Kraj

Jak krytykowani będą ukraińscy uchodźcy? Oto pięć prorosyjskich gotowców

Kremlowscy specjaliści opracowali już argumenty przeciw Ukraińcom. Warto zastanowić się, jak je odpierać. Komentarz Macieja Gduli.

Będzie wspaniale, jeśli Polacy wytrwają w entuzjazmie dla uchodźców z Ukrainy do końca wojny. Wtedy ten tekst będzie zupełnie nieprzydatny. Co jednak, jeśli nastroje opadną? Lepiej się na to przygotować.

Prawdopodobnie będzie pięć linii ataku na uchodźców z Ukrainy.

I. Nie, Ukraińcy nie są tu na wczasach

Pierwsza z nich już jest promowana. „Ukraińcy są uprzywilejowani. Rozumiemy, że jest wojna, ale czy należy im się aż tak wiele? Tylko przyjechali, a już dostają zasiłki, zapomogi, 500+. Kiedyś Ukraińcy to byli pracownicy, a dziś to tłum żyjący na nasz koszt. Wciąż jesteśmy społeczeństwem na dorobku i należy nam się wzrost poziomu życia, a nie dzielenie się tym małym dobrobytem, który w takim wysiłku wypracowaliśmy”.

No to po kolei. Uciekinierzy z Ukrainy często stracili dorobek życia. Zabrali, co mieli pod ręką, i uciekli, ratując swoje życie. W takiej sytuacji potrzebują przede wszystkim minimum stabilności, żeby dojść do siebie. I taki jest sens tych drobnych zasiłków, które w Polsce otrzymali.

Ktoś, kto poczuje się stabilnie, chętniej pośle dzieci do szkoły i podejmie pracę. Jeśli ktoś przedstawia Ukraińców jako ludzi leniwych i tylko wyciągających rękę po datki, to chyba nie mieszkał w Polsce przez ostatnie 10 lat. Ukraińcy budowali nasze domy, sprzedawali w sklepach, jeździli na Uberze. Pracując tu, płacili też podatki i dokładali się do „naszego” dobrobytu.

Ukraińcy to ludzie tacy jak my. Pomoc dla ofiar wojny to sposób, żeby mogły one w Polsce w miarę możliwości normalnie dalej żyć.

II. Nie znamy dokładnej liczby Ukraińców, którzy chcą zostać w Polsce

Druga linia ataku koncentrować się będzie na akcentowaniu liczby uchodźców w Polsce. „Czy nie ma ich już tutaj zbyt wielu? Czy nie przekroczyliśmy granic wytrzymałości? Wcześniej mówiliśmy, że możemy przyjąć najwyżej 50 tysięcy ludzi, a dziś mamy 40 razy więcej. Dlaczego akurat Polska ma ponosić największe ciężary? Nie mogą pojechać gdzie indziej?”

Przez ostatnie tygodnie miliony ludzi z Ukrainy przekraczało granice. Na pewno wiemy tylko, ile osób wjechało do Polski przez granicę z Ukrainą. Ilu ludzi ruszyło w dalszą drogę lub przyjechało do Polski, ale przez inne kraje – tego jeszcze nie wiadomo. Dokładniejsze dane będziemy mieli, gdy skończy się wydawanie uchodźcom numerów PESEL.

Jedno natomiast jest pewne. Wiele osób, które zostały w Polsce, korzysta z pomocy swoich rodaków. Mieszka u rodziny, znajomych i znajomych znajomych. Do Polski przybyło tak dużo ludzi, bo już wcześniej był to kraj ukraińskiej migracji i jest dla Ukraińców oswojony. Krewni i znajomi pomogą załatwić sprawy, znaleźć pracę i mieszkanie. Mało o tym mówimy, ale to również Ukraińcy mieszkający w Polsce wzięli na siebie mnóstwo ciężaru związanego z przyjmowaniem uciekających przed wojną.

5 błędów, których możemy uniknąć, znając historię innych fal migracyjnych

III. Ukraiński problem z nacjonalizmem: ani większy, ani mniejszy niż polski

Trzecia linia ataku uruchamiać będzie pamięć konfliktów etnicznych między Polakami i Ukraińcami. „Ukraińcy to bezlitośni mordercy, którzy nie chcą rozliczyć się z przeszłością. Mają na rękach krew kobiet i dzieci, a dziś udają, że na Wołyniu nic się nie wydarzyło”.

Ten wątek należy do ulubionych tematów putinowskiej propagandy. Nie bez powodu, bo walki i zbrodnie czasów drugiej wojny światowej nie były marginalnymi wydarzeniami, a pamięć o nich jest w wielu rodzinach wciąż bardzo żywa.

To bolesna część polsko-ukraińskiej historii i przede wszystkim należy o niej mówić prawdę. Czystki etniczne, których dopuszczali się ukraińscy nacjonaliści, miały zbrodniczy charakter i nie usprawiedliwia ich pragnienie niepodległości. Polska odpowiedź na czystki była okrutna. Oba narody straciły na tym konflikcie i na wiele dekad naznaczył on pretensjami i gniewem wzajemne stosunki.

Od lat 80. jednak udawało się je odbudowywać, mówiąc prawdę o zbrodniach i potępiając je. Narody mogą współegzystować i nie są skazane na szowinizm. Zwłaszcza gdy poznają się ludzie, mogą ze sobą rozmawiać i pracować.

O przeszłości należy pamiętać, ale nie można być jej więźniem. Europa była w przeszłości rozdzierana przez krwawe konflikty i wszyscy o tym pamiętamy. Unia Europejska powstała właśnie po to, żeby chronić Europejczyków przed wojną. Gdy zapraszamy dziś Ukraińców do Europy, zapraszamy ich także do przyszłości bez nienawiści etnicznej i nacjonalizmu.

IV. Każda wielka migracja przynosi też problemy

Czwarta linia ataku będzie grać na emocjach zagrożenia. „Ukraińcy biją i okradają Polaków. Polskie kobiety wieczorami boją się wychodzić z domu! Co w ogóle robią tutaj ukraińscy mężczyźni, czy nie powinni być u siebie i walczyć z Rosjanami?”

Wielkie migracje zazwyczaj wiążą się z ryzykiem przestępczości. Pamiętajmy, że ofiarami przemocy padają przede wszystkim ludzie w drodze i daleko od domu. Ukraińcy otrzymali z reguły ogromne wsparcie Polaków i życzliwość, ale niestety zdarzały się też wyjątki. W pierwszych dniach wojny Polskę zbulwersowała sprawa gwałtu Polaka na Ukraince, której zaoferował on nocleg. Zdarzały się przypadki naciągania ukraińskich podróżnych na wysokie opłaty za przejazd.

Słusznie nie wyciągamy z tego wniosku, że Polacy są wrodzy Ukraińcom. Tak samo powinno być w drugą stronę. Jeśli mamy do czynienia z przestępczością, to należy przede wszystkim złapać sprawcę i przykładnie go ukarać – niezależnie od tego, jaki ma paszport. Jeśli tak się nie dzieje, to jest to wina słabo działającego państwa. Zamiast wkurzać się na kogokolwiek, powinniśmy jako obywatele i obywatelki zainteresować się tym, jak je usprawnić.

Uchodźcy a brzydkie emocje, które są w nas

czytaj także

V. Tanie państwo to nie jest wina uchodźców

Piąta i ostatnia linia ataku żerować będzie na frustracji i poczuciu upokorzenia. „Czekamy w coraz dłuższych kolejkach do lekarza, bo do polskich pacjentów dołączyli ukraińscy. Dzieci w szkołach muszą się uczyć w przepełnionych klasach. Pomaganie Ukraińcom odbywa się kosztem naszego zdrowia i edukacji naszych dzieci! Witaliśmy ich z otwartymi rękami, a teraz jesteśmy na kolanach”.

Powiedzmy sobie szczerze – polska ochrona zdrowia, szkoły i urzędy od dawna pozostawiały dużo do życzenia. Inwestycje i reformy odkładane były na wieczne jutro. Najpierw pandemia, a teraz wojna pokazują, jak bardzo potrzebujemy porządnych, dofinansowanych usług publicznych. To, że ich nie ma, to nie wina Ukraińców, tylko rządzących Polską polityków, którzy postawili sobie inne priorytety.

Niech dolegliwości, które mogą wystąpić, nie przesłonią nam zysków z obecności uchodźców. Ukraińskie dzieci w polskich szkołach to wielka lekcja wielokulturowości. Polskie dzieci i polscy nauczyciele zdobywają nowe kompetencje, które przydadzą się w przyszłości, gdy do naszych szkół trafi więcej dzieci, dla których język polski nie jest językiem ojczystym.

**
Trolle Putina czekają już w blokach startowych, żeby podsycać złe emocje i budować podziały między Polkami a Ukraińcami. Będą w ogólnopolskich telewizjach, na ulicach i w mediach społecznościowych. To także od naszej aktywności zależy, czy będą hulać swobodnie, czy usłyszą głos sprzeciwu i gościnności. Nie pozwólmy im zatruć Polski nienawiścią.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Maciej Gdula
Maciej Gdula
Podsekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego
Podsekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego, socjolog, doktor habilitowany nauk społecznych, pracownik Instytutu Socjologii UW. Zajmuje się teorią społeczną i klasami społecznymi. Autor szeroko komentowanego badania „Dobra zmiana w Miastku. Neoautorytaryzm w polskiej polityce z perspektywy małego miasta”. Opublikował m.in.: „Style życia i porządek klasowy w Polsce” (2012, wspólnie z Przemysławem Sadurą), „Nowy autorytaryzm” (2018). Od lat związany z Krytyką Polityczną.
Zamknij