Kinga Dunin czyta, Weekend

Wodna małpa i podwodne kolonie

Człowiek, poza różnymi innymi wyróżniającymi go cechami, jest też stworzeniem potrzebującym narracji, opowieści porządkujących mu świat. Nie lekceważyłabym „bajęd”. Nawet jeśli ta opowiedziana przez Morgan jest bardziej mitem niż nauką, i tak jest śliczna i odświeżająca. No i wreszcie kobieca.

Elaine Morgan, Pochodzenie kobiety, przeł. Małgorzata Danicka-Kosut, Wydawnictwo Literackie 2023

Zgodnie z Księga Rodzaju Bóg najpierw stworzył mężczyznę. Kobieta miała być dla niego dodatkiem i udogodnieniem.

To kolejna książka polecana przez Olgę Tokarczuk. Poprzednią była cudownie ekscentryczna Trąbka do słuchania Leonory Carrington, w której stare kobiety rzucają wyzwanie całemu światu. A teraz nagle antropologia ewolucyjna? Właściwie paleoantropologia, dziedzina wiedzy zajmująca się pochodzeniem człowieka na podstawie zachowanych dowodów, skamieniałości. Chociaż i taka klasyfikacja nie jest najlepiej trafiona, bo okres, na którym skupia się Morgan, jest tzw. luką skamielinową, kiedy takich twardych, nomen omen, dowodów brak, nie zostały znalezione.

To okres miliony lat temu, w pliocenie, kiedy dopiero pojawili się, albo dopiero mieli się pojawić pierwsi hominidzi. Były to czasy, kiedy upiorne upały spowodowały kurczenie się lasów i nasi przodkowie musieli przystosować się do innego środowiska, w powszechnej opinii – sawanny. Książką tą, która ukazała się już dawno, w 1972 roku, Morgan rzuciła wyzwanie naukowemu establishmentowi. Po pierwsze nie była biologiem, tylko pisarką, która zajmowała się popularyzacją nauki. Po drugie była to książka feministyczna. Po trzecie oparła się na odrzuconej już przez naukowców hipotezie małpy wodnej.

Nadal uważana jest ona za pseudonaukową. Twierdzi się w niej, że przodkowie współczesnego człowieka oddzielili się od grupy wielkich małp dzięki przystosowaniu do środowiska wodnego, a konkretnie morskiego. To nie sawanny, a morze nas ukształtowało. I tu znajdziemy wyjaśnienie wielu tajemniczych cech charakterystycznych dla homo sapiens. Chodzimy na dwóch nogach, bo tak było wygodniej brodzić w wodzie i można było głębiej wejść, jest to też postawa ułatwiająca pływanie. No i można się było w ten sposób uchronić przed drapieżnikami. Nasze ciało jest nieowłosione, tak jak innych stworzeń żyjących w wodzie, jednak kobiety mają na głowie włosy, nawet bardziej niż mężczyźni. A to, żeby niemowlaki miały się za co łapać. No i młode od razu umieją pływać. Żeby nam nie było zimno, obrośliśmy warstwą tłuszczu. Pierwsze kamienne narzędzia miały powstać z kamieni, którymi rzucaliśmy w czasie polowań. Początkowo takie polowania nie byłby efektywne, ale rozłupywanie muszli skorupiaków już tak. Płaczemy słonymi łzami, a to raczej właściwość morskich stworzeń. I jeszcze ileś takich dowodów.

W tym szaleństwie jest metoda [Kinga Dunin czyta Carrington i Sieńczyka]

Dominuje jednak inna opowieść, o bieganiu po sawannie, rękach, które są potrzebne do noszenia broni, wypatrywaniu sępów, żeby zobaczyć, gdzie jest padlina, którą można się pożywić, a to wymagało stawania na dwóch nogach. Jak nazywa ją Morgan: koncepcja Tarzana.

Broniąc się po latach przed krytykami, pisarka przytacza opinię, zresztą dla niej niepochlebną, Stephena Jaya Goulda. „Pochodzenie kobiety Elaine Morgan jest spekulacyjną rekonstrukcją ludzkiej prehistorii z kobiecego punktu widzenia – równie farsową jak bardziej znane bajędy mężczyzn i dla mężczyzn”. No właśnie, wszystkie takie hipotezy są spekulacjami opartymi na, mimo różnych odkryć, niezbyt obfitym materiale dowodowym. Poza opowieścią o myśliwym na sawannie, któremu było gorąco, są też inne.

O wiecznym dzieciństwie, z którego nie wyrastamy – ssaki rodzą się nagie, a nam to zostaje. Moja ulubiona to hipoteza naćpanej małpy, która wiąże nasz rozwój ze spożywaniem grzybków-psylocybków. Człowiek, poza różnymi innymi wyróżniającymi go cechami, jest też stworzeniem potrzebującym narracji, opowieści porządkujących mu świat. Nie lekceważyłabym „bajęd”. Nawet jeśli ta opowiedziana przez Morgan jest bardziej mitem niż nauką, i tak jest śliczna i odświeżająca. No i wreszcie kobieca.

Na hasło „ewolucja człowieka” w mojej głowie pojawia się obrazek: małpa, a po niej kolejne stadia prowadzące do homo sapiens. Zawsze ostatecznie jest to mężczyzna, czasem ma w ręku broń. Jeśli wpiszecie to hasło w Google grafika, zobaczycie mnóstwo takich obrazków. Człowiek równa się mężczyzna. A przecież kobieta nie pochodzi z żebra Adama, natomiast każdy mężczyzna od początku gatunku, od mitochondrialnej Ewy, pochodzi z macicy kobiety. To kobieta powinna być główną bohaterką tej opowieści.

I tak jest u Morgan, wszystkie te procesy pokazane są poprzez zmiany zachodzące w jej ciele, innym niż męskie. To pokazuje, jak bardzo fiksujemy się na pewnych przyzwyczajeniach myślowych, bo przecież każda z tych teorii może być tak opowiedziana, jako historia ewolucji człowieka, czyli kobiety. Oczywiście w każdej z nich dochodzimy do seksu, dzieci, różnic między kobietami i mężczyznami oraz psychologii ewolucyjnej, która nam tłumaczy, czemu jest tak, jak jest, w relacjach męsko-damskich.

Morgan też tam dociera i opowiada taką bardziej feministyczną wersję psychologii ewolucyjnej. Ta część jej książki trochę zwietrzała. Jednak opowieść o Wodnej Pani Małpie nadal świetnie się czyta (Pochodzenie kobiety było światowym bestsellerem), jest żywo i dowcipnie napisana, a jeśli przyjmiemy ją za swoją, bez względu na jej prawdziwość naukową, świat się od tego nie zawali. Może kobiety są z wody, a mężczyźni z pustyni? Albo przynajmniej niektóre z nas, np. ja, pochodzą od wodnej małpy. Mogłabym spędzić resztę życia w ciepłym morzu.

Czy mężczyźni to błąd ewolucji?

Zygmunt Miłoszewski, Hydropolis, t. 2, W.A.B. 2023

Nie mam wyboru. Muszę prowadzić ten idiotyczny dziennik (na co totalnie nie mam ochoty) albo wyląduję w strefie kontroli.

Skoro już jesteśmy w temacie wody, to jeszcze drugi i na szczęście ostatni tom Hydropolis. Nie dlatego na szczęście, że coś mu dolega, ale nie lubię czekać na kolejne tomy. To lektura dla młodych czytelników, młodszych nastolatków, ale też się wciągnęłam.

Drugi tom zapewnia nam gender balance – tym razem bohaterką i narratorką jest dwunastoletnia dziewczynka. Podobnie jak chłopak z części pierwszej stawiająca niewygodne pytania światu, w którym jest zamknięta. Przypomnijmy, dzieciaki mieszkają w podwodnych koloniach, w których schronili się ludzie po jakiejś tajemniczej katastrofie. Różnią się one od siebie, w tej dzieci zdane są właściwie same na siebie. Od ósmego do czternastego roku życia mieszkają razem (a przedtem w Hodowli, chyba nie znając rodziców), Starsi (to taka funkcja) w niewielkim stopniu ingerują w ich życie, chociaż stawiają im różne trudne, czasem okrutne zadania. A do tego prawie wszystkie dzieci na coś chorują lub mają jakąś niepełnosprawność. Wszystko to wygląda jeszcze bardziej podejrzanie niż w pierwszej części i pewno domyślacie się, o co chodzi – jednak jakiś świat na zewnątrz istnieje.

Potem dzieci zostają już całkiem same – czy będą to Dwa lata wakacji Verne’a, czy raczej Władca much Goldinga? W każdym razie będzie tu dużo o rozmaitych relacjach w grupie rówieśniczej, właściwie to główny temat tej książki mimo przygodowo-fantastycznej fabuły. A poza tym pochwała nonkonformizmu.

Jeśli to powrót wodnej małpy do wody, to niezbyt dla niej miły.

Chłopaki polarne i podwodne [Twardoch i Miłoszewski]

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij