„Kobiety, rasa, klasa” Angeli Y. Davis to wielka opowieść o różnicy. O tym, że doświadczenia czarnych kobiet nie do końca przypominają doświadczenia białych kobiet. O tym, że białe robotnice i czarne robotnice łączyło dużo więcej niż kobiety o tym samym kolorze skóry, ale innym statusie społecznym. O abolicjonistach, seksistach, feministkach rasistkach i feministach kapitalistach. Ale to też opowieść o przekraczaniu tych różnic i mozolnej pracy stojącej za zmianami społecznymi.
Angela Davis to ikona ruchu na rzecz walki o prawa czarnych w Ameryce. Aktywistka, działaczka Czarnych Partner, wydalona z uczelni przez Ronalda Reagana za działalność w Komunistycznej Partii Stanów Zjednoczonych, przez Nixona nazwana terrorystką, oskarżona o współudział w morderstwie (a potem uniewinniona). Podczas ogólnoświatowej kampanii („Free Angela Davis”) Janina R. z Gliwic przesłała jej kartkę z widokiem ulicy Marcina Strzody, pisząc, że przysyła „»troszeczkę zieleni«, abyś mogła choć na chwilę, patrząc na nią, odpocząć i pomyśleć, że jesteśmy z tobą”.
Utwory jej poświęcone nagrywali Rolling Stones, Santana, Yoko Ono i John Lennon. Dziś Angela Davis jest profesorką, była studentką Theodora Adorno we Frankfurcie, jej promotorem był Herbert Marcuse. Cały czas jest aktywna. Angażowała się w ruch Occupy Wall Street i Black Lives Matter. Właśnie ukazało się pierwsze polskie wydanie jej pracy z 1981 roku – Kobiety, rasa, klasa – opatrzone posłowiem historyczki Magdaleny Fidelis (to z niego pochodzi cytat z listu Janiny R.)
Czarne kobiety i ruch klubowy [fragment książki Angeli Y. Davis]
czytaj także
Angela Davis dokumentuje różne momenty z historii czarnych kobiet (ale nie tylko kobiet) w Ameryce, a jej książka jest lekturą bezlitosną. Wszyscy oczywiście wiemy o niewolnictwie (które oficjalnie nie nosiło takiej nazwy, mówiło się o „instytucji domowej” czy „służbie domowej”), ale Davis kładzie nacisk na płeć i związane z nią dodatkowe obszary ucisku. Bo dla białych plantatorów niewolnicy nie mieli płci, kobiety pracowały tak samo ciężko. Ale stawały się kobietami, kiedy można było je zgwałcić – a można było zawsze. Musiały rodzić (nazywano je maciorami), pracowały z dziećmi na plecach, dziećmi, które potem im zabierano. Książka pełna jest danych, świadectw, nazwisk (to ważne) tych kobiet. Zniesienie niewolnictwa nie zmieniło tak wiele, jeszcze w latach 40. XX wieku w Nowym Jorku istniały targi z „żywym towarem”, gdzie bogate mieszczki kupowały służbę.
Kobiety, rasa, klasa to opowieść o opresji, która zmieniła formę, moc, ale nie zniknęła. Widzimy, że nie ma tu mowy o żadnej rewolucji, postęp nigdy nie dokonuje się z dnia na dzień, oprawcy zmieniają nazwy, stroje, zmienia się scenografia. Davis opowiada o tym, że przez wiele lat czarne kobiety mogły liczyć tylko na posadę służącej. Zwraca uwagę na wpływ kultury na umacnianie tego stanu, przytacza badanie Isabel Eaton, podczas którego jedna z przepytywanych białych kobiet mówi, że zatrudnia czarne kobiety, „bo wyglądają bardziej jak służące”.
Davis pisze o braku dostępu do edukacji, linczach, amerykańskim micie czarnego gwałciciela i (mniej znanym) towarzyszącym mu micie czarnej kurwy. O przymusowych sterylizacjach niebiałych obywatelek i obywateli Ameryki. Kobiety, rasa, klasa to nie tylko historia skomplikowanej i długotrwałej walki o prawa obywatelskie. To kronika wyzysku, przemocy, po prostu zła.
W rasizmie chodzi o zarządzanie różnicą, niekoniecznie o kolor skóry
czytaj także
Książka Angeli Davis jest też opowieścią o odmienności doświadczeń, perspektyw, interesów. Davis – czarna feministka i komunistka – zwraca uwagę na to, że potrzeby różnych grup często sprawiały wrażenie wykluczających się albo miały sprawiać takie wrażenie. Autorka pokazuje to na przykładzie udziału kobiet w ruchu abolicjonistycznym. Ten aktywizm stał się dla nich jednym ze sposobów walki o swoje prawo do polityczności, zabierania głosu. Kobiety były bardzo aktywne w ruchu abolicjonistycznym, wspierały sprawę czarnych. Do czasu.
Kiedy czarni Amerykanie otrzymali prawo głosu wcześniej niż białe kobiety, pojawiły się problemy, na wierzch zaczęły wychodzić lęki i skrywany rasizm. Bo jak to? Czarny mężczyzna – przed chwilą niewolnik – może głosować, a ja nie? Czy do grona panujących nad kobietami białych dołączą czarni mężczyźni? Jeszcze gorsi (według niektórych feministek) od tych białych? Te nastroje były oczywiście podsycane przez konserwatywnych polityków, którzy włączali się w ruch kobiecy, chociaż nie popierali jego postulatów. Ale popierali rasizm. Davis obrazuje używanie ruchów społecznych, wykorzystywanie aktywizmu w celach politycznych i finansowych.
Inne przykłady takich konfliktów? Białe feministki często wiedziały, że oskarżenia czarnych mężczyzn o gwałt są wyssane z palca i służą nękaniu oraz podtrzymywaniu rasizmu, ale czy feministce wypada bronić potencjalnego gwałciciela? Davis przywołuje między innymi Susan Brownmiller, która pisząc w zatytułowanym A Question of Race ostatnim rozdziale swojej głośnej książki Against Our Will: Men, Women, and Rape „o czternastoletnim Emmetcie Tillu, ewidentnie sugeruje, że gdyby nie został on zabity strzałem w głowę i wrzucony do rzeki Tallahatchie po zagwizdaniu na białą kobietę, z pewnością w końcu kogoś by zgwałcił”.
Tych przykładów jest więcej: „postępowi” abolicjoniści wypraszający kobiety z obrad – bo to zbyt brutalne. Czarni mężczyźni nieuznający kobiet za partnerki w dyskusji. Abolicjoniści przedsiębiorcy, którym nie podobało się niewolnictwo, ale nie mieli nic przeciwko wyzyskiwaniu pracowników (bez względu na kolor skóry i płeć) w swoich fabrykach. Białe feministki pędzące na spotkania z innymi kobietami, spotkania na temat równouprawnienia, i zostawiające w domu czarne służące.
Potrzebujecie jeszcze więcej przykładów? Proszę bardzo: może czarne kobiety nie włączyły się masowo w ruch na rzecz legalnej aborcji, bo same były do tej aborcji wielokrotnie zmuszane, poddawane jej wbrew swojej woli? Może aborcja była dla nich symbolem rasizmu i przymusu? Angela Davis maluje panoramę hipokryzji, opowiada o manipulacjach i o osobach, które się na te manipulacje nabrały. O zmieniających się koniunkturach i nastrojach. O zdradzie ideałów i niedostrzeganiu problemów jednej grupy przy jednoczesnej walce o prawa innej.
czytaj także
Davis zwraca też uwagę na temat długo pomijany w dyskursie dotyczącym rasy – biedę. W pewnym momencie przywołuje pogląd dziennikarki i agitatorki Lucy Parsons, która w 1886 roku stwierdziła, że czarni nie są dyskryminowani ze względu na kolor skóry. Są dyskryminowani dlatego, że są biedni. „Są zależni od innych. Są jako klasa ubożsi od swoich białych, harujących jak niewolnicy braci na Północy”. Zdobycie niezależności finansowej, walka z nierównościami społecznymi, edukacja są dla autorki niezbędnym warunkiem równouprawnienia. Czarnych i kobiet.
Kobiety, rasa, klasa to pionierski głos na temat intersekcjonalności. Davis zwraca uwagę na to, że potrzebna jest wrażliwość na wszystkich możliwych polach, przede wszystkim na tych, które nie dotyczą nas bezpośrednio. Że działanie ma największy sens, kiedy ujmujemy się za ludźmi, z którymi niewiele nas łączy. Że właśnie ta walka ma największą wartość, zmienia świat.
Angela Davis opisuje wzruszające, pełne odwagi gesty sprzeciwu. Robotnice z Dover w stanie New Hampshire w 1828 roku opuszczające miejsce pracy, maszerujące ze sztandarami, odpalające petardy. Aktywistki (autorka wymienia nazwiska, daty, przytacza życiorysy), które nie bały się brutalnych konsekwencji swoich aktów oporu. Białe nauczycielki zakładające szkoły dla czarnych uczennic, szkoły, które później zostały spalone.
Toni Morrison: Chciałam, żeby moje pisarstwo było bezspornie czarne
czytaj także
I jeśli chcemy znaleźć w tej książce coś pocieszającego, coś pozytywnego, to są to właśnie opowieści o przejawach buntu. Co jakiś czas padają u Davis słowa „ale nie wszyscy właściciele fabryk…”, „niektóre białe feministki sprzeciwiały się”, „byli i tacy mężczyźni, którzy…”. Kobiety, rasa, klasa to historia wykluczeń i przemocy, ale też solidarności ponad podziałami, bezinteresownej pomocy, przyjaźni. Ludzi, dzięki którym coś udaje się zmienić, dzięki którym świat idzie do przodu. To historia o siostrzeństwie, za które kiedyś naprawdę można było zginąć.
Będę silna naszą wspólną wiarą, towarzyszko,
Z mocą i prawdą każdy nasz ideał będzie we mnie żył,
Będę silna, by mego umysłu i ducha nie spętało
więzienie,
A cudowne wspomnienie o tobie będzie dodawać mi sił.
(Fragment wiersza, który biała działaczka związków zawodowych Elizabeth Gurley Flynn napisała dla swojej współwięźniarki i przyjaciółki – czarnej działaczki społecznej i dziennikarki Claudii Jones).
*
Angela Y. Davis, Kobiety, rasa, klasa, przeł. Dariusz Żukowski, Wydawnictwo Karakter 2022