Kraj

Kanał Zero, czyli esencja chłopskiego rozumu

Niestety w środowisku Chłopskiego Rozumu nie znalazła się żadna kobieta, która poprowadziłaby konkretny obszar merytoryczny. Być może kobiety nie mają dostępu do przepastnej skarbnicy wiedzy.

„My nie dobieramy się pod względem poglądów. Wiem, że to niecodzienne” – napisał Krzysztof Stanowski na temat uruchamianego właśnie Kanału Zero, do którego zaprosił ludzi głoszących identyczne poglądy jak on. Być może kryteria doboru współpracowników faktycznie były inne, ale wynik mówi sam za siebie – na YouTubie pojawi się niedługo kanał oferujący widzom Chłopski Rozum Sto Procent, jego dawkę tak esencjonalną, że trzeba będzie ją pić malutkimi łyczkami, by się nie przekręcić.

Gdy Stanowski, odchodząc z Kanału Sportowego, zapowiadał stworzenie własnej platformy medialnej, oferującej nową jakość, podejrzewałem oczywiście, że będzie to powiew świeżości w stylu Sławomira Mentzena, czyli paleoliberalizm rodem z I RP wymieszany z dużą dawką browarów i spermiarskich dowcipów – i się nie zawiodłem.

„Namawiałem go [Krzysztofa Stanowskiego] też na to, żeby to było miejsce, w którym będzie coś czasami serio. Serio nie dlatego, że wszyscy będą śmiertelnie poważni, tylko dlatego, że będą tam niegłupie treści. Kanał Zero ma szanse być takim miejscem, gdzie obok absolutnej beki będzie też miejsce dla ludzi, którym wiedzy nikt nie odmówi” – stwierdził Robert Mazurek w filmie promującym powstanie nowego kanału.

Niestety większości osób tworzących Kanał Zero nikt nie odmówi raczej niewiedzy. Będzie można to oglądać wyłącznie ironicznie lub jako guilty pleasure, chociaż mam też nadzieję, że KZ stanie się bezpłatną kopalnią tematów do felietonów. Przyjrzyjmy się więc kilku osobom, które będą tworzyć treści w tym nowym medium.

Przegląd gospodarczy z XVIII wieku

Za gospodarkę odpowiadać będzie oczywiście Robert Gwiazdowski, który dla ideologii stojącej za Kanałem Zero jest tym, czym papież dla Kościoła katolickiego – przepastnym zasobem bon motów, z których należy czerpać podczas zagorzałych dyskusji ideowych.

Jednym z bardziej eksploatowanych motywów filmowych jest przypadek zahibernowanego człowieka, który budzi się kilkaset lat później i patrzy na współczesny świat przez pryzmat swoich czasów, w związku z czym niczego nie kuma. Często mam wrażenie, że Gwiazdowski jest bohaterem jednego z takich filmów: został zamrożony w XVIII wieku i odmrożono go w latach 90. XX wieku w Polsce. Od tamtej pory komentuje nadwiślańską rzeczywistość tak, jakby ciągle trwał XVIII wiek. Nic dziwnego, że szybko przystąpił do Centrum im. Adama Smitha – nazwisko szkockiego myśliciela to jedyna nazwa, którą kojarzył.

Mistrzowie chłopskiego rozumu

Znakomitym przykładem jest całkiem świeży film Gwiazdowskiego dla Interii, w którym zajął się warszawską Strefą Czystego Transportu. Nie znajdziemy tu jakichś szczegółów, merytorycznej analizy wprowadzonych zmian, krytycznych uwag co do konkretów – nie, mamy tu same ogólniki oraz teorie zanurzone w realiach historycznych. Dokładnie tak właśnie wyglądała debata publiczna w XVIII wieku, gdy nie było szybkiego i prostego dostępu do szczegółowych informacji oraz danych. Ówcześni myśliciele tworzyli więc teorie, które im się pojawiły w głowie, a następnie to spisywali. Często wystarczyło, żeby należeć do najwybitniejszych umysłów epoki. Przecież wtedy mało kto w ogóle umiał czytać.

Sam sposób argumentacji Gwiazdowskiego to niejedyny wątek wiążący go z dawnymi dziejami. Otóż Gwiazdowski porównał wprowadzenie SCT w stolicy do władzy absolutnej, która jedną decyzją mogła zniewolić tysiące lub nawet miliony poddanych. Inaczej mówiąc, wykluczenie z ulic w centrum Warszawy ponaddwudziestoletnich samochodów jest tym samym co władza Ludwika XIV. Niedługo Rafał Trzaskowski zapewne oznajmi „Warszawa to ja”.

Gdyby Gwiazdowski przynajmniej zerknął do nowych przepisów, toby się może zorientował, że w stołecznej SCT chodzi tylko o to, żeby ludzie przesiedli się z diesli na samochody benzynowe i ewentualnie pozbyli się tych zdecydowanie najstarszych rzęchów, których utrzymanie bywa droższe niż zakup wozu o dekadę młodszego.

Strefy Czystego Transportu nie zaszkodzą uboższym mieszkańcom [wyjaśniamy]

 

Gwiazdowski przypomina również, że to liberałowie walczyli z monarchią absolutną i domagali się zniesienia poddaństwa chłopów. Abstrahując od tego, że wielu z nich po prostu potrzebowało ekstremalnie taniej siły roboczej do tworzących się właśnie protofabryk, to było to jednak jakieś 250 lat temu. Od tamtej pory pojawiło się sporo nowych idei, zmieniły się warunki gospodarcze i technologiczne, a nowoczesne państwo przestało być tylko potencjalnym źródłem opresji, stało się też gwarantem wolności.

Prawnik znany jest również z popularyzowania ekonomicznego foliarstwa. Jako przewodniczący rady nadzorczej ZUS przepowiadał jego bankructwo w 2015 roku, co oczywiście nie miało miejsca, gdyż nie miało takiego prawa – ZUS to podmiot sektora finansów publicznych, więc jego upadek musiałby oznaczać upadek państwa. Nie przeszkodziło to Gwiazdowskiemu wrócić do rady nadzorczej ZUS w 2018 roku, czyli trzy lata po jego rzekomym upadku.

Gwiazdowski ma też przedziwne pomysły podatkowe. Jako lider Polski Fair Play obiecywał likwidację podatków PIT i CIT, czyli ogromnej części dochodów państwa i samorządów. Jest za to zwolennikiem podatku przychodowego, z którego kraje Zachodu wycofały się dekady temu, gdyż promuje on prostą i niskokosztową produkcję. Reasumując, za ekonomię w Kanale Zero odpowiedzialny będzie Korwin w wersji lajt.

Przyjemnie i niekompetentnie

Gospodarka nie będzie więc omawiana na KZ na zbyt wysokim poziomie, podobnie niestety polityka, za którą będzie odpowiedzialny Robert Mazurek. Jako były prawak doskonale pamiętam Mazurka jako współautora prześmiewczych rubryk publikowanych w kilku prawicowych tygodnikach, które pisał wspólnie z Igorem Zalewskim. Czytałem je regularnie nie dlatego, że były zabawne, mądre albo pełne ważnych informacji – czytałem je, bo po prostu przyjemnie mi się je czytało. Dokładnie z tego powodu czasem oglądam wywiady Mazurka w RMF – nie wnoszą kompletnie nic nowego do debaty publicznej, nie mają też większej wartości poznawczej, ale dobrze się sprawdzają jako tło do krzątania się po domu.

Redaktor Mazurek wypłynął na szerokie wody bardzo prostym, lecz chwytliwym trikiem. Przypominał przepytywanym politykom ich własne dawne wypowiedzi, które były sprzeczne z obecnymi. Czasem ci politycy nawet się nie orientowali, że to ich własne słowa, co wypadało komicznie i ośmieszało przesłuchiwanych. Najbardziej ucierpiała na tym posłanka PO Ligia Krajewska, która została w ten sposób tak zdemolowana, że jej kariera polityczna zakończyła się na jednej kadencji. Gdyby się tak dobrze zastanowić, to wartości merytorycznej nie miało to żadnej – chodziło tylko o ośmieszenie rozmówcy albo przynajmniej wprawienie go w duży dyskomfort.

Bal u Mazurka, czyli czy można mieć kolegów w innej partii

Zresztą red. Mazurek nawet nie ukrywa swojej niekompetencji w sprawach merytorycznych. Najlepiej widać to było w słynnej rozmowie o podatkach z Adrianem Zandbergiem. Mazurek najpierw stwierdził, że omija progresję podatkową, gdyż nie ma innego wyjścia – od lat nie jest na etacie i musiał założyć firmę. Też mam firmę, ale nie jestem na podatku liniowym, więc można. To zresztą domyślna forma – to przejście na liniowy wymaga podjęcia takiej decyzji. Gdy Zandberg przycisnął Mazurka właśnie tym argumentem, dziennikarz zaczął się wycofywać, kluczyć i zwalił winę na swoją księgową. „Proszę pana, ja nie wiem, jak się to robi, bo ja jestem wyjątkowo tępy w te klocki” – stwierdził wtedy na swoją obronę red. Mazurek. Dziękujemy za chwilę szczerości.

Nie muszę chyba przypominać, że Robert Mazurek pytał też posła Gramatykę, dlaczego na stronie Sejmu celowo ukryto wykształcenie marszałka Hołowni – chociaż nie ukryto, tylko jeszcze nie uzupełniono.

Za rozrywkę weźmie się za to Maciej Dąbrowski, czyli twórca kanału ZDupy. Chyba nie trzeba niczego dodawać, nazwa kanału mówi wszystko. Dąbrowski jest znany głównie z takich „dowcipów” jak udawanie masturbacji na oczach młodocianych dziewczyn. W tym przypadku sytuacja zmieniła się jak w kalejdoskopie, bo jeszcze niedawno Stanowski usuwał Dąbrowskiego z Kanału Sportowego za wyżej wymieniony film sprzed wielu lat, chociaż sam kilka dni wcześniej w rozmowie z samym Dąbrowskim rzucił żarcikiem, że Stuu mógłby prowadzić program piłkarski „wykorzystana jedenastka”. Nie przeszkodziło mu to później usunąć Dąbrowskiego, podobnie jak teraz nawiązać z nim współpracy. Można dostać zawrotu głowy od tych wolt.

Dąbrowskiemu pomagać będzie Tede. Intensywnie słuchałem go w podstawówce, ale obecnie kojarzę go już głównie z najszybszym w historii przebyciem drogi od undergroundu do twardej komery. Nawet Kanye West zrobił to wolniej, chociaż bardziej efektownie. Jeszcze nie nasłuchałem się świetnych Mam moc i PLN-ów 3H czy niezłej pierwszej płyty Warszafskiego Deszczu, gdy Tede zaczynał nagrywać kawałki, po których kręciłem głową z zażenowania. Stoję jednak na stanowisku, że analizowanie tekstów hip-hopowych na poważnie jest jak wielokrotne oddanie strzału w plecy leżącego człowieka – bezbronnych nie powinno się w ten sposób traktować – więc w tym momencie zamknijmy temat jego twórczości.

Zatrudnienie Tedego może być dobrym ruchem biznesowym, gdyż w ostatnim czasie jego kanał TEDENOVELA cieszy się rosnącą popularnością. Z obowiązku przejrzałem jego filmy i muszę powiedzieć, że kompletnie nie wiem, o czym one były. Gość pojawia się w różnych miejscach, mówi jakieś głupoty, to chyba ma być śmieszne, ale dla mnie nie jest. Chodzi na jakieś imprezy, jeździ rowerem po Amsterdamie i pali jointy, wszystko jest pocięte bez ładu i składu, nie wiem, po co się to ogląda. No ale ludzie oglądają, więc Tede pewnie przyciągnie sporo widzów, będzie hajsik, zabawa, a z tego kolejne materiały i tak w kółko, prawdziwe melanżowe perpetuum mobile.

Męskie granie

Na oficjalnym kanale Chłopskiego Rozumu nie mogło zabraknąć też coacha. Obszarem biznes zajmie się Andrzej Borcz, który na co dzień szkoli zespoły sprzedażowe. W latach 2005–2010 pracowałem w zespole sprzedażowym w branży meblowej, więc oczywiście sprawdziłem, co pan Borcz ma do powiedzenia, i jeśli przyjechałby wtedy do nas z tymi treściami, które ma na stronie, to raczej zostałby odesłany do domu. Jako statystyczny freak wybrałem fragmenty podstrony „Statystyczne aspekty procesu sprzedażowego”.

Molestowanie: śmieszny temat do żartów, gdy nie masz o nim pojęcia

„Jeżeli cel sprzedażowy wynosi na przykład 100 tysięcy złotych, a wartość jednej sprzedaży to 10 tysięcy, to czarno na białym widać, że średnio trzeba wykonać około 10 sprzedaży, żeby osiągnąć cel” – pisze Borcz. Dziękuję mistrzu, będę pamiętał. Potem mamy wyłącznie podobne truizmy. Borcz przekonuje, że wiele zespołów sprzedażowych nie prowadzi żadnej statystyki, a nawet nie wie, że coś takiego jest im potrzebne. Dwie dekady temu w tyskiej branży meblowej była ona codziennością i oczywistością, więc nie wiem, o jakich sprzedawcach pisze Borcz. Wrzuca też takie banały, że pasowałyby do lekcji przedsiębiorczości w liceum. „Czy handlowiec, który ma wykonać 60 telefonów, ma bazę, z której może korzystać?” – czytamy. Czyli handlowiec musi mieć telefon i bazę numerów? Kto by pomyślał.

Jak Krzysztof Stanowski pokochał socjalizm

Wśród trzynastu gospodarzy programów na Kanale Zero znalazła się dokładnie jedna gospodyni – modelka i celebrytka Monika Goździalska, która, stereotypowo, będzie prowadzić śniadaniówkę. Niestety w środowisku Chłopskiego Rozumu nie znalazła się żadna kobieta, która poprowadziłaby konkretny obszar merytoryczny. Być może kobiety nie mają dostępu do przepastnej skarbnicy wiedzy.

Za rozmowy o finansach odpowiedzialny będzie najbardziej znany polski spekulant Rafał Zaorski, który niedawno wsławił się tym, że rozparcelował prestiżowy apartament na 20 tysięcy udziałów po 5 tysięcy każdy. Transakcję zablokowała tamtejsza wspólnota mieszkaniowa, ale Zaorski chce to jakoś obejść. Można więc przypuszczać, że Kanał Zero będzie uczyć Polaków, jak mają kombinować – jakby kombinowania nad Wisłą nie było już za dużo. Zapewne pojawią się jacyś flipperzy tłumaczący, jak zrobić z mieszkania cztery mikrokawalerki, lub inni specjaliści od zarabiania na ludzkiej niedoli.

A całemu projektowi twarz da Krzysztof Stanowski, którego przedstawiać nie trzeba. Szykujmy się więc na sporo krindżu, w którym poukrywane będą liczne treści pełne manipulacji, półprawd lub po prostu nieprawdy. Wszystko zostanie obficie podlane konserwatywnym liberalizmem, przedstawianym jako ostoja tak zwanego zdrowego rozsądku. W sumie nic nowego, kolejna odsłona tego, co już doskonale znamy.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Piotr Wójcik
Piotr Wójcik
Publicysta ekonomiczny
Publicysta ekonomiczny. Komentator i współpracownik Krytyki Politycznej. Stale współpracuje z „Nowym Obywatelem”, „Przewodnikiem Katolickim” i REO.pl. Publikuje lub publikował m. in. w „Tygodniku Powszechnym”, magazynie „Dziennika Gazety Prawnej”, dziale opinii Gazety.pl i „Gazecie Polskiej Codziennie”.
Zamknij