Kraj

Apel o pobyt humanitarny dla Pani Larisy

Jedyną szansą dla Larisy jest przyznanie pobytu humanitarnego. Decyzja należy do Komendanta Straży Granicznej.

Larisa z Czeczenii ma smutne oczy. Ma 39 lat, ale przeżyła tyle, że można by obsłużyć kilka życiorysów. Dawno temu, przed wojną, skończyła studia medyczne i pracowała w laboratorium. A potem wojna zabrała jej ojca. I prawdopodobnie męża – zaginął w miesiąc po ich ślubie. Kadyrowcy długo przychodzili pytać o niego. Tak, jak teraz przychodzą do matki Larisy. Wypytują o córkę. To częste w Czeczenii. Tam obowiązuje odpowiedzialność rodzinna: skoro mąż był partyzantem, to reszta rodziny na pewno też ma coś na sumieniu. A już na pewno wiedzą, gdzie go znaleźć. To jest wiedza, którą często wydobywa się torturami. Wszystko bezkarnie, bo Ramzan Kadyrow rządzi Czeczenią, jak udzielnym księstwem.

#Terespol, czyli reżim z tektury

O tym, czego doświadczyła podczas wojny, Larisa nie chce opowiadać. – Widziałam straszne rzeczy – mówi wymijająco i próbuje powstrzymać łzy. Trauma wojenna i ciągły strach przed służbami Kadyrowa sprawiły, że gdy w 2014 roku Larisa znalazła się w szpitalu, diagnoza była jednoznaczna. Cierpi na zespół stresu pourazowego (PTSD). Dotyka on wielu, którzy otarli się o wojnę i przemoc. – Nie mogą jej odesłać. Nie w takim stanie – denerwuje się opiekująca się Larisą psychiatra.

Trauma wojenna i ciągły strach przed służbami Kadyrowa sprawiły, że gdy w 2014 roku Larisa znalazła się w szpitalu, diagnoza była jednoznaczna.

Nawet teraz powrót do mieszkania to stały rytuał. Wjechać dwa piętra wyżej. Posłuchać, czy ktoś nie czeka pod drzwiami. Bo kadyrowcy są wszędzie. – Ja nawet Czeczenom nie mówię wszystkiego, bo nie wiem, czy mogę zaufać – opowiada Czeczenka. Według opinii lekarzy Larisa nie powinna przerywać terapii ani być narażona na stres związany z deportacją ze względu na stan zdrowia.

Mimo to grozi jej deportacja. Jej wniosek o status uchodźcy został odrzucony, a sąd administracyjny oddalił odwołanie. Tutaj, w Polsce, Larisa próbowała poukładać sobie życie na nowo. Skończyła kurs opieki nad osobami starszymi, odbyła praktyki w szpitalu. Znalazła pracę w firmie, która organizuje taką opiekę. – Była cierpliwa, serdeczna, uczynna. Nie wyobrażam siebie innej opiekunki dla mojej mamy – wspomina córka jednej z jej podopiecznych. – Jestem bardzo wdzięczna za pomoc, jakiej udzieliła w ostatnich tygodniach życia mojej teściowej. Do dnia dzisiejszego pozostaję z nią w dobrym kontakcie, spotykamy się, a pani Larisa uczestniczy w ważnych wydarzeniach z życia mojej rodziny – napisała synowa innej pacjentki. – Ja tutaj w Polsce spotkałam wielu życzliwych ludzi. Są wspaniali. Tu jest bezpiecznie – mówi Larisa przez łzy.

Niewidzialni Czeczeni

czytaj także

Niewidzialni Czeczeni

Nadzieja Olszewska

Jedyną szansą dla Larisy jest przyznanie pobytu humanitarnego. Decyzja należy do Komendanta Straży Granicznej. Powrót do Czeczenii to dla Larisy wyrok. – Ja tam nie mogę wrócić – w głosie Larisy pobrzmiewa desperacja. W pomoc Larisie zaangażowało się wielu Polaków, w tym jej pracodawczyni, rodziny pacjentów i wolontariuszka Fundacji Ocalenie Agnieszka Jelonek-Lisowska.

Powstała petycja do Komendanta Straży Granicznej z prośbą o przyznanie Larisie pobytu humanitarnego. Już ponad 5,3 tys. ludzi poparło tę prośbę. Autorka petycji, Ewa Młodawska, mówi: – Tą petycją chcę Larisie pomóc, to jedyne co mogę zrobić. Proszę podpisujcie.

Petycję można podpisać na www.naszademokracja.pl

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij