Polacy chcą państwa dobrobytu. No chyba, że trzeba za nie zapłacić w podatkach – to wtedy nie.

Polacy chcą państwa dobrobytu. No chyba, że trzeba za nie zapłacić w podatkach – to wtedy nie.
Osobom, które nie mają własnego lokum, ale bardzo chciałyby je zdobyć, pozostaje już tylko jedna rada – następnym razem trzeba lepiej wybrać sobie rodziców.
Być może duchowni kierują się zasadą „pokój za wszelką cenę”, nawet jeśli tą ceną miałoby być zniewolenie 40 milionów ludzi znad Dniepru. Może być też tak, że Kreml ma solidne dojścia do ucha hierarchów.
Lista zachodnich firm kontynuujących interesy w Rosji nie jest przesadnie długa, w przeciwieństwie do listy firm, które według analityków grają na czas.
Nie mają szefa, nie da się do nich zapisać. Do elitarnej grupy należą państwa uznane za najważniejsze dla światowej gospodarki, w tym Rosja. Polska proponuje podmiankę – wykluczmy z G20 Rosję, a zamiast niej dajmy… no nie wiem, może nas?
O ich problemach się milczy, ich problemy się zwykle lekceważy. Najlepiej zarabiające Polki i Polacy znoszą swoją udrękę w ciszy i samotności.
Żaden rekruter nie przyzna, że kieruje się uprzedzeniami wobec osób starszych. Ale osobom 50+ bardzo trudno znaleźć w Polsce pracę.
Trudno wyobrazić sobie większy koszmar podatkowy niż ta epicka epopeja, którą zgotowali nam rządzący od stycznia. Ale uwaga, będzie bujać mocniej.
Rosyjskie społeczeństwo nie rokuje zbyt dobrze w kwestii zorganizowanego oporu, ale rosyjscy bogacze mogą wkrótce zacząć kręcić nosem.
Mafijno-policyjny model (niedo)rozwoju występujący w Rosji nie sprzyja tworzeniu zaawansowanych biznesów – w takim modelu można co najwyżej eksploatować własne zasoby naturalne oraz ludzkie.
Jak to zwykle bywa na naszym niesprawiedliwym i nieprzyjaznym zwykłemu człowiekowi świecie, na kryzysie żywnościowym stracą głównie najubożsi. Z powodu wzrostu cen i niedoborów produkcji rolnej liczba osób niedożywionych wzrośnie w najczarniejszym scenariuszu o ponad 13 mln ludzi.
Przyzwyczailiśmy się, że braki finansowe można załatać w miarę dostępnym i niedrogim kredytem. Teraz możemy o nim zapomnieć. Nieszczęśnik, który zaciągnął latem kredyt hipoteczny na 450 tys. zł, niedługo będzie płacił ratę wyższą o 1000 złotych miesięcznie.