Kinga Dunin

Czy lewica musi popierać państwo palestyńskie?

Na Bliskim Wschodzie wszystko poszło źle.

Micha był bardzo zdolnym matematykiem, niedługo miał zostać najmłodszym profesorem, zginął w pierwszej wojnie z Arabami w 1948, kiedy po ogłoszeniu niepodległości Izraela doszło do walk z państwami ościennymi. Nie musiał walczyć, zwolniono go z powodu choroby, ale sfałszował orzeczenie lekarskie. Został znaleziony po jednej z potyczek z poderżniętym gardłem i przyrodzeniem wepchniętym do ust.

Był zięciem Szealtiela Abrabanela, bliskiego współpracownika Ben Guriona, uznanego potem za zdrajcę, ponieważ przeciwstawiał się wojnie i powstaniu państwa Izrael. Abrabanel był syjonistą, ale nie nacjonalistą. Uważał po doświadczeniach wojny, że państwa to idiotyczny przeżytek, klatki dla ludzi, coś w sam raz dla gojów. Uważał, że Żydzi powinni przede wszystko stworzyć z dotychczasowymi mieszkańcami Palestyny społeczeństwo, nauczyć się żyć razem, współpracować. Połączyć się we wspólnej miłości do tej krainy i jej krajobrazu. Nauczyć od dawnych mieszkańców, jak w niej żyć. Patrzeć raczej na Wschód niż na Europę. Wierzył, że jeśli ludzie zaczną ze sobą rozmawiać, na pewno się porozumieją. Był idealistą nie pasującym do swoich czasów, to co wymyślił i do czego próbował namówić Ben Guriona, było czystą fantazją. Podobnie jak sam Abrabanal, który (mimo znanego nazwiska) jest postacią fikcyjną, bohaterem najnowszej powieści Amosa Oza Judasz.

Amos Oz, Judasz, Dom Wydawniczy Rebis 2015

Jej akcja toczy się na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Abrabanel już nie żyje. Ojcem Michy opiekuje się owdowiała synowa, która nie lubi mężczyzn, uważa, że są niedojrzali i to oni odpowiadają za wszelkie wojny. Do pomocy wynajęła zagubionego, wrażliwego studenta, socjalistę. Jego zadaniem jest zabawianie schorowanego starca rozmową. Ojciec Michy jest cynicznym erudytą, podziwiającym Ben Guriona. Opiekujący się nim mężczyzna raczej skłania się ku poglądom Abrabanela. Interesuje go stosunek judaizmu do Jezusa Chrystusa oraz postać Judasza, zdrajcy. Widzi w nim najwierniejszego ucznia Jezusa. I trudno tu nie myśleć o analogii, czyżby Arnabanal był najwierniejszym synem syjonizmu?

Bardzo dużo w tej powieści rozmów, smutku, rezygnacji, jest też szczypta miłości, jednak jej główne pytanie to: dlaczego wszystko poszło źle? Czy historia musiała się tak potoczyć?

Może dlatego, że siłą można zawojować pół świata, jak mówi jeden z bohaterów, ale nie zmieni się strachu w zaufanie, nienawiści w przyjaźń, fundamentalizmu w umiarkowanie.

Współczesne relacje między Izraelem i Palestyńczykami opisuje Paweł Smoleński w reportażu Oczy zasypane piaskiem. I nie sposób opędzić się od myśli, że rzeczywiście „wszystko poszło źle.

Kolonizacja, bo jednak „lud bez ziemi nie przybył na ziemię bez ludu”. Apartheid. Terror i złośliwe szykany. Strach i nienawiść pod obu stronach. Po stronie palestyńskiej – upokorzenie, frustracja, bieda. Brak wody, zanieczyszczone środowisko, słabe społeczeństwo obywatelskie.

Paweł Smoleński, Oczy zasypane piaskiem, Wydawnictwo Czarne 2015

Społeczeństwo to w dużej mierze powstało za sprawą Izraela. Coraz bardziej nacjonalistyczne, fundamentalistyczne, dyskryminujące kobiety, poddające propagandowej obróbce dzieci. Toczone wewnętrznymi walkami, korupcją, przestępczością. Po drugiej stronie mamy zaś cywilizowany Izrael, zaradnych osadników w czystych i zadbanych osiedlach, demokrację… Opinię publiczną, której część jest otwarcie przeciwna polityce swego rządu.

Jak zwykło się mówić – sytuacja jest niezwykle skomplikowana. Chociaż ja bym powiedziała, że nieludzka i demoralizująca dla wszystkich.

W książce Smoleńskiego możemy też znaleźć taką historię.

Dzień po zakończeniu wojny sześciodniowej w 1967 do domu bogatego Palestyńczyka, przedstawiciela miejscowej elity, weszło dwóch izraelskich oficerów. Są uprzejmi, dobrze mówią po angielsku. Ten wręcza im kilka kartek maszynopisu, swój „plan pokojowy”. Jest tam czterdzieści nazwisk ważnych postaci, które powinny się zebrać, zadeklarować utworzenie tymczasowego rządu Palestyny i gotowość podpisania traktatu pokojowego z Izraelem.

Oficerowie przekazują ten plan najważniejszym władzom swojego kraju, nikt jednak nie zwraca uwagi na memorandum młodych oficerów. Jednym z nich był Amos Oz.

Izrael puchnie z dumy po błyskawicznym zwycięstwie, a ten plan jest równie utopijny jak plan współżycia z Arabami. Chociaż gdyby wtedy powstało państwo palestyńskie, może dziś sytuacja wyglądałaby inaczej. Ale wszystko poszło źle.

Palestyna od początku miała być podzielona na dwa państwa. Czy takie rozwiązanie, dominujące w oficjalnych stanowiskach politycznych (w Europie i Stanach), jest dzisiaj realistyczne, czy nadal, albo tym bardziej, jest utopią?

Po pierwsze Izrael musiałby zlikwidować osiedla żydowskie znajdujące się na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy. Ufortyfikowane i zapewne gotowe się bronić. Mieszkańcy Izraela nie przepadają za osadnikami, ale taka zmasowana akcja z pewnością podzieliłaby społeczeństwo. Zostawić osiedla i niech bronią się same? Bez wsparcia państwa pewno zostaliby zlikwidowani, w najlepszym razie wysiedleni. I co zrobić potem z tymi setkami tysięcy ludzi? A jak zrekompensować straty wygnanych Arabów? Poza tym niepodległa Palestyna, jeśli weźmiemy pod uwagę sytuację w świecie arabskim, zapewne szybko znalazłaby się we władaniu jakiegoś Bractwa Muzułmańskiego, które i tak uważałoby za swój obowiązek świętą wojnę z Izraelem.

Czy naprawdę plan włączania Palestyńczyków do demokratycznego zróżnicowanego religijnie i narodowościowo Izraela jest mniej realistyczny? W świecie, w którym polityka to wojna i tworzenie granic, brzmi bardziej naiwnie, ale oba projekty w obecnej sytuacji są chyba równie nierealne.

Nie mająca wielkiego wpływu na międzynarodową politykę lewica może wybierać między poparciem dla aspiracji narodowych ofiar a idealistyczną utopią. W tej sytuacji bliższa mi jest idealistyczna utopia. Co nie oznacza bezczynności. Na terenach Autonomii nie ma wyraźnej granicy miedzy działaniami czysto humanitarnymi i politycznymi. Jedni dostarczają wodę, drudzy tworzą teatr, a inni stają w blokadach mających zatrzymać burzenie arabskich domów.

Smoleński w swoim reportażu skupia się na takich i podobnych działaniach po obydwóch stronach „muru bezpieczeństwa”. Palestyńskie kobiety zakładające stowarzyszenia i spółdzielnie, współpracujące z Izraelkami i osadniczkami. Izraelski adwokat broniący palestyńskiej wioski w sądach i jej mieszkańcy walczący przy pomocy biernego oporu. Stare żydowskie kobiety stojące na checkpointach i interweniujące w razie nadużywania władzy. Weterani, którzy opowiadają o okrucieństwach armii. Ruchy na rzecz praw człowieka współpracujące z Palestyńczykami. Więcej tego jest po stronie Izraela, czemu trudno się dziwić. Ale są to sojusznicy dobrej sprawy. Nie będzie lepszej Palestyny bez lepszego Izraela. Jedyny sensowny plan pokojowy to wyraźna poprawa warunków życia na terenach okupowanych i powszechna edukacja nastawiona na integrację.

Jednak pesymistka (realistka) we mnie mówi: za późno, już za późno… Teraz jeszcze trudniej byłoby do tego przekonać Palestynę niż Izrael.

Wątpię w heglowską tezę, że wszystko, co istnieje, jest rozumne. W każdym razie nie wszystko, co nie istnieje, jest nierozumne. A realna polityka bywa równie bezskuteczna, jak idealizm, a nawet przeciwskuteczna. Czego najlepszym przykładem jest Izrael, który zbudował i zagospodarował silne państwo, można powiedzieć, że pod wieloma względami odniósł sukces. A jednocześnie wszystko poszło źle.

**Dziennik Opinii nr 182/2015 (966)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij