Kinga Dunin czyta

Czy porządek na Ziemi mogą zrobić tylko kosmici?

Kinga Dunin czyta chińskie science fiction, meksykański kryminał i reportaż o wymuszonych zaginięciach w Meksyku. „Problem trzech ciał” Cixin Liu, „Nie przysyłajcie kwiatów” Martina Solaresa, „Żywi czy martwi?” Frederico Mastrogiovanniego.

Na początek science fiction, prawdziwe, jak za dawnych, dobrych czasów! Na dodatek chińskie, co dodaje trochę smaczków. I nie tylko z nagrodą Hugo 2015, a jeszcze polecane przez Obamę. Ten chwyt reklamowy niedługo może przestać działać i nie będziemy wiedzieli, co czyta, chyba, że KP zaproponuje mu rubrykę „Obama czyta”. Trampowie nie czytają, a jeżeli już, to pewno Ayn Rand.

Cixin Liu, Problem trzech ciał, przeł. Andrzej Jankowski, Rebis 2017

Czerwony Związek od dwóch dni atakował kwaterę główną Brygady 28 Kwietnia. Jego czerwone flagi łopotały nieustannie wokół budynku niczym płomienie łaknące drewna.

problem-trzech-cialMłoda astrofizyczka jest wrogiem klasowym, w czasie Rewolucji Kulturalnej musi patrzeć na to, jak zostaje poniżony i zabity jej ojciec, potem rąbie drzewa (w ramach gospodarki rabunkowej), a w końcu zostaje skierowana do pracy w tajnej bazie Czerwony Brzeg, która zajmuje się nasłuchem sygnałów z kosmosu. Trudno się dziwić, że wysyła wiadomość do kosmitów z prośbą, aby przylecieli i zrobili na Ziemi porządek.

Mijają lata i już w czasach obecnych dochodzi do tajemniczych wydarzeń – naukowcy zaczynają popełniać samobójstwa, Wang Miao, specjalista od nanotechnologii, napotyka na zjawiska, których nie da się wyjaśnić na gruncie fizyki. W każdym razie nie od razu.

W rozwiązaniu zagadki pomaga bohaterowi elitarna gra komputerowa Trzy ciała. Problem trzech ciał, n-ciał, istnieje naprawdę, a w książce zostaje wytłumaczony tak, że każdy humanista to zrozumie, chociaż nie wiem, co powiedzieliby na to matematycy i fizycy.

Problem trzech ciał, n-ciał, istnieje naprawdę, a w książce zostaje wytłumaczony tak, że każdy humanista to zrozumie, chociaż nie wiem, co powiedzieliby na to matematycy i fizycy.

Cixin Liu, od lat popularny w Chinach i nagradzany, jak sam o sobie mówi, od dzieciństwa przejawia pewien szczególny talent. Zjawiska ze sfery makro i mikro, które przekraczają nasze zdolności postrzegania i poznajemy je za pośrednictwem abstrakcyjnych wzorów, w jego umyśle przybierają konkretne kształty. Np. bardzo efektownie przebiega „rozwijanie” protonu w innych wymiarach. Jest ich, jak wiadomo, jedenaście.

Problem trzech ciał to pierwszy tom trylogii Wspomnienia o przeszłości Ziemi. Jak się domyślamy, ludzka cywilizacja – nieekologiczna, okrutna i eksploatatorska – odejdzie w przeszłość i nie zostanie nikt, kto mógłby o niej opowiedzieć. Już nie mogę się tego doczekać.

***
Martin Solares, Nie przysyłajcie kwiatów, przeł. Tomasz Pindel, W.A.B. 2017

Powiedział im, że tylko jeden człowiek będzie potrafił odnaleźć dziewczynę. Były policjant.

nieprzesylajciekwiatowPorwanie córki bogatego meksykańskiego biznesmena to jedynie pretekst dla tego bardzo czarnego kryminału. Były policjant stracił pracę, bo rozwiązał zagadkę pewnej zbrodni, co nie było na rękę władzom, i sam teraz jest poszukiwany przez policję. Jego głównym przeciwnikiem jest miejscowy komendant, kiedy jednak i jemu powinie się noga, z myśliwego stanie się uciekającym.

Miasto La Eternidad (czyli Wieczność), gdzie toczy się akcja, jest miejscem, w którym jak w soczewce skupiają się problemy Meksyku. O władzę nad miastem walczą trzy gangi, policja bardziej niż inne popiera jeden z nich, ale ze wszystkimi ma swoje układy. Nikt nie ma czystych rąk, bo w świecie powszechnej korupcji nie da się inaczej prowadzić interesów. Na drogach stoją posterunki, punkty kontrolne, może wojska, a może karteli, jednych trudno odróżnić od drugich. Ludzie są porywani, zabijani dla postrachu, boją się wychodzić na ulicę.

Myślicie, że to literatura (zresztą dobrze napisana i naprawdę trzymająca w napięciu)? Że może w literaturze wszystko jest mroczniejsze niż w rzeczywistości?

***
Frederico Mastrogiovanni, Żywi czy martwi? Porwania ludzi w Meksyku jako narzędzie terroru, przeł. Małgorzata Olejnik, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego 2017

zywiczy martwi…za „wymuszone zaginięcie” uważa się pozbawienie wolności jednej lub więcej osób, niezależnie od formy, w jakiej zostało przeprowadzone, dokonane przez przedstawicieli państwa albo przez osoby lub grupy osób z upoważnieniem, pomocą lub za milczącą zgodą państwa, w połączeniu z brakiem informacji lub odmową przyznania, że wspomniane pozbawienie wolności miało miejsce czy też odmową informacji o miejscu pobytu zaginionego, przez co zablokowane zostaje podjecie legalnych środków obrony prawnej i zapewnienie stosownych gwarancji procesowych.
Międzyamerykańska Konwencja o Wymuszonych Zaginięciach Osób

Warto dokładnie przeczytać tę definicję „wymuszonego zaginięcia”, żeby zrozumieć, czym różni się to porwań – córka biznesmena została porwana dla okupu – albo zabójstw, po których pozostają dające się rozpoznać zwłoki.

Stowarzyszenia rodzin zaginionych i obrońcy praw człowieka walczą o to, by wymuszone zaginięcia zostały uznane za przestępstwa we wszystkich stanach Meksyku – dla nas prawo to jest niezrozumiałe, zaginionymi zajmuje się fundacja Itaka, ale nie jest to masowe zjawisko. W Meksyku było i jest, dotyczy dziesiątków tysięcy zaginionych, ich rodzin przeżywających przez lata traumę, przyjaciół, znajomych. Dotyka całego społeczeństwa.

Obecnie przynajmniej zaczęło się o tym mówić. Dla nagłośnienia tematu znaczące było zaginięcie 43 studentów. Sprawa pozornie wyjaśniona. Studenci jechali na demonstracje, zostali zatrzymani przez miejscową policję, gdzieś po drodze wmieszało się w to wojsko, ostatecznie przekazano ich gangsterom, którzy ich zabili, zwłoki spalili na wysypisku śmieci, a prochy wrzucili do rzeki. Czy to brzmi prawdopodobnie? Niezależni eksperci spoza Meksyku dowodzą, że nie. Sprawę jednak uznano za załatwioną.

Mahomet zamiast Marksa, maczety zamiast katechizmów

Mastrogiovanni rozmawia z rodzinami, aktywistami społecznymi, adwokatami, ekspertami. Jeździ do miejsc, gdzie nie ma już policji, ludzie wieczorami nie wychodzą na ulice, do wyludnionych wiosek… Udaje mu się znaleźć jedną osobę, która przeżyła takie zaginiecie. Młody chłopak został porwany, był przez dłuższy czas torturowany, przetrzymywany, bez żadnego dającego się zrozumieć powodu, i cudem udało mu się uciec. Przeważnie jednak szuka się zwłok, po to żeby bliscy mogli zakończyć żałobę, przestać się łudzić. A szukając, można np. znaleźć miejsce, gdzie rozpuszczono w kwasie kilkaset ciał, albo masowe groby.

O co w tym wszystkim chodzi? Czy to po prostu porachunki między kartelami narkotykowymi? Autor twierdzi, że nie, a przynajmniej nie tylko. Zaginięcia są przypadkowe, natomiast potem dokonuje się kryminalizacji ofiar, przypisując im związki ze światem przestępczym, co ma usprawiedliwiać przemoc, jakiej doznali.

Trudna do oszacowania grupę ofiar stanowią nielegalni imigranci zmierzający do Stanów Zjednoczonych. Zamordowani, obrabowani, sprzedawani – o nich nie ma się kto upomnieć. Jak dowodzi autor, tylko część z tych zbrodni popełnianych jest przez Zetas, kartel kontrolujący tę część Meksyku. Procederem tym trudnią się też normalne chłopskie rodziny.

Trudna do oszacowania grupę ofiar stanowią nielegalni imigranci zmierzający do Stanów Zjednoczonych. Zamordowani, obrabowani, sprzedawani – o nich nie ma się kto upomnieć.

Autor szuka źródeł tych problemów nie tylko i nie przede wszystkim w niezakończonej wojnie z narkobiznesem. Tak się składa, że najwięcej „wymuszonych zaginięć” jest na terenach, którymi zainteresowane są międzynarodowe koncerny, np. obfitujących w gaz łupkowy albo złoto. Ułatwiają one przejmowanie gruntów indywidualnych czy należących do lokalnych wspólnot. Poza tym stwarzają atmosferę strachu i powszechnego zagrożenia, co ułatwia pacyfikację wszelkich ruchów społecznych.

Autor reportażu o meksykańskich zaginięciach nie jest optymistą, nie wierzy, że te czy kolejne władze naprawdę zechcą się tym zająć. Liczy na aktywność społeczną, ale walka prowadzona przez rozmaite stowarzyszenia jest bardzo trudna.

Może nadlecą Inni, ale Cixin Liu ostrzega, że mogą być jeszcze bardziej niemili.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij