Kraj

Solidarność – jedyny lek na niepewne czasy?

Myślenie globalne i solidarne nie jest utopią, lecz wymaga od nas rozszerzenia ram bezpieczeństwa o takie wspólnotowe podejście, którego podstawą jest upodmiotowienie ludzkości oraz systematyczne rozważanie współzależności pomiędzy wszystkimi ludźmi oraz pomiędzy ludźmi a planetą – piszą przedstawiciele ONZ w nowym raporcie o bezpieczeństwie ludzkości.

„Mamy do czynienia z paradoksem rozwoju. Nawet jeśli ludzie żyją średnio dłużej, zdrowiej i są bogatsi, te postępy nie zdołały zwiększyć ich poczucia bezpieczeństwa. Dotyczy to krajów na całym świecie” – pisze sekretarz ONZ António Guterres, we wstępie do najnowszego, opracowanego przez Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) raportu.

Katastrofalny antropocen

W badaniu New threats to human security in the Anthropocene Demanding greater solidarity czytamy, że nawet osoby zamieszkujące te zakątki świata, w których poziom zamożności, kondycji zdrowotnej i edukacji w społeczeństwie jest bardzo wysoki, wykazują znaczące osłabnięcie wiary w lepsze jutro.

Powodów jest co najmniej kilka, ale mają one jedno źródło: antropocen. Tego terminu eksperci używają do opisania epoki, w której „ludzie stali się głównymi motorami zmian planetarnych, radykalnie zmieniających biosferę Ziemi” i prowadzących do występowania groźnych zjawisk, zarówno związanych ze zniszczeniem środowiska, żywiołami i pogodą, jak i społecznych, politycznych czy zdrowotnych.

Choć ów niepokój o przyszłość i poczucie niestabilności były odczuwane jeszcze przed pandemią, to kryzysy nią wywołane pogłębiły dramatyczne, podszyte lękiem nastroje ludzkości, a także nierówności.

Gospodarcze tąpnięcia, słabnięcie demokracji, napięcia geopolityczne, postęp technologii inwigilacji oraz zapaść systemu ochrony zdrowia (raport zawiera statystyki pokazujące, że w latach 1995–2017 wyraźnie urosła dysproporcja w jakości i dostępie do opieki medycznej pomiędzy krajami o niskim i bardzo wysokim wymiarze rozwoju społecznego). Z tego wszystkiego otrzymujemy koktajl, po którym z pewnością trudno się odprężyć.

Sekretarz ONZ wskazuje, że może to skutkować „odwróceniem rozwoju osiąganego przez dziesięciolecia”. Autorzy raportu dodają, że konsekwencją, z którą należy się liczyć, jest także obserwowana już od kilku lat radykalizacja nastrojów polityczno-społecznych i znaczący spadek zaufania do autorytetów.

O tym, w jak trudnym położeniu się znajdujemy, świadczą też takie wskaźniki rozwoju społecznego jak globalna średnia długość życia. Indeks ten już w drugim (pandemicznym) roku z rzędu zaliczył niespotykany spadek.

Nie tylko pandemie, ale i zmiany klimatu staną się głównymi przyczynami zgonów na całej kuli ziemskiej. Nawet jeśli świat ograniczy emisje gazów cieplarnianych, globalny wzrost temperatury może przynieść blisko 40 milionów przedwczesnych zgonów przed końcem obecnego stulecia.

Komu jeszcze potrzebna jest ONZ?

czytaj także

Czym właściwie jest rozwój?

Oprócz diagnozowania katastrof toczących planetę i ludzkość autorzy raportu proponują też rozwiązania i modele, według których należy rozmawiać o naszym bezpieczeństwie oraz je budować. Nie będzie to jednak możliwe bez faktycznej realizacji celów zrównoważonego rozwoju, ekologicznej, integracyjnej i przede wszystkim sprawiedliwej transformacji.

Wszystkie te punkty określa wprawdzie przyjęta w 2015 roku przez wszystkie 193 państwa członkowskie ONZ Agenda 2030, czyli strategia rozwoju świata. To jednak – jak wskazują badacze – nie oznacza, że są one faktycznie realizowane i wcielane w życie.

Przypomnijmy, że UNDP po raz pierwszy w historii zaprezentował koncepcję bezpieczeństwa ludzkości w Raporcie o Rozwoju Społecznym wydanym w 1994 roku. Wówczas koncentrowano się na wyznaczaniu kwestii bezpieczeństwa pod kątem zachowania pokoju i ochrony terytorium. W nowym badaniu ta teza zostaje podważona, a jego autorzy wskazują, że kryteriami, które gwarantują bezpieczeństwo, powinny być: spełnienie podstawowych potrzeb człowieka, zapewnienie mu poczucia godności, fizycznej integralności, wolności od strachu, niedostatku czy zniewagi.

Agenda 2030 uwzględnia te ambitne cele, jednak wysiłki na rzecz wcielania jej w życie pozostają – jak piszą reprezentanci ONZ – „w dużej mierze podzielone na sekcje, zajmując się osobno klimatem, utratą bioróżnorodności, konfliktami, migracjami, pandemią i ochroną danych”. W ocenie autorów raportu radzenie sobie z tymi problemami w silosach jest „niewystarczające w kontekście antropocenu”.

Przekażmy naturze znak pokoju

Potrzebna jest solidarność, którą badanie definiuje „nie jako opcjonalną dobroczynność lub coś, co podporządkowuje jednostkę w interesie zbiorowości, ale jako wezwanie do dążenia do bezpieczeństwa człowieka »oczami ludzkości«”.

W kontekście zagrożeń wynikających z technologii cyfrowych raport pokazuje jasno, że mogą one wymagać użycia takich zabezpieczeń jak „ludzie w pętli” (zapewniające odpowiedni ludzki nadzór i kontrolę w zastosowaniach AI) oraz proaktywnie uwzględniać prywatność w fazie projektowania (aby przewidywać i zapobiegać naruszeniom prywatności, a nie przyjmować reaktywne podejście).

Tu rozwiązaniem powinno być przede wszystkim stworzenie skutecznych ram regulacyjnych w sposób, który między innymi ograniczy samowolę branży Big Tech. Autorzy wskazują, że są dalecy od zatrzymania osiągnięć technologicznych i wynikających z nich korzyści. Ale nie może się to odbywać kosztem prywatności użytkowników, pogłębiania nierówności cyfrowych czy niszczenia planety.

„W naszym dążeniu do nieokiełznanego wzrostu gospodarczego nadal niszczymy nasz świat przyrody, podczas gdy nierówności pogłębiają się, zarówno wewnątrz krajów, jak i między nimi. Nadszedł czas, aby rozpoznać sygnały płynące ze strony społeczeństw żyjących w ogromnym napięciu i na nowo zdefiniować, co tak naprawdę oznacza postęp” – czytamy w raporcie.

Coś optymistycznego na koniec? Produkcja szczepionek na COVID-19. „Jesteśmy świadkami zadziwiającej produkcji kilkudziesięciu wysoce skutecznych szczepionek w rekordowym czasie – niektórych za pomocą przełomowych technologii. Wprawdzie ich dystrybucja była rażąco nierówna, ale jednocześnie w krócej niż rok po rozpoczęciu kampanii szczepienia pół świata otrzymało co najmniej jedną dawkę szczepionki przeciwko COVID-19”.

Autorzy dowodzą, że myślenie globalne i solidarne nie jest utopią, lecz wymaga od nas rozszerzenia ram bezpieczeństwa o wspólnotowe podejście. Jego podstawą jest systematyczne branie pod uwagę współzależności pomiędzy ludźmi a planetą.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij