Kinga Dunin czyta

Czytać Le Guin to nie grzech

czytać Le Guin

Dzisiaj już prawie do wszystkich dotarło, że możemy zniszczyć Ziemię, pora się ograniczyć i zmienić swój stosunek do niej. Ale pamiętam, jak kiedyś mówiono, że Le Guin jest naiwną piewczynią powrotu do natury.

Wydawnictwo Prószyński i S-ka od lat wydaje książki zmarłej w zeszłym roku Ursuli Le Guin, ale szczególny ciężar, pod każdym względem, mają te „po raz pierwszy w jednym tomie”. Objętość ich jest trochę niepokojąca, więc musiały – niektóre dość długo – poczekać na wakacje i właściwy nastrój, w który wprowadziły mnie Historie fandomowe.

Fantastyka praktyczna

Znajdziemy zatem w jednym tomie wszystkie opowieści o Gedzie, czarnoksiężniku z Archipelagu. W kolejnym sześć powieści z cyklu o Ekumenie, a w zbiorze Wracać wciąż do domu, poza tytułową, jedną z moich ulubionych, po raz pierwszy po polsku cały cykl Kroniki Zachodniego Brzegu. Jest jeszcze jeden tom, Rybak z Morza Zewnętrznego, ale tego nie zdążyłam przejrzeć, reszty też nie przeczytałam od deski do deski, wracałam do ulubionych, szukałam tego, czego nie znałam. I naprawdę fajne jest to, że całe uniwersa, o których czytaliśmy na zmianę, w pojedynczych tomach, teraz znalazły się razem. Autorka jest już klasyczką, i to martwą, czy zatem jej książki się nie zestarzały? Jak dzisiaj się to czyta?

*
Ursula Le Guin,
Ziemiomorze, przeł. Stanisław Barańczak, Piotr W. Cholewa, Paulina Braiter, Prószyński i S-ka 2013

ziemiomorze le guinPierwsze wydanie Czarnoksiężnika z Archipelagu, czyli pierwszej powieści cyklu, pojawiło się w Polsce po długim oczekiwaniu w 1983 roku w tłumaczeniu Barańczaka i było wydarzeniem literackim. Pewno więc czytelnicy przeważnie pamiętają, że to historia ze świata mniej więcej średniowiecznego, o dojrzewaniu chłopca obdarzonego mocą, nad którą musi pracować, poznać jej ciemną stronę i cenę, którą za taką moc się płaci. Kto w dzieciństwie czytał Kajtusia Czarodzieja Korczaka, mniej więcej już wiedział, jak to jest.

Stanisław Lem w posłowiu pisał, że książka ta zmieniła jego podejście do fantasy, dowiedział się, że to też może być dobra literatura, i chwali ją za… realizm. Słusznie, bo są to powieści realistyczne w tym sensie, że ich świat przedstawiony i przeżycia bohatera są spójne i przekonujące. Dziś jednak, czytając kolejne tomy i poznając do końca historię Archipelagu i Geda – wcześniej nie czytałam ostatniego tomu – widzę też wyraźnie proces uzupełniania tego świata o pierwiastek kobiecy, którego początkowo nie było. Obok Geda pojawia się kobieta, Tenar. Najpierw jako ta, którą Ged musi wybawić z opresji (Grobowce Atuanu), a później jako silna i niezależna bohaterka (Tehanu). Dowiadujemy się też, czym się różni magia kobieca od męskiej – ta druga jest bardziej intelektualna.

Stanisław Lem w posłowiu pisał, że książka ta zmieniła jego podejście do fantasy, dowiedział się, że to też może być dobra literatura, i chwali ją za… realizm.

Ale to, co tym razem zwróciło moją uwagę, to psychologiczny portret Geda, kiedy stracił swoją moc, i całego procesu, jaki musiał przejść, żeby w końcu się z tym pogodzić. Według Le Guin mężczyźni są dużo bardziej od kobiet uzależnieni od swoich „mocy” – pozycji, siły, sprawczości, a kiedy zdarzy się im ją stracić, zostaje z nich tylko pusta skorupa. Może i tak jest. W każdym razie cykl opowieści z Ziemiomorza, który zaczyna się androcentrycznie (chociaż nie jest seksistowski), z czasem jest coraz bardziej feministyczny – Lemowi to by się już pewno nie spodobało. Le Guin miała jednak feminizm w genach. Jej praprababką była polska prefeministka Paulina Kraków.

