Czytaj dalej

Bardzo cienka jest linia między ziomkiem a wrogiem

tomasz-chada

Może gdybyśmy poszerzyli kanon lektur o raperów, mniej osób zraziłoby się do czytania czegokolwiek dłuższego od artykułu na temat siedmiu najlepszych modeli trampek w sezonie? To dość kusząca teza.

Rafał Woś ostatnio odkrył rap. W felietonie dla „Super Expressu” i licznych tweetach ogłosił, że Miłosz i Herbert muszą się przesunąć na rzecz Chady, a kanon edukacyjny należy powiększyć o „raperów, punkowców czy innych przedstawicieli kontrkultury”.

Wosiowi, a także niektórym czytelnikom ten ruch zapewne wydaje się wywrotowy, część osób realnie się obraziło i uroniło kilka łez nad Herbertem. A ponieważ z jednej strony dyskusja o szkole jako takiej uległa teraz wyraźnemu ożywieniu, z drugiej – przez social media właśnie przetoczyła się dyskusja o dorocznych badaniach stanu czytelnictwa, na którego temat każdy z nas ma opinię, kwestie tego, co czytamy i co powinniśmy poważać, wydają się na czasie i w dodatku jakoś powiązane z Chadą. Może gdybyśmy poszerzyli kanon lektur o raperów, mniej osób zraziłoby się do czytania czegokolwiek dłuższego od artykułu na temat siedmiu najlepszych modeli trampek w sezonie?

To dość kusząca teza, chciałam jednak zauważyć, że kontrkultura w kanonie jest i, z tego, co pamiętam – zawsze była obecna. Już w podręcznikach z wczesnych lat 90. bywał Kazik i jego smutne kawałki o Polsce, a także miejsca, w których ma małe miasteczka Andrzej Bursa. O tym, że futuryści „hcieli szczać we wszystkih kolorah”, wspominają nawet nobliwe polonistki. Sama bardzo często omawiam Wielką Improwizację w odniesieniu do długiego monologu Magika, a w podręcznikach po ostatniej reformie pojawiło się dużo obiektów sztuki krytycznej, w tym Libera i Kozyra.

Jaki z tego wniosek, oprócz tego, że przed wypowiadaniem się o kanonie warto najpierw przejrzeć podręczniki? Taki, że w przekonaniu o świętości idei rejestru ważnych dla edukacji dzieł kultury kryje się teza, że to nauczanie o kulturze nadal powinno się odbywać za pomocą wlewania do głów i przekazywania, dlaczego Chada wielkim poetą był. Wystarczy komunikat od Autorytetów do uczniów, wystarczy dorzucić coś do listy lektur, a wzbogacą się duchowo umysły nastolatków.

Tymczasem nauczanie o tekstach odbywa się dziś w ten sposób, że nawet jeśli w trosce o demokratyzację umieścimy tam jako tekst kultury utwór Popka czy nagranie patostreamerki, zmienią się jedynie opracowania wydawnictwa Greg, nie zaś umysły uczniów. Już widzę te ćwiczenia w podręcznikach: zbadaj, czy zgadzasz się ze słowami wieszcza: „bardzo cienka jest linia między ziomkiem a wrogiem”, odwołując się do innych znanych ci tekstów literackich poruszających ten temat.

Pochwała bryków

Nie twierdzę, że kanon edukacyjny nie powinien być bardziej współczesny czy bliższy nastolatkom, ale zamiast w nim bezustannie grzebać, porozmawiajmy bardziej w poprzek: o tym, jak uczyć odbioru kultury. Bez zmiany modelu nauczania na bardziej demokratyczny, otwierający się na krytyczne treści, na doświadczenia samych czytelników, wreszcie – bez nauczenia dzieciaków odpowiednich narzędzi do odczytywania, ale i oglądania tekstów, niezależnie od tego, czy są to Wiadomości TVP czy sonet Petrarki, paradygmat naszego myślenia niespecjalnie się poszerzy.

„Potop” chroni przed postprawdą?

czytaj także

Woś w imię demokratyzacji marzy o tym, żeby nauczyciel uprzejmie zapoznał nastolatki z wieszczem Chadą. To nie tylko niczego nie zmieni, ale umocni przekonanie, że kanon edukacyjny to świętość sama w sobie, a nauczanie odbywa się za pomocą jednokierunkowego strumienia. Prawdziwą odwagą byłoby zaś jego odwrócenie: wysłuchanie tego, co uczniowie mają do powiedzenia na temat ważnych tekstów, otwarcie się na to, czego naprawdę słuchają i co czytają.

No i jeszcze jeden drobiazg – oprócz tego, jak mówić o tekstach kultury, została nam jeszcze kwestia: z kim i gdzie. Przypominam, że jednym z najbardziej oczywistych sposobów na demokratyzację dyskusji o literaturze jest zadbanie o poziom publicznej edukacji w ogóle. A z tym nie od dziś mamy trochę problemów.

Wpłać na Krytykę #pozdrowGlinskiego

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Justyna Drath
Justyna Drath
Nauczycielka
Absolwentka polonistyki i filmoznawstwa na UJ. Nauczycielka, działaczka społeczna, członkini ZNP i uczestniczka Kongresu Ruchów Miejskich. Była członkinią partii Razem. Broniła Krakowa przed likwidacją szkół i Młodzieżowych Domów Kultury. Współtworzyła kampanię referendalną komitetu Kraków Przeciw Igrzyskom. Organizowała działania na rzecz demokracji lokalnej, kierowała klubem Krytyki Politycznej, pomagała w organizacji Manify.
Zamknij