Kraj

Nie tylko Orlen. Prasę regionalną mogą niszczyć też prywatni właściciele

Dziennikarze „Dziennika Wschodniego” zarzucają właścicielowi gazety, że ten chce ją zlikwidować, bo nie spodobały mu się artykuły krytykujące deweloperskie zakusy jego wspólników. Likwidator zwalnia doświadczonych dziennikarzy, pozostali boją się, czy uda się utrzymać niezależność gazety.

W ostatnią sobotę lutego o poranku dziennikarze lubelskiego „Dziennika Wschodniego” dowiedzieli się, że w redakcji wymieniane są zamki. Wymianę przeprowadzał ślusarz na polecenie Leszka Kukawskiego, likwidatora spółki wydającej gazetę. Wszystko odbywało się w obecności policjantów – Kukawski o swoich zamiarach poinformował uprzednio służby, nie skontaktował się jednak w tej sprawie z mniejszościowymi udziałowcami. Na miejscu błyskawicznie zjawili się też dziennikarze.

– Likwidator przyszedł ze swoimi ochroniarzami. Skorzystałam z zamieszania i weszłam do sekretariatu, który mieści się na parterze. Przez okno wpuściłam kolegów i koleżanki – tłumaczy Agnieszka Mazuś, wtedy jeszcze zastępczyni redaktora naczelnego „Dziennika Wschodniego”. Chwilę później została zwolniona – podczas interwencji likwidator przeczytał jej wypowiedzenie z pracy.

Kukawski tłumaczy, że potrzebował dostać się do siedziby redakcji, ponieważ jej pracownicy odmawiali mu dostępu do dokumentacji.

– Musiałem podjąć te działania, bo jako likwidator wydawcy gazety nie mogłem odprowadzić podatku dochodowego oraz składek zusowskich, nie mając odpowiednich dokumentów – mówi Kukawski.

Tydzień wcześniej zwolnił wieloletniego redaktora naczelnego, Krzysztofa Wiejaka, a na jego stanowisko powołał Pawła Puzio, redakcyjnego dziennikarza motoryzacyjnego. Z 28-osobowej redakcji wypowiedzenie dostała też szefowa działu online, Agnieszka Antoń-Jucha.

Agnieszka Antoń-Jucha dostała wypowiedzenie w poniedziałek, dwa dni po przejęciu redakcji przez nowego naczelnego. Fot. Michał Siudziński

Redakcja psuje interes deweloperom

Wydawcą „Dziennika Wschodniego”, którego redakcja mieści się przy ul. 3 Maja w Lublinie, jest spółka Corner Media sp. z o.o. 73 proc. udziałów w niej posiada Tomasz Kalinowski, lokalny przedsiębiorca działający na rynku deweloperskim. Pozostała część udziałów rozproszona jest pomiędzy ośmioro członków redakcji. W czerwcu większościowy udziałowiec złożył pozew do sądu o likwidację spółki. W tle jest konflikt między nim a redakcją. Dziennikarze tłumaczą, że Kalinowski chciał odwołać naczelnego Wiejaka po tym, jak gazeta skrytykowała perspektywę zabudowania Górek Czechowskich, cennej przyrodniczo części Lublina o powierzchni ponad stu hektarów.

– Pomysł na ten teren jest taki, żeby zbudować tam ogromne osiedle mieszkaniowe. Inwestycję chciała prowadzić firma, której prezes ma wspólne interesy z naszym większościowym udziałowcem. Kalinowski był niezadowolony z tego, jak o tym piszemy, i powiedział nam to na jednym z walnych zgromadzeń. Uznał, że psujemy mu interes – relacjonuje Paweł Buczkowski, wicenaczelny „Dziennika”.

Lublin: Panel obywatelski będzie lepszy niż referendum

Według statutu Corner Media kluczowe decyzje w firmie podejmuje zgromadzenie wspólników większością 75 proc. głosów. Dotyczy to także odwołania redaktora naczelnego „Dziennika Wschodniego”. Brakująca część nie pozwalała Kalinowskiemu na samodzielne odwołanie Wiejaka, a nikt więcej nie popierał takiego postulatu. Agnieszka Mazuś tłumaczy, że deweloper skupował kolejne udziały, ale w pewnym momencie spotkał się z oporem pozostałej części udziałowców. – Przez to, że solidarnie odmawialiśmy, pozostał z 73 proc – mówi. Sam Kalinowski przekonuje, że chciał zwiększyć posiadanie w spółce, bo w tej od 2018 roku nie udało się powołać prezesa zarządu.

– Byłem gotowy szukać różnych rozwiązań. Próbowałem odsprzedać swoje udziały mniejszościowym udziałowcom, zmienić umowę spółki, aby powołać zarząd. Znalazłem też inwestorów branżowych i finansowych, którzy byli gotowi zainwestować w spółkę i dać gwarancję zatrudnienia pracownikom na okres trzech lat, ale propozycje te nie spotkały się z zainteresowaniem – tłumaczy.

Presja ma sens. Jak lublinianie walczą o drzewa

Wiejakowi Kalinowski zarzuca natomiast niegospodarność w prowadzeniu spółki i działanie na jej szkodę. I wyjaśnia, że z powodu braku możliwości powołania zarządu spółki oraz braku informacji o jej sytuacji finansowej w czerwcu 2020 roku złożył pozew o likwidację Corner Media.

Likwidacyjny pośpiech sądu

W grudniu Sąd Rejonowy Lublin-Wschód wyznaczył firmie kuratora, żeby ten doprowadził do powołania zarządu spółki: został nim Leszek Kukawski, radca prawny specjalizujący się w likwidacji spółek. Do powołania zarządu nie doszło, a na początku lutego sąd jednego dnia rozwiązał spółkę i nie czekając na uprawomocnienie się tej decyzji, od razu otworzył jej likwidację, na likwidatora powołując Kukawskiego. Mniejszościowi udziałowcy złożyli na to postanowienie skargę.

Dotychczasowy redaktor naczelny Krzysztof Wiejak zatrzymany przed drzwiami przez ochroniarzy i nowego redaktora Pawła Puzio. Fot. Michał Siudziński

– W związku z czym nie doszło do jego uprawomocnienia. Natomiast według Kodeksu spółek handlowych otwarcie likwidacji spółki następuje dopiero po uprawomocnieniu się postanowienia o rozwiązaniu spółki – tłumaczy mec. Michał Bernat, radca prawny zaznajomiony ze sprawą. Na tej podstawie mniejszościowi udziałowcy kwestionują prawo Kukawskiego do zwalniania pracowników i do wglądu w redakcyjną dokumentację. We wtorek 2 marca do sądu wpłynęła skarga prokuratury na postanowienie w sprawie likwidacji spółki.

Likwidator wyjaśnia, że celem jego pracy jest sprzedaż funkcjonującego przedsiębiorstwa w formie przetargu. Tymczasem Krzysztof Wiejak, odwołany redaktor naczelny, uważa, że Kukawski działa na szkodę spółki.

– Zwalnianie doświadczonych pracowników i powołanie na naczelnego osoby, która nie ma żadnego doświadczenia w redagowaniu gazety, doprowadzi do obniżenia jej jakości – obawia się Wiejak. Dodaje, że uszczuplenie zespołu redakcyjnego będzie oznaczać więcej pracy dla pozostałych, co może odbić się w pogorszeniu postrzegania „Dziennika Wschodniego” przez czytelników.

– Działania likwidatora są całkowicie irracjonalne. Powinien on chronić wszystkich wspólników i dbać o to, żeby spółkę spieniężyć za jak największą kwotę – mówi Wiejak.

– Wobec konfliktu między udziałowcami likwidacja spółki i znalezienie nowego właściciela mogą być konieczne, mimo że obawiamy się, kto nim będzie. Ale domagamy się, żeby likwidacja była przeprowadzana zgodnie z literą prawa – tłumaczy Buczkowski.

Agnieszka Mazuś pakuje rzeczy dzień po otrzymaniu wypowiedzenia. Fot. Michał Siudziński

Manifestacja niezależności

„Dziennik Wschodni” był pierwotnie częścią Mediów Regionalnych, ogólnopolskiej grupy prasowej, która w 2015 roku została przejęta przez Grupę Polskapresse, czyli obecną Polskę Press. Na podstawie zaleceń Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów warunkiem transakcji było odsprzedanie „Dziennika Wschodniego” niezależnym inwestorom. UOKiK argumentował, że przejęcie tytułu przez Polskapresse doprowadziłoby do ograniczenia konkurencji na rynkach dzienników regionalnych i regionalnej reklamy prasowej w województwie lubelskim.

Dzisiaj to jeden z 24 polskich dzienników regionalnych. Ale nie tylko on zmaga się z wizją utraty niezależności. 20 tytułów należy do Grupy Polska Press, którą po miesiącach zapowiedzi w poniedziałek ostatecznie kupił Orlen. Daniel Obajtek, prezes koncernu naftowego, tłumaczył, że transakcja „skutecznie wzmocni sprzedaż całej Grupy Orlen, zoptymalizuje koszty marketingowe i umożliwi dalszą rozbudowę narzędzi big data”. Poza tytułami regionalnymi, wśród których są m.in. „Dziennik Zachodni”, „Dziennik Bałtycki” i „Gazeta Krakowska”, Polska Press wydaje prawie 150 lokalnych tygodników. Decyzja o ich kupnie przez kontrolowaną przez rząd spółkę ma wymiar polityczny i ma pomóc partii rządzącej w realizacji celów politycznych.

PiS bierze media lokalne. Czarny dzień dla wolności słowa w Polsce

Dziennikarze przejętych przez Orlen mediów boją się utraty niezależności. W zeszły piątek na łamach wszystkich dzienników Polski Press ukazał się tekst jej redaktora naczelnego, Pawła Fąfary, w którym wyjaśnił on czytelnikom, co dla publikowanych treści może oznaczać zmiana właściciela. W tekście pt. W imię zasad i wolności zapewnił m.in., że wobec zmiany udziałowca dziennikarze nie odstąpią od zasad niezależnego, uczciwego i wolnego dziennikarstwa. „Dlatego już dziś rozczaruję tych polityków z PiS i ich sojuszniczych ugrupowań, którzy w swoich zapędach oczekują, że od teraz nie będzie w naszych tytułach niewygodnych czy krytycznych materiałów na ich temat” – pisał Fąfara.

Specjalista studzi zapał

Z mniejszym entuzjazmem na przyszłość przejętych przez Orlen tytułów patrzy prof. Wiesław Godzic, medioznawca.

– PiS w ogóle nie uznaje koncepcji mediów niezależnych. W jego rozumieniu media są po to, by realizować interesy właścicieli – tłumaczy Godzic. Jakkolwiek ocenia, że tekst W imię zasad i wolności był słusznym krokiem w wykonaniu Fąfary, to spodziewa się, że działania władzy nie pozwolą na realizację tak niezależnego programu. – Jak widać na przykładzie Telewizji Polskiej, chodzi o to, żeby pewne tematy w ogóle nie istniały. Jest agenda i naczelny musi ją realizować. Jak nie ten, to inny.

Co dziś może Obajtek?

I dodaje, że w podejściu polityków partii rządzącej do mediów dominuje realizowana na innych polach zasada: kto nie jest z nami, ten przeciwko nam.

– Kupno 20 regionalnych gazet nie może być przypadkiem. Nie mam wątpliwości, że pozostałe cztery prędzej czy później staną się obiektem zainteresowania władzy – mówi medioznawca.

Poza „Dziennikiem Wschodnim” i tytułami od poniedziałku należącymi do Orlenu w Polsce wydawane są jeszcze trzy duże dzienniki regionalne. Są to: „Kurier Szczeciński”, „Gazeta Olsztyńska” i rzeszowskie „Supernowości”.

Dotychczasowy skład redakcji „Dziennika Wschodniego”. Fot. Michał Siudziński

Dziennikarze „Dziennika Wschodniego” obawiają się, że zmiana właściciela spółki poskutkuje naciskami na odejście od dotychczasowej linii redakcji. – Czyli odważnego dziennikarstwa robionego przez dziennikarzy, którzy nie boją się krytykować żadnej ze stron i rozliczają władzę z jej działań, bez względu na to, kto ją sprawuje – tłumaczy Wiejak. Agnieszka Mazuś mówi, że dla mieszkańców Lubelskiego może to oznaczać przyszłość bez niezależnego dziennika regionalnego. Największą konkurencją dla „Dziennika Wschodniego” jest „Kurier Lubelski”. Gazeta należy do przejętego przez Orlen koncernu medialnego Polska Press. – Pozostaje jeszcze regionalny oddział telewizji publicznej i radia. W takiej sytuacji kiedyś może nie być komu napisać o zamiarach kolejnych deweloperów – tłumaczy zwolniona redaktorka.

**

ZEIT-Stiftung Ebelin und Gerd Bucerius

Materiał powstał dzięki wsparciu ZEIT-Stiftung Ebelin und Gerd Bucerius.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Mateusz Kowalik
Mateusz Kowalik
Dziennikarz Krytyki Politycznej
Dziennikarz, stały współpracownik Krytyki Politycznej. Absolwent Polskiej Szkoły Reportażu i europeistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Wcześniej dziennikarz „Gazety Wyborczej”.
Zamknij