*
Ursula Le Guin, Sześć światów Hain, przeł. Łukasz Nicpan, Lech Jęczmyk, Juliusz P. Szeniawski, Jacek Kozerski, Danuta Górska, Agnieszka Sylwanowicz, Prószyński i S-ka 2015

sześć światów hain le guinMiliony lat temu mieszkańcy planety Hain zaludnili inne planety, a następnie stracili z nimi kontakt. Potem odkrywali je na nowo i tak powstała Liga Wszystkich Światów, Ekumena. Kiedyś została zaatakowana przez innych, złych kosmitów, ale jakoś się podniosła. Tyle w skrócie o uniwersum, w którym mieści się sześć, a właściwie dużo więcej światów, a przynajmniej społeczeństw. Jednym z nich jest Ziemia, która dostała technologię umożliwiającą kosmiczną komunikację i dzięki temu trochę odżyła, bo była już całkowitą pustynią zniszczoną przez klęski ekologiczne, totalitarnie zarządzaną. Ziemianie pojawiający się na innych planetach próbowali wycinać tam wszystkie drzewa i brutalnie kolonizować miejscową ludność (Słowo las znaczy świat) – Haineńczycy musieli ich przed tym powstrzymywać

Le Guin, o czym zawsze się wspomina, była córka antropologa Alfreda Kroebera i Theodory Kroeber, też antropolożki i pisarki, autorki niezwyklej książki Ishi. Człowiek dwóch światów – o ostatnim w Ameryce „dzikim” Indianinie, rdzennym mieszkańcu, który został umieszczony w muzeum antropologicznym. Le Guin zawdzięcza im swoje antropologiczne spojrzenie na rozmaite humanoidalne (hainoidalne!) społeczeństwa zamieszkujące wszechświat – czyli głębokie zrozumienie dla bardzo rozmaitych kultur i związków między kulturą a tożsamością jej twórców i użytkowników.

Najsłynniejszą powieścią z tego cyklu jest chyba Lewa ręka ciemności, w której co prawda świat wygląda dość męsko, ale zamieszkują go ludzie, którzy przeważnie są tej samej nie-płci, a tylko w okresie rui uaktywnia się w nich żeńskość albo męskość, nigdy nie wiadomo która. Czyli nie istnieje na niej gender, w sensie trwałej i znaczącej kulturowej różnicy płci. Raj dla tych, którzy tak się go boją, ale pewno brakowałoby im „prawdziwej” rodziny złożonej z kobiety i mężczyzny.

Jakiej właściwie rodziny prawica broni przed LGBT?

Jednak w innych powieściach Le Guin gender jest jak najbardziej obecny – zwykle sporo dowiadujemy się o pozycji kobiet: mogą być zamknięte w domach, zakwefione albo obecne w sferze publicznej jako ozdoby, bo zarezerwowano dla nich jedynie miejsce gospodyń domowych. Może też panować mniej lub bardziej idealna równość płci, choć często mniej – pozycja kobiet jest inna, ale i gorsza, tak jak ich magia w Ziemiomorzu.

Lewa ręka ciemności to bardzo piękna powieść, wolałam ją od Ziemiomorza, jednak z większym zainteresowaniem wróciłam do Wydziedziczonych (z ich podtytułem Dwuznaczna utopia), których czytałam na początku lat 90., chyba trochę jeszcze z pozycji antykomunistycznych. Mamy tu planetę, gdzie obok siebie istnieją przynajmniej dwa państwa, dosyć militarystyczne. W jednym panuje turbokapitalizm i patriarchat, ale bez haremów, kobiety cenią sobie rolę atrakcyjnych żon i nie pragną niczego więcej. W drugim – autorytarny socjalizm.

Jest też Księżyc, gdzie mieszkają rewolucjoniści i anarchiści, którzy zostali wygnani z planety i całkowicie się od niej odcięli. Panuje tam anarchosyndykalistyczny nieautorytarny komunizm. Ma on sporo zalet: demokracja bezpośrednia, równość ekonomiczna (ale w sytuacji niedoborów wszystkiego), rzeczywista równość płci, bardzo silne poczucie wspólnotowości. Ma też wady i wypaczenia – jednak tworzą się pewne elity, tłumiony jest wszelki indywidualizm, a przez to utrudniona jest innowacyjność, dzieci wychowuje się w zasadzie poza rodziną, co nie zawsze jest idealnym rozwiązaniem, chociaż powszechnie akceptowanym.

Bohater, genialny fizyk z tej wspólnoty, uznany przez swoich za zdrajcę, dostaje się na kapitalistyczną planetę, gdzie otoczony będzie niewyobrażalnym dla siebie luksusem i dostanie możliwość naukowego rozwoju. Przekona się jednak, że piękny, bogaty, żywy, kolorowy i nawet zielony i ekologiczny świat kapitalizmu oferuje to wszystko tylko wybranym. Stanie na czele wielkich robotniczych strajków krwawo stłumionych przez wojsko. W końcu wróci do swojego świata, za którym jednak bardzo tęsknił. Do swojej dwuznacznej, ale jednak zrealizowanej i funkcjonującej utopii.

Czy porządek na Ziemi mogą zrobić tylko kosmici?

*
Ursula Le Guin, Wracać wciąż do domu, przeł. Maciejka Mazan, Joanna Wołyńska, Barbara Kopeć, Prószyński i S-ka 2018

wracać wciąż do domu le guinTutaj bonusem są wspomniane Kroniki Zachodniego Brzegu, trzy powieści: Dary, Głosy i Moce. Te dwie ostatnie po raz pierwszy po polsku. Szczególnie spodobały mi się Moce. Niewolnicze społeczeństwo, przypominające starożytną Grecję, poznajemy z punktu widzenia niewolnika, który ma dość wysoką pozycję, a najpiękniejsze chwile swego życia spędza w letniej rezydencji państwa. Jednak wydarzy się coś bardzo złego i będzie musiał zdobyć wolność. Le Guin jednak opisuje system oparty na niewolnictwie „antropologicznie”, jako zrozumiały i oczywisty dla ludzi żyjących w nim.

Kroeberowie to antropologia ze szkoły Boasa, czyli takiej uznającej relatywizm kulturowy: kultury są różne, ale nie należy ich porównywać, każda ma swoje wartości, własne wzory i logikę. Jednak zwykle tak jest, że nawet jeśli antropolodzy opisywali ze zrozumieniem różne kultury, to wiadomo było, że od niektórych moglibyśmy się czegoś nauczyć. Dojrzewać jak na Samoa (Margaret Mead), być raczej nieagresywnymi i nielubiącymi konkurencji Zuni, a nie podejrzliwymi i rzucającymi złe uroki Dobu (Ruth Benedict). W najtrudniejszej i może najciekawszej literacko książce Le Guin Wracać wciąż do domu mamy mnóstwo antropologii, którą nazywa ona archeologią przyszłości, oraz najwięcej jednoznacznej utopii. To w dużej mierze szczegółowy opis prawie idealnego społeczeństwa, które powstało na Ziemi odradzającej się po katastrofie ekologicznej i wojnach jądrowych. Poznajemy jego zwyczaje, gospodarkę, medycynę, strukturę i praktyki społeczne, mity, rytuały, poezję, pieśni – właściwie prawie wszystko.

Z dawnej cywilizacji pozostała sieć komputerowa i sztuczna inteligencja – czasem można ją o coś zapytać, ale nikt tego nie nadużywa, sieć sobie żyje własnym życiem, pewno uprawia jakieś deep learning. Jeździ jeden pociąg. Natomiast ludzie wrócili do życia bardzo prostego i ekologicznego. Coś sieją, hodują zwierzęta – zabijanie zwierząt jest jednak związane z dziękczynnymi rytuałami i inaczej wbudowane w kulturę, nie jako prosta eksploatacja. A zwierzęta to drugi obok ludzi, może lepszy lud. Członkowie tej społeczności postrzegają siebie poprzez relacje i udział we wspólnocie, a nie strategie indywidualistyczne. Nie mają potrzeb ponad miarę i nie cenią rozmnażania, dwoje dzieci to dość!

Dzisiaj już prawie do wszystkich dotarło, że możemy zniszczyć Ziemię, pora się ograniczyć i zmienić swój stosunek do niej. Ale pamiętam, jak kiedyś mówiono, że Le Guin jest naiwną piewczynią powrotu do natury. Pewno, że nie jest to projekt do realizacji, ale jako pożądany trend chyba zyskuje na aktualności?

Narysować emocje, chociaż koniec świata blisko

Jej utopia jest także zdecydowanie liberalna obyczajowo. Mieszkańcy miejsca, które zostało po Kalifornii, znają instytucję małżeństwa, ale jej nie przeceniają, łatwo można się rozstać. Seks jest okej, a raz do roku nawet orgię sobie urządzają, panuje równość płci, choć są pewne genderowe różnice, ale są też kobiety, które żyją jak mężczyźni, i odwrotnie. Akceptowane są związki jednopłciowe, dozwolona aborcja i eutanazja. Cele miejscowej medycyny to: zapobieganie, leczenie, opieka, zabijanie.

Le Guin sama w młodości, wspierana przez matkę, skorzystała z zabiegu aborcji. Nie pamiętam jednak, gdzie można znaleźć, co o tym pisała, chociaż na pewno kiedyś czytałam. Spytałam Google’a, bez rezultatu, ale na pewnym portalu katolickim znalazłam takie oto pytanie:

Kiedyś bardzo lubiłam niektóre książki Ursuli Le Guin, jednak jakiś czas temu dowiedziałam się, że ta pani dokonała kiedyś w swoim życiu aborcji, że popiera ona aborcję, wspomaga jakieś stowarzyszenia itp. Czy grzechem jest kupować jej książki? Jest to jakby wspieranie finansowe osoby popierającej aborcję… A czy jest złem czytanie jej książek, jeśli się już je ma?

Jest też odpowiedź: nie jest to grzech. Można kupować i czytać!

Patriarchat hard i soft

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij