Kraj

Mencwel o Strzeleckim: Jedyna nieprzedawniona filozofia

Dziś mija 25. rocznica śmierci Jana Strzeleckiego, wybitnego socjologa i eseisty, doradcy „Solidarności”.

Jan Strzelecki był wybitnym socjologiem, działaczem ruchu socjalistycznego. W roku 1946 tekstem „O socjalistycznym humanizmie zainicjował jedną z najciekawszych i zarazem najszybciej zapomnianych debat – z udziałem m.in. Juliana Hochfelda czy Stanisława Ossowskiego – wokół ideału socjalizmu, możliwości „trzeciej drogi” między radzieckim komunizmem a zachodnią demokracją liberalną, postulowanego kształtu etycznego wspólnoty, wreszcie wokół emancypacyjnej roli kultury w życiu człowieka.

W 25. rocznicę Jego tragicznej, przedwczesnej śmierci przypominamy poświęcony Mu krótki fragment eseju Andrzeja Mencwela.

A gdyby tak komuś jeszcze, pomimo wszystko, zamarzyła się Polska Ludowa? Państwo demokracji ludowej, a więc całego narodu i wszystkich Polaków, będące gwarantem praw człowieka i obywatela, a nie ich posiadaczem, poręczające te prawa nie tylko uroczystą konstytucyjną deklaracją, ale całym też sposobem organizacji swego aparatu i jego powszednią służbą?

Gdyby tak państwo to strzegło majątku narodowego we wszystkich formach własności, bacząc stale, czy działalność tych form pomnaża ten majątek, przez nikogo nie zawłaszczany, i zaspokaja społeczne potrzeby i ludzkie aspiracje? Gdyby jego gospodarka oparta na inicjatywie prywatnej, spółdzielczej, samorządowej i państwowej rozwijała się efektywnie oraz zaspokajała te potrzeby i aspiracje, w miarę nie tylko ich narastania, ale i przemian? Gdyby, przy tym wszystkim, było jeszcze państwem opiekuńczym, wyrastającym naprawdę z pragnień i potrzeb tych, którzy wyszli z „dna historii”, więc czujnie i troskliwie nastawionym na stałe spłaszczanie biegunów bogactwa i nędzy, skracanie wszystkich dystansów społecznych?

Gdyby, będąc socjalistycznym spadkobiercą wielkiej europejskiej tradycji republikańskiej, realizowało pełną demokrację wyborczą, respektowało trójpodział władzy, nienaruszalność praw, niezawisłość sądów, dążyło do takiej, jaka tylko jest osiągalna, minimalizacji przymusu? Gdyby w ramach swobody sumienia i wyznania szanowało religie i wymagało dla nich szacunku, ale oddzielało starannie Kościoły od państwa, wyznanie od obywatelstwa?

Gdyby rzeczywiście zapewniało twórczy rozwój wielonurtowej kultury, niezależność wszelkiej nauki, powszechność świeckiej oświaty? Gdyby wreszcie będąc istotnym samorządem wszystkich obywateli było też wielokomórkowym organizmem samorządów sąsiedzkich, załogowych, spółdzielczych, lokalnych i terytorialnych? Ponieważ samorządy takie są nie tylko najlepszym sposobem uspołecznienia własności, ale również świadomości i postaw; a więc owego wielkiego „przeobrażenia świadomości”, bez którego socjalizm jest nazwą pustą, a człowiek pozostaje niepełny.

Otóż, jeśli to wszystko razem jeszcze komukolwiek się z a m a r z y, będzie musiał sięgnąć do pism Jana Strzeleckiego i jego towarzyszy, gdyż w tych to pismach została raz jeden jedyny wysłowiona filozofia takiej praktyki ustrojowej, społecznej i ludzkiej.

Jedyna może nieprzedawniona filozofia.

Jest to fragment rozdziału Rozum w służbie wartości. Świadectwo „Płomieni” z książki Andrzeja Mencwela Przedwiośnie czy potop. Tekst został przedrukowany jako Koniec marzeń w książce Etos lewicy.

 

Czytaj także:

Agata Szczęśniak, Świadectwo Strzeleckiego

 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij