Dzieci zmuszane do rodzenia dzieci. Nowa polityka Putina

Aborcja coraz trudniej dostępna, a nastolatki dostają pieniądze za urodzenie dziecka – oto pomysł Rosji na kryzys demograficzny.
Violetta Wiernicka
Źródło: Canva. Ed. KP

Putin potrzebuje żołnierzy, więc państwo próbuje zmusić nastolatki do rodzenia dzieci. Aborcja jest coraz trudniej dostępna, a programy telewizyjne i zachęty finansowe mają normalizować macierzyństwo piętnastolatek.

Władimir Putin ma fiksację na punkcie przyrostu naturalnego. Doprowadziły do tego dwa czynniki. Pierwszy to coroczny spadek liczby mieszkańców o 500 tysięcy, w wyniku czego – jak prognozuje ONZ – w 2100 roku populacja kraju może spaść z obecnych 146 mln nawet do 74. Poza tym Putin potrzebuje żołnierzy do kolejnych podbojów w myśl sformułowanej przez siebie zasady: „Rosja może dowolnie przesuwać swoje granice”.

Jednym ze sposobów rozwiązania problemów demograficznych ma być ograniczenie dostępu do przerywania ciąży. Obowiązujące prawo przewiduje możliwość aborcji na życzenie do 12 tygodnia, a jeśli ciąża jest wynikiem gwałtu – do 22. Nie ma żadnych ograniczeń czasowych w przypadku ciężkich wad rozwojowych płodu lub zagrożenia życia i zdrowia matki. Ale to już tylko teoria.

Aborcja w Rosji legalna tylko teoretycznie

Już od ponad dekady w wielu regionach sabotuje się dokonywanie aborcji, np. wymagając zgody ojca dziecka i/lub prawosławnego księdza, wprowadzając czasowe moratoria lub celowo opóźniając zabieg, aby ciąża przekroczyła 12 tygodni. Ostatnimi czasy uniemożliwia się procedurę nawet w przypadku ciężkich wad płodu. A mówienie o przerywaniu ciąży czy braku chęci posiadania potomstwa jest „propagowaniem bezdzietności”, co zostało uznane za wrogą ideologię i może skutkować karą do 400 tys. rubli (ok. 17 tys. złotych).

Rosja promuje dzietność, ale nie chroni praw ciężarnych

czytaj także

Poza tym od 2023 roku m.in. na Krymie, w Karelii i Tatarstanie obowiązuje zakaz aborcji w prywatnych klinikach. Oficjalna wersja głosi, że była to rzekomo inicjatywa ich właścicieli. Jednak w rzeczywistości zachęcono ich do tego groźbą utraty licencji na działalność medyczną. Procedurę ograniczono do państwowych szpitali, gdzie pracownicy namawiają kobiety do utrzymania ciąży.

Wszystkie te kroki nie doprowadziły do wzrostu urodzin. Ba, w I kwartale 2025 roku urodziło się 293–294 tys. dzieci, najmniej od… 225 lat. – To się nie zmieni – mówi mi Irina, doktorantka z Uniwersytetu w Petersburgu. – Im bardziej nas się do czegoś zmusza, tym większy stawiamy opór. Poza tym coraz świadomiej korzystamy z antykoncepcji. A kobiety, które naprawdę nie chcą dziecka, mogą odwiedzić Białoruś, gdzie nie ma żadnych ograniczeń.

Putin chce ratować Rosję ciążami piętnastolatek

Polityka prokreacyjna odniosła więc fiasko. Dlatego też Kreml postanowił odmłodzić macierzyństwo i namówić na ciążę uczennice szkół ogólnokształcących zgodnie z zasadą: im wcześniej nastąpi pierwszy poród, tym więcej dzieci urodzi kobieta. Rosjanie kończą te placówki w wieku 17–18 lat, co oznacza, że w ciążę miałyby zachodzić piętnasto- i szesnastolatki.

Poza tym – jak zauważa na swoim kanale YouTube dziennikarz Dmitrij Koleziew – nie określono dolnej granicy wieku brzemiennych uczennic, ignorując ryzyko dla zdrowia pacjentek i noworodków. Jak twierdzą eksperci Światowej Organizacji Zdrowia, nastoletnie matki są bardziej narażone na powikłanie po porodzie, a ich dzieci są często wcześniakami o niskiej wadze. Ale tam, gdzie w grę wchodzą interesy państwa, dobro jednostki jest niczym.

Do indoktrynacji uczennic zabrały się gadające głowy z telewizji. Minister zdrowia Michaił Muraszko przekonuje o niesłuszności tezy, że najpierw należy zdobyć zawód, a potem zakładać rodzinę. Zdaniem członkini Rady Federacji Margarity Pawlowej studia nie przydają się w życiu. Prof. Igor Kogan z Rosyjskiej Akademii Nauk twierdzi, że inicjacja seksualna dziewczyn, która przeciętnie ma miejsce w wieku szesnastu lat, powinna zakończyć się ciążą.

„Szesnastoletnia mama”

Do wczesnego macierzyństwa zachęca program Bieriemienna w szesnadcat’ (ros. szesnastolatka w ciąży). Jego brytyjski oryginał (16 and pregnant) miał na celu zapobieganie ciążom nastolatek. Pierwotnie rosyjska wersja przedstawiała trudności związane z wczesnym macierzyństwem. Pokazywała rodzinne kłótnie, podczas których rozważano za i przeciw przerwania lub utrzymania ciąży. W jednym z odcinków matka Michaiła przekonywała, że bursa, gdzie mieszkają syn i jego dziewczyna, to nie miejsce dla noworodka. Zdaniem babci Siergieja jej 18-letni bezrobotny wnuk, który nie zdołał ukończyć nawet podstawówki, nie może zadbać o siebie, nie mówiąc już o dziecku. Z kolei młodziutkie matki opowiadały, że są zmęczone, niewyspane, totalnie zależne od niemowlaka i nie mają nawet czasu na prysznic.

Z biegiem czasu program zmienił nie tylko format, ale też nazwę – obecnie brzmi ona Mama w szesnadcat’ (ros. szesnastoletnia mama). Oznacza to, że ciąża bohaterek zostaje utrzymana bez względu na okoliczności. Nastolatki oraz ich bliscy zgodnie mówią, że myśl o przerwaniu ciąży nawet nie przyszła im do głowy, bo zabieg równa się zabójstwu. Jeśli ktoś wymawia słowo „aborcja”, jest ono zagłuszane. Nie propaguje się antykoncepcji, a chłopcy zgodnie przyznają: „nie lubię w gumie”.

Przesłanie programu to: rodzić wszędzie, w każdych okolicznościach, nie zważając na wiek, sytuację materialną i gotowość do rodzicielstwa. Dziewczyny z prowincji żyją w ciasnocie, z braku bieżącej wody kąpią się w misce. Wychodek mieści się na podwórku. Przyszli rodzice nie pracują i mieszkają kątem u rodziców czy dziadków. Troska o dziecko uniemożliwia dziewczynom naukę i zdobycie zawodu.

„Nie bądź głupia, wyślij darmozjada na front!” W poszukiwaniu lepszego życia Rosjanki bywają bezwzględne

Najgorsze jest jednak to, że program Szesnastoletnia mama uznaje przemoc za akceptowalną. Ani bohaterce Złacie, ani jej rodzinie nie zapala czerwone światełko, gdy ojciec dziecka Kirył obrzuca ją wyzwiskami i popycha. Chłopak nie odbiera Złaty z noworodkiem ze szpitala i rzadko je odwiedza. Troszczy się o nie jego matka. Mimo to dziewczyna powtarza niczym mantrę, że wszystkie problemy są niczym w porównaniu z cudem narodzin, a maluch jest największym szczęściem.

Rosjanek nie przekonują nawet pieniądze

Nastolatki do macierzyństwa zachęca się również na poziomie ustawodawczym. 11 lutego 2025 roku rosyjskie Ministerstwo Pracy zaleciło gubernatorom wprowadzenie jednorazowych wypłat uczennicom, które zdecydują się na urodzenie dziecka. Już w kwietniu i maju na ten apel zareagowały władze dwudziestu siedmiu regionów (m.in. Czuwaszji i obwodów kiemierowskiego, orłowskiego, saratowskiego, wołgogradzkiego, władimirskiego, niżegorodzkiego i twerskiego), gdzie nastoletnie matki otrzymają – w zależności od obwodu – 100–150 tys. rubli (ok. 4500–6500 zł) po urodzeniu żywego dziecka lub po 22 tygodniu ciąży, jeśli znajdują się pod opieką lekarza.

Szybką reakcję gubernatorów spowodował fakt, że w listopadzie 2024 roku Putin wprowadził nowe kryterium oceny ich pracy – liczbę urodzonych dzieci w zarządzanych przez nich regionach. Jak ustalili dziennikarze rosyjskiej redakcji BBC, w całej Rosji z programu wypłat skorzystało 60 dziewczyn.

Rosyjski demograf Alekiej Raksza wątpi w skuteczność tej kampanii. Jako dowód przytacza liczby: w 2024 roku dziewczyny w wieku 12–16 lat urodziły ok. dwa tysiące. dzieci – mniej niż 0,28 proc. w skali kraju. A zatem nawet dwukrotne zwiększenie wskaźnika urodzin w tej grupie wiekowej nie przełoży się na poprawę sytuacji demograficznej. Poza tym kwota 100–150 tys. rubli jest niewystarczająca. Zdaniem Rakszy przy obecnej drożyźnie i galopującej inflacji wysokość wypłaty powinna wynosić przynajmniej 500 tys.

Ale najważniejszą przeszkodą dla sukcesu tej kampanii jest fakt, że wielu Rosjan nie popiera wczesnego macierzyństwa. – Zwłaszcza w dużych miastach mówi się, że dzieci zmusza się do rodzenia dzieci – opowiada mi Irina z Petersburga.

„Nie rozrabiajcie i bab nie gwałćcie” – rosyjscy żołnierze wracają z frontu

Przekonywanie nastolatek do wczesnego macierzyństwa czy ograniczenie dostępu do aborcji to próba kontrolowania ciał kobiet i sterowania ich sferę osobistą. To nieliczne aspekty życia, które Rosjanki do niedawna uważały za domenę prywatną, a nie państwową. Gdy wydawało się, że pomysły rządzący sięgnęły dna, okazało się, że może być jeszcze gorzej. Od 1 września bieżącego roku badaniom zdrowia reprodukcyjnego będą poddawane sześciolatkowie.

Violetta Wernicka – badaczka dziejów prawosławnej mniejszości w Polsce i autorka monografii Prawosławni w Łodzi i Prawosławna diecezja łódzko-poznańska. Autorka książek popularnonaukowych m.in. Sekrety rosyjskich carów, Polacy w Ukrainie. Czasy carskie, Polki, które rządziły Kremlem.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij