Unia Europejska

Petr Pavel nowym prezydentem Czech. Wzmocni demokratyczny obóz Grupy Wyszehradzkiej

Kolejne starcie między „populizmem” i „antypopulizmem” zakończyło się zdecydowanym zwycięstwem tego drugiego.

Nowym prezydentem Czech nie zostanie Andrej Babiš. To wspaniała wiadomość dla Czech, Polski i świata. Pozostaje jednak pytanie: jakim prezydentem będzie Petr Pavel, gdy już nie będzie musiał być anty-Babišem?

Kolejne wyborcze starcie w definiującym czeską politykę od kilku lat sporze między „populizmem” i „antypopulizmem” zakończyło się zdecydowanym zwycięstwem tego drugiego.

Czechy: Pavel i Babiš w drugiej turze. Zwycięzca zdefiniuje urząd i rolę prezydenta

Centroprawicowy generał i były szef sztabu generalnego Petr Pavel pokonał byłego premiera i lidera ruchu ANO Andreja Babiša stosunkiem głosów 58 do 42 proc. Przy rekordowej, ponad 70-procentowej frekwencji, oznacza to przewagę prawie miliona głosów i najlepszy wynik od czasu wprowadzenia bezpośrednich wyborów głowy państwa w 2013 roku.

W ostatniej, niezwykle ostrej fazie kampanii Pavel znakomicie wykorzystał swój największy kapitał – fakt, że jest dokładnym przeciwieństwem Babiša.

Podczas gdy jego przeciwnik uciekał się do coraz to bardziej absurdalnych ataków i oderwanych od rzeczywistości zarzutów, generał mógł demonstrować swoją stateczność i odpowiedzialność, a nawet błysnąć poczuciem humoru, gdy w przeddzień wyborów rozpuszczono fake news o jego śmierci (sic!).

Babiš, pomimo całego swojego talentu i doświadczenia w głoszeniu półprawd i manipulacji, tym razem przesadził i sam wpadał w zastawiane przez siebie pułapki.

Najlepszym przykładem może być afera związana z ewentualnym użyciem art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego i pomocą wojskową dla Polski. Jej tłem była próba zarysowania przez Babiša prymitywnego skojarzenia „generał – wojna” i przekonywania, że wybór Pavla oznaczałby zagrożenie wciągnięciem Czech do wojny w Ukrainie.

Pomijając absurdalność tej teorii, jej głoszenie zmusiło Babiša do stawiania się w kontrze do „jastrzębi” w każdej możliwej sytuacji. To zaś doprowadziło go do kuriozalnej wypowiedzi, w której powiedział, że w razie rosyjskiej agresji na Polskę nie posłałby na pomoc czeskiego wojska.

Warto przy tym wspomnieć, że Babiš nigdy nie był politykiem otwarcie prorosyjskim albo wahającym się w kwestii uznania odpowiedzialności Rosji za wojnę. Po prostu taka wypowiedź wpisywała się w jego kampanijną strategię. Zaczął się z niej zresztą wycofywać, gdy tylko pojął, że wywołała znacznie większe poruszenie, niż planował, i zaczęła podkopywać jego polityczną strategię prezentowania się jako „dyplomaty, którego znają i szanują światowi przywódcy”.

Seria podobnych niecelnych ataków i brak jakiejkolwiek pozytywnej kampanii doprowadziły do porażki Babiša. Jego retoryka nie przyciągnęła umiarkowanych wyborców oraz pozwoliła Pavlovi utrzymać mobilizację elektoratu antypopulistycznego.

Były premier zwyciężył jedynie w Sudetach i na Śląsku – w regionach, które od lat mierzą się z problemami społeczno-ekonomicznymi. W samej Pradze generał zafundował swojemu przeciwnikowi nokaut, zdobywając 76 proc. głosów.

Warto jednak zauważyć, że ten tradycyjny już dla czeskich wyborów podział był tym razem widoczny znacznie słabiej niż 5 czy 10 lat temu. Pavel w skali całego kraju wygrał nawet w najmniejszych gminach, a jego porażka w bastionach ANO nie była wcale druzgocąca. Babišowi natomiast nie udało się nawet zbliżyć do poparcia, które w mniejszych miejscowościach notował ustępujący prezydent Miloš Zeman.

Z pewnością przedwczesne byłoby jednak mówienie za premierem Petrem Fialą o „końcu Andreja Babiša”. Choć lider ANO poniósł właśnie trzecią porażkę z rzędu (po wyborach parlamentarnych i samorządowych), to jego partia nadal dysponuje poparciem czyniącym z niej lidera sondaży i głównego kandydata do objęcia władzy w razie upadku wielopartyjnego gabinetu Fiali.

A właśnie to było i pozostaje podstawowym planem Babiša, którego kandydatura w wyborach prezydenckich miała na celu wyłącznie wsparcie ANO w polityce parlamentarnej. Jeśli nie poprzez zdobycie urzędu, to poprzez utrzymanie zainteresowania opinii publicznej. I to się, koniec końców, Babišowi udało.

Zaprzysiężenie nowego prezydenta odbędzie się 9 marca. Daje to Pavlovi ponad dwa miesiące na przekucie dość mglistej wizji „prawdy, godności i pokory” w rzeczywistą politykę zagraniczną i wewnętrzną.

Choć w czeskiej Masarykowsko-Havlowskiej tradycji politycznej rzeczywiście wielu obywateli oczekuje od prezydenta reprezentowania właśnie dość ogólnych humanistycznych wartości, to jednak taki styl sprawowania prezydentury zakłada także aktywność głowy państwa na wielu polach, poczynając od spraw społecznych, kończąc na polityce zagranicznej.

Jak na razie wszystko wskazuje na to, że Pavel będzie chciał być kontynuatorem tej tradycji – ojcem narodu w trudnych czasach i symbolem wytężonej pracy na rzecz dobra wspólnego.

Chociaż przebieg jego dotychczasowej kariery zawodowej wydaje się idealnym punktem wyjścia do takiej prezydentury, to wiążą się z nim również wątpliwości. Ze względu na niejawny charakter pracy wysokiego rangą oficera opinia publiczna nie wie o nowym prezydencie Czech prawie nic, poza informacjami, które on sam zechciał ujawnić podczas kampanii. Stąd też styl prowadzenia polityki przez Pavla, jego poglądy na wiele kwestii i powiązania z konkretnymi środowiskami pozostają często wielką niewiadomą.

W polityce wewnętrznej Pavel będzie prawdopodobnie żyrantem polityki centroprawicowego rządu Petra Fiali. Ogłoszona już nominacja Jany Vohralíkovej, która fotel szefowej Kancelarii Senatu zamieni na fotel szefowej Kancelarii Prezydenta, świadczy o bliskich powiązaniach nowej administracji z zapleczem prawicowo-liberalnych partii tworzących obecny rząd.

Jak mądrze straszyć PiS-em i nie przegrzać

Warto jednak dodać, że rola prezydenta w polityce wewnętrznej jest w Czechach mocno ograniczona, a samo wycofanie się przez Pavla z aktywnych działań na tym polu może zostać dobrze odebrane, jako zerwanie z polityką ciągłego konfliktu i testowania granic konstytucyjnych uprawianą przez Miloša Zemana.

W polityce zagranicznej Pavel będzie miał do odegrania z pewnością znacznie większą rolę. Jako były szef Komitetu Wojskowego NATO ma z pewnością doświadczenie i obycie potrzebne do reprezentowania Czech na forum międzynarodowym, szczególnie w kontekście wojny w Ukrainie czy innych wyzwań związanych z bezpieczeństwem.

Obecność w jego sztabie wyborczym Petra Kolářa – byłego wysokiego rangą dyplomaty związanego z obozem liberalnym – świadczy o tym, że i w tej dziedzinie nowy prezydent nie będzie się odcinał od polityki rządu. Z polskiej perspektywy warto wspomnieć, że celem drugiej zagranicznej wizyty nowej głowy państwa ma być Warszawa. W pierwszą podróż czescy prezydenci tradycyjnie udają się na Słowację.

Prezydent Pavel ma z pewnością szansę stać się dzięki swoim kontaktom i umiejętnościom jedną ze wschodnioeuropejskich gwiazd na zachodnich salonach i w ten sposób przyczynić się chociażby do wzmocnienia bliskich Polsce głosów w NATO i UE. Mowa o uznaniu Rosji za podstawowe zagrożenie dla bezpieczeństwa w Europie oraz bezwarunkowym wsparciu dla Ukrainy. Po dziesięcioleciu prorosyjskich i prochińskich deklaracji Miloša Zemana możemy się również spodziewać wyraźnej deklaracji proeuropejskiego i euroatlantyckiego kursu Czech.

To jednak wyłącznie podstawowe ramy polityki nowego prezydenta. Szczegóły pozostają wielką niewiadomą, częściowo prawdopodobnie również dla samego Pavla, który nigdy nie sprawował żadnej politycznej funkcji.

Jeśli pozostanie wierny swoim obietnicom, Czechy czeka pięć lat stabilnej i spokojnej prezydentury, której wielu wyborców i wyborczyń oczekuje. O takim prezydencie w Polsce szybko zapomnimy.

Jeśli jednak Pavel postanowi wykorzystać politykę zagraniczną do budowania swojej pozycji i wzmocnienia głosu Czech, szybko może się stać jednym z najważniejszych polityków naszej części Europy oraz dołączyć do prezydentki Słowacji Zuzany Čaputovej we wzmacnianiu proeuropejskiego i demokratycznego oblicza Grupy Wyszehradzkiej. I to byłaby jeszcze lepsza wiadomość dla Czech, Polski i świata.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kajetan Stobiecki
Kajetan Stobiecki
Historyk, publicysta
Historyk specjalizujący się w historii Czech i Europy Środkowo-Wschodniej. Obecnie pracownik Instytutu Herdera w Marburgu oraz doktorant na Justus-Liebig-Universität w Gießen.
Zamknij