowszych” dinozaurów. Szczególnie zasługuje na uwagę fakt, że welociraptory gracz odblokowuje przy wyspie nawiedzanej przez burze tropikalne. Jakkolwiek kuszące wydaje się wypuszczenie ich na wybieg od razu, należy pamiętać, że wybiegi drapieżników mają tendencję do częstego psucia się, zwłaszcza przy kiepskich warunkach pogodowych. Niestety, goście z czasem zaczynają domagać się krwiożerczych gigantów, a potem niespotykanych hybryd. Świadectwem potęgi człowieka jest nie tylko kontrola nad realnymi potworami, ale także tworzenie nowych. Przyjemnie ogląda się je zza ogrodzenia, w koszulce z logo parku i z hamburgerem w ręku.
Pozorna ewolucja
Jurassic Park Evolution jest bez wątpienia głosem w debacie między dwoma modelami refleksji nad środowiskiem: ochrony i restaurowania. Tworzymy park rozrywki, którego celem jest wyzysk wymarłych gatunków. Zamknięte na wybiegach, nigdy prawdziwie nie żyją – twórca parku może karmić drapieżniki roślinożercami lub przeciwstawiać je sobie, przez co zwierzęta są na łasce człowieka. Na początku, by przyciągnąć gości, trzeba zdecydować się na niedoskonałe, podstawowe dinozaury, które będą częściej chorować i szybciej wymierać. To nie żywe stworzenia, lecz inwestycja. By się zwróciła, warto zapewnić im odpowiednią przestrzeń i regularnie dokarmiać, żeby były w miarę szczęśliwe, inaczej będą niszczyć ogrodzenia i atakować gości. Dopiero odpowiedni budżet pozwoli na pozorne przywracanie przeszłości takiej, na jaką zasługujemy.
czytaj także
W jednym z moich parków główną atrakcją jest wybieg, na którym stado potężnych ankylozaurów mieszka z parą raptorów i nigdy nie ma między nimi konfliktów, zadowolenie zaś utrzymuje się na poziomie 100%. Wybieg jest niestety imitacją, błędną interpretacją świata dinozaurów: pancerni roślinożercy żyli w Ameryce Północnej, inteligentne drapieżniki zaś w Mongolii, a „różnica wieku” między nimi wynosiła kilka milionów lat. Dział nauki jednak nie ma z tym problemu.
By osiągnąć sukces gracz musi znaleźć równowagę między wymaganiami trzech działów: nauki, rozgrywki i ochrony. O ile ten pierwszy zainteresowany jest dobrostanem dinozaurów, należy pamiętać, że celem samego działu jest rozwój: więcej badań, więcej eksperymentów i dokładniej odwzorowane dinozaury. Z jego życzeniami jednak najłatwiej się pogodzić, w sensie etycznym. Dział ochrony już miewa dziwne pomysły, że tylko przytoczę wypuszczenie dinozaura na wolność w celu sprawdzenia jakości ochrony. Dział rozrywki natomiast nastawiony jest przede wszystkim na zysk: interesuje go sprzedaż żywych dinozaurów i organizowanie walk dla zebranych gości. Ilekroć czujemy się dobrze z próbą odtworzenia życia, niezadowolenie działu rozrywki i zmniejszający się stan konta w prawym dolnym rogu ekranu przypominają nam, że nie to ma być naszym celem.
Jurassic Park Evolution pozwala graczowi bawić się w boga, przez co tytułową „ewolucję” należy traktować raczej jako żart. W swym znaczeniu antropocen również podkreśla boskość gatunku ludzkiego – legitymizuje umieszczenie człowieka w centrum świata, co wcale nie jest przywilejem. Przeciwnie, antropocen przypomina człowiekowi o odpowiedzialności za to, co stało się (co zrobił) z Ziemią. Gdy pominiemy finansowe aspekty prowadzenia parku, a dinozaury potraktujemy jak żywe organizmy i skupimy się przede wszystkim na ich dobrobycie, gra pokazuje jak ta odpowiedzialność wygląda w praktyce.
Patrzenie jak różne gatunki żyją w harmonii na dużych, dostosowanych do ich potrzeb wybiegach, daje sporą satysfakcję. Kiedy klikamy na wybranego dinozaura i kamera podąża za nim, czas wydaje się nie istnieć. Park się wtedy nie rozwija, finanse nie rosną, ale kapitalizm i ekologia rzadko kiedy mają ze sobą po drodze. Jak mówi doktor Malcolm: „natura sobie poradzi”.