Nic nie wiemy o tym, żeby rośliny odczuwały ból i starały się go uniknąć, ale wiemy, że reagują na stres. Oraz że krążą w nich dopamina i serotonina, które u zwierząt są neuroprzekaźnikami. Czy to możliwe, że nie doceniamy czucia roślin?
„Każdego dnia tysiące niewinnych roślin giną z rąk wegetarian. Połóż kres tej przemocy. Jedz mięso”. Takie słowa wypisał w zeszłym miesiącu na tablicy przed drzwiami właściciel sklepu mięsnego w Edynburgu. Gdy ktoś wstawił jej zdjęcie na facebookowej grupie dla wegan, rozgorzała emocjonalna dyskusja. Niektórzy potępiali rzeźnika za zacieranie ważnej granicy między istotami zdolnymi I niezdolnymi do cierpienia. Inni wzięli to po prostu za żart, co zresztą deklarował sam autor. Ale nawet w żartach można poruszyć poważne zagadnienia.
Any vegans on here outraged by humour???
An Edinburgh butcher gets slammed online by vegans https://t.co/NjMTkdmtir via https://t.co/MDl96mCvaA
— Truthseeker1984 (@Truthseeker1985) January 11, 2022
„Skąd wiesz, że rośliny nie czują bólu?” – słyszę regularnie, odkąd przestałem jeść mięso. W 1975 roku, w pierwszym wydaniu Wyzwolenia zwierząt, dałem na to pytanie dwie odpowiedzi. Po pierwsze, stwierdziłem, mamy trzy poważne powody, by przypuszczać, że wiele zwierząt niebędących ludźmi, zwłaszcza kręgowców, odczuwa ból: mają podobny do naszego układ nerwowy; wystawione na bodziec, który u ludzi wywołuje ból, zachowują się podobnie jak my, kiedy nas boli; a zdolność do czucia bólu stanowi oczywistą przewagę ewolucyjną, ponieważ umożliwia odsunięcie się od źródła bólu. Żadne z tych stwierdzeń nie odnosi się natomiast do roślin – pisałem – a zatem przekonanie, jakoby czuły ból, jest nieuzasadnione.
Po drugie – rozumowałem – nawet gdyby rośliny odczuwały ból i gdyby były na niego tak wrażliwe jak zwierzęta, wciąż lepiej byłoby jednak jeść rośliny. Niska wydajność produkcji mięsa oznacza, że jedząc je, odpowiadamy nie tylko za cierpienie zwierząt rozmnażanych i hodowanych wyłącznie w tym celu, lecz także za znacznie większą ilość roślin zjadanych przez te zwierzęta.
czytaj także
Ten drugi argument pozostaje aktualny. Szacowany stosunek wartości spożywczej roślin zjadanych przez zwierzęta hodowlane do wartości spożywczej jadalnego hodowlanego mięsa wynosi od 3:1 dla drobiu i 25:1 dla bydła. Nie wiem, czy ktokolwiek obliczył kiedyś, ile dokładnie roślin zjada krowa, nim poślą ją na targ, ale liczba ta bez wątpienia musi być wielka.
Tymczasem rosnące naukowe zainteresowanie czuciem u roślin rzuciło cień wątpliwości na mój pierwszy argument. Uwagę czytelników zwrócił na tę kwestię światowy bestseller Petera Wohllebena Sekretne życie drzew z 2015 roku. Wohlleben, niemiecki leśnik, pisze, że drzewa mogą kochać, bać się, robić plany, martwić się o przyszłość i krzyczeć, gdy są spragnione. Wielu naukowców odżegnało się od jego stwierdzeń. Część podpisała petycję Nawet w lesie chcemy faktów, nie bajek. Pytany o to Wohlleben sam często wycofuje się z przypisywania roślinom stanów umysłowych.
To, że rośliny coś czują, jest oczywiste: rosną przecież w kierunku światła słonecznego. Niektóre są wrażliwe jeszcze na inne sposoby. Jako dziecko lubiłem dotykać liści krzewu Mimosa pudica, czyli czułka wstydliwego, który mój ociec zasadził w ogrodzie, i patrzeć, jak się zamykają. Mięsożerna muchołówka ma wrażliwe włoski, które uruchamiają pułapkę, gdy dotknie ich owad.
Obejrzyjcie „Seaspiracy”. Ten dokument wreszcie mówi, jak jest
czytaj także
Czy jednak można mówić o tym, jak to jest „być rośliną”, w tym samym sensie, w jakim mówi się o byciu rybą, kurą czy też (może) pszczołą? Czy raczej być rośliną to jak być kamieniem – czyli: nie być podmiotem zmysłowego doświadczenia?
W Wyzwoleniu zwierząt dowodziłem, że rośliny są w tym sensie bardziej podobne do kamieni niż do ryb czy kur. (Co do pszczół, nie miałem ukształtowanej opinii, choć nie jestem na tę kwestię obojętny). Czy to możliwe, że powtarzany przeze mnie argument – że często nie doceniamy świadomości, potrzeb i zdolności poznawczych zwierząt, zwłaszcza tych, które chcemy wykorzystać do swoich celów – odnosi się również do roślin?
Rozważmy jeszcze raz te trzy uzasadnienia poglądu, że zwierzęta mogą odczuwać ból, które – jak twierdziłem – nie odnoszą się do roślin. Zarówno stwierdzenie, że rośliny nie wykazują zachowań bólowych, jak i rzekomy brak przewagi ewolucyjnej świadomości u organizmów nieruchomych można zakwestionować uwagą, że reagują one na stres, chociaż w znacznie dłuższym czasie niż zwierzęta. Poza tym, choć nie mają one centralnego układu nerwowego ani neuronów stanowiących fizyczną podstawę świadomości u zwierząt, w roślinach krążą substancje takie jak dopamina czy serotonina, które u zwierząt są neuroprzekaźnikami.
Wiele musimy się jeszcze nauczyć zarówno o roślinach, jak i o świadomości. Na tym etapie nauki byłoby niemądre odrzucenie ewentualności, że rośliny mają jakieś fizyczne podwaliny świadomości, o których jeszcze nie wiemy.
Nie bronię jednak stwierdzenia tego szkockiego rzeźnika, zachęcającego do jedzenia mięsa. Prawdziwa i aktualna pozostaje nie tylko ta druga odpowiedź, którą dałem w Wyzwoleniu zwierząt. Teraz wiemy też, że spożywając żywność roślinną, w znacznie mniejszym stopniu przyczyniamy się do kryzysu klimatycznego.
Kiedy świat dotuje wegańską żywność, polscy politycy wybierają krwawe mięso
czytaj także
Niemniej nawet reklama sklepu mięsnego może skłonić nas do trochę innego myślenia o roślinach: dopuszczenia możliwości, że o pewnych rzeczach możemy jeszcze nie wiedzieć. Dzięki temu możemy zmienić swoje zachowanie tak, by ograniczyć ewentualne krzywdy, które im wyrządzamy, o ile koszty takiej zmiany nie są dla nas zaporowe.
A szerzej, wiemy też, oczywiście, że lasy i inne skupiska roślinności są niezbędne do zachowania bioróżnorodności, nie tylko dla naszego dobra, lecz także dla dobra innych zwierząt.
Tekst powstał przy współudziale niezależnej badaczki Agaty Sagan.
**
Peter Singer jest profesorem bioetyki na uniwersytecie Princeton, profesorem Uniwersytetu w Melbourne i założycielem organizacji non profit The Life You Can Save. Jest autorem książek Animal Liberation (Wyzwolenie zwierząt, przeł. Anna Alichniewicz, Anna Szczęsna, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2004), Practical Ethics (Etyka praktyczna, przeł. Agata Sagan, Książka i Wiedza, Warszawa 2003), The Life You Can Save (Życie, które możesz ocalić, przeł. Elżbieta de Lazari, Czarna Owca, Warszawa 2011) oraz The Most Good You Can Do.
Copyright: Project Syndicate, 2022. www.project-syndicate.org. Z angielskiego przełożyła Aleksandra Paszkowska.