Czytaj dalej

Czarne kobiety i ruch klubowy [fragment książki Angeli Y. Davis]

Angela Davis

Angela Y. Davis, ikona ruchu na rzecz wyzwolenia Afroamerykanów i praw kobiet, członkini Czarnych Panter i akademiczka, analizuje historię emancypacji Afroamerykanek i Afroamerykanów i pokazuje decydującą rolę, jaką odgrywał w niej splot czynników rasowych, klasowych i związanych z płcią. Publikujemy fragment jej książki „Kobiety, klasa, rasa”, która wkrótce ukaże się w Polsce.

Generalna Federacja Klubów Kobiecych mogła wykorzystać jubileusz dziesięciolecia swojej działalności w 1900 roku, aby zdecydowanie opowiedzieć się przeciwko rasizmowi w swoich szeregach. Niestety stanowisko organizacji pozostawało jednoznacznie rasistowskie. Jej komisja mandatowa postanowiła wykluczyć ze zjazdu czarną delegatkę z bostońskiego Kobiecego Klubu „Era”. Spośród wielu podobnych organizacji zrzeszonych w GFKK władze federacyjne odmówiły zaproszenia tylko tej jednej, choć miała pionierski status, jakim poszczycić się mogły jeszcze tylko dwa inne, założone przez białe aktywistki kluby – Sorosis oraz Kobiecy Klub Nowej Anglii.

Działająca już wówczas od pięciu lat Era była owocem wysiłków organizacyjnych czarnych kobiet. Jej przedstawicielkę Josephine St. Pierre Ruffin w kręgu bostońskiego ruchu klubowego uważano za osobę „wyrafinowaną”. Była żoną absolwenta Harvardu, który został pierwszym czarnym sędzią w stanie Massachusetts. Komisja mandatowa powiadomiła ją, że warunkowo zezwoli na udział w zjeździe, jeśli wystąpi jako delegatka z ramienia białego klubu, do którego także należała. Miał to być oczywiście wyjątek od reguły, jasno dowodzący istnienia segregacji rasowej w GFKK. Ponieważ jednak Ruffin obstawała przy swoim zamiarze reprezentowania klubu czarnych kobiet (który zresztą już od pewnego czasu należał do Federacji), zabroniono jej wstępu do sali konferencyjnej, zaś „aby skutecznie wyegzekwować zakaz, próbowano jej także zerwać z piersi wręczony wcześniej identyfikator”.

Wkrótce po tym incydencie w biuletynie informacyjnym Federacji opublikowano fikcyjną historię, której celem było zastraszenie kobiet protestujących przeciw rasizmowi w organizacji. Jak pisze Ida B. Wells, tekst nosił tytuł „Najazd głupców” (Rushing in of Fools) i opisywał niebezpieczeństwa, jakie na życie klubowe w niewymienionym z nazwy mieście sprowadziła integracja rasowa. Przewodnicząca pewnego klubu zaprosiła swoją czarną koleżankę do członkostwa w organizacji. Niestety jej córka zakochała się w synu nowo przyjętej, który, tak jak jego matka, miał skórę na tyle jasną, że mógł uchodzić za białego. W jego żyłach płynęła jednak ta „niewidzialna kropla” czarnej krwi i kiedy młoda mężatka urodziła „smoliście czarne dziecko […], odczuła szok tak silny, że obróciła twarz ku ścianie i zmarła”.

Choć każdy Czarny wiedział doskonale, że to zmyślona historyjka, gazety ją podchwyciły, upowszechniając tezę, że rasowa integracja w kobiecych klubach prowadzi do zbrukania białej kobiecości.

Pierwszy krajowy zjazd zorganizowany przez czarne kobiety odbył się w 1895 roku, czyli pięć lat po założycielskiej konwencji GFKK. Jego uczestniczki nabywały kompetencje organizacyjne jeszcze w czasach przedwojennych i podobnie jak ich białe siostry wcześniej zrzeszały się w towarzystwach literackich oraz organizacjach dobroczynnych. W swoich działaniach w tamtym okresie skupiały się przede wszystkim na walce z niewolnictwem. Jednak w przeciwieństwie do białych uczestniczek kampanii abolicjonistycznej, czarne działały nie tyle z myślą o abstrakcyjnych zasadach moralnych, ile by udzielić konkretnej pomocy swoim ludziom. Lata dziewięćdziesiąte XIX wieku okazały się najtrudniejszym okresem dla Czarnych od momentu zniesienia niewolnictwa i oczywiście kobiety także stawiały czoła wyzwaniom stojącym przed ich ludem. Pierwszy czarny klub kobiecy powstał w reakcji na niepowstrzymaną falę linczów i molestowania seksualnego.

Wedle ogólnie przyjętej wersji wydarzeń ruch klubów kobiecych zaczął się zaraz po wojnie secesyjnej: nowojorski Klub Prasowy wykluczył kobiety ze swoich szeregów, w związku z czym w 1868 roku założyły własny pod nazwą Sorosis. Wkrótce potem mieszkanki Bostonu powołały do istnienia Klub Kobiecy Nowej Anglii. W ten sposób w dwóch najważniejszych miastach północnego wschodu narodziła się moda na kluby i na początku lat dziewięćdziesiątych było ich już tyle, że powstała zrzeszająca je organizacja. W ciągu zaledwie dwóch lat Generalna Federacja Klubów Kobiecych liczyła 190 klubów mających ogółem 20 tysięcy członkiń.

W rasizmie chodzi o zarządzanie różnicą, niekoniecznie o kolor skóry

Pewna badaczka historii feminizmu w ten sposób tłumaczy popularność, którą cieszyły się te instytucje wśród białych kobiet: „Kluby odpowiadały na potrzeby kobiet w średnim wieku z klasy średniej – mogły się w nich oddawać innym, choć pokrewnym, rozrywkom niż w swoim tradycyjnym otoczeniu. Okazało się, że domowe życie i religia już nie wystarczają milionom kobiet. Były w większości słabo wykształcone, nie potrafiły lub nie chciały znaleźć pracy i zajęcia klubowe pozwoliły im wypełnić luki w życiu osobistym.

Czarne kobiety na Północy i Południu stosunkowo częściej pracowały zarobkowo niż ich białe koleżanki. W 1890 roku stanowiły jedną czwartą z czterech milionów pracujących kobiet. Niewiele z nich borykało się z poczuciem domowej pustki dręczącej członkinie klasy średniej. Mimo to kierowniczki czarnego klubu nie rekrutowały się z mas pracujących – Josephine Ruffin była na przykład żoną sędziego z Massachusetts. Od białych liderek ruchu klubowego odróżniała je świadomość konieczności walki z rasizmem. Za sprawą konfrontacji z rasistowskimi postawami amerykańskiego społeczeństwa znacznie bardziej zbliżyły się do kobiet z klasy pracującej niż białe kobiety z klasy średniej, które doświadczały seksizmu.

Przed narodzinami ruchu klubowego pierwsze większe zebranie zorganizowane samodzielnie przez czarne kobiety nastąpiło w wyniku rasistowskich ataków na dziennikarkę Idę B. Wells. Po zniszczeniu biura jej gazety w Memphis przez rasistowski tłum sprzeciwiający się jej wystąpieniom w sprawie linczów Wells postanowiła na stałe przenieść się do Nowego Jorku. Na temat samosądu dokonanego na jej trzech przyjaciołach oraz zniszczenia siedziby gazety publikowała artykuły w „New York Age”. „Dwie kolorowe kobiety podczas rozmowy o moich przejściach stwierdziły, że nowojorki i mieszkanki Brooklynu powinny mi się w jakiś sposób odwdzięczyć za pracę i zaprotestować przeciwko temu, co mnie spotkało”.

Lęk przed czarną planetą

czytaj także

Lęk przed czarną planetą

Reni Eddo-Lodge

W tym celu Victoria Matthews i Maritcha Lyons zainicjowały cykl spotkań. Początkowo przychodziły na nie tylko ich znajome, ale z czasem zebrał się komitet złożony z 250 kobiet, który za cel obrał „poruszenie społeczności obu miast”. Kilka miesięcy później, w październiku 1892 roku, uczestniczki spotkań zorganizowały wielkie zebranie w nowojorskiej Lyric Hall. W jego trakcie Ida B. Wells wygłosiła poruszającą przemowę na temat linczów.

„Sala była pełna po brzegi. […] Na demonstrację zaproszono najważniejsze przedstawicielki kolorowej społeczności Bostonu oraz Filadelfii – stawiły się tłumnie. Gertrude Mossell z Filadelfii, Josephine St. Pierre Ruffin z Bostonu, Sarah Garnett – wdowa po jednym z naszych wielkich ludzi i nauczycielka nowojorskich szkół publicznych – oraz dr Susan McKinner z Brooklynu, znakomita, wywodząca się z naszej rasy lekarka, stanęły murem za samotną, stęsknioną za domem dziewczyną, którą wygnano, bo próbowała bronić mężczyzn z jej ludu”.

Ida B. Wells otrzymała znaczną sumę na założenie kolejnej gazety oraz złotą broszkę w kształcie pióra – prezent świadczący o tym, że liderki kampanii należały do osób stosunkowo zamożnych.

Organizatorki wiecu założyły w Brooklynie i Nowym Jorku dwa oddziały organizacji nazwanej Lojalistycznym Związkiem Kobiet. Według Wells były to pierwsze kluby powołane i prowadzone wyłącznie przez czarne kobiety: „Tak na dobre rozpoczął się ruch klubowy kolorowych kobiet naszego kraju”.

Bostoński klub Era – później wykluczony z GFKK – narodził się po zebraniu zwołanym przez Josephine Ruffin z okazji wizyty Idy B. Wells w Bostonie. Podobne wiece, na których przemawiała Wells, doprowadziły do utworzenia klubów w New Bedford, Providence i Newport, a później w New Haven. W 1893 roku na jej waszyngtońskim przemówieniu przeciwko linczom jedno ze swoich pierwszych publicznych wystąpień miała Mary Church Terrell, która później została założycielką i prezeską Krajowego Stowarzyszenia Klubów Kolorowych Kobiet.

Eddo-Lodge: Czy świat bez rasizmu to naprawdę rzecz nie do pomyślenia?

Ida B. Wells nie tylko przyciągała swoją obecnością czarne kobiety do ruchu klubowego, ale sama także zaangażowała się w sprawy organizacyjne – założyła i prowadziła pierwszy czarny kobiecy klub w Chicago. Po pierwszej podróży zagranicznej, podczas której nagłaśniała temat linczów, pomagała Frederickowi Douglassowi w organizacji protestu przeciwko Targom Światowym w 1893 roku. Dzięki jej działaniom założono kobiecy komitet zbierający fundusze na publikację dystrybuowanej podczas targów broszury pod tytułem „Dlaczego na wystawie kolumbijskiej brak kolorowych Amerykanów?”. W rezultacie chicagowskich Targów Światowych Wells nakłoniła kobiece aktywistki do założenia stałego klubu na modłę tych tworzonych przez czarne kobiety w miastach północnego wschodu.

Niektóre zwerbowane przez Wells kobiety pochodziły z najbogatszych czarnych rodzin Chicago. Pani John Jones na przykład była żoną „najzamożniejszego wówczas kolorowego w mieście”. Należy jednak zaznaczyć, że ów prężny biznesmen wcześniej działał w ramach Kolei Podziemnej i przewodził ruchowi na rzecz zniesienia ustaw ograniczających czarną ludność w stanie Illinois. Poza przedstawicielkami rodzącej się „czarnej burżuazji” i „najwybitniejszymi paniami we wspólnocie kościelnej oraz sekretnej socjecie”, w gronie prawie trzystu członkiń Klubu Kobiet Chicago znalazły się także „nauczycielki, panie domu i licealistki”. Jedno z ich pierwszych przedsięwzięć polegało na zebraniu funduszy na wytoczenie sprawy policjantowi, który zabił czarnego mężczyznę. Czarne klubowiczki z Chicago chętnie wspierały walkę ruchu wyzwolenia Czarnych.

Pionierski kobiecy klub Era z Bostonu postanowił gorliwie bronić interesów Czarnych, czego domagała się Ida B. Wells na spotkaniu założycielskim. Kiedy na Narodowej Konferencji Kościoła Unitariańskiego sprzeciwiono się uchwaleniu rezolucji przeciwko linczom, członkinie klubu Era w liście otwartym do jednej z najważniejszych przedstawicielek Kościoła stanowczo oprotestowały jego stanowisko:

„Uważamy, że jako członkinie kobiecego klubu Era przemawiamy w imieniu wszystkich kolorowych kobiet w Ameryce. […] Cierpienie, które jako osoby kolorowe znosiłyśmy i wciąż znosimy, nie pozwala nam obojętnie przechodzić obok niedoli innych. Postąpiłybyśmy wbrew sobie, swoim talentom i swojej rasie, gdybyśmy milczały w takiej sprawie.

Cierpliwie znosiłyśmy wiele nieszczęść. Na naszych oczach rozpadł się nasz świat, a nasi mężowie, jeśli nie zmuszano ich do ucieczki i tułaczki, młodość i siłę trwonili w łańcuchach. My same każdego dnia w wyścigu życia musimy pokonywać kolejne przeszkody i szykany. Wiemy, że będzie się nam odbierać wszelkie szanse na postęp, pokój i szczęście. […] Chrześcijanie – mężczyźni i kobiety – zamykają przed nami bramy swoich kościołów. Nasze dzieci […] są lżone w majestacie prawa. […] Dziewczęta w każdej chwili mogą zostać porwane do ohydnego, brudnego powozu albo zostać pozbawione wiktu i dachu nad głową bez względu na to, w jakim są stanie”.

W liście Wells wspomniała o braku dostępu do edukacji i kultury dla czarnych kobiet, po czym jednoznacznie potępiła lincze. „W interesie sprawiedliwości i dobrego imienia naszego kraju zdecydowanie potępiamy prawo zezwalające na lincze. […] Wzywamy wszystkich chrześcijan, by również je potępili, inaczej zyskają piętno popleczników morderców”.

Podczas Pierwszej Krajowej Konferencji Kolorowych Kobiet w Bostonie w 1895 roku czarne klubowiczki nie ograniczyły się do naśladowania białych koleżanek, które pięć lat wcześniej założyły federację klubową. Postanowiły także opracować strategię oporu przeciw atakom propagandowym na czarne kobiety oraz prawu zezwalającemu na lincz. Mając w pamięci napastliwe, skierowane przeciw Idzie B. Wells wypowiedzi prezesa Stowarzyszenia Prasowego Missouri, który popierał samosądy, delegatki zaprotestowały przeciw „obrażaniu czarnych kobiet” i ogłosiły „na cały kraj jednoznaczne poparcie dla [prowadzonej przez Wells] agitacji przeciwko linczom”.

Czarna kobieta, czyli miękki cel

czytaj także

Czarna kobieta, czyli miękki cel

Ameer Hasan Loggins

Fannie Barrier Williams, którą białe kobiety w Chicago wykluczyły ze swojego klubu, podsumowała różnicę między klubowym ruchem kobiet białych i czarnych. Te drugie, stwierdziła, rozumiały, że postęp to nie tylko szeroko pojęta kultura, edukacja i relacje towarzyskie.

„Ruch klubowy kolorowych kobiet łączy się z warunkami życia całej ich rasy. […] Jest tylko jednym z wielu środków jej społecznego awansu. […]
Ma szczytne cele, […] nie jest jedynie modą, […] lecz raczej uderzeniem nowej formacji intelektualnej w dawną ignorancję. Walką oświeconego sumienia z całym wachlarzem społecznych niedoli zrodzonych z opresji oraz cierpień znienawidzonej przeszłości”.

Choć ruch klubowy czarnych kobiet energicznie działał na rzecz ruchu wyzwolenia Czarnych, jego wywodzące się z klasy średniej liderki przyjmowały czasem niepotrzebnie elitarystyczne postawy wobec własnych pobratymców. Fannie Barrier Williams wyobrażała sobie na przykład klubowiczki jako „nową formację intelektualną i oświecone sumienie” swej rasy.

„Kobietom białym kluby pozwalają wypromować najlepsze kobiety na rzecz ulepszania wszystkich. Wśród kobiet kolorowych oznaczają wysiłek nielicznych kompetentnych na rzecz wielu niekompetentnych”.

Przed powstaniem ogólnokrajowej organizacji czarnych kobiet między najważniejszymi klubowiczkami istniała pewna doza niezdrowej konkurencji. Wskutek zwołanej przez Ruffin konferencji w 1895 roku powstała Krajowa Federacja Afroamerykanek, na której czele stanęła Margaret Murray Washington. Organizacja ta zrzeszała ponad trzydzieści klubów działających w dwunastu stanach. Rok później w Waszyngtonie założono Krajową Ligę Kolorowych Kobiet z Mary Church Terrell na czele. Wkrótce jednak współzawodniczące z sobą organizacje się połączyły i w nowo powstałym Krajowym Stowarzyszeniu Klubów Kolorowych Kobiet na najwyższy urząd wybrano Terrell.

Przez kilka kolejnych lat Terrell i Wells były do siebie wrogo nastawione. Wells twierdziła w swojej autobiografii, że Terrell osobiście wykluczyła ją ze zorganizowanego w Chicago zjazdu Stowarzyszenia – jej zdaniem zrobiła to, obawiając się, że była dziennikarka utrudni jej ponowny wybór na stanowisko prezeski, a ponadto podczas konwencji będzie nieustannie podnosić trudny temat linczów, których piętnowaniem zdążyła już zasłynąć.

Mary Church Terrell była córką niewolnika, który po wyzwoleniu Czarnych otrzymał od ojca swojego byłego właściciela pokaźny spadek. Dzięki majątkowi rodziny zyskała wyjątkowe możliwości kształcenia. Przez cztery lata studiowała w Oberlin College i jako trzecia czarna kobieta w kraju ukończyła uczelnię, po czym podjęła dalsze studia za granicą. Została nauczycielką w liceum, a później wykładowczynią uniwersytecką. Wybrano ją jako pierwszą czarną kobietę do komisji edukacji Dystryktu Kolumbii. Z pewnością mogłaby się spełniać w polityce lub na polu akademickim, gdyby zależało jej na karierze. Całe dorosłe życie poświęciła jednak sprawie wyzwolenia swojego ludu. Należała do osób, które z ruchu klubowego czarnych kobiet uczyniły wpływowe środowisko poli­tyczne. Nawet Ida B. Wells, choć zaciekle ją krytykowała, rozumiała, jak doniosłą rolę odegrała w ruchu. „Pani Terrell była zdecydowanie najlepiej wykształcona z nas wszystkich”, pisała.

Wells, podobnie jak Terrell, urodziła się w rodzinie byłych niewolników. Jej rodzice zmarli podczas epidemii żółtej febry, gdy była jeszcze nastolatką, i musiała się zaopiekować pięciorgiem młodszego rodzeństwa. Aby temu podołać, podjęła pracę nauczycielki. Udało jej się jednak wygospodarować także czas na działalność antyrasistowską. W wieku zaledwie dwudziestu dwóch lat w ramach walki z dyskryminacją rasową, jakiej doświadczała w pociągach, złożyła w sądzie pozew przeciw kolejom. Dziesięć lat później zaczęła wydawać własną gazetę w Memphis w stanie Tennessee, a kiedy rasistowska tłuszcza zamordowała jej trzech przyjaciół, zamieniła ją w narzędzie skutecznej krucjaty przeciw linczom. Ponieważ grożono jej śmiercią i zniszczono biura gazety, musiała opuścić Memphis.

Przemawiając w miastach i miasteczkach Ameryki, wzywała zarówno Czarnych, jak i białych, by sprzeciwili się prawu sankcjonującemu lincz. Pod wpływem jej zagranicznych wystąpień Europejczycy organizowali solidarnościowe kampanie w akcie protestu przeciw samosądom w Stanach Zjednoczonych. Dwie dekady później, w wieku pięćdziesięciu siedmiu lat, pojechała do East Saint Louis, by opisywać trwające tam rasistowskie zamieszki. Gdy miała sześćdziesiąt trzy lata, przeprowadziła śledztwo na temat rasistowskich ataków tłumu na Czarnych w Arkansas. Jeszcze na krótko przed śmiercią, nie tracąc bojowego ducha, przewodziła demonstracji czarnych kobiet przeciw segregacyjnym zasadom panującym w pewnym dużym chicagowskim hotelu.

Toni Morrison: Chciałam, żeby moje pisarstwo było bezspornie czarne

Ida B. Wells podczas swej wieloletniej krucjaty przeciwko linczom stała się specjalistką od taktyk agitacyjno-zaczepnych. Z kolei pod względem umiejętności pisemnej i oratorskiej argumentacji na rzecz wyzwolenia Czarnych mało kto mógł się równać z Mary Church Terrell. O wolność swojego ludu walczyła logiką i perswazją. Jako elokwentna pisarka, przekonująca mówczyni i mistrzyni sztuki debaty niestrudzenie zabiegała o równouprawnienie Czarnych, nadanie praw wyborczych kobietom oraz polepszenie losu ludzi pracy. Podobnie jak Ida B. Wells pozostawała aktywna aż do śmierci w wieku dziewięćdziesięciu lat. Jednym z jej ostatnich gestów w walce z rasizmem był udział w pikiecie w Waszyngtonie. Miała wówczas osiemdziesiąt dziewięć lat.

Ida B. Wells i Mary Church Terrell należały bez wątpienia do najwybitniejszych czarnych kobiet swojej ery. Ich osobisty, ciągnący się przez kilka dekad konflikt niekorzystnie wpłynął na ruch klubowy czarnych kobiet. Jeśli każda z nich z osobna dokonała tak wiele, można sobie wyobrazić, że gdyby działały wspólnie, mogłyby poruszyć góry w walce na rzecz swych sióstr i całego swojego ludu.

przeł. Dariusz Żukowski

*
Kobiety, rasa, klasa okładkaFragment książki Angeli Y. Davis Kobiety, rasa, klasa, która ukaże się nakładem Wydawnictwa Karakter w połowie lutego 2022 roku. Pominięto przypisy.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij