Kinga Dunin czyta, Weekend

Drut kolczasty, zapach chleba i ruska klasyka

Czy mniejsze literatury są naprawdę gorsze, czy raczej inne, mniej oswojone? Na pewno gorzej się sprzedają. Kinga Dunin czyta „Ludzi sierpnia” Siergieja Lebiediewa i antologię „Ruska klasyka” zestawioną przez Daniela Majlinga.

Siergiej Lebiediew, Ludzie sierpnia, przeł. Grzegorz Szymczak, Wydawnictwo Claroscuro 2021

To książka niezgody, rękopis nieszczęść!

Lebiediew jest pisarzem rosyjskim, co dziś nie jest dobrą rekomendacją. Co prawda obecnie mieszka w Berlinie i poglądy ma właściwe, jednak zapewne to sprawiło, że odłożyłam jego książkę na później, chociaż cenię jego pisarstwo. Zresztą on sam chyba to rozumie, wycofał swoją powieść z nagrody Angelus, w której miała szansę na dostrzeżenie, zresztą jest jednym z laureatów, nagrody publiczności w 2020 roku, a w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” mówił:

„Wielu moich rosyjskich znajomych i przyjaciół prosi dziś Ukraińców o przebaczenie. Uważam, że jest za wcześnie, by o nie prosić. My, obywatele Rosji, nie mamy na razie do tego prawa. Będziemy je mieli dopiero wtedy, gdy zbrodniarze, którzy dziś sprawują władzę w naszym kraju, staną przed sądem i poniosą zasłużoną karę. A jeśli jej nie poniosą – nie ma dla nas przebaczenia”.

Do kwestii bojkotu kultury rosyjskiej mam złożony stosunek. Literatura, szczególna ta dobra, zawsze prowadzi do zrozumienia, zrozumienie zaś do współczucia. Jednocześnie rozumiem, że dziś sytuacja wymaga jednoznacznego opowiedzenia się, nie można pozwolić sobie na niuanse. Ukraina tak – Rosja nie. Mogę się zgodzić, że dzisiaj tak trzeba. Chyba jednak nie do końca sama ze sobą się zgadzam, skoro po książkę sięgnęłam. A powodem był dokument BBC Marka Curtisa Russia 1985–1999: Traumazone. What it felt like to live through the collapse of communism and democracy. Obejmuje on okres od roku 1985, początek ery Gorbaczowa, do 1999 – dojście do władzy Putina. I jest fascynujący, o czym na naszych łamach pisał Michał Sutowski.

Traumazone, czyli ekonomia polityczna nihilizmu – krótki kurs

Momentem początkowym Ludzi sierpnia jest obalenie pomnika Feliksa Dzierżyńskiego w sierpniu 1991 roku, kiedy to „powszechne było wrażenie, że tu i teraz rodzi się nowy kraj”. Powieść kończy się, kiedy już wiadomo, że walkę o władzę wygra Putin. Czyli to prawie ten sam okres co w Traumazone. I czas nadziei, które szybko się rozwiały.

Na początku bohater czyta wspomnienia swojej babci, a potem odnajduje jej ukryty dziennik. Ma wrażenie, że ta historia, mimo że mówi bardzo wiele, wiele też ukrywa. Pozostaje z nierozwiązaną tajemnicą, kim naprawdę był i jak umarł jego dziadek.

Na razie jednak tym się nie zajmuje, tylko jest pionkiem w jakichś przekrętach. Wyjeżdża do Polski, wioząc urnę z prochami „ciotuni”. Ani to ciotunia, ani prochy, ale także nic nielegalnego. Po prostu ma przetrzeć szlak, sprawdzić, jak reagują na to służby graniczne. Wracając, zatrzymuje się w Drohobyczu, gdzie od pewnego bogatego Polaka otrzymuje dobrze płatne zlecenie. Ma pojechać do Kazachstanu, dowiedzieć się, jak zginał jego ojciec, i przywieźć ziemię z grobu. Błąka się po pustyni, widzi Bajkonur i kosmodrom, odnajduje miejsce, gdzie zginęli uciekinierzy z przymusowego osiedlenia.

Później staje się to jego głównym zajęciem, pracuje dla ludzi, którzy poszukują prawdy o swoich bliskich. W Kazachstanie spotkał w dramatycznych okolicznościach „ważnych mężczyzn”, którzy dużo mogą. To wojskowi, ale niezbyt jasne jest, kim są i dla kogo pracują. Ma wobec nich dług wdzięczności, więc zgadza się wziąć udział w ich tajnej misji. Są wybory prezydenckie, Jelcyn stara się o drugą kadencję, losy kampanii się ważą, potrzebne są na nią pieniądze. Jednym ze źródeł jej finansowania są nielegalne wycinki lasów w Karelii. Nagle jednak fundusze przestają płynąć, nie wiadomo, kto przejął ten interes. Tego właśnie mają się dowiedzieć czterej uczestnicy wyprawy przez zapadłe wsie i tajgę. Tam spotkają Psiego Cara i będzie to historia, w której poczujemy się jak w pełnokrwistym horrorze.

