Historia, Weekend

Dlaczego Dzień Ojca obchodzimy mniej hucznie?

Podobno jedna z kwiaciarek przepytywana na początku XX wieku na tę okoliczność odpowiedziała, że „ojcowie nie mają takiego samego sentymentalnego potencjału co matki”.

W 1854 roku Coventry Patmore wydał poemat The Angel in the House, opisujący liczne zalety Prawdziwej Kobiety, ideału, który każdy mężczyzna chciał poślubić. Kobieta miała być piękna, delikatna, dziewicza, uległa i religijna, jak ówczesna żona Patmore’a, Emily (Emily dodatkowo utrwaliła swój idealny wizerunek, umierając tragicznie w kilka lat po wydaniu poematu). Ideał anioła domowego ogniska stał się tak powszechny, że jeszcze pół wieku później Virginia Wolf pisała z przekąsem: „anioł był pełen poświęcenia – gdy rodzina jadła na obiad kurczaka, anioł wybierał nóżkę; gdy w domu wiało od okna, anioł siadał w przeciągu”.

Feministki mogły oczywiście wyśmiewać się, ile chciały, jednak mieszczańska aspiracja była właśnie taka – kobieta tworząca zaciszny, przyjemny dom dla spracowanego mężczyzny i gromadki dzieci.

Ostry podział ról matki i ojca pogłębił się wraz z rewolucją przemysłową, gdy dom stanął w kontraście z głośnym, przerażającym i brudnym industrialnym miastem. Mężczyzna miał zmagać się z pułapkami drapieżnego kapitalizmu, kobieta zaś pielęgnować rodzinę i swoją nieskalaną duszę, bo gospodarka rynkowa uważana była za sferę niebezpiecznie amoralną, dobrą dla mężczyzn.

Chłopcy rozbrykani, dziewczynki wytresowane

Idealne matki, żony i mężowie nie brali się oczywiście znikąd. Wpajanie odpowiednich cnót zaczynało się już w dzieciństwie. Jak podsumowywała to czytelniczka w 1901 roku w liście do redakcji krakowskiego czasopisma:

„Janek pójdzie w niedzielę z kolegami na majówkę lub wycieczkę […] nie obejdzie się przytem co prawda bez podbicia oka, lub podarcia mundurka, ale chłopiec wraca z zarumienionymi policzkami i błyszczącemi oczyma; Zosia idzie na spacer z mamą lub boną do publicznego ogrodu, wystrojona, sztywna, pełna godności. […] A do wszystkiego dodaje się to straszne słowo, ten wyrok, »nie wypada«! […] Aż wreszcie zrobią z niej istotę bladą, sztywną i banalną, podobną do drugiej jak dwie krople wody, ale za to dobrze wytresow… przepraszam, dobrze wychowaną!”.

„Kobieta jest zerem, jeżeli mężczyzna nie stanie obok niej jako cyfra dopełniająca”

Dobrze wytresowana dziewczynka mogła w nagrodę wyjść za mąż za dobrze wychowanego chłopca, zostać żoną i matką. Za swoje poświęcenie otrzymywała zaś tytuł anioła, kogoś lepszego niż zwykły śmiertelnik, ale o poważnie ograniczonych możliwościach. Eliza Orzeszkowa pisała, że „dla kobiety wystawiono tron w salonie, ale poza salonem opada z niej szata nie tylko królewska, ale człowiecza”. W domu mąż i ojciec mogli być na marginesie, jednak w społeczeństwie panowali już niepodzielnie. Na swoją zgubę.

W tradycyjnej rodzinie postać matki jest tak kluczowa, że nawet tekst z okazji Dnia Ojca zaczynam od pisania właśnie o niej. Tak samo zresztą ustanowiono te święta.

Upamiętnienie poświęcenia kobiet dla swoich dzieci

Dzień Matki, choć ma swoje korzenie w starożytnych rzymskich obrzędach i siedemnastowiecznych uroczystościach kościelnych, w nowoczesnej formie ukształtował się właśnie w czasach powstania The Angel in the House i dla takich właśnie anielic.

W USA w latach 60. XIX wieku, już po wojnie secesyjnej, Ann Reeves Jarvis zaczęła organizować Mother’s Friendship Day. Tego dnia matki byłych żołnierzy Unii i Konfederacji miały zbierać się na przyjaznych podwieczorkach, by promować ideę zgody narodowej, odwołując się do uczuć, które mieli podzielać wszyscy, niezależnie od podziałów politycznych, czyli miłości i szacunku do matki.

Święto zyskało na popularności już po śmierci samej Jarvis, na początku wieku XX. Jej córka zaczęła promować ideę Dnia Matki jako święta upamiętniającego poświęcenie kobiet dla ich dzieci, w tym samej Ann Reeves Jarvis – matki tym bardziej idealnej, że już zmarłej. W 1914 prezydent Wilson wpisał Dzień Matki w kalendarz świąt narodowych w USA, a państwa europejskie podchwyciły pomysł. Dzień Matki po raz pierwszy obchodzono na ziemiach polskich w Krakowie właśnie w 1914 roku. U podwalin święta legły więc ideały anioła domowego ogniska – pokój i matczyna miłość przezwyciężające męską agresję, przyczynę rozlewu braterskiej krwi.

Dzień Ojca powstał na marginesie Dnia Matki, niemal jako nagroda pocieszenia. Czterdzieści lat po rozpoczęciu podwieczorków matek amerykańskich weteranów, w 1908 roku, Sonora Smart Dodd zorganizowała obchody dnia, który miał przypominać o tym, że mężczyźni także pełnią istotną rolę w wychowywaniu dzieci. Dodd wraz z pięciorgiem rodzeństwa została wychowana przez owdowiałego ojca i chciała uczcić jego wysiłek. Zasługi ojca mogły zostać docenione, dopiero gdy matki zabrakło w dramatycznych okolicznościach.

Dzień Ojca zyskiwał na popularności powoli. Dzień Matki obchodzimy w Polsce 26 maja. Dzień Ojca… jakoś w czerwcu. 23 czerwca. Tylko dlaczego musiałam chwilę się nad tym zastanowić? Bo jest to mniej popularna okazja. W Polsce ustanowiono go jako oficjalne święto dopiero w 1965 roku.

Gdzie jest ojciec? W pracy

Wszystko to wskazuje, że w ukształtowanej w XIX wieku patriarchalnej rodzinie nie ma miejsca na oddanych ojców. Nie są potrzebni, bo rodzinę scala miłość matki – chyba że jej zabraknie. Widać to nawet w popularnych literackich przedstawieniach z tego okresu. Ojcem zdobywcą, mierzącym się z wyzwaniami wieku pary i elektryczności mógłby z pewnością zostać dzielny Staś Tarkowski, czy też dorosły, poważny Stanisław, tym razem Wokulski.

Czy jednak któryś z nich byłby obecnym ojcem? Zaradność, odwagę i spryt wykorzystaliby raczej do dalekich wypraw w niebezpieczne kolonie czy robienia interesów na kolejnych wojnach, a nie wycierania dzieciom nosów i uczenia jazdy na rowerze. Ojcem jest fabrykant Karol Borowiecki, który nie poświęca czasu uległej żonie wychowującej ich syna, czy też samemu synowi, bo zajęty jest budowaniem przemysłowej fortuny.

Próbuję powiększyć sobie łeb

Drugi typ XIX-wiecznego ojca to papa safanduła, który nie radzi sobie w rzeczywistości drapieżnego kapitalizmu. Może być jak zdominowany przez żonę, niemy Lucjan Dulski, albo nieporadny, żałośnie odklejony od rzeczywistości Tomasz Łęcki, który nie wie, że jego rodzina pożycza na utrzymanie domu od lokaja Mikołaja. Taki ojciec też nie bierze aktywnego udziału w wychowaniu dzieci – skupia się raczej na czytaniu gazety w fotelu i mamrotaniu „dobrze, duszko” w odpowiedzi na wszelkie pretensje żony i rodziny.

Patriarchat krzywdzi więc wszystkich. Na matkę zrzuca niedające się unieść jarzmo pełnej odpowiedzialności i bezwarunkowej miłości, a ojca odcina od zaangażowanego doświadczenia małżeństwa i rodzicielstwa. Fakt ten nie umykał również ówczesnym.

W 1898 roku „Dziennik Polski” pytał czytelników, dlaczego zostali starymi kawalerami. Większość pisała, że nie odpowiada im organizacja typowej rodziny. „Kobiety szukają trzpiota, umiejącego się bawić, drugie bogatego, który by zaspokajał wszystkie ich kaprysy i mógł traktować je jak cieplarniane kwiaty, inne oglądają się za głupcem, za którego plecami mogłyby mieć zupełną swobodę, jeszcze inne pragną niemożliwości, sądząc nie wiadomo na jakiej podstawie, że są środowiskiem całego świata i że do ich stópek powinno się chylić wszystko” – pisał jeden. „Posiwiałem, trochę stetryczałem, hoduję z wielką miłością pieska i czuję się z tego zadowolonym” – wyznawał inny. Ci mężczyźni woleli żyć w samotności niż przyjmować rolę, która jawiła im się jako nieprzyjemny obowiązek bez żadnych korzyści emocjonalnych i społecznych.

Obalić patriarchat, odzyskać Dzień Ojca

Nie żyjemy już w XIX wieku, jednak dalej zmagamy się z definicjami, jakie ówczesna kultura napisała dla takich podstawowych dla ludzkiego doświadczenia pojęć. Gdy myślimy o tym, kim jest matka, a kim ojciec, co to znaczy miłość, rodzina i bliskość, odwołujemy się do ówczesnego znaczenia tych słów. Coraz częściej się z nimi nie zgadzamy, widzimy wielu ojców zaangażowanych, obecnych i świadomych. Dawne zwyczaje tkwią w nas jednak głęboko, nawet nieuświadomione. Jeśli chcemy na nowo zdefiniować rolę rodzica dowolnej płci, dobrze jest znać jej skomplikowaną historię kulturową.

Manifest ojca na urlopie rodzicielskim

czytaj także

Dlaczego Dzień Ojca obchodzimy mniej hucznie? Podobno jedna z kwiaciarek przepytywana na początku XX wieku na tę okoliczność odpowiedziała, że „ojcowie nie mają takiego samego sentymentalnego potencjału co matki”. Tego typu święta odgrywają często kompensacyjną rolę dla grup, które na co dzień mają w społeczeństwie słabą pozycję. Podobna krytyka spotyka także Dzień Kobiet – huczna celebra przez jeden dzień i dyskryminacja społeczna przez resztę roku.

Jeśli miałabym więc czegoś życzyć ojcom z okazji ich dnia, to nie, żeby ich święto stało się równie rozpoznawalne co Dzień Matki. Życzę im, żeby Dzień Matki przestał być ponadnarodową celebracją Dnia Matki Poświęconej. Im mniej ochoczo społeczeństwo wpycha kobiety na pozłacany „tron w salonie”, jak pisała Eliza Orzeszkowa, tym mniej mężczyźni muszą męczyć się ze swoją nierówną w tym zakresie pozycją.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Alicja Urbanik-Kopeć
Alicja Urbanik-Kopeć
Doktorka historii kultury
Alicja Urbanik-Kopeć (1990) – badaczka historii literatury i kultury polskiej XIX wieku, obroniła doktorat w Zakładzie Historii Kultury Instytutu Kultury Polskiej UW. Oprócz kulturoznawstwa ukończyła też filologię angielską w ramach Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych UW. Interesuje ją, co dla ówczesnych znaczyła nowoczesność. Pisze o spirytyzmie, wynalazkach, emancypacji i klasie robotniczej. Autorka książek „Anioł w domu, mrówka w fabryce” (Wydawnictwo Krytyki politycznej 2018) „Instrukcja nadużycia. Historia kobiet służących w dziewiętnastowiecznych domach” (Post Factum 2019) i „Chodzić i uśmiechać się wolno każdemu. Praca seksualna w XIX wieku na ziemiach polskich” (Wydawnictwo Krytyki Politycznej 2021).
Zamknij