Przywódcy państw europejskich jednogłośnie wybrali Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej. Przeciwko zagłosowała tylko Polska. Według Adriana Zandberga, jednego z liderów Partii Razem, zachowanie PiS „przypomina bunt trzylatka”.
Jeśli ktoś miał złudzenia, że Polska ma pod rządami PiS jakichkolwiek sojuszników w Unii, to dziś powinien je stracić. Szydło, Waszczykowski i Kaczyński, strojący przez ostatnie tygodnie miny wytrawnych dyplomatów, zostali wystawieni nawet przez „wielkiego przyjaciela Polski” Viktora Orbana.
czytaj także
Prawo i Sprawiedliwość postąpiło skrajnie nieodpowiedzialnie. Zabawa w dyplomatyczną wersję rosyjskiej ruletki w chwili, gdy waży się nasza przyszłość w Europie, a wielu chętnie by się Polski z Unii po prostu pozbyło, to nie jest ani patriotyzm, ani podmiotowa polityka zagraniczna. To po prostu gówniarstwo.
Działania PiSu spychają Polskę na margines Unii Europejskiej. Prawo i Sprawiedliwość jest jak facet z harmoszką, który robi dużo hałasu, a wszyscy tylko czekają, aż wreszcie wyjdzie z tramwaju. W imię plemiennej zemsty rząd radośnie zepchnął Polskę w izolację i obnażył swoją bezsilność. Taką dyplomację — nakierowaną na obsługiwanie emocji i frustracji w kraju, a nie na osiąganie celów — prowadzą kraje postkolonialne, a nie poważni gracze. Swoją slapstickową, nieudolną krucjatą przeciwko Tuskowi polski rząd wykrzyczał światu: „Nie traktujcie nas poważnie!”.
czytaj także
Moja ocena dokonań Tuska jest dość krytyczna. Byłoby zapewne lepiej, gdyby na jego miejscu znalazł się ktoś rozumiejący w większym stopniu potrzebę zmiany unijnej polityki gospodarczej. W wielu wymiarach, od polityki inwestycyjnej po kontrolę sektora bankowego, Unia musi wymyślić się na nowo. Ale to, co zobaczyliśmy w ostatnich dniach w wykonaniu PiS, nie miało nic wspólnego z poważną dyskusją o przywództwie czy o kierunku, w którym zdąża UE. PiS wyruszył na swoją komiczną, niezrozumiałą dla świata krucjatę bez jakichkolwiek sojuszników, bez planu i bez realnych kontrpropozycji. Szczyt pokazał jasno, że rojenia o stojącym ramię w ramię Wyszehradzie, „przywództwie nowej Europy” i „wiernym przyjacielu Orbanie” są właśnie – rojeniami. Efekt jest oczywisty: samoośmieszenie.
Cenę za tę donkiszoterię zapłaci niestety nie Jarosław Kaczyński, a Polska. W kluczowym momencie – na szczycie rzymskim, przed dyskusją o inwestycjach, o tym, jak przekładać w UE wzrost na zatrudnienie, o Europie wielu prędkości – nasz głos – na własne życzenie – będzie się liczył jeszcze mniej niż dotąd.
Prawico, lewico, liberałowie, zrozumcie jedno: Unia Europejska jest wybawieniem