Potem bohater odwiedzi także Czeczenię, a w końcu upomni się o niego KGB. Jakie KGB, przecież zostało zlikwidowane? Może jednak nie całkiem. I skąd niby wziął się Putin, kto wyniósł go do władzy?

Mafie, służby i petrodolary – jak ludzie Putina przejęli Rosję i skorumpowali Zachód

W takim skrócie przedstawiona powieść może wyglądać na polityczny thriller, ale proza Lebiediewa jest powolna i refleksyjna, stylistycznie wysmakowana. Zajmują go głównie problemy związane z pamięcią i jej zafałszowaniami. Oraz rosyjska mentalność. Ideologie mogą się zmieniać, ale są obrazy, jak pisze, z długim okresem rozpadu i to one stanowią zagrożenie. Na przykład połączenie drutu kolczastego z zapachem świeżego chleba, wprowadzające w stan błogiego odrętwienia. To nie są poglądy, tylko nastroje i uczucia. Radzieckie dziedzictwo, które żyje w podświadomości. Chaos każe tęsknić za porządkiem, ale choć są liczne siły, które niszczą, mało jest takich, które mogą coś zbudować. Może w ogóle ten cały kraj należałoby spalić?

Bohater pragnie z niego wyjechać, ale przecież, nawet gdyby to się udało, nie da się pozbyć wspomnień – o ludziach, których się kochało, rodzinnym domu, krajobrazach, zapachach i tak dalej… I jakoś robi nam się żal tej Rosji, mieszkańców tego imperium, którzy zawsze mają przejebane. I może dlatego właśnie nie należy czytać rosyjskiej literatury. Albo jednak można. Pisząc o Traumazone, Michał mówi wszechobecnej przemocy i grabieży państwowego mienia na gigantyczną skalę. Tam, gdzie jest przemoc, tam są też ofiary przemocy, gdzie kradzież, tam okradzeni…

Czy przez wojnę mamy skancelować Dostojewskiego?

*
Antologia opowiadań Ruska klasyka, zestawił i przełożył Daniel Majling, przepisała Weronika Gogola, Ha!Art 2022

Z ruską klasyką zetknąłem się po raz pierwszy pięć lat temu. Wtedy jeszcze nikt nie podejrzewał, że będzie o niej tak głośno.

Rzeczywiście, ta słowacka książka wyszła w 2017 roku i dziś jej kontekst jest inny. I chyba nie trzeba go tłumaczyć.

We wstępie, który – podobnie jak cała ta książeczka – jest żartem, czytamy o zatrzymaniu na przejściach granicznych kontrabandy, ale tym razem nie są to podróbki markowych ciuchów, tylko książki. „Dostoyevsky, Toystoy, Toorgeneff – tanie podróbki uznanych treści literackich przeznaczone dla ludzi, którzy nie są w stanie czytać prawdziwej, wymagającej wysiłku czytelniczego rosyjskiej klasyki”. Dla nich jest ta antologia opowiadań, pastisz „wielkich tematów”, nawiązania do znanych autorów. Czasem bardzo śmieszne, czasem mniej. Opowiadania pisane w chińskich obozach pracy twórczej za psi grosz.

I jeszcze jeden dodatek do polskiego wydania: wywiad ze słowackim prozaikiem, Antonem Pavloviciem Chehovem, który spędził w takim obozie trzy lata. Rozmawia z nim Michał Rogaś.

Krzyż wam na drogę, chachły, czyli o toksycznej miłości

Gdyby spojrzeć na to trochę poważniej, to autor ogrywa w tej książeczce pewien istniejący problem. Można to nazwać kompleksem prowincji wobec kultur, języków większych, silniejszych. Jeśli coś dzieje się w Paryżu, Nowym Jorku, Moskwie (ale chyba tej z klasyków), czujemy się jak u siebie i wiemy, czego się spodziewać, ale czy ktoś chce czytać powieść, w której bohater wygląda przez okno i śledzi ruch na ulicy Bożeny Slančikowej Timravy?

Czy te mniejsze literatury są naprawdę gorsze, czy raczej inne, mniej oswojone? Na pewno gorzej się sprzedają. Oksana Zabużko twierdzi, że za „ruską klasyką” po prostu stały armaty, fascynacja siłą imperium, i stąd jej światowa kariera, chociaż inne literatury mogą być równie ciekawe.

Cóż, nie chcecie czytać słowackiej prozy – chyba nie chcemy, nie mogę sobie przypomnieć żadnego autora, Czeszki, Czesi się pojawiają, ale nie Słowacy – to macie podróbkę ruskiej klasyki. Żeby zaczęła nas interesować proza ukraińska, trzeba było wojny i nagle wszyscy sięgają po Żadana. A jeśli nie wojna, to czy pozostaje imitacja silniejszych?

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij