Kultura, Weekend

Mark Fisher: jeden z nas

Problemy związane z utrzymaniem się na rynku pracy i zaburzenia depresyjne, które doprowadziły w końcu do śmierci autora, sprawiły, że dla wielu osób z podobnymi doświadczeniami Fisher wydawał się nie jakimś oderwanym od rzeczywistości intelektualistą siedzącym w wieży z kości słoniowej, tylko kimś, z kim można było się utożsamiać.

Mark Fisher był jednym z najważniejszych intelektualistów ostatniego dwudziestolecia. Ten pochodzący z Wielkiej Brytanii krytyk kultury, filozof, recenzent muzyczny i wykładowca opisał i spopularyzował takie pojęcia jak hauntologia czy realizm kapitalistyczny, które już chyba na stałe weszły do użytku nie tylko w wielu kręgach akademickich, ale często też do mowy potocznej.

Fisher miał z jednej strony olbrzymi talent do obserwacji i analizy otaczającej nas rzeczywistości, ze wszystkimi jej niuansami i nieoczywistościami, z drugiej natomiast – do bardzo precyzyjnego i czytelnego opisywania tych skomplikowanych rzeczy. To sprawiło, że jego intelektualny dorobek zyskał popularność poza bańką akademicką i przedarł się do mainstreamu. Wielu osobom pomógł on określić i ubrać w słowa ich własne lęki i niepokoje związane z tym, jak obecnie wygląda otaczający nas świat. Problemy związane z utrzymaniem się na rynku pracy i zaburzenia depresyjne, które doprowadziły w końcu do śmierci autora, sprawiły, że dla wielu osób z podobnymi doświadczeniami Fisher wydawał się nie jakimś oderwanym od rzeczywistości intelektualistą siedzącym w wieży z kości słoniowej, tylko kimś, z kim można było się utożsamiać. Jednym z nas.

Intelektualny dorobek Marka Fishera często sprowadzony jest głównie do jego diagnoz politycznych i społecznych – najpopularniejszą i najczęściej wznawianą oraz tłumaczoną na języki obce pozycją tego autora jest Realizm kapitalistyczny, krótki pamflet, w którym autor opowiada o limitach wyobraźni związanych z tym, jak postrzegamy kapitalizm. Jeśli o Fisherze rozmawia się w innych kontekstach, najczęściej dotyczą one zdrowia psychicznego, rzadziej – muzycznych fascynacji tego autora.

Tymczasem Fisher był nie tylko wytrawnym intelektualistą zajmującym się analizą kapitalizmu czy osobą cierpiącą na zaburzenia depresyjne. Był również… cholernym nerdem. Fanem seriali, filmów i książek fantastycznonaukowych. Miłośnikiem fantasy i horroru. Poświęcał tym tematom wiele miejsca na swoim blogu, a w swoich pracach nawiązywał do tekstów kultury popularnej – i to nie tylko tych najbardziej znanych, jak Memento Christophera Nolana czy Lśnienie Kubricka, ale też niesamowicie niszowych, jak choćby Sapphire & Steel, kultowy brytyjski serial science-fiction z przełomu lat 70. i 80.

Pan Maruda ma sporo racji. Ale nie może zawładnąć lewicą

Mark Fisher był jednym z nas nie tylko dlatego, że rozumiał, jak to jest żyć od pierwszego do pierwszego w sytuacji, gdy samo poniesienie się rano z łóżka jest olbrzymim wyzwaniem, więc był w stanie urządzić wykład, na którym w zrozumiały i precyzyjny sposób potrafił opowiedzieć nam o tym, co jest nie tak z kapitalizmem. Był jednym z nas również dlatego, że po tym wykładzie moglibyśmy pójść z nim do pubu i przy piwie porozmawiać o najnowszym odcinku Doctora Who.

I nie mogę oprzeć się wrażeniu, że te konkretne fascynacje Fishera często bywają trywializowane albo wręcz ignorowane w rozmowach o dorobku tego autora. Częściowo pewnie dlatego, że spore grono komentatorów twórczości Fishera niekoniecznie interesuje się fantastyką. Stąd też zapewne bierze się tendencja do marginalizowania ostatniej wydanej za życia Fishera książki jego autorstwa, The Weird and the Eerie, która opowiadała właśnie o nerdowskich rzeczach, a przynajmniej – brała nerdowskie rzeczy jako punkt wyjścia dla szalenie interesujących rozważań.

Książka ta jednak – ku zaskoczeniu chyba wszystkich interesownych – ukazała się jednak w naszym kraju, nakładem wydawnictwa słowo/obraz terytoria, pod tytułem Dziwaczne i osobliwe. Co jest o tyle korzystne, że dziś jest jeszcze bardziej aktualna niż w chwili swojej premiery.

Lektura Dziwacznego i osobliwego może być dość dużym wyzwaniem. Fisher przedstawia i częściowo kreuje nowe, odrębne definicje dla takich słów jak dziwne, osobliwe, groteskowe, dziwaczne i niesamowite, które w mowie potocznej bardzo często używane są zamiennie, jak synonimy. Jest też kwestia tego, że te słowa w języku angielskim często mają nieco inne konotacje i nie zawsze posiadają idealne odpowiedniki w języku polskim. Według mnie tłumacze książki poradzili sobie z tym wyzwaniem najlepiej, jak to tylko było możliwe, ale i tak lektura wymagać może dużego skupienia.

Audiosfera z drugiego tłoczenia: muzaki w służbie hiperkapitalizmu

Sytuacji nie ułatwia również fakt, że choć Dziwaczne i osobliwe jest fantastycznie napisaną pozycją akademicką… to nadal jest pozycją akademicką. Fisher regularnie odwołuje się do Freuda i Lacana z założeniem, że osoba czytająca zaznajomiona jest z dorobkiem tych, a także kilku innych intelektualistów. Do tego dochodzi momentami nieco techniczny język, co sprawia, że koniec końców może być to dosyć ciężka przeprawa.

Teza stawiana przez Fishera w Dziwacznym i osobliwym brzmi następująco: w kulturze popularnej XX i XXI wieku istnieją dwa sposoby kreowania u odbiorcy poczucia niepokoju i fascynacji nieznanym. Te sposoby często wrzucane są do jednego worka, ponieważ z reguły występują obok siebie, a różnice między nimi mogą wydawać się bardzo subtelne, ale mimo wszystko znacząco się od siebie różnią, więc warto przeanalizować i opisać to rozróżnienie.

Czemu? Cóż, ponieważ to, co nas niepokoi – i w jaki sposób nas to niepokoi – może nam bardzo wiele powiedzieć o nas samych. O tym, jacy jesteśmy. Czego się boimy. Co sprawia, że czujemy się nieswojo. Co uznajemy za nieznane. O tym, jak nasze ludzkie mózgi reagują w momencie, gdy zderzą się z czymś, co nie ma zrozumiałej odpowiedzi. I dlaczego tak reagują.

Fisher nazwał te dwa – z braku lepszego określenia – nurty „dziwacznym” i „osobliwym”. Zacznijmy od tego pierwszego.

My, ludzie, nie jesteśmy w stanie pojąć złożoności otaczającego nas Wszechświata. Nasze zmysły są niedoskonałe, nasze rozumy ograniczone nieprzekraczalnymi limitami biologii, nasze życia zbyt krótkie, byśmy byli w stanie zrozumieć procesy zachodzące naszym uniwersum, nasze ciała zbyt kruche, byśmy byli w stanie eksplorować najmroczniejsze zakątki kosmosu, czy nawet najmroczniejsze zakątki naszej własnej planety, a nasza psychika – zbyt wiotka i podatna na obłęd, by miała w ogóle szansę przetrwać zmierzenie się z tym, co byśmy tam odkryli. By chronić nasze delikatne jestestwa, stworzyliśmy cywilizację – budynki, w których chronimy się przed zimnem i drapieżnikami, język, za pomocą którego komunikujemy się ze sobą, i kulturę oraz naukę, za pomocą których tłumaczymy sobie otaczającą nas rzeczywistość. Małe ognisko pośrodku nieskończonej pustki.

Byung-Chul Han: W świecie storytellingu wszystko zostaje zredukowane do konsumpcji

Jednak wokół tego ogniska, tuż przy krawędzi, poza którą nie sięga jego światło – zaczyna się ciemność. Niezrozumiały, niemożliwy do objęcia umysłem chaos. Siedząc blisko ognia, w jego cieple i blasku, łatwo o tym zapomnieć. Ale z ciemności czasami coś wychodzi. Czasami możemy to zobaczyć – nigdy w całości, co najwyżej kątem oka. Czasami możemy to usłyszeć – ale nigdy dokładnie, co najwyżej z oddali, zniekształcone echem. Czasami możemy to zrozumieć – ale nigdy kompletnie, najczęściej tylko odrobinę, tylko na tyle, by uświadomić sobie, że mamy do czynienia z czymś całkowicie obcym, z czymś, czego nie jesteśmy nawet w stanie opisać, ponieważ brakuje nam słów oraz idei, które za tymi słowami stać powinny. To właśnie uczucie Fisher określił „dziwacznością”.

O ile dziwaczność polega na tym, że coś obcego, niezrozumiałego i być może w jakiś sposób niebezpiecznego wdziera się do naszej rzeczywistości, o tyle osobliwość to sytuacja, gdy to, co znane, zaczyna nas niepokoić. Fisher opisuje osobliwość jako „deficyt nieobecności albo deficyt obecności”. Oznacza to, że sama rzeczywistość z jakiegoś powodu zaczyna się deformować, ludzie i rzeczy pojawiają się tam, gdzie być ich nie powinno, albo przeciwnie, znikają z miejsc, w których ich obecność jest spodziewana i oczekiwana. „Dziwacznie” jest wtedy, gdy w godzinach szczytu wychodzimy ze sklepu i widzimy, że wszyscy przechodnie wokół nas mają świecącą skórę. „Osobliwie” robi się, gdy w godzinach szczytu wychodzimy ze sklepu… i nie ma żadnych przechodniów w zasięgu wzroku.

No dobrze. Fisher dokonał skutecznego podziału włosa na czworo, ale pozostawił nas z pytaniem… dlaczego? Dlaczego Dziwaczne i osobliwe jest aż tak istotne? Tłumacze książki, którzy obdarowali polskie wydanie bardzo elokwentnym posłowiem, twierdzili, że Dziwaczne i osobliwe wynika bezpośrednio z wcześniejszych dzieł Fishera. I zgadzam się, że to dobry trop. W Realizmie Kapitalistycznym, najsłynniejszej książce Marka Fishera, autor postawił tezę, że współczesny kapitalizm stał się tak dominującą siłą, iż większość z nas nie jest w stanie choćby wyobrazić sobie świata innego niż kapitalistyczny. W Ghosts of my Life, niewydanej w naszym kraju pozycji, Fisher poszedł krok dalej i pokazał w jaki sposób drapieżny, neoliberalny kapitalizm zamyka nas w kulturze nieustannego odtwarzania dawnych form narracyjnych, jak bardzo polityczny zastój pociąga za sobą zastój kulturowy.

Algorytmy nakręcają redpillową maszynkę do mielenia facetom mózgów

Dziwaczne i osobliwe nazywa uczucia i emocje pojawiające się w takiej właśnie sytuacji. Na kulturowych i ekonomicznych zgliszczach, na których nie wyrasta nic nowego, pojawiają się jedynie – używając określenia bezpośrednio z książki – miejsca rozstrojonej tożsamości, coraz bledsze kalki tego, co było kiedyś. W obliczu wielkich kryzysów ekonomicznych, w obliczu braku rzeczywistych perspektyw na lepsze jutro, czujemy się dziwacznie i osobliwie.

Ale to jeszcze nie wszystko. Pozostaje jeszcze jedno pytanie. Widzicie, między 2015 rokiem, gdy dziwaczne i osobliwe miało swoją premierę, i obecnym rokiem… cóż, wydarzyło się bardzo dużo historii. Takiej przez wielkie H. I pytanie brzmi, na ile ta diagnoza ma jeszcze zastosowanie w dzisiejszych czasach? Czy dziwaczne i osobliwe się w międzyczasie nie przeterminowały?

Odpowiem krótką anegdotą z mojego życia. Jakiś czas temu, w tym dziwnym rozmazanym okresie, który dziś znamy pod nazwą „początku pandemii” – w czasie pierwszego lockdownu z tego czy innego powodu musiałem wyjść z mieszkania i udać się w wędrówkę po opustoszałych uliczkach i zakamarkach mojego rodzinnego miasta. Po chodnikach, na których zwykle bawiły się dzieci, a które tego dnia były osobliwie opustoszałe. Obok otwartego zwykle sklepu spożywczego, który tego dnia był zamknięty, a poustawiane przed wejściem krzesełka, na których zazwyczaj przesiadywali emeryci, były puste i porzucone. Mógłbym oczywiście rzucić w tym momencie jakimś tandetnym frazesem o tym, że czułem się jak w postapokaliptycznej rzeczywistości… ale to niezupełnie byłaby prawda. Bo nadal miałem w kieszeni smartfona, który działał tak jak zawsze. Nadal musiałem pracować, tak samo jak do tej pory. Świat stał się… osobliwy… ale nadal był tym samym światem co zwykle.

Czy Ebenezer Scrooge szerowałby zrzutki? O dobroczynności, dobrobycie i wigilijnym cudzie

Fisher napisał Dziwaczne i osobliwe w 2016 roku – książka ukazała się w grudniu, kilka tygodni przed tragiczną śmiercią autora. Na wiele lat przed pandemią, przed wojną w Ukrainie, przed łańcuchem kolejnych globalnych kryzysów i przytłaczających katastrof, które dziś wydają się nie mieć końca. Książka Fishera nie tyczyła się tych wydarzeń – jak mogłaby? A jednak, czystym zrządzeniem losu diagnozy Fishera w jakimś sensie okazały się przepowiednią. Przepowiednią czasów, w których nieznane wkracza w nasze życia, czy to jako niewyobrażalne tragedie i katastrofy, czy to jako powolna erozja i deformacja tego, co zawsze było naszą codziennością.

Żyjemy w erze dziwacznego i osobliwego. Fisher, nim rozstał się z życiem, podarował nam przewodnik po tych emocjach. Pokazał nam, jak je zrozumieć i oswoić. Potrzebujemy takiego przewodnika, dlatego bardzo zachęcam do sięgnięcia po lekturę Dziwacznego i osobliwego.

**
Michał Ochnik (1990) pisarz, publicysta, wideoeseista i komentator kultury popularnej, twórca bloga Mistycyzm Popkulturowy. Współpracował m.in. z portalem Popmoderna oraz miesięcznikiem „Nowa Fantastyka”.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij