Przemysł węglowy wykorzystuje aż 36 proc. całego poboru wód podziemnych w Polsce i za to nie płaci. Za wodę płacą przedsiębiorstwa i osoby prywatne. Kopalnie, które w Polsce powinny odprowadzać 34 mln euro rocznie stałej opłaty za wodę, tego nie robią − ujawniło śledztwo organizacji EEB.
Raport organizacji European Environmental Bureau (Europejskiego Biura Ochrony Środowiska) Mind the Gap. Mapowanie ukrytych dotacji dla przemysłu węgla kamiennego i brunatnego, który właśnie został opublikowany, pokazuje, że rządy Polski, Niemiec i Czech powinny odprowadzać rocznie opłatę stałą, o szacunkowej wartości 54 mln euro. Wyliczenia wynikają z porównania z regionami, które wywiązują się z tego obowiązku. Liczba ta uwzględnia tylko kopalnie węgla brunatnego, ale ten sam problem dotyczy sektora wydobywczego węgla kamiennego. O publikacji raportu informuje Fundacja „Rozwój TAK – Odkrywki NIE”.
Trują, ale nie płacą
Twórcy raportu przypominają, że dyrektywa wymagała, by od 2010 roku rządy poszczególnych państw wprowadziły przejrzystą politykę cen wody, nakłaniającą do jej oszczędzania i ograniczenia zanieczyszczeń. Tak się stało w odniesieniu do osób fizycznych, które w Polsce płacą średnio 2,75 euro za metr sześcienny przedsiębiorstwom wodociągowym, które doliczają do opłaty koszty uzdatnienia i dostawy.
„Podczas gdy gospodarstwa domowe płacą wysokie rachunki za wodę, klimatyczni złoczyńcy pompują rocznie dziesiątki milionów metrów sześciennych za darmo. To jest skandal! Zanieczyszczający powinien płacić. Ta zasada jest jasna i prosta i została zapisana w dyrektywie UE. Ale rządy Niemiec, Polski i Czech przez dekadę odwracały wzrok, subsydiując przemysł węgla brunatnego i powodując zakłócenia na rynku. Komisja Europejska powinna podjąć działania przeciwko tym krajom, aby chronić swoją reputację i środowisko” – mówi Sara Johansson, specjalistka do spraw polityki produkcji przemysłowej i autorka raportu EEB.
Popkiewicz: Polska musi przestać trzymać się zębami węglowej futryny
czytaj także
Jasne jest, że ciche dotowanie przemysłu węglowego idzie wbrew unijnej polityce klimatycznej, bo wspiera te sektory gospodarki, których działalność prowadzi do ogromnego zanieczyszczenia i skażenia wód. I choć o zagrożeniach związanych ze zmianami klimatu rozmawiamy już od dawna, rządy Niemiec, Polski i Czech albo nakładają na kopalnie minimalne stawki, albo całkowicie je z opłat zwalniają, chociaż w samej Polsce wykorzystują aż 36 proc. całego poboru wód.
Katarzyna Czupryniak, koordynatorka kampanii wodnej w Fundacji „Rozwój TAK – Odkrywki NIE”, komentuje: „To niedopuszczalne, że polskie kopalnie i elektrownie, które pobierają na swoje potrzeby kolosalne ilości wody, są zwolnione z opłat! A jednocześnie każdy szary obywatel za wodę płacić musi. Tymczasem zgodnie z danymi zawartymi w Programie Przeciwdziałania Skutkom Suszy odwodnienia górnicze stanowią aż 36 proc. całego poboru wód podziemnych w Polsce! W kraju, którego zasoby wodne są bardzo skromne – 1400 m³ na mieszkańca, podczas gdy średnia w Unii wynosi niemal 3000 m³”.
Jak kopalnie zanieczyszczają wodę?
Raport organizacji EBB podkreśla, że zanieczyszczenie powietrza powodowane przez przemysł węglowy co roku kosztuje życie 20 tysięcy Europejczyków. Ale to niejedyny sposób, w jaki kopalnie trują.
Przede wszystkim kopalnię, z której wydobywany jest węgiel, trzeba odwodnić. Wielkość i jakość wód dopływających do kopalń wynika m.in. z budowy geologicznej złoża, a w szczególności litologii, wodoprzepuszczalności i własności kolektorskich górotworu oraz możliwości zasilania górotworu przez wody powierzchniowe.
Na najwyższych poziomach wody są słodkie, wraz z głębokością rośnie mineralizacja wód, a więc zasolenie. Na najniższych poziomach występuje już wyłącznie solanka. Odpompowywana z kopalni woda, ale także kopalniane ścieki, odprowadzane są do wód powierzchniowych, rzek i gleby, powodując zniszczenie całych ekosystemów i zanieczyszczenie. W informacji Fundacji „Rozwój TAK – Odkrywki NIE” czytamy, że kopalnie są też przyczyną zanieczyszczania wód rtęcią. Tylko w 2017 roku elektrownie węglowe w Niemczech, Czechach i w Polsce wyemitowały 9,5 tony rtęci. To m.in. dlatego aż 60 proc. europejskich jezior i rzek jest zanieczyszczonych.
Mało wiemy
Raport Mind the Gap powstał w wyniku wielomiesięcznego śledztwa, dlatego że dane dotyczące przemysłowego zużycia wody są trudno dostępne. EEB wzywa do wprowadzenia poprawek w przepisach i większej przejrzystości, tak żeby można było wreszcie zastosować wobec kopalń zasadę, że „zanieczyszczający płaci”.
Michael Bender, ekspert do spraw wody organizacji GRÜNE LIGA, apeluje: „Istnieje pilna potrzeba większej przejrzystości w zakresie ilości wód gruntowych i powierzchniowych pobieranych przez przemysł węglowy i inne gałęzie przemysłu. Władze odpowiedzialne za gospodarkę wodną znają zakres wpływu przemysłu węglowego. Jednak nie wywiązują się ze swoich zadań zbierania danych i zmuszania zanieczyszczających do płacenia. Instrumenty ekonomiczne, takie jak opłaty za wodę i podatki, powinny być stosowane w całej Europie i zapewniać niezbędne finansowanie w celu poprawy stanu ekologicznego rzek, jezior i wód podziemnych”.
czytaj także
Czy to możliwe, że kopalnie traktowane są inaczej niż pozostali odbiorcy wody? Zaglądamy na stronę Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie. W dziale poświęconym opłatom znajdziemy informację o rodzajach opłat, o sposobach korzystania z wody, np. wydobywania z dna Zatoki Gdańskiej oraz wód morza terytorialnego, kamienia, żwiru i piasku, działalności rolniczej i leśnej, która jest z opłaty stałej zwolniona. Jest informacja, że opłaty poniżej 20 zł nie będą naliczane, a „opłatę za usługi wodne ponosi się także za szczególne korzystanie z wód polegające na: zmniejszeniu naturalnej retencji terenowej na skutek wykonywania na nieruchomości o powierzchni powyżej 3500 m2 robót lub obiektów budowlanych trwale związanych z gruntem, mających wpływ na zmniejszenie tej retencji przez wyłączenie więcej niż 70 proc. powierzchni nieruchomości z powierzchni biologicznie czynnej na obszarach nieujętych w systemy kanalizacji otwartej lub zamkniętej”. O kopalniach i sposobach, w jaki one wykorzystują wodę i odprowadzają ścieki, nie ma ani słowa.
O kopalniach nie przeczytamy też w innych działach, np. w tym poświęconym planom przeciwdziałania skutkom suszy na obszarach dorzeczy − wzmiankę o wykorzystaniu wód kopalnianych można znaleźć jedynie w załączonym dokumencie, ani w dziale poświęconym Ramowej Dyrektywie Wodnej, gdzie wymienione są kolejne sektory wykorzystujące wodę, ale nie kopalnie.
Katastrofa klimatyczna
10 grudnia 2020 roku Rada Europejska zdecydowała, że chce osiągnąć neutralność klimatyczną do 2050 roku, a już do 2030 roku, czyli w ciągu najbliższych dziewięciu lat, poziom emisji gazów cieplarnianych ma spaść o 55 proc. w porównaniu z poziomem z roku 1990. Obecne zobowiązania (w tym cel UE dotyczący ograniczenia emisji o 40 proc. do 2030 roku) − jeśli zostaną zrealizowane − doprowadzą do tego, że świat będzie cieplejszy o 3,2°C niż w epoce przedprzemysłowej, szacuje UNEP.
Marcin Popkiewicz na łamach Krytyki Politycznej ostrzegał, że ocieplenie klimatu wysusza glebę i powoduje jej erozję, więc nie jest ona w stanie zaabsorbować wody opadowej, która zamiast w glebę wsiąkać − od razu spływa do rzek. Czekają nas zatem powodzie i pożary, ale też inne uciążliwe procesy.
Świat musi ugrząźć w bagnie. I to dosłownie, bo inaczej zabraknie nam wody
czytaj także
Na przykład susze, które już pojawiają się regularnie, a proces ten będzie się tylko pogłębiał. Restrykcje w dostępie do wody już się zdarzają i można też z dużym prawdopodobieństwem przewidywać, że i one będą się powtarzać. To, co możemy zrobić, by te procesy zminimalizować, to zadbać o naturalną retencję: podmokłe łąki, torfowiska, bagna, starorzecza, ale też naturalne lasy, a nawet krzaki i drzewa rosnące na miedzach, które zapobiegają wywiewaniu i erozji gleby.
Tymczasem do drenowania wody z gleby znacznie przyczyniają się właśnie kopalnie węgla, „np. leje depresyjne związane z odkrywkami węgla, które jeszcze bardziej odwadniają region i bez tego narażony na suszę” − mówi Popkiewicz.