Serial nie jest jedynie opowieścią o chłopcu, który przekroczył granicę nie do pomyślenia. To lustro, w którym powinno przejrzeć się całe społeczeństwo – rodzice, nauczyciele, politycy, twórcy treści.

Wywiad, esej, reportaż, książka, film, serial. W każdą sobotę odpalamy weekendowe wydanie Krytyki Politycznej.
Serial nie jest jedynie opowieścią o chłopcu, który przekroczył granicę nie do pomyślenia. To lustro, w którym powinno przejrzeć się całe społeczeństwo – rodzice, nauczyciele, politycy, twórcy treści.
Zamiana „zblazowanego bohatera w podeszłym wieku” na kobiecy manekin to podobno „istotna różnica” w filmowym dorobku Sorrentino. Dla mnie to nadal pseuoartystyczne, seksistowskie męskie fantazje.
Moje prześladowczynie miały po czternaście lat i były na tyle dojrzałe, by świadomie wyrządzić krzywdę, ale nie dość, by pociągnąć je za to do odpowiedzialności.
Widzi pan teraz, jaką sprawiedliwość pan reprezentuje, panie Bodnar? A trociny, które się panu z tyłka sypią przy każdym skoku przez obręcz?
Rozmowa z Dorotą Wójcik, prezeską fundacji Wolność od religii.
Gdzież te czasy, kiedy na straży moralności stał sam Panbóg, a za przekroczenie konwenansów można było zginąć, teraz wystarczy przepracować problem, poprawić komunikację i dostać swoje ciasto.
Poprosiłem konstytucjonalistów o odniesienie się do argumentów, po które poeta sięgnął w piśmie do prezydenta.
24 lutego Jacek Podsiadło złożył w kancelarii prezydenta pismo, w którym informuje, że nie poczuwa się do obywatelstwa polskiego. Publikujemy treść pisma, a także komentarz poety oraz towarzyszące im wiersze z przygotowanej książki poetyckiej „Nie”.
To nie wina Trzcińskiego, że jego wnioski zostały przepchnięte „w trybie rezerwy”. Rzecz w tym, że podział na muzykę klasyczną i rozrywkową to jeden z najtrwalszych punktów orientacyjnych na mapie przepływu państwowych pieniędzy.
Rozmowa z prof. Marcinem Napiórkowskim, semiotykiem kultury, współtwórcą musialu „1989”, p.o. dyrektora Muzeum Historii Polski.
Kolonizowani w XIX wieku przez zaborców, mogliśmy być dumni z tego, że kiedyś byliśmy kolonizatorami.
W polu semantycznym sformułowania „mienie pożydowskie” nie mieszczą się kolejne sekwencje przejmowania mienia należącego do żydowskich obywateli Polski Ludowej. A przecież dochodziło do nich cyklicznie.