Kinga Dunin

Koniec bajki

Każdy może brać udział w grze, która nazywa się kapitalizm. Może albo musi, bo w zasadzie inne gry nie istnieją.

Opowiem Wam bajkę. Dawno, dawno temu, chociaż w przyszłości, gdzieś tam daleko, chociaż za progiem…

Wszyscy ludzie są braćmi i siostrami. Bez względu na wiek, płeć, orientację seksualną, rasę, wyznawaną religię – wszyscy są tak samo szanowani i mają takie same możliwości realizowania swoich aspiracji. Każdy może żyć po swojemu, byleby nie szkodził innym, i może pojechać dokądkolwiek zapragnie. Gdzieniegdzie na obrzeżach tej uniwersalnej, szlachetnej i przecież sensownej opowieści mieszkają jacyś barbarzyńcy – fundamentaliści religijni, ksenofobi, rasiści, seksiści, homofobii. Od małego trzeba ich wychowywać, aż kiedyś znikną. Zresztą nie są naprawdę tacy, po prostu mają o coś innego pretensje do społeczeństwa, ale im się pomyliło.

I każdy może brać udział w grze, która nazywa się kapitalizm. Może albo musi, bo w zasadzie inne gry nie istnieją. Nikomu to jednak nie przeszkadza, bo kapitalizm jest jak powietrze, jest konieczny i naturalny. Wierzyć, że to mogłoby się zmienić, to tak jakby wierzyć, że można rzeki zmusić, aby płynęły pod prąd, a żyrafy, żeby latały. Oczywiście zawsze zdarzają się wariaci, którzy wierzą w cuda, ale nie mają oni żadnego znaczenia.

I teraz macie do wyboru dwa dalsze ciągi – A i B. Możecie wybierać.

A.

Kapitalizm ma tylko jeden zestaw reguł, wolny rynek. Wolny rynek swoją niewidzialną ręką sprawia, że wszystko pięknie samo się reguluje. Pracowici i zdolni mają więcej, ale pracują dla dobra ogółu. Mniej pracowici i mniej zdolni co prawda mają się gorzej, ale i tak świetnie, bo kapie im z góry. Globalna gospodarka bierze w ramiona cały świat i nie ma już innych różnic niż indywidualna pracowitość i zdolności.

B.

Jednak wolny rynek nie wystarcza, okazuje się, że powoduje ogromne nierówności i mnóstwo ich fatalnych konsekwencji. A ludzie pragną nie tylko wolności, ale także, a może jeszcze bardziej, bezpieczeństwa, również, a może najbardziej, ekonomicznego. Na szczęście poza kapitalizmem istnieje też polityka. I ona to wszystko naprawi. Podatki, transfery, dochód gwarantowany, szkoły i szpitale, i kluby seniora, kultura dla każdego i darmowy internet – wszystko, czego potrzeba, aby gospodarka i technologie służyły ludziom, jeśli nie po równo to przynajmniej sprawiedliwie, cokolwiek to oznacza. Rzecz jasna, ponieważ gospodarka jest globalna, to również polityka musi być globalna. Państwa narodowe będą więc z czasem zanikać, jako niefunkcjonalny przeżytek, pozostawiając jednak nienaruszoną piękną multi-kulti.

Bajki nie są prawdziwe, ale w nie wierzymy i wpływają one na nasze działania. Na przykład bajka o Panu Bogu ma całkiem sporo, nie zawsze najprzyjemniejszych konsekwencji praktycznych. A ta tutaj opowiedziana bajka (możemy nazwać ją też narracją, będzie mądrzej), czy jeszcze wprawia nas w ruch?

W jej ciąg dalszy w wersji A już nawet nie wypada wierzyć. To zupełnie niemodne, a ci, którzy ją opowiadali, zdążyli już to odszczekać.

A czy ktoś jeszcze wierzy w wersję B? Niektórzy wierzą, ale ta opowieść przestaje już działać, straciła swoją społeczną nośność, o ile kiedykolwiek ją naprawdę miała. Nie ma już także potencjału politycznego. To nie jest zła opowieść, całkiem sympatyczna i może nawet do pewnego stopnia dałoby się ją wcielić w życie, tylko ktoś musiałby na nią zagłosować. Można sobie powtarzać, że takie rozwiązania leżą w interesie większości, ale co z tego, kiedy to już zupełnie nie jest seksi?

Opowieść o liberalno-demokratycznym, emancypującym kapitalizmie z socjalną korektą, powszechnie obowiązujących prawach człowieka i polityce, która polega na decydowaniu, jak daleko ma sięgać owo korygowanie kapitalizmu, zdobyła pewną popularność, w pewnym niezbyt długim czasie, na niezbyt wielkim terytorium, i przez moment prezentowała się jako niepodważalna i najważniejsza – ale to się skończyło. W historii nic nie kończy się nagle, więc będzie jeszcze trwała, broniła swoich szańców. Pozostaną po niej pewne zmiany, których nie da się odwrócić, ale bajka się skończyła. I ja tam byłam, miód i wino piłam, po brodzie mi spływało, nic w gębie nie zostało.

Żyjemy dziś nie tylko w innym świecie, ale też w innych opowieściach. Kontrreformacja? Populizm? Kryzys demokracji? Renesans nacjonalizmów i konserwatyzmu? Możemy to nazywać, jak chcemy, ale pozostajemy z pytaniem: jak w tej innej już bajce może politycznie odnaleźć się lewica?

